Witam!
Co do pytania, czego brak najbardziej dokucza, to mysle, ze czasem bratniej duszy. No, zyjemy we wspolnocie, pomagamy sobie bardzo duzo, ale czasami praca sprawia, ze jestes sam, tylko z Panem. Czasem by sie z kims pogadalo z zewnatrz, tak normalnie. Trzy miesiace bylem sam na placowce i to dokuczalo. Ludzie tutejsi cie nie rozumieja. Teraz jestesmy dwoch, to troche lepiej. Co do tego jak tu mozna przyjechac do pomocy. Mysle, ze najlepiej jako misjonarz swiecki. W Warszawie w Centrum Misyjnym mozna zdobyc info. Moze jest troche procedury, czekania, ale za to masz zapewnione podstawowe warunki, bilet, ubezpieczenie itd.
Odnosnie narkomani, to tutaj jest chyba gorsza sytuacja jak w Polsce. A co do powolan, to jest tu duzo, ale w trakcie sie krusza. Latynosi sa bardzo zmienni, trzeba duzo im towarzyszyc. Formacja wyglada troche inaczej, cala filozofia jest na postulacie, przed nowicjatem.
To tyle, pozdrawiam!
Niech Pan was blogoslawi!!!
3 komentarze:
GIACOBBE
A jak jest z muzyką? Czy "młodziaków" łatwiej jest Wam zachęcić do uczestnictwa we Mszy Świętej grając na gitarce?
I czy w ogóle wykorzystujecie w Czechach i Paragwaju sprzęciwo grające podczas Mszy?
Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić o. Ryszarda Śliwke, urlopował w tym roku na Kalwarii - super gość!
Ok, trzymajcie się mocno!
Witamy serdecznie naszych misjonarzy ,przez przypadek znaleźliśmy bloga .Radość wielka że niemal na bieżąco możemy śledzić życie naszych ukochanych A&D ,jesteśmy z wami w modlitwie.Wasza twórczość działa jak plaster na ranę...duszy.Niech Was Pan Błogosławi, a słudzy Pańscy:Michał i Zbigniew za wami orędują .
"Podzamcze"?
To brzmi jak seminarium pod Wawelem. Serdecznie pozdrawiamy ! Dzięx !
Prześlij komentarz