Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

piątek, 28 września 2012

Syria

Wojna domowa w Syrii staje się coraz bardziej barbarzyńska. Świadectwem zdziczenia, zarówno po stronie reżimu, jak i rebeliantów, jest postawa względem dzieci – uważa abp Silvano Tomasi, stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy genewskich agendach ONZ. O sytuacji w tym bliskowschodnim kraju była mowa w czasie trwającej obecnie sesji plenarnej oenzetowskiej Rady Praw Człowieka. Jak podkreśla watykański dyplomata, zbrodnie wojenne w Syrii są dobrze znane i udokumentowane. Brak jednak woli politycznej, by przerwać tę spiralę przemocy – mówi abp Tomasi. „Przede wszystkim trzeba się zająć problemem przemocy względem dzieci w kontekście konfliktu w Syrii – powiedział Radiu Watykańskiemu papieski dyplomata. – Ten kryzys stale się pogłębia, a najwyższą cenę płacą właśnie dzieci. Organizacje humanitarne, które pracują na miejscu, informują, że dochodzi tam do makabrycznych scen. Na przykład zarówno rebelianci, jak i wojsko posługują się dziećmi jako żywymi tarczami dla celów militarnych. I były przypadki, że dzieci w takich sytuacjach rzeczywiście ginęły. Po drugie, z powodu kryzysu 280 tys. osób zostało zmuszonych do opuszczenia Syrii. W niektórych obozach, na przykład w Jordanii, ponad 50 procent uchodźców to nieletni. Setki z nich nie mają żadnej opieki. Nie wiedzą, co ze sobą zrobić i często noszą w sobie traumatyczne wspomnienia. Widzieli, jak giną ich bliscy, przeżyli bombardowania, widzieli zmasakrowane ciała na ulicy. W obliczu takiej sytuacji wspólnota międzynarodowa nie może zwlekać z pomocą”. Tymczasem wydaje się, że rokowania wspólnoty międzynarodowej od dawna już stoją w miejscu... „W tym momencie, jak przyznał sam sekretarz generalny ONZ, brak jest jasnej woli politycznej ze wszystkich stron, by położyć kres przemocy w Syrii – stwierdził abp Tomasi. – Więcej, jest zgoda co do bezcelowości konfliktu, który coraz bardziej się pogłębia, a którego konsekwencje są naprawdę tragiczne: od 20 do 30 tys. zabitych, 280 tys. uchodźców, którzy opuścili kraj, 1200 tys. uchodźców wewnątrz kraju. 2,5 mln osób potrzebuje pomocy humanitarnej, by w ogóle przeżyć. Skutki konfliktu są oczywiste i dobrze udokumentowane. Lecz mimo tego interesy polityczne różnych podmiotów uniemożliwiają podjęcie rokowań, by powstrzymać przemoc i wynegocjować przemiany polityczne, które mogłyby uszanować interesy wszystkich: Kurdów, chrześcijan, sunnitów, szyitów, druzów, alawitów, czyli społeczności, które tworzą Syrię i które do niedawna żyły we względnej równowadze i pokoju. Trzeba zatem się modlić i na wszelkie sposoby zachęcać do podjęcia dialogu, aby położyć kres przemocy, aby dzieci mogły powrócić do szkoły i wzrastać w normalnych warunkach, zamiast padać ofiarą tej tragedii”. Za: Radio Watykańskie

sobota, 22 września 2012

Niebo


– Colton, pamiętasz szpital? – zapytała Sonja.
– Tak, pamiętam – odpowiedział. – To tam śpiewały mi anioły.
Kiedy Colton Burpo cudem wyzdrowiał po nagłej operacji wycięcia wyrostka robaczkowego, jego rodzina nie posiadała się z radości. Nie spodziewała się tylko, że w ciągu następnych kilku miesięcy usłyszy piękną i wyjątkową historię o podróży małego chłopca do nieba i z powrotem.
Niespełna czteroletni Colton oznajmił rodzicom, że opuścił swoje ciało podczas zabiegu, wiarygodnie opisując, co jego rodzice robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Opowiadał o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi, z którymi spotkał się w zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział. Wspominał nawet o zdarzeniach, jakie miały miejsce jeszcze przed jego narodzinami. Zaskoczył swoich rodziców opisami i mało znanymi szczegółami o niebie, dokładnie pasującymi do tego, co podaje Biblia, a przecież nie mógł ich stamtąd znać, bo jeszcze nie umiał czytać.
Z rozbrajającą niewinnością i typową dla dziecka prostolinijnością Colton opowiada o spotkaniach z członkami rodziny, którzy już dawno odeszli z tego świata. Opisuje Jezusa, anioły, i twierdzi, że Bóg jest „bardzo, bardzo duży” i naprawdę nas kocha.
Historia ta – opowiedziana przez ojca, przywołującego proste słowa własnego syna – ukazuje miejsce, które czeka na nas wszystkich, i gdzie, jak mówi Colton, „nikt nie jest stary i nikt nie nosi okularów”.

Polecam te ksiazke:
"Niebo istnieje...Naprawde!"
Todd Burpo