Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

wtorek, 14 września 2010

Tort

Dzis mamy wielkie swieto, szczegolnie my franki. Podwyzszenie Krzyza. Filary, na ktorych postawil swoja duchowosc Francisco, to Zlobek i Krzyz. Tam odkryl Jezusa skrajnie ubogiego i do bolu kochajacego. No wlasnie, mowiac o zlobku przyplynelo wspomnienie moich pierwszych swiat Narodzenia Jezusa w Paragwaju. W ten dzien postanowilismy urzadzic skromne wesele dla bardzo biednych mlodych ludzi. Kolo poludnia sie przyczail kolo mnie pan mlody: Ojcze, jest taka sprawa. Znajoma nam upiekla tort, ale nie mam jak go przyciagnac. Spox mlody- mowie- jedziemy.Wpadamy do miasteczka pod chatke znajomej i czekam w aucie na goscia z tortem. Po pol godziny czlapie lekko pochylony. No co jest stary, pytam. Tutaj tortu nie ma. No to kurka gdzie jest? No wlasnie nikt nie wie. No, jeden facet wie, ale poszedl na ryby! Kurka felek, wiesz gdzie poszedl, znasz miejsce? Znam! Zawijamy bryke i jedziemy nad jezioro. Facet wyskoczyl jak z armaty szukac wedkarza, no a ja czekam. Po ponad godzinie przychodza. Po minach widze, ze temat nie jest opanowany. No i co jest faceciki? No bo, jest tak, ze ta pani co piecze torta mieszka w Asuncion! Kurna felek, cisnienie mi podskoczylo, 30 km stad. Z deka wpieniony mowie, wsiadaj facio jedziemy. No a czas leci. Po ponad dwoch godzinach poszukiwan parkujemy pod chalupa babki. Kurna jak torta nie bedzie, se mysle, to ich pozawywracam. Czekam , czekam jak ten magwajer, a tu nic. Przychodzi! Patrzac na wyblaklego ze strachu goscia wiem, ze cos sie ryplo. Jest ten tort? Jest ojcze. Dawaj go i spadamy! No, ale... Co? On jest pietrowy i nie wlezie do auta!!! Wszystkie zawory eksplotowaly! O malo nie wysiadlem bagaznikiem. Kurna, ale jazda! Caly dzien..... Po obczajeniu sytuacji rozebralismy torta i w kawalkach dopchalismy go do domu. Pan mlody byl caly w kremie, bo wieksza czesc trzymal na kolanach. Tak prawie minal pierwszy dzien Bozego Narodzenia. Pozniej byl caly temat wiezienia panny mlodej do kosciola, oczywiscie robilem za kierowce. Tu jest tak, ze mlodzi nie moga sie spodkac przed slubem dopiero w kosciele. Ale byla jazda!

Brak komentarzy: