Pewnego
paragwajskiego poranka przy skrzeczeniu papug i tukanów usłyszałem w sercu głos:
Czego ty naprawdę pragniesz? Za czym teraz tęsknisz? Wydawało się, że odpowiedź
jest prosta. Z automatu wypaliłem: Jezu pragnę Ciebie! To za Tobą tęsknie!
Szybka odpowiedź i szybki przypływ emocji. Poczucie zadowolenia i przelotnego
szczęścia. Już nie byłem w stanie słuchać dalej. Chociaż wiem, że Król mówił,
to jednak samozadowelenie skutecznie stłumiło Jego głos. Potrzebowałem długiej krętej
drogi z kamieniami, aby rozkminić prawdę tamtego poranka. Odkryłem dziwny paradoks.
Z jednej strony modliłem się, że chcę żyć w prawdzie, ale z drugiej od tej prawdy
jakoś uciekałem bojąc się jej. Nagle ujrzałem “Potwornego Smoka”, który był
sprawcą tego zamieszania i lęku, tym Smokiem okazała się religia! Mówiąc
religia mam na myśli cały pakiet zawierający określone przyzwyczajenia, sformułowania,
język, zachowania, sposób wyrażania się i myślenia. Dotarło do mnie, że Jezusa zabili ludzie wyszkoleni przez tego Smoka, ludzie bardzo
religijni! To była jedyna grupa społeczna, do której tak naprawdę Jezus nie mógł
dotrzeć i która obmysliła skuteczny plan zgładzenia i wyeliminowania Jego Osoby.
Przyzwyczailiśmy się do takich określeń jak Faryzeusze, Uczeni w Piśmie i nikt
z nas nigdy nie pragną być jednym z nich, chyba jakiś szaleniec. Okazuje się, że
Smok może szkolić również nas. Wówczas kiedy wypaliłem z automatu: Jezu Ciebie
pragnę! Dzisiaj widzę, że pragnąłem Jezusa, którego nie ma, nie istnieje, jest
czysto religijny, po prostu wytwór Smoka. Byłem do bólu nieszczery i do bólu religijny. Jak mogłem szczerze pragnąć Jezusa, kiedy tak naprawdę głęboką otchłań wewnętrznej pustki wypeniałem
wszystkim, ale nie Jezusem! Nigdy Jego tam nie zapraszałem! Zresztą jak mogłem tęsknić za Jezusem skoro w ogóle
nie wiedziałem, że noszę w sobie ogromną pustkę! Nie mówię, że nie miałem
relacji z Jezusem; miałem, ale moja fałszywa religijność bardzo ją zniekształcała.
Jezus nie miał szansy być przy mnie sobą. Moja pobożność bardzo Go ograniczała.
Jezus musiał rozwiać mgłę, posłać w gruzy całą moją fałszywą religijność. Dopiero w tych gruzach zaczęła
rodzić się prawdziwa relacja z Jezusem, Który zawsze jest Sobą! Nie zawsze
religijny! A więc bycie religijnym nie zawsze oznacza bycie człowiekiem bożym!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz