Strony
Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.
środa, 28 grudnia 2016
wtorek, 27 grudnia 2016
O gwiazdo Betlejemska
O gwiazdo Betlejemska,
zaświeć na niebie mym.
Tak szukam Cię wśród nocy,
tęsknię za światłem Twym.
Zaprowadź do stajenki,
Leży tam Boży Syn,
Bóg - Człowiek z Panny świętej,
dany na okup win.
O nie masz Go już w szopce,
nie masz Go w żłóbku tam?
Więc gdzie pójdziemy Chryste?
gdzie się ukryłeś nam?
Pójdziemy przed ołtarze,
Wzniecić miłości żar,
I hołd Ci niski oddać:
to jest nasz wszystek dar.
Ja nie wiem; o mój Panie,
któryś miał w żłobie tron,
Czy dusza moja biedna
milsza Ci jest, niż on.
Ulituj się nade mną, błagać Cię
kornie śmiem,
Gdyś stajnią nie pogardził,
nie gardź i sercem mym.
Czy zamieszkasz w tym sercu,
Zbawco mój i Panie,
Gdzie nędzniejsze ni w stajni
znajdziesz tam posłanie?
Ulituj się nade mną,
nad stworzeniem Twoim,
Jakoś stajnią nie wzgardził,
nie gardź sercem moim. Ks. Zygmunt Odelgiewicz
zaświeć na niebie mym.
Tak szukam Cię wśród nocy,
tęsknię za światłem Twym.
Zaprowadź do stajenki,
Leży tam Boży Syn,
Bóg - Człowiek z Panny świętej,
dany na okup win.
O nie masz Go już w szopce,
nie masz Go w żłóbku tam?
Więc gdzie pójdziemy Chryste?
gdzie się ukryłeś nam?
Pójdziemy przed ołtarze,
Wzniecić miłości żar,
I hołd Ci niski oddać:
to jest nasz wszystek dar.
Ja nie wiem; o mój Panie,
któryś miał w żłobie tron,
Czy dusza moja biedna
milsza Ci jest, niż on.
Ulituj się nade mną, błagać Cię
kornie śmiem,
Gdyś stajnią nie pogardził,
nie gardź i sercem mym.
Czy zamieszkasz w tym sercu,
Zbawco mój i Panie,
Gdzie nędzniejsze ni w stajni
znajdziesz tam posłanie?
Ulituj się nade mną,
nad stworzeniem Twoim,
Jakoś stajnią nie wzgardził,
nie gardź sercem moim. Ks. Zygmunt Odelgiewicz
sobota, 24 grudnia 2016
Boże Narodzenie 2016
Kochaj!
Kochaj uczynkiem Pana Boga, daj Mu
siebie, wszystkich i wszystko, i bądź z Nim zawsze, bo i On tak
robi!
św. Maksymilian M. Kolbe
Radości i Pokoju, który ma w Sercu
Maryja!
Błogosławionych Świąt Narodzenia
Jezusa!
środa, 21 grudnia 2016
wtorek, 20 grudnia 2016
piątek, 16 grudnia 2016
Ugasić pragnienia
Istnieje tylko Jedna Miłość, Jedyna
Prawdziwa, która może ugasić pragnienia ludzkiego serca, na imię
ma JEZUS!
Nie dawaj miejsca diabłu!
Zawsze
natychmiast wyrzeknij się popełnionego grzechu:
Ojcze
wyrzekam się...; odcinam się od tego. Wyrzekam się diabla i jego
działania. Jezu przyjdź, Tobie oddaje siebie.
Jeśli
szczerze nie wyrzekniesz się grzechu, tak naprawdę go nie
odrzucisz, tym samym dopuszczasz możliwość jego ponownego
popełnienia. A skoro tak, to cóż to za skrucha? Jeśli ignorujesz
rolę nieprzyjaciela w swoich upadkach – a wielu chrześcijan to
robi, prosząc jedynie o wybaczenie, lecz nie odrzucając diabla –
to jesteś po prostu naiwny. Pozwalasz nieprzyjacielowi być obok i
wykorzystać tę naiwność przeciwko tobie, czy to przez dalsze
oskarżenie cię, czy przez popychanie do tego grzechu. Nie pozwól
aby szatan wykorzystał twój grzech.
Ojcze,
oczyść mnie Krwią Jezusa, obmyj mnie z winy mojego grzechu. Ojcze
uświęć mnie w tych obszarach. Proszę obdarz mnie swoja
świętością.
John
Eldredge
czwartek, 15 grudnia 2016
Inne Boże Narodzenie
Z
okazji jubileuszu 50-lecia kapłaństwa Ojca Świętego Jana Pawła
II 7 listopada 1997 roku w auli Pawła VI przemawiał 86-letni albański kapłan o. Anton Luli, jezuita.
„Byłem
nowo wyświęconym kapłanem, kiedy w moim rodzinnym kraju, Albanii,
nastały rządy dyktatury komunistycznej i okrutne prześladowania
religijne. Niektórzy z moich współbraci po sfałszowanym procesie
zostali rozstrzelani i zginęli jako męczennicy za wiarę. W ten
sposób złożyli swą ostatnią ofiarę eucharystyczną niczym
połamany chleb i krew przelana za ocalenie ojczyzny. Był to rok
1946. Ode mnie natomiast Pan zażądał, abym rozpostarł ramiona i
pozwolił przygwoździć się do krzyża; abym nie pełnił posługi,
ale żył w kajdanach i znosił tortury, i w ten sposób sprawował
moją Eucharystię, moją kapłańską ofiarę. 19 grudnia 1947 roku
zostałem aresztowany pod zarzutem agitacji i propagandy
antyrządowej. Przeżyłem siedemnaście lat ciężkiego więzienia,
a później wiele lat robót przymusowych. Moim pierwszym więzieniem
tamtego mroźnego grudnia była ubikacja w górskiej wiosce w
okolicach Szkodry. Trzymano mnie tam przez dziewięć miesięcy;
siedziałem skulony na zamarzniętych odchodach, nie mogłem nawet
się położyć, gdyż tak było ciasne pomieszczenie.
W noc Bożego
Narodzenia (tego nie da się zapomnieć) wyciągnięto mnie stamtąd i
umieszczono w innej ubikacji, na drugim piętrze więzienia, gdzie
kazano mi się rozebrać i zawieszono na sznurze przeciągniętym pod
pachami. Byłem nagi, zaledwie dotykałem ziemi końcami palców.
Powoli, nieubłaganie traciłem czucie. Zimno ogarniało stopniowo
całe ciało, a kiedy doszło do piersi i serce zaczynało odmawiać
posłuszeństwa, wydałem okrzyk rozpaczy. Przybiegli moi oprawcy,
ściągnęli mnie i skatowali kopniakami. Tamtej nocy i w tamtym
miejscu, w osamotnieniu tej pierwszej tortury, przeżyłem prawdziwy
sens wcielenia i krzyża. Jednakże ulgę w cierpieniach dawała mi
obecność we mnie i przy mnie Jezusa, Najwyższego i Wiecznego
Kapłana; niekiedy ta pomoc napełniała mnie tak wielką radością
i pociechą, że muszę ją nazwać «nadzwyczajną». Nigdy nie
żywiłem urazy do tych, którzy – po ludzku mówiąc – ukradli
mi życie. Po uwolnieniu spotkałem kiedyś przypadkiem na ulicy
jednego z moich oprawców; ogarnęło mnie współczucie (...).
Uwolniono mnie przy okazji amnestii w 1989 roku. Miałem wtedy 79
lat”
Ojciec
Anton Luli przesiedział łącznie czterdzieści trzy lata
w komunistycznych łagrach Albanii!
w komunistycznych łagrach Albanii!
czwartek, 8 grudnia 2016
Godzina Łaski
Pewnego dnia Madonna ukazała się Pierinie Gilli na wielkich białych schodach, ozdobionych po obu stronach białymi, czerwonymi i żółtymi różami. Matka Boża uśmiechając się powiedziała: „Ja jestem Niepokalane Poczęcie.” A majestatycznie zstępując w dół dodała: „Jestem Maryja Łaski, to znaczy pełna łaski Matka mojego Boskiego Syna Jezusa Chrystusa.” Schodząc nadal po schodach mówiła dalej: „Przez to moje przybycie tu, do Montichiari, życzę sobie, abym była wzywana i czczona jako Róża Duchowna. Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia w południe, obchodzono Godzinę Łaski dla całego świata. Poprzez to nabożeństwo ześlę niezliczone łaski dla ciała i duszy.” Z tej wizji bierze się coraz popularniejszy zwyczaj modlitwy w południe 8 grudnia. Można odmówić np. Anioł Pański.
Pierina Gilli urodziła się 3 sierpnia 1911 roku w San Giorgio pod Montichiari, w pobożnej, biednej, chłopskiej rodzinie. Po śmierci ojca, trafiła do sierocińca prowadzonego przez siostry zakonne. Po powtórnym zamążpójściu przez matkę i poprawie sytuacji finansowej rodziny, Pierina z powrotem została zabrana do domu. Była jednak źle traktowana przez ojczyma. Wspomina, że w trudnych chwilach śpiewała litanię loretańską do Matki Bożej, co powstrzymało agresję jej ojczyma. Miała trudne dzieciństwo. W wieku 18 lat zaczęła pracować jako pielęgniarka w szpitalu w Montichiari. Złożyła prywatny ślub czystości i odmówiła zamążpójścia. Zapragnęła wstąpienia do zakonu, ale nie było to proste, ponieważ miała słabe zdrowie i był bez posagu. Próbowała dwukrotnie, ale nie złożyła ślubów wieczystych. Życie w czystości, przepełnione modlitwą, kontynuowała w świecie. Głównym motywem duchowości Periny były praktyki pokutne. Ofiarowyała swoje cierpienia w intencji osób konsekrowanych, o ich uświęcenie – kapłanów oraz członków męskich i żeńskich zgromadzeń zakonnych. Całe życia była bardzo skromną osobą, która rzadko mówiła o nadzwyczajnych sprawach, jakie jej dotyczą. Zmarła w opinii świętości 12 stycznia 1991 roku nie doczekawszy zatwierdzenia swoich objawień przez biskupa, który uczynił to dopiero w 2000 roku. W Montichiari i Fontanelle nadal mają miejsce różne znaki nadzwyczajnych Bożych Łask.
7 grudnia 1947 r. Matka Boża Róża Duchowna miała na sobie biały płaszcz, który z prawej strony trzymał chłopiec, a z lewej dziewczynka, oboje ubrani na biało. Matka Boża powiedziała: „Jutro ukażę moje Niepokalane Serce, tak mało znane ludziom.” Potem mówiła dalej: „W Fatimie wyraziłam życzenie, aby upowszechniła się praktyka poświęcenia się mojemu Sercu (...) Natomiast tu, w Montichiari, życzę sobie, aby to nabożeństwo do Róży Duchownej połączone z czcią mojego Niepokalanego Serca zostało pogłębione w instytutach religijnych i zgromadzeniach zakonnych po to, aby te dusze poświęcone Bogu otrzymały coraz większe łaski, płynące z mojego macierzyńskiego Serca.” Kiedy zapytano ją „Kim są te dzieci u Twojego boku?”. Matka Boża odpowiedziała: „Hiacynta i Franciszek. One towarzyszą ci we wszystkich twoich smutkach. One także cierpiały, chociaż były mniejsze od ciebie. Oto czego życzę sobie od ciebie: prostoty i dobroci, jak u tych dzieci.” Matka Boża rozpościerając ramiona na znak opieki, spojrzała ku niebu i zawołała: „Niech będzie Pan uwielbiony!” i znikła.
7 grudnia 1947 r. Matka Boża Róża Duchowna miała na sobie biały płaszcz, który z prawej strony trzymał chłopiec, a z lewej dziewczynka, oboje ubrani na biało. Matka Boża powiedziała: „Jutro ukażę moje Niepokalane Serce, tak mało znane ludziom.” Potem mówiła dalej: „W Fatimie wyraziłam życzenie, aby upowszechniła się praktyka poświęcenia się mojemu Sercu (...) Natomiast tu, w Montichiari, życzę sobie, aby to nabożeństwo do Róży Duchownej połączone z czcią mojego Niepokalanego Serca zostało pogłębione w instytutach religijnych i zgromadzeniach zakonnych po to, aby te dusze poświęcone Bogu otrzymały coraz większe łaski, płynące z mojego macierzyńskiego Serca.” Kiedy zapytano ją „Kim są te dzieci u Twojego boku?”. Matka Boża odpowiedziała: „Hiacynta i Franciszek. One towarzyszą ci we wszystkich twoich smutkach. One także cierpiały, chociaż były mniejsze od ciebie. Oto czego życzę sobie od ciebie: prostoty i dobroci, jak u tych dzieci.” Matka Boża rozpościerając ramiona na znak opieki, spojrzała ku niebu i zawołała: „Niech będzie Pan uwielbiony!” i znikła.
środa, 7 grudnia 2016
Zdrowe życie
Kiedy rozum odnajdzie drogę do serca,
to istnieje realna szansa na Nowe, Uzdrowione życie.
Tylko Jezus
Zdaję
sobie sprawę ze swoich niedostatków. Chcę się ich pozbyć, ale
nie potrafię. Chcę postępować dobrze, ale mi nie wychodzi; nie
chcę postępować źle, i znów mi nie wychodzi. Moje postanowienia
nie mają odzwierciedlenia w czynach. Głęboko we mnie coś jest nie
tak – coś, co odbiera mi zdolność czynienia dobra. Ten sam
schemat powtarza się tak często i z taką regularnością, że jest
wręcz przewidywalny. Ilekroć postanawiam czynić dobrze,
natychmiast w drogę wchodzi mi pokusa do grzechu. Naprawdę pragnę
trzymać się Bożych przykazań, lecz jakaś część mnie
najwyraźniej nie podziela tego pragnienia. Tkwi we mnie jakiś
skryty bunt, który przejmuje nade mną kontrolę, kiedy najmniej się
tego spodziewam. Usiłowałem to zwalczyć i próbowałem już
wszystkiego, ale nic nie pomaga. Nie wiem, co robić; wyczerpały mi
się już wszystkie pomysły. Czy nie ma nikogo, kto mógłby mi
pomóc? Przecież musi być jakieś rozwiązanie. (Rz 7,18-24)
Eugene
Peterson
wtorek, 6 grudnia 2016
Wieczna pogoń
W naturze ludzkiej leży wieczna pogoń za rzeczami znikającymi, które najbardziej cenimy wówczas, gdy okazują zdecydowany zamiar zniknięcia.
G.K. Chesterton
poniedziałek, 5 grudnia 2016
Wiara w Jezusa
"Gdy Syn Człowieczy przyjdzie, znajdzie wiarę na ziemi?" Wszyscy mamy wiarę w dobre zasady, w dobre zarządzanie, zdrowego rozsądku, ale kto z nas ma wiarę w Jezusa Chrystusa? Odwaga fizyczna jest wielka, moralna odwaga jest wspanialsza, ale człowiek, który ufa Jezusowi Chrystusowi w obliczu straszliwych problemów życia jest wart całych tłumów bohaterów!
Oswald Chambers
Oswald Chambers
piątek, 2 grudnia 2016
Adwentus
Adwent,
czyli radosne oczekiwanie! Wydaje się, że wiemy z czym „to się
je”, ale czy na pewno? Ogarniamy temat radości, gdy pada info: Za
tydzień będzie wypłata! W piątek imieniny! W niedziele randka! A
za godzinę na ”fejsie” zaloguje się Jolka! No właśnie, a co z
informacją: 25 grudnia urodzi się Jezus! Gdzieś w tyle głowy
krążą może myśli typu: Już to przerabiałem! Kolejny raz?! Znów
wspólny karp z teściową! Będę sama! Każdy z nas może dopisać
własną wersje. Nie ma co ściemniać, w wielu z nas tej radości z
urodzin Jezusa jest tyle, co w szarym kundlu wściekłego wilka! Ale
chwila! Czy tak ma już zostać? A może warto pogrzebać w
”Ustawieniach Systemu”!!!
Kiedy
Bóg Głosem Kościoła wzywa nas do Radosnego czekania na Jezusa, ma
swoje racje, o których często nie mamy pojęcia. On wie w czym
tkwimy, i jak bardzo daleko odeszliśmy od ”Fabrycznych Ustawień”.
Życie,
które obecnie prowadzimy, to nie jest to, które On dla nas
przewidział. Z życiem to jak z komputerem, może w nim grzebać
tylko ten, co się zna. Jeśli uważasz, że znasz się na życiu, to
przyjrzyj się teraz sobie. Wszystko działa tak jak trzeba? Jest
mega radość, pokój i wolność orła? Jeśli powiesz mi tak, to
będę dzwonił do Franusia, aby cię kanonizował! Szacun!
Tylko
Jezus może nam tak naprawdę pomóc w ustawieniach! On jedyny zna
się na życiu. Czekanie na Jego przyjście, to jak oczekiwanie na
prąd, który wyłączyli parę lat temu! Warto!
czwartek, 1 grudnia 2016
Czas dla Boga
Pamiętaj zawsze o końcu, bo czas zmarnowany nie wraca. Bez trudu i bez wysiłku nigdy
nic nie osiągniesz. Jeżeli zaczynasz obojętnieć, źle z tobą. Jeśli jednak masz w sobie
zapał, odnajdziesz pokój i odczujesz, o ile lżejsza stanie ci się praca, gdy będziesz ją wykonywać dla samej łaski Bożej i dla miłości dobra. Człowiek pilny i gorliwy gotów jest na wszystko. Większy to trud zwalczać wady i złe skłonności niż pracować fizycznie w pocie czoła. Kto nie unika małych potknięć, wkrótce dojdzie do większego upadku. Ciesz się wieczorem, jeśli owocnie dzień ci upłynął. Czuwaj nad sobą, pobudzaj się i sam siebie zachęcaj, a jakkolwiek inni postępują, ty pilnuj sam siebie. O tyle się udoskonalisz, o ile zdołasz przezwyciężyć siebie. Amen.
Tomasz a Kempis
nic nie osiągniesz. Jeżeli zaczynasz obojętnieć, źle z tobą. Jeśli jednak masz w sobie
zapał, odnajdziesz pokój i odczujesz, o ile lżejsza stanie ci się praca, gdy będziesz ją wykonywać dla samej łaski Bożej i dla miłości dobra. Człowiek pilny i gorliwy gotów jest na wszystko. Większy to trud zwalczać wady i złe skłonności niż pracować fizycznie w pocie czoła. Kto nie unika małych potknięć, wkrótce dojdzie do większego upadku. Ciesz się wieczorem, jeśli owocnie dzień ci upłynął. Czuwaj nad sobą, pobudzaj się i sam siebie zachęcaj, a jakkolwiek inni postępują, ty pilnuj sam siebie. O tyle się udoskonalisz, o ile zdołasz przezwyciężyć siebie. Amen.
Tomasz a Kempis
środa, 30 listopada 2016
Póki mamy czas
Żyją sobie grzesznicy przez jakiś czas spokojnie - tak im się przynajmniej wydaje — myślą o przyjemnościach i bogactwach świata i dopiero później, za jakiś czas, jak Ezaw, zaczynają płakać i zaklinać Boga, żeby im oddał utracone niebo. Ale Pan odpowiada na to, że już za późno, bo ktoś inny wziął ich błogosławieostwo.
Zatwardziały grzesznik jest podobny do nieszczęsnego Sizary, któremu zdradliwa Jahel podała trochę mleka, a kiedy usnął, wbiła mu w głowę gwóźdź, tak że zaraz skonał i nie miał nawet czasu opłakać swego zaślepienia, które kazało mu zaufać zdradliwej niewieście.
Jak nie znalazł przebaczenia bezbożny Antioch, tak nie znajdzie go zatwardziały grzesznik. Zawiedzie się ciężko ten, kto zuchwale grzeszy, myśląc, że się nawróci w godzinie śmierci.
św. Jan Vianney
Zatwardziały grzesznik jest podobny do nieszczęsnego Sizary, któremu zdradliwa Jahel podała trochę mleka, a kiedy usnął, wbiła mu w głowę gwóźdź, tak że zaraz skonał i nie miał nawet czasu opłakać swego zaślepienia, które kazało mu zaufać zdradliwej niewieście.
Jak nie znalazł przebaczenia bezbożny Antioch, tak nie znajdzie go zatwardziały grzesznik. Zawiedzie się ciężko ten, kto zuchwale grzeszy, myśląc, że się nawróci w godzinie śmierci.
św. Jan Vianney
poniedziałek, 28 listopada 2016
Ciągłe pokusy
Mówią, że cierpienia szybko mijają, a nagroda za nie trwa wiecznie. Tymczasem Pan Bóg, jakiego środka używa, żeby nam pokazać, że sami z siebie nie możemy nic? Pozwala zbliżyć się do nas złemu duchowi.
I oto ten sam chrześcijanin, który przed chwilą chciał iść w zawody z pustelnikami, co żywią się korzonkami i trawą, zaczyna narzekać na mały ból głowy, na lekkie ukłucie szpilką.
Inny znowu, który gotów był dla Boga krew przelewać, zaczyna hodować w sercu zazdrość, niechęć, zemstę, nie chce na oczy oglądać swojego przeciwnika albo traktuje go ozięble tylko dlatego, że tamten wyrządził mu jakąś drobną krzywdę, że go trochę oplotkował, że za coś dobrego odpłacił mu niewdzięcznością. I tak go to oburza, że często spędza mu sen z powiek.
A więc - jak bardzo jesteśmy słabi sami z siebie, jak bardzo nie możemy być pewni swoich własnych postanowień!
Pokusa zatem utrzymuje nas w cnocie pokory, broni nas przed pychą. Święty Filip Nereusz z płaczem wołał do Boga: „Boże mój, podtrzymuj mnie Swoją łaską, bo Ty wiesz, że jestem niegodziwym wiarołomcą. Jeżeli mnie, choć na chwilę opuścisz, to boję się, że Cię zdradzę."
Jan Maria Vianney
I oto ten sam chrześcijanin, który przed chwilą chciał iść w zawody z pustelnikami, co żywią się korzonkami i trawą, zaczyna narzekać na mały ból głowy, na lekkie ukłucie szpilką.
Inny znowu, który gotów był dla Boga krew przelewać, zaczyna hodować w sercu zazdrość, niechęć, zemstę, nie chce na oczy oglądać swojego przeciwnika albo traktuje go ozięble tylko dlatego, że tamten wyrządził mu jakąś drobną krzywdę, że go trochę oplotkował, że za coś dobrego odpłacił mu niewdzięcznością. I tak go to oburza, że często spędza mu sen z powiek.
A więc - jak bardzo jesteśmy słabi sami z siebie, jak bardzo nie możemy być pewni swoich własnych postanowień!
Pokusa zatem utrzymuje nas w cnocie pokory, broni nas przed pychą. Święty Filip Nereusz z płaczem wołał do Boga: „Boże mój, podtrzymuj mnie Swoją łaską, bo Ty wiesz, że jestem niegodziwym wiarołomcą. Jeżeli mnie, choć na chwilę opuścisz, to boję się, że Cię zdradzę."
Jan Maria Vianney
niedziela, 27 listopada 2016
sobota, 26 listopada 2016
Krzyżowa Droga Jezusa
Wytrwałe rozważanie bolesnej męki Syna Bożego prowadzi do wielu zbawiennych oświeceń wewnętrznych, budzi szczerą skruchę serca i daje niezwyciężoną siłę ducha. Codzienna praktyka przekonuje mnie, że dzięki tej formie pobożnej modlitwy obyczaje ludzi szybciej ulegają poprawie.
Droga Krzyżowa leczy bowiem wady, powstrzymuje nieokiełznane pożądliwości i skutecznie zachęca do cnót i świętości życia. Rzeczywiście, jeśli okrutne katusze Syna Bożego tyle razy żywo, jakby namalowane na desce, przedstawiać będziemy oczom naszej duszy, wtedy z racji takiego naświetlenia, trudno będzie powstrzymać się od przejęcia się wstrętem wobec brzydoty własnego życia. Owszem, będziemy raczej przynagleni do tego, aby miłością odpowiedzieć na miłość, a przynajmniej, abyśmy ochotnie znosili przeciwności, które zachodzą w każdych warunkach życia.
św. Leonard
piątek, 25 listopada 2016
Prawdziwe oparcie
Nie pozwól, byś zagubił miłość i wierność, zawie sobie na szyi, zapisz na tablicy swego serca
|
Wtedy znajdziesz życzliwość i uznanie w oczach Boga i ludzi.
|
Zaufaj Panu całym sercem, a nie polegaj na swej umiejętności
|
W całym twoim postępowaniu staraj się Go rozpoznać, a On wyrówna twoje ścieżki.
Nie bądź taki mądry we własnych oczach, trwaj w bojaźni Pana i wystrzegaj się zła.
Prz
3,2-7
czwartek, 24 listopada 2016
Gromadzone dobra
Bogosławiony sługa, który w niebie gromadzi dobra, jakie Pan mu okazał i nie pragnie ujawniać ich ludziom dla zdobycia uznania, bo sam Najwyższy okaże jego czyny tym, którym zechce. Błogosławiony sługa, który tajemnice Pańskie zachowuje w sercu swoim. św. Franciszek
środa, 23 listopada 2016
Pusty dom
Podobnie jak dom, jeśli nie mieszka w nim właściciel, staje się mroczny, zaniedbany i zniszczony, wypełnia się brudem i kurzem, tak też dusza opuszczona przez swego Pana, który przebywał w niej z chórem aniołów, wypełnia się ciemnością grzechów, brudem pożądań i wszelką brzydotą.
Biada drodze, po której nikt nie chodzi i nie słyszy się na niej głosu człowieka; staje się bowiem kryjówką dzikich zwierząt. Biada duszy, jeśli Pan nie przechadza się w niej, jeśli Jego głos nie odpędza duchowych srogich zwierząt zła i przewrotności! Biada domowi, jeśli w nim nie mieszka właściciel! Biada ziemi, jeśli zabraknie rolnika, który by ją uprawiał! Biada okrętowi, gdy brak mu sternika, albowiem miotany falami i nawałnicą, zginie na pewno. Biada duszy, jeśli nie ma w niej prawdziwego Sternika, Chrystusa! Owładnięta ciemnością wzburzonego morza, miotana falami pożądań, wstrząsana jakby gwałtowną burzą przez duchy nieczyste, ulegnie w końcu ostatecznej zagładzie.
Biada duszy, jeśli zabraknie jej Chrystusa, który uprawia ją starannie, aby mogła wydać dojrzałe owoce ducha, bo opuszczona, pełna cierni i chwastów, zamiast przynosić owoce, zostanie wydana na spalenie, i zginie. Biada duszy, w której nie mieszka Chrystus! Porzucona, wydaje zepsutą woń pożądliwości i staje się przytuliskiem wad.
św. Makary
wtorek, 22 listopada 2016
Smutek
Za każdym razem, gdy ogarnia cię smutek lub cierpienie albo kiedy dostrzegasz je u
innych, pomyśl, że są one niczym w porównaniu z niewysłowionymi męczarniami, które
znosiły ciało i dusza twojego Pana.
Wawrzyniec Scupoli
innych, pomyśl, że są one niczym w porównaniu z niewysłowionymi męczarniami, które
znosiły ciało i dusza twojego Pana.
Wawrzyniec Scupoli
poniedziałek, 21 listopada 2016
Wiara
Wiarą nie jest to, co wyznajemy dla naszego uświęcenia, ale to ,co stosujemy w życiu!
Abba Jan
Abba Jan
sobota, 19 listopada 2016
Walcz
Choćby dusza dźwigała brzemię grzechów, choćby miała wszelkie wady świata, a nawet była wręcz niewyobrażalnie grzeszna, choćby wszystkiego już próbowała, wszelkich środków i ćwiczeń, by uwolnić się od grzechu i czynić dobrze, choćby nigdy nie udało jej się zyskać nawet najmniejszego dobra, lecz odwrotnie, w coraz większą niegodziwość by popadała — nigdy nie powinna tracić zaufania do Boga, składać broni i rezygnować z ćwiczeń duchowych. Przeciwnie, niech nie szczędzi sił w walce, bo ten, kto walczy i ufa Bogu, nie przegra swej bitwy duchowej.
Bóg bowiem nigdy nie odmawia pomocy swoim żołnierzom, choć czasem pozwala, by
zostali zranieni. Trzeba więc walczyć, od tego wszystko zależy! Lekarstwo na rany jest
gotowe i skutecznie uleczy żołnierzy, którzy z ufnością szukają Boga i Jego pomocy. I w
najmniej spodziewanym momencie nieprzyjaciele zginą.
Wawrzyniec Scupoli
Bóg bowiem nigdy nie odmawia pomocy swoim żołnierzom, choć czasem pozwala, by
zostali zranieni. Trzeba więc walczyć, od tego wszystko zależy! Lekarstwo na rany jest
gotowe i skutecznie uleczy żołnierzy, którzy z ufnością szukają Boga i Jego pomocy. I w
najmniej spodziewanym momencie nieprzyjaciele zginą.
Wawrzyniec Scupoli
Nie ufaj sobie
Jeśli zatem, popełniwszy przewinienie, niepokoisz się, smucisz i czujesz, że ogarnia cię
rozpacz, bo nie umiesz postępować właściwie, to znak, że ufałeś sobie, a nie Bogu. I jeśli
wielki będzie twój smutek i rozpacz, będzie to oznaczało, że bardzo ufałeś sobie, a mało
Bogu. Ten bowiem, kto zazwyczaj nie ufa sobie, lecz Bogu, nie dziwi się swoim
przewinieniom, nie rozpacza z ich powodu, wiedząc, że przydarza mu się to wskutek jego
słabości i niedostatecznego zawierzenia Bogu. Tym mniej więc ufa sobie i tym większą
ufność z pokorą pokłada w Bogu, a ponieważ ponad wszystko nienawidzi wad i
nieuporządkowanych namiętności, będących przyczyną upadku, z wielkim, lecz
spokojnym żalem z powodu obrazy Boga, z jeszcze większym zapałem i żarliwością dalej
prowadzi walkę i prześladuje swych nieprzyjaciół aż do śmierci.
Wawrzyniec Scupoli
rozpacz, bo nie umiesz postępować właściwie, to znak, że ufałeś sobie, a nie Bogu. I jeśli
wielki będzie twój smutek i rozpacz, będzie to oznaczało, że bardzo ufałeś sobie, a mało
Bogu. Ten bowiem, kto zazwyczaj nie ufa sobie, lecz Bogu, nie dziwi się swoim
przewinieniom, nie rozpacza z ich powodu, wiedząc, że przydarza mu się to wskutek jego
słabości i niedostatecznego zawierzenia Bogu. Tym mniej więc ufa sobie i tym większą
ufność z pokorą pokłada w Bogu, a ponieważ ponad wszystko nienawidzi wad i
nieuporządkowanych namiętności, będących przyczyną upadku, z wielkim, lecz
spokojnym żalem z powodu obrazy Boga, z jeszcze większym zapałem i żarliwością dalej
prowadzi walkę i prześladuje swych nieprzyjaciół aż do śmierci.
Wawrzyniec Scupoli
czwartek, 17 listopada 2016
środa, 16 listopada 2016
Jan Kazimierz
Warto wiedzieć, że św. Józef z Kupertynu miał swoje duchowe związki z Polską poprzez króla Jana Kazimierza. Spotkali się w klasztorze asyskim. Przyszły król usłyszał wówczas od Świętego, że nie zostanie jezuitą, bo Bóg ma wobec niego inne plany.
Jan Kazimierz, wówczas książę spotkał się w 1644 r. w Asyżu św. Józefa z Kupertynu, który widząc go w stroju jezuity, rzekł: „Nie leży ci dobrze ten habit”. Do przerwania nowicjatu u jezuitów nakłaniał też Jana Kazimierza papież Innocenty. Kiedy w 1645 r. książę opuścił wreszcie zakon i spotykał się z o. Józefem, usłyszał takie uwagi na widok swego świeckiego stroju: „Widzisz, co ci mówiłem. Idź teraz. Uczynisz więcej dla Polski i chrześcijaństwa niż będąc zakonnikiem”. Te prorocze słowa sprawdziły się. Jan Kazimierz bowiem zatrzymał ekspansję Tatarów i szerzący się w Polsce protestantyzm. Rok później Innocenty X postanowił uczynić go kardynałem, ale nie spodobało się to jego rodzonemu bratu Władysławowi. Jan Kazimierz znów spotkał św. Józefa i usłyszał: „Idź, nie będziesz ani jezuitą, ani kardynałem, lecz królem, który wycierpi wiele. Ale ufaj mocno Bogu, On zawsze Ci pomoże”.
Jan Kazimierz został królem Polski. Pierwszy list zaadresował do św. Józefa z Kupertynu. Wyraził w nim wdzięczność oraz prośbę o modlitwę w intencji Polski. 26 sierpnia 1650 r. św. Józef odpisał: „Łaska Boża powołała Jego wysokość na króla dla dobra ludów oraz świętej wiary, proszę się nie lękać, bo Bóg we wszystkim wesprze Wasze poczynania dla dobra ludów i Swej większej chwały” 28 lipca 1651 r. św. Józef napisał w liście do króla: „Nigdy nie zapomniałem i nie zapomnę o Waszej Królewskiej Mości w moich modlitwach oraz Mszach świętych. Proszę Wszechmogącego Boga, aby oświecał waszą duszę w rządach waszych”.
Dwa lata później dzięki pośrednictwu bpa. Piotra Gembickiego król otrzymał wiadomość: „Proszę być dobrych myśli, nie bać się, ale powierzać się temu ‘Wizerunkowi’, który Wasza królewska mość ma w swojej komnacie". Tym obrazem była Matka Boska Jasnogórska. Święty wiedział o szacunku, jaki król i naród Polski go otacza. W 1663 r. o. Ottavio Lelli, przejeżdżając przez Warszawę, odwiedził króla Jana Kazimierza, a w rozmowie z jego żoną Marią Luizą Gonzaga-Nevers usłyszał: „Król bardzo ceni o. Józefa z Kupertynu, ponieważ wszystko to, co mu przepowiedział i doradził, jak dotąd spełniło się”. Największą zasługą króla Jana Kazimierza było to, że obrał Maryję Królową Polski.
o. Paweł Warchoł OFMConv
Jan Kazimierz, wówczas książę spotkał się w 1644 r. w Asyżu św. Józefa z Kupertynu, który widząc go w stroju jezuity, rzekł: „Nie leży ci dobrze ten habit”. Do przerwania nowicjatu u jezuitów nakłaniał też Jana Kazimierza papież Innocenty. Kiedy w 1645 r. książę opuścił wreszcie zakon i spotykał się z o. Józefem, usłyszał takie uwagi na widok swego świeckiego stroju: „Widzisz, co ci mówiłem. Idź teraz. Uczynisz więcej dla Polski i chrześcijaństwa niż będąc zakonnikiem”. Te prorocze słowa sprawdziły się. Jan Kazimierz bowiem zatrzymał ekspansję Tatarów i szerzący się w Polsce protestantyzm. Rok później Innocenty X postanowił uczynić go kardynałem, ale nie spodobało się to jego rodzonemu bratu Władysławowi. Jan Kazimierz znów spotkał św. Józefa i usłyszał: „Idź, nie będziesz ani jezuitą, ani kardynałem, lecz królem, który wycierpi wiele. Ale ufaj mocno Bogu, On zawsze Ci pomoże”.
Jan Kazimierz został królem Polski. Pierwszy list zaadresował do św. Józefa z Kupertynu. Wyraził w nim wdzięczność oraz prośbę o modlitwę w intencji Polski. 26 sierpnia 1650 r. św. Józef odpisał: „Łaska Boża powołała Jego wysokość na króla dla dobra ludów oraz świętej wiary, proszę się nie lękać, bo Bóg we wszystkim wesprze Wasze poczynania dla dobra ludów i Swej większej chwały” 28 lipca 1651 r. św. Józef napisał w liście do króla: „Nigdy nie zapomniałem i nie zapomnę o Waszej Królewskiej Mości w moich modlitwach oraz Mszach świętych. Proszę Wszechmogącego Boga, aby oświecał waszą duszę w rządach waszych”.
Dwa lata później dzięki pośrednictwu bpa. Piotra Gembickiego król otrzymał wiadomość: „Proszę być dobrych myśli, nie bać się, ale powierzać się temu ‘Wizerunkowi’, który Wasza królewska mość ma w swojej komnacie". Tym obrazem była Matka Boska Jasnogórska. Święty wiedział o szacunku, jaki król i naród Polski go otacza. W 1663 r. o. Ottavio Lelli, przejeżdżając przez Warszawę, odwiedził króla Jana Kazimierza, a w rozmowie z jego żoną Marią Luizą Gonzaga-Nevers usłyszał: „Król bardzo ceni o. Józefa z Kupertynu, ponieważ wszystko to, co mu przepowiedział i doradził, jak dotąd spełniło się”. Największą zasługą króla Jana Kazimierza było to, że obrał Maryję Królową Polski.
o. Paweł Warchoł OFMConv
wtorek, 15 listopada 2016
Wierny Przyjaciel
Gdzież jest człowiek, który strzegłby się zawsze tak przezornie i tak czujnie, że nigdy nie
zaplątałby się w nic złego? Ale kto Tobie ufa, Panie, i szuka Cię samym sercem, nie tak łatwo
upadnie.
A jeśli nawet dotknie go cierpienie czy też da się w coś uwikłać, szybciej dzięki Tobie się
otrząśnie i dozna ukojenia, bo Ty nie opuszczasz nikogo, kto ufa Tobie aż do końca. Wielka
to rzadkość wierny przyjaciel, co przetrwałby z przyjacielem wszelkie niedole. Ty jeden,
Panie, jesteś wierny naprawdę, wszędzie i zawsze, jak nikt inny.
Tomasz a Kempis
Tomasz a Kempis
poniedziałek, 14 listopada 2016
Milczenie
Zastanów się, zanim wypowiesz słowa, które nosisz w sercu, a często uznasz, że lepiej
ich nie wypowiadać. Jednak nawet rzeczy, które uznasz za godne wypowiedzenia, czasem
lepiej zatrzymać dla siebie. Przekonasz się o tym, jeśli je znów rozważysz, kiedy już minie
sposobność do ich wypowiedzenia.
Milczenie, moja córko, to wielka siła w walce duchowej i nadzieja na zwycięstwo.
Milczenie jest przyjacielem tych, którzy ufają nie sobie, lecz Bogu, jest strażnikiem
świętej modlitwy i wspaniałą pomocą w ćwiczeniu się w cnocie.
Żeby nauczyć się milczenia, często rozmyślaj o szkodach i niebezpieczeństwach
płynących z gadatliwości i wielkich dobrodziejstwach, którymi obdarza nas milczenie.
Wawrzyniec Scupoli
ich nie wypowiadać. Jednak nawet rzeczy, które uznasz za godne wypowiedzenia, czasem
lepiej zatrzymać dla siebie. Przekonasz się o tym, jeśli je znów rozważysz, kiedy już minie
sposobność do ich wypowiedzenia.
Milczenie, moja córko, to wielka siła w walce duchowej i nadzieja na zwycięstwo.
Milczenie jest przyjacielem tych, którzy ufają nie sobie, lecz Bogu, jest strażnikiem
świętej modlitwy i wspaniałą pomocą w ćwiczeniu się w cnocie.
Żeby nauczyć się milczenia, często rozmyślaj o szkodach i niebezpieczeństwach
płynących z gadatliwości i wielkich dobrodziejstwach, którymi obdarza nas milczenie.
Wawrzyniec Scupoli
czwartek, 10 listopada 2016
Módl się pokornie
Gdybyś częściej rozmyślał o śmierci niż o długim życiu, bez wątpienia gorliwiej dążyłbyś
do poprawy. A kiedy jeszcze rozważysz w sercu czekające cię kary piekła lub czyśćca, sądzę,
że chętniej znosić będziesz trud i cierpienie i nie ulękniesz się żadnego umartwienia. Ale
ponieważ to wszystko nie przenika aż do głębi serca i ciągle jeszcze kochamy się w
błahostkach, pozostajemy tak chłodni i leniwi. Brak nam często siły ducha, więc uskarżamy się na słabość ciała. Módl się pokornie, aby
Pan dał ci prawdziwy żal ducha, i powtarzaj za Prorokiem: Nakarm mnie, Panie, chlebem
płaczu i napój łzami obficie.
Tomasz a Kempis
Tomasz a Kempis
środa, 9 listopada 2016
Wartość Duszy
„Myśl bezpieczna jak ustawiczne gody", mówi Mędrzec Pański. Święty Paweł
mówi, że pokój duszy przewyższa wszelkie radości zmysłowe: „A pokój Boży, który
przewyższa wszelki zmysł, niech strzeże serc waszych i myśli waszych w Chrystusie
Jezusie." A o grzeszniku przeciwnie mówi prorok Izajasz:, że serce jego cierpi
nieopisane boleści. W liście do Rzymian Święty Paweł pisze, że grzeszników przez
całe życie trapić będą udręki: „Utrapienie i ucisk na wszelką duszę człowieka, który
złość popełnia."
Dlaczego, przyjacielu, trwasz w grzechu, skoro to on powoduje, że jesteś tak
nieszczęśliwy?
Grzech śmiertelny oddaje też duszę w niewolę szatana. Człowiek w stanie
łaski uświęcającej jest naprawdę dzieckiem Bożym; po upadku grzechowym staje się dzieckiem i niewolnikiem złego ducha. Święty Jan twierdzi, że kto popełnia
grzech, ten jest duchem piekielnym, który zgrzeszył od początku:, „Kto czyni
grzech, z diabła jest, gdyż od początku diabeł grzeszy."
Gdybyśmy umarli w stanie grzechu ciężkiego, naszą duszę na wieki posiądzie
szatan.
Biedna duszo, sprzedadzą cię ludzie za bezcen - pijak za kieliszek trunku, skąpiec za
garść siana, żarłok za suty półmisek, lubieżnik za ohydną rozkosz. Jak nisko cię
cenią, jak strasznie cię lekceważą!
św. Jan M. Vianey
mówi, że pokój duszy przewyższa wszelkie radości zmysłowe: „A pokój Boży, który
przewyższa wszelki zmysł, niech strzeże serc waszych i myśli waszych w Chrystusie
Jezusie." A o grzeszniku przeciwnie mówi prorok Izajasz:, że serce jego cierpi
nieopisane boleści. W liście do Rzymian Święty Paweł pisze, że grzeszników przez
całe życie trapić będą udręki: „Utrapienie i ucisk na wszelką duszę człowieka, który
złość popełnia."
Dlaczego, przyjacielu, trwasz w grzechu, skoro to on powoduje, że jesteś tak
nieszczęśliwy?
Grzech śmiertelny oddaje też duszę w niewolę szatana. Człowiek w stanie
łaski uświęcającej jest naprawdę dzieckiem Bożym; po upadku grzechowym staje się dzieckiem i niewolnikiem złego ducha. Święty Jan twierdzi, że kto popełnia
grzech, ten jest duchem piekielnym, który zgrzeszył od początku:, „Kto czyni
grzech, z diabła jest, gdyż od początku diabeł grzeszy."
Gdybyśmy umarli w stanie grzechu ciężkiego, naszą duszę na wieki posiądzie
szatan.
Biedna duszo, sprzedadzą cię ludzie za bezcen - pijak za kieliszek trunku, skąpiec za
garść siana, żarłok za suty półmisek, lubieżnik za ohydną rozkosz. Jak nisko cię
cenią, jak strasznie cię lekceważą!
św. Jan M. Vianey
wtorek, 8 listopada 2016
Wady i cnoty
Kiedy podlegamy jakiejś wadzie, powinniśmy w miarę możności przykładać się do praktykowania przeciwnej jej cnoty, odnosząc do niej wszystkie inne. W ten bowiem sposób pokonamy swego nieprzyjaciela i nie przestaniemy postępować w innych cnotach. Jeśli nachodzi mnie pycha lub gniew, muszę we wszystkim zwracać uwagę na cnotę pokory i cichości i do tego celu kierować wszystkie inne ćwiczenia, jak modlitwę, przyjmowanie sakramentów, akty roztropności, stałości i wstrzemięźliwości.
Kiedy dzik chce wyostrzyć sobie kły, ociera je o drugie zęby, które przez to również szlifują się i stają się ostre. Tak człowiek pragnący udoskonalić w sobie cnotę, która jest mu więcej potrzebna dla obrony własnej duszy, powinien szlifować ją i urabiać przez ćwiczenie się w innych cnotach, które, dopomagając do udoskonalenia cnoty głównej, same przez to uszlachetniają się i wygładzają.
św. Franciszek Salezy
poniedziałek, 7 listopada 2016
Marcin Luter o Eucharystii
Rozpoczęły się obchody 500 – lecia Reformacji, może warto sobie przypomnieć,
co na przykład Luter mówił o Eucharystii:
"W Eucharystii nie ma prawdziwego ciała i krwi naszego Pana Jezusa
Chrystusa, ale tylko w znaku, podobnie jak potocznie się mówi «wino» na
oznaczenie karczmy.
W Eucharystii ukazuje się Chrystus, ale tylko duchowo, by spożywać Go przez
wiarę.
Jeśli ktoś mówi, że chleb ulega przeistoczeniu jest bezbożnikiem i bluźniercą.
Chrystusa w Eucharystii nie należy adorować ani czcić świętami, ani obnosić w procesjach, ani zanosić chorym; jego adoratorzy są prawdziwymi bałwochwalcami.
Z wszystkich świąt najbardziej nienawidzę święta Bożego Ciała.
Sama wiara jest wystarczającym przygotowaniem do przyjęcia Eucharystii, i nie trzeba zobowiązywać ludzi do komunii w czasie wielkanocnym.
Nasz Pan
„Nasz Pan jest na ziemi jak matka, która swoje dziecko nosi na rękach. Dziecko to jest niegrzeczne, kopie ją, gryzie, drapie, lecz matka nie daje ku temu żadnego powodu. Wie jednak, że gdy je uwolni, dziecko upadnie, ponieważ samo chodzić nie może. Oto jaki jest nasz Pan. Znosi wszystkie nasze złe zachowania, znosi całą naszą arogancję, przebacza nam wszystkie głupstwa, ma dla nas miłosierdzie wbrew nam samym. Nie usiłujmy pozbyć się Pana jak kamyka z buta.” św. Jan Vianney
czwartek, 3 listopada 2016
Siostra śmierć
"Widzimy, że śmierć jest zyskiem, a życie udręką. Toteż święty Paweł powiada: "Dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem". Czymże jest Chrystus, jeśli nie śmiercią ciała, a duchem dającym życie? Dlatego umierajmy z Chrystusem, abyśmy z Nim mogli powstać do życia. Każdego dnia powinniśmy się przygotowywać i przyzwyczajać do śmierci, aby dusza przez odrywanie się od pożądań ciała umiała się stawać wolną, i osiągnąwszy wyżyny, gdzie nie sięgają już ziemskie pragnienia grożące zagładą, przyjęła podobieństwo śmierci, aby nie doznać zniszczenia śmierci. Prawo ciała walczy bowiem przeciw prawu ducha, usiłując podporządkować go prawu grzechu. Jakież na to lekarstwo? "Któż mnie wyzwoli z ciała śmierci? Łaska Boga przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana". Mamy lekarza, stosujmy lekarstwo. Naszym lekarstwem jest łaska Chrystusa, a nasze ciało jest ciałem śmierci. Trzymajmy się zatem daleko od ciała, aby nie być daleko od Chrystusa. Chociaż jesteśmy w ciele, nie idźmy za tym, co cielesne. Nie uciekajmy od prawa natury, ale na pierwszym miejscu stawiajmy dary łaski."
św. Ambroży
piątek, 28 października 2016
środa, 26 października 2016
Uczucia, Emocje
Wielu z
nas ma bardzo zniekształcony obraz wiary. Mówimy: Po prostu nie mam
wiary, by uwierzyć. Naprawdę myślimy: Nie czuje pewności. Wiara i
uczucia to nie to samo. Wiara nie powstaje w naszych emocjach,
uczuciach, czy zmysłach. Być zbawionym przez wiarę oznacza, że
przyjmujemy Jezusa jako naszego Zbawiciela poprzez akt woli, nie
przez uczucia czy emocje.
Możemy nie czuć się zbawieni lub
narodzeni na nowo, ale to nie zmienia faktu, ze jesteśmy. Jesteśmy
zdezorientowani tym, że tak długo myśleliśmy, że jesteśmy tym, co
czujemy. Czuje się chory, więc muszę być chory. Ale nasze uczucia
są zmienne i mogą być uzależnione od pogody, diety, tego, jak
spaliśmy albo od humoru szefa. Nasze uczucia to słaby probierz
rzeczywistości. Gdy używamy ich jako probierza naszej relacji z
Bogiem, to tu zaczynają się problemy.
Jezus mówi: Módlcie się z
wiarą, wierząc, że już otrzymaliście.
Nie możemy modlić się z
wiarą, jeżeli obstajemy przy tym, by mierzyć efekty za pomocą
uczuć.
Możemy odkryć, że Boża prawda w Piśmie Świętym często
każe nam postępować wbrew naszym uczuciom. Kochajcie waszych
nieprzyjaciół – mówi Jezus. Czyż On nie wie, co czujemy do
naszych nieprzyjaciół? Jasne, że wie. Ale mówi nam, że nie musimy
już pozwalać naszym uczuciom, by nami rządziły.
Jesteśmy wolni,
aby nawet obdarzać miłością nieprzyjaciół!
Merlin
R. Carothers
Nie załamuj się!
Synu,
więcej mi się podoba cierpliwość i pokora w przeciwnościach, niż wielka radość i żarliwość w szczęściu. Czemu mała rzecz,
którą ci wyrzucają, zasmuca cię? Chociażby i większą była,
nie masz się co oburzać. Pozwól temu teraz spokojnie przeminąć:
nie jest to rzecz ani pierwsza, ani nowa, ani też ostatnia, jeśli
długo żyć będziesz. Jesteś dość mężnym, dopóki żadna
przeciwność drogi cie nie spotka. Dobrze też radzisz, i umiesz
innych słowami pokrzepiać; lecz kiedy nagle strapienie zakołata do
drzwi twoich, wnet ci nie starcza ani siły ani rady. Zważ wielką
ułomność swoją, która tak często pokonuje cię w
najdrobniejszych rzeczach: jednak wszystko co cię spotyka, i spotkać
może, wszystko to się dzieje dla zbawienia twojego. Wyzbywaj się
wszelkich trosk z serca twego, jak możesz najlepiej; a jeśli nowa
przeciwność cię dotknie, nie daj się jej podbić, i niech cię
długo nie trwoży. Jeśli nie zdołasz cierpieć z weselem, znoś
przynajmniej z cierpliwością.
A
jeśli słuchasz czegoś z niechęcią lub z oburzeniem, umiej się
pohamować, i nie dopuszczaj, aby usta twoje wymówić miały jakieś
gwałtowne słowo, które mogłoby kogoś zgorszyć. Łaska
moja uspokoi wzburzone uczucie, i boleść wewnętrzną osłodzi.
Jeszcze ja żyję, mówi Pan, gotów cię wesprzeć i nad wszelką
miarę pocieszyć; jeśli położysz we mnie ufność swoją, i
pobożnie wzywać mię będziesz. Bądź spokojniejszego umysłu, i
uzbrój się na większe cierpienie. Nie wszystko stracone, chociaż
cię doświadczają częste troski i wielkie pokusy.
Tomasz
a Kempis
wtorek, 25 października 2016
Zegarek
poniedziałek, 24 października 2016
Kochajmy
Innych kochajmy ze względu na Jezusa. Jezusa zaś dla Niego samego. Jeden tylko Jezus
Chrystus ma być nad wszystko kochany, bo On jeden spośród naszych przyjaciół jest
naprawdę dobry i wierny. Dla Niego i w Nim kochaj przyjaciół i nieprzyjaciół i módl się za
nich, aby także Go poznali i pokochali. Nie pragnij nigdy, by cię specjalnie wychwalano i
kochano, bo to należy się tylko Bogu, który nie ma sobie równych. Nie żądaj, aby ktoś tylko
tobą miał serce zajęte, ani ty nie zajmuj się żadną inną miłością, ale Jezus niech będzie w
tobie, jak i w sercu każdego dobrego człowieka.
Tomasz a Kempis
sobota, 22 października 2016
Otwórzcie
Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, ustrojów ekonomicznych i politycznych, szerokich dziedzin kultury, cywilizacji, rozwoju. Nie lękajcie się! Chrystus wie, "co jest w człowieku". Tylko On to wie!
Dzisiaj tak często człowiek nie wie, co nosi w sobie, w głębi swojej duszy, swego serca. Tak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Tak często opanowuje go zwątpienie, które przechodzi w rozpacz. Pozwólcie zatem - proszę was, błagam was z pokorą i ufnością - pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka. Tylko On ma słowa życia, tak, życia wiecznego.
Z homilii świętego Jana Pawła II, papieża, 22 października 1978 r.
Sól ziemi
”Jedynie Jezus jest prawdziwym Nauczycielem, jedynie Jezus wypowiada niezmienne orędzie, które odpowiada na najgłębsze tęsknoty ludzkiego serca, ponieważ jedynie On wie, "co jest w każdym człowieku" (por. J 2, 25). Dzisiaj wzywa was, byście byli solą i światłością świata, byście wybrali dobroć, żyli w sprawiedliwości, byście stawali się narzędziami miłości i pokoju. Jego wezwanie zawsze wymagało wyboru między dobrem a złem, między światłem a ciemnością, między życiem a śmiercią.
Jakie hasło wybiorą strażnicy poranka? Wierzyć w Jezusa oznacza przyjąć to, co On mówi, nawet, gdy przeczy to temu, co mówią inni. Oznacza to odrzucenie złudy grzechu, jakkolwiek byłaby ona pociągająca, aby stanąć na trudnej drodze cnót ewangelicznych. Odpowiedzcie Panu mocnymi i wielkodusznymi sercami! On na was liczy.
Nie zapominajcie: Chrystus potrzebuje was do spełnienia swego planu zbawienia! Odpowiedzcie na to Jego wezwanie, ofiarując swoje życie w służbie waszych braci i sióstr. Zaufajcie Chrystusowi, ponieważ On ufa wam.”
Jan Paweł II
Światowe Dni Młodzieży, Toronto 2002
piątek, 21 października 2016
Po burzy
Bądź
czysty i wolny wewnętrznie, nie uwikłany w ziemskie przywiązania.
Masz być nagi i nieść do Boga serce czyste, jeżeli chcesz być
wolny i poznać, jak słodki jest Pan. Ale z całą pewnością nie
osiągniesz tego, jeżeli przedtem nie nawiedzi cię i nie
przyciągnie do siebie łaska, abyś wyzbywszy się wszelkiego
balastu, mógł sam na sam się z Nim połączyć. Gdy bowiem łaska
Boża zstąpi na człowieka, na wszystko starczy mu siły, a gdy
łaska odejdzie - znowu jest nędzny i słaby, i wystawiony na ciosy.
Ale i wtedy nie powinien rozpaczać ani tracić nadziei, ale trzymać
się twardo woli Bożej i wszystko, co się przydarza, znosić na
chwałę Jezusa Chrystusa, bo po zimie przychodzi lato, po nocy wraca
dzień, po burzy wielka pogoda.
Tomasz a
Kempis
czwartek, 20 października 2016
Spoczynek
Nie
ma dla człowieka nic równie nieznośnego, jak zażywać pełnego
spoczynku, bez namiętności, bez spraw, rozrywek, zatrudnienia.
Czuje wówczas swoją nicość, opuszczenie, lichość, zależność,
niemoc, próżnię. Bezzwłocznie wyłoni się z głębi jego duszy
nuda, melancholia, smutek, troska, żal, rozpacz.
Blaise
Pascal
wtorek, 18 października 2016
Wola Niepokalanej
"Doskonałość
chrześcijańska polega na zjednoczeniu woli naszej z wolą
Bożą. Otóż wola Niepokalanej jest tak ściśle zjednoczona z wolą
Bożą, że wydaje się jakby była jedna wola. Mówiąc o spełnieniu woli Bożej, możemy również śmiało mówić,
że spełniamy wolę Niepokalanej. Przez to nie ujmujemy Panu Bogu
chwały, lecz owszem, przysparzamy, bo postępując tak, uwydatniamy
doskonałość Maryi, jako najdoskonalszego stworzenia Bożego
i zupełne zjednoczenie Jej woli z wolą Bożą. Nie
obawiajcie się więc mówić wola Niepokalanej, bo to to samo, co
wola Boża.”
św.
Maksymilian
piątek, 14 października 2016
Oczyszczenie
„Święty
Paweł w jednej chwili został oczyszczony oczyszczeniem doskonałym
jak święta Katarzyna Genueńska, święta Magdalena, święta
Pelagia i inni. Jednak ten sposób oczyszczenia jest tak cudowny i
nadzwyczajny w porządku łaski, jak zmartwychwstanie umarłych w
porządku natury, dlatego nie powinniśmy się go spodziewać dla
siebie. Zwykle oczyszczenie i uleczenie tak ciała, jak i duszy
odbywa się powoli, stopniowo, krok za krokiem, z trudem – i
potrzebuje czasu. Aniołowie na drabinie Jakubowej mają skrzydła,
ale nie latają, tylko wstępują i zstępują kolejno szczebel po
szczeblu. Duszę, która przechodzi od grzechu do pobożności,
porównuje Pismo Święte do jutrzenki, która wschodząc, nie
rozprasza ciemności w jednej chwili, ale z wolna (por. Prz 4,18).
Uleczenie dokonujące się stopniowo zawsze jest pewniejsze – mówi
przysłowie. Choroby duszy a także ciała przybywają konno i to
galopem, a ustępują pieszo krok za krokiem.Trzeba więc być
cierpliwym i nie myśleć o uleczeniu w ciągu jednego dnia licznych
złych przyzwyczajeń, które nabyliśmy z powodu małej troski o
nasze zdrowie duchowe.”
św.
Franciszek Salezy
czwartek, 13 października 2016
W Krzyżu zbawienie
„Niech
ten mężczyzna, ta rzadka niewiasta, jakiej cała ziemia nie
zdołałaby docenić, weźmie z radością, obejmie
z żarliwością i nosi na swoich ramionach z odwagą
swój Krzyż, nie Krzyż kogoś innego — swój Krzyż, jaki w mojej
Mądrości uczyniłem według liczby, ciężaru i według miary,
swój Krzyż, któremu własną ręką nadałem cztery wymiary,
z wielką starannością, to znaczy dając mu grubość,
długość, szerokość i głębię — swój Krzyż, który
wyciosałem z części tego, jaki sam zaniosłem na Kalwarię,
z nieskończonej dobroci, jaką okazuję; swój Krzyż,
największy dar, jaki mogę uczynić wybranym moim na ziemi; swój
Krzyż, złożony w grubości z utraty dóbr, z upokorzeń,
pogardy, bólu, chorób i cierpień duchowych, jakie muszą,
z woli mojej Opatrzności, spadać na nich codziennie w życiu,
aż do śmierci; swój Krzyż o długości pewnej liczby
miesięcy czy dni, kiedy będą musieli znieść oczernienia,
przykucie do łóżka, zmuszeni do jałmużny, ofiary, pokus,
ciemności duszy, opuszczenia i innych boleści umysłu — swój
Krzyż, szeroki jak wszystkie najcięższe okoliczności, najbardziej
gorzkie, albo jak przykrości ze strony przyjaciół, domowników,
krewnych; swój Krzyż wreszcie, głęboki jak boleści najskrytsze,
które ześlę na nich, a nie będą w nich mogli znaleźć
pociechy u żadnego stworzenia, które na mój rozkaz odwróci się
od nich i ze Mną zjednoczy w zadawaniu im cierpienia.”
św.
Ludwik Maria Grignion de Montfort
środa, 12 października 2016
Istnienie
Bardzo szybko będzie tu po tobie, popatrz więc trochę inaczej na swoje istnienie. Człowiek dzisiaj jest jutro już go nie widać. A kiedy zniknie sprzed oczu, szybko zejdzie z pamięci. O, ta tępota i zakamieniałość ludzkiego serca, które myśli tylko o teraźniejszości, a nie potrafi przewidywać tego, co nadejdzie. W każdej chwili, w każdym kroku i w myśli wyobrażaj sobie, że już dziś umrzesz. Gdybyś miał czyste sumienie, nie bałbyś się tak bardzo śmierci. Lepiej unikać grzechu niż uciekać od śmierci. Dziś jeszcze nie jesteś gotowy, a co będzie jutro? Jutro niepewne, skąd wiesz, czy będziesz miał jakieś jutro?
Tomasz a Kempis
Tomasz a Kempis
Milicja Niepokalanej
Program
działania:
Cel
to staranie się o nawrócenie grzeszników, heretyków,
schizmatyków, żydów itd., a zwłaszcza masonów i
ouświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem
Niepokalanej.
Tak
więc staranie się o nawrócenie wszystkich i każdego
z osobna, którzy tego nawrócenia potrzebują, i uświęcenie
każdej duszy, która jest i będzie - bez żadnego wyjątku,
jest celem MI. Szczególnym jednak charakterem, odróżniającym
MI od wielu innych zrzeszeń pracujących dla zbawienia i uświęcenia
dusz, jest to, że MI pod opieką Niepokalanej, za Niepokalanej
pośrednictwem działalność swoją rozwija. W jakim zaś
stopniu ma się to dziać przez Niepokalaną, wskazują w drugiej
części warunki, i tak;
Pierwszy istotny warunek należenia do
MI i działania brzmi:
„Oddać się całkowicie Niepokalanej
jako narzędzie w Jej niepokalanych rękach”, więc to nie my,
ale Ona sama w nas i przez nas, jako narzędzia, w myśl
ducha Milicji ma działać. By zaś to umożliwić, dusza wstępująca
do MI Niepokalanej całkowicie, bez żadnych zastrzeżeń,
nieodwołalnie oddać się musi.
Drugim warunkiem, znakiem
zewnętrznym tego wewnętrznego oddania się, to Cudowny Medalik
Niepokalanej Dziewicy, który Ona sama objawiła i nosić
poleciła. W sprawie nawrócenia i uświęcenia dusz
środkiem może być tylko Boża łaska, a tę modlitwą
sprowadzać trzeba. Toteż na pierwszym miejscu pomiędzy środkami
widnieją akt strzelisty, który Niepokalana sama podała przy
objawieniu Cudownego Medalika: „O Maryjo bez grzechu poczęta,
módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy” i członkowie
MI dodają: „i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają”,
obejmując w ten sposób modlitwą wszystkie dusze i każdą
z osobną po całym świecie, „a zwłaszcza za masonami”, bo
ci nieszczęśliwi, chociaż z ukrycia, jednak stanowią głowę
najrozmaitszych wystąpień przeciwko Bogu, Kościołowi, zbawieniu
i uświęceniu dusz; a w końcu dodają: „i
poleconymi Tobie”, by Niepokalanej powierzyć te sprawy zbawienia
i uświęcenia dusz, nad którymi w chwili bieżącej
pracują.
Poza
tym wszelkie środki, oczywiście „byle godziwe”, na jakie tylko
pozwala stan, warunki i okoliczności, co do których to środków
zostawia się ich wybór gorliwości i roztropności każdego.
Ponieważ zaś Niepokalana sama poleciła rozpowszechnianie Cudownego
Medalika, medalik ten stanowi jakoby kulkę w rękach rycerzy
Niepokalanej, którą zranione miłością ku Niepokalanej dusze Jej
się łatwiej oddają. Gorliwość może być rozmaita, jedni
ograniczają się do jednego czy drugiego środka, inni powiedzą
sobie, że żadnego ze środków nie pominą. Jedni będą działać
pojedynczo, inni zaś wiążąc się pomiędzy sobą różnymi
ustawami, wspólnymi siłami do celu zdążać będą.
Chociaż
podział i nazwę różnych stopni gorliwości można by
w najrozmaitszy sposób ustalać, to jednak dotąd tych, którzy
zadośćczynią istotnym wymaganiom dyplomika, zwykło się nazywać MI 1.
Tych zaś, co dla zbiorowej akcji posunęli gorliwość
swoją do związania się jeszcze jakimś statutem czy ustawą,
zwykło się nazywać MI 2.
Wreszcie tych wszystkich, którzy
powiedzieli sobie, że żadnego z możliwych środków nie
pominą, zowie się MI 3.
„Uwaga”
głosi, że środki nie są elementem ściśle obowiązującym, ale
są tylko polecone. Tak więc, choćby ktoś środków tych nie
używał, jeżeli swojego oddania się Niepokalanej nie odwołał,
jeszcze do MI należał będzie. Następnie „uwaga” jeszcze
głosi, że nic nie obowiązuje pod grzechem, choćby najmniejszym
nawet i że miłość ku Przenajświętszemu Sercu Pana Jezusa,
aby jak najwięcej dusz jak najściślej z nim przez Niepokalaną
połączyć, jest naszym jedynym bodźcem. Miłość więc Boża to
ostateczny cel całej pracy MI.
Ducha
MI głęboko ujmuje akt poświęcenia się Najświętszej Pannie
Niepokalanej. Dzieli się on na dwie części. W pierwszej
z nich dusza oddaje się Niepokalanej bezgranicznie i zwracając
się do niej mówi: „O Niepokalana, nieba i ziemi
Królowo, Ucieczko grzesznych i Matko nasza najmiłościwsza,
Ty, której Bóg cały porządek miłosierdzia powierzyć raczył, ja
N. N., niegodny grzesznik, rzucam się do stóp Twoich, kornie
błagając, abyś mnie całego i zupełnie za rzecz i własność
swoją przyjąć raczyła i uczyniła ze mną wraz ze wszystkimi
władzami mej duszy i ciała i z całym mym życiem,
śmiercią i wiecznością, cokolwiek Ci się podoba”. To
istotna część MI - bezgraniczne oddanie się Niepokalanej, by
stać się Jej, coraz bardziej, coraz doskonalej Jej, pod każdym
względem Jej, i na zawsze, na wieki nieodwołalnie Jej.
Dusza
tak Jej oddana, bezwiednie już wpływa także i na otoczenie,
promieniuje dookoła i innych do naśladowania pociąga; ale to
jej nie wystarcza. Ona pragnie dla Niepokalanej zrobić wszystko, co
może, i dlatego w dalszym ciągu w tym akcie
poświęcenia błaga: „Użyj także, jeżeli zechcesz, mnie całego,
bez żadnego zastrzeżenia, do dokonania tego, co o Tobie
powiedziano: Ona
zetrze głowę twoją,
jako też: Wszystkie
herezje samaś zniszczyła na całym świecie,
abym w Twoich niepokalanych i najmiłościwszych rękach stał się
użytecznym narzędziem do zaszczepienia i jak najsilniejszego
wzrostu Twej chwały w tylu zbłąkanych i obojętnych duszach,
a w ten sposób do jak największego rozszerzenia błogiego królestwa
Najświętszego Serca Jezusowego. Albowiem gdzie Ty wejdziesz, tam
łaskę nawrócenia i uświęcenia wypraszasz. Przez Twoje bowiem
ręce wszelkie łaski z Najsłodszego Serca Jezusowego na nas
spływają”. I wreszcie dodaje korną prośbę: „Dozwól mi
chwalić Cię, Panno Przenajświętsza, i daj mi moc przeciwko
nieprzyjaciołom Twoim”.
Akt
poświęcenia zawiera całą istotę ducha MI, którego formę
przedstawia dyplomik.
o.
Maksymilian Maria Kolbe,
Niepokalanów, 1940
Niepokalanów, 1940
Ciągła walka ze sobą
Trzeba usuwać różne opory i przeszkody, które nie pozwalają dobrze dać się kierować. W życiu wewnętrznym tymi przeszkodami są wady, które trzeba pousuwać, wykorzenić. Do tego zmierzają rozmyślania i rachunki sumienia, aby poznać wady, poznać cnoty i do Pana Jezusa się upodobnić.
Jest to walka z samym sobą i dlatego taka trudna. Łatwiej jest rozwijać działalność na zewnątrz, niż walczyć ze swoimi umiłowanymi wadami. Miłośc własna kocha te wady i nie chce ich się pozbyć. Te wady umie nawet pokrywać pozorem cnoty. Np. gdy kto nie chce słuchać, to mówi o niezłomności woli i charaktetu; kto ostygł w modlitwie, myśli o pracy zewnętrznej. I miłość własna potrafi to brać za cnoty.
Z taką wadą jest jak ze szkodliwą rośliną. Odciąć łodygę, to u korzeni wyrośnie druga, wyrwać korzeń, zostaną w ziemi drobne korzonki i znów po niejakim czasie odrosną. Wady zawsze odrastają i trzeba je zawsze wyrywać jak odrosną.
Ranne rozmyślanie jest planem walki na cały dzień, rachunki sumienia są przeglądem walki. Nieprzyjaciel walki stara się skracać te ćwiczenia duchowe. Bez nich jednak żyć nie można. Kiedy jest nam nieraz ciężko, to dobrze będzie sobie przypomnieć, że życie jest krótkie. Wróg duszy stara się zająć ją jak najwięcej rzeczami zewnętrznymi, żeby się nimi zachłysnęła i do śmierci tak doszła. Dusza, która ma przed oczami swój cel, dba o skupienie wewnętrzne, żeby nie stracić natchnień z góry, żeby być narzędziem w rękach Niepokalanej. Życie wewnętrzne, nie zewnętrzne, jest jej treścią. Dusza się nie może oddawać rzeczom zewnętrznym, lecz tylko pożyczać dla nich. Pierwszorzędnym celem jest nasze życie wewnętrzne, stosunek sam na sam z Bogiem, z Matką Najświętszą, by być Jej narzędziem, stawać się coraz bardziej Jej, by dusza stała się taką jak Jej. To przelewanie się życia wewnętrznego jest jedynie zdrowe, a szarpanie się na zewnątrz przy pustce w sercu jest niewłaściwe.
Św. Maksymilian Kolbe
wtorek, 11 października 2016
Masoneria i Koran
ŚMIERTELNA
PUŁAPKA
(fragment
książki)
KORAN,
FEZ I ZABAWA, CZYLI ZOSTAĆ CZŁONKIEM ŚWIĄTYNI
Shrine
(Świątynia) jest bez wątpienia najbardziej wyróżniającą się z
form wolnomularstwa, która zarazem najdalej odeszła od masońskich
zasad i tradycji. Nawet ci, którzy niewiele wiedzą o masonerii i
nie rozumieją pojęcia „mason" - kojarząc je jedynie z kimś,
kto kładzie cegły — wiedzą co nieco na temat Shirnes (członków
Świątyni). Słysząc słowo „Shriner", większość pomyśli
o mężczyznach w czerwonych kapeluszach, niegustownych strojach,
błaznujących podczas parady, wykonujących posługi dla
społeczeństwa. Jeśli jest się nieco bardziej zorientowanym,
kojarzy się Shriners z wielkimi zjazdami i dużym piciem. Wiele osób
przechodzi przez życie nie mając pojęcia o istnieniu Rytu
Szkockiego albo Rytu York, a takie pojęcia jak Książę Adept
(Prince Adept), Mistrz Tajemnicy Królewskiej (Master of the Royal
Secret) lub Zakon Templariuszy (Knight Templar) nigdy nic dla nich
nie będą znaczyły. Być może nigdy nie usłyszą o Błękitnej
Loży i stopniu Mistrza, ale z pewnością będą coś wiedzieli o
braciach Świątyni — „Pokazowej Armii Masonerii" („Show
Army of Masonry"), o bardzo wysokich notowaniach. Wiedziałem,
kim są Shriners, zanim jeszcze cokolwiek wiedziałem o reszcie
masonerii. Od momentu wstąpienia do Loży myślałem, że pewnego
dnia zostanę jednym z nich (…). W Błękitnej Loży byłem
Starszym Mówcą i przygotowywałem się do stanowiska Młodszego
Dozorcy, tylko o dwa „krzesła" od pozycji Czcigodnego
Mistrza. Wszystkie te odpowiedzialne stanowiska trzymały mnie w
nieustannym ruchu. W każdym razie, następnej jesieni, po
Zgromadzeniu, postanowiłem wstąpić do Shrine (...). Na początku
wybrano kandydatów z problemami zdrowotnymi, które mogłyby
stworzyć pewne ryzyko podczas inicjacji. Na miejscu byli lekarze,
którzy przepytali i przebadali kandydatów i wydzielili grupę tych,
którzy byli chorzy. Owinięto im wokół nadgarstka białą taśmę
i pozwolono usiąść na boku podczas najbardziej awanturniczej
części ceremoniału (...). Po medycznym odsiewie, przyszła kolej
na część ze znęcaniem, która była bardzo dziecinna. Choć
właściwie, nie tylko dziecinna, ale też po prostu wulgarna. W
pewnym momencie umieszczono nas w dużej, siatkowej klatce i jeden z
Shriners wspiął się na jej szczyt. Wyciągnął bardzo wiarygodnie
wyglądającego gumowego penisa, który był połączony z ukrytą w
ubraniu torbą pełną wody i ku radosnym wyciom tłumu, wylał na
nas jej zawartość. Potem nadszedł czas na poważną część
rytuału, z przysięgą. Złożyliśmy zobowiązanie z makabrycznymi
krwawymi konsekwencjami, jeśli wyjawimy „sekrety" (jedną z
form okaleczenia, na którą się zgodziliśmy, było „przebicie
gałek ocznych ostrzem o trzech brzegach"). Z Koranem na
ołtarzu przypieczętowaliśmy naszą solenną przysięgę w imię
„Allacha, Boga Arabów, Muzułmanów i Mahometan, Boga naszych
ojców" (,,Allah, the God of Arabs, Moslem, Mohammedan, the God
of our Fathers"). Nie była to pierwsza przysięga krwi, którą
składałem (przechodziłem przez nie przy każdym stopniu) i
zwróciło moją uwagę, że sięgano tu — podobnie jak w reszcie
rytuału — po odległe inscenizacje — Arabów, Allacha, boga
mahometan. Byłem nieco rozczarowany dziecinną i wulgarną
naturą wtajemniczenia, ale nie dziwiło mnie to. Była to przecież
Shrine i „zabawa" była ich znakiem firmowym (...). Byłem
dumny z mojego nowego, czerwonego fezu ze złotym rantem i
pióropusikiem. Nie widziałem sposobu, jak bardziej zapełnić moje
życie. Wciąż odczuwałem duchową pustkę; wciąż szukałem
religii.
P.S
W
dobrze zorganizowanej loży, oprócz nieokreślonych filozoficznych
pojęć, nigdy nie wymawia się imienia Jezusa. Nigdy nie odmawia się
modlitw skierowanych do niego, a przy czytaniu pism, wszystkie
odnośniki do Chrystusa po prostu się omija. Na przykład, w rytuale
używany jest Drugi List św. Pawła do Tesaloniczan 3,6, ale nie w
tej formie, w jakiej występuje w Biblii, słowa ,,w imię naszego
Pana Jesusa Chrystusa" są zupełnie pominięte. Podobnie,
rytuał obejmuje Pierwszy List św. Piotra 2,5, gdzie przeskakuje się
słowa „przez Jezusa Chrystusa". Albert Mickey, drugi po
Albercie Pike'u autorytet masonerii, nazywa zmiany w pismach
„drobnymi, lecz koniecznymi modyfikacjami" (Masonistyczny
Rytualista, str. 2/2).
Każdy
Shriner, klęcząc przed Koranem, składa przysięgę w imię
Allacha, uznając pogańskiego boga zemsty Za swojego (,,boga naszych
ojców"). Zarazem w rytuale uznaje się islam — jawnego wroga
chrześcijaństwa — za jedyną prawdziwą drogę („Ten, który
szczerze poszukuje islamu, poszukuje prawidłowego kierunku").
Jim
Shaw & Tom McKenney
poniedziałek, 10 października 2016
Mądrość
''O,
gdyby tak samo gorliwie przykładali się do wykorzenienia wad i
pielęgnowania dobra, jak do roztrząsania abstrakcyjnych zagadnień,
nie byłoby tyle zła i zbrodni na świecie i tyle rozprzężenia w
klasztorach! To pewne, że w godzinie Sądu nie zapytają nas, cośmy
czytali, ale co robiliśmy; ani czyśmy dobrze przemawiali, lecz czy
żyliśmy po Bożemu. No powiedz, gdzie są owi wszyscy mędrcy i
profesorowie, których tak dobrze znałeś, póki żyli i chodzili w
blasku swej wiedzy? Ich majętności dawno inni zabrali, a nie wiem,
czy jeszcze ich wspominają. Za życia wydawali się wielcy, a oto
już cicho o nich.
O, jak
szybko przemija chwała świata! Gdyby ich życie było zgodne z ich
nauką! Wówczas można by rzec: dobrze, że badali i studiowali. Jak
wielu tych, co mało troszczyli się o służbę Bożą, tonie w
niepewnej wiedzy swego czasu. Wolą być wielcy niż pokorni, dlatego
giną razem ze swymi myślami. Prawdziwie wielki jest ten, kto ma w
sobie wielką miłość. Prawdziwie wielki jest ten, kto w głębi
czuje się mały i za nic ma najwyższe godności. Prawdziwie mądry
jest ten, kto wszystko, co ziemskie, uważa za śmiecie, byleby
Chrystusa pozyskać. I prawdziwie uczony jest ten, kto pełni wolę
Boga, a własnej woli się wyrzeka.''
Tomasz a
Kempis
piątek, 7 października 2016
Pokój
"Błogosławieni
pokój czyniący, bo nazwani będą synami Boga (Mt 5,9). Ci
przynoszą naprawdę pokój, którzy wśród wszystkich cierpień,
jakie ich spotykają na tym świecie, dla miłości Pana naszego
Jezusa Chrystusa zachowują pokój duszy i ciała."
Św. Franciszek
wtorek, 4 października 2016
św. Franciszek z Asyżu
Z listu do wszystkich wiernych.
Będąc sługą wszystkich, mam obowiązek służyć wszystkim i udzielać wonnych słów mojego Pana. Postanowiłem w tym liście i orędziu przekazać wam słowa Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który jest Słowem Ojca, i słowa Ducha Świętego, które są duchem i życiem.
Które będąc bogate ponad wszystko, zechciało wybrać na świecie ubóstwo wraz z Najświętszą Dziewicą, Matką swoją.
Poddał jednak swą wolę woli Ojca, mówiąc: Ojcze, niech się stanie wola Twoja, nie jak Ja chcę, ale jak Ty. Wola zaś Ojca była taka, aby Syn Jego błogosławiony i chwalebny, którego nam dał i który narodził się dla nas, ofiarował siebie samego przez własną krew jako ofiara i żertwa na ołtarzu krzyża nie za siebie, przez którego stało się wszystko, ale za nasze grzechy, zostawiając nam przykład, abyśmy wstępowali w Jego ślady. I chce, abyśmy wszyscy zostali przez Niego zbawieni i przyjmowali Go czystym sercem i czystym ciałem.
Lecz jak szczęśliwi i błogosławieni są ci, którzy miłują Boga i czynią tak, jak sam Pan mówi w Ewangelii: "Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca i całym umysłem, a bliźniego twego jak samego siebie".
Miłujmy więc Boga i uwielbiajmy Go czystym sercem i czystym umysłem, bo On, tego ponad wszystko pragnąc, powiedział: "Prawdziwi czciciele czcić będą Ojca w Duchu i prawdzie". I wychwalajmy Go, i módlmy się w dzień i w nocy, mówiąc: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie", bo zawsze powinniśmy się modlić i nie ustawać.
Powinniśmy również pościć i powstrzymywać się od wad i grzechów, i od nadużywania pokarmu i napoju, i być katolikami. Powinniśmy również nawiedzać często kościoły oraz szanować i czcić duchownych, nie tyle dla nich samych, bo mogą być grzesznikami, ile dla ich urzędu i posługi wobec Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, które oni konsekrują na ołtarzu, sami przyjmują i innym udzielają. I bądźmy wszyscy mocno przekonani, że nikt nie może inaczej się zbawić, jak tylko przez święte słowa i Krew Pana naszego, Jezusa Chrystusa, które duchowni głoszą, przekazują i udzielają. Zwłaszcza zaś zakonnicy, którzy wyrzekli się świata, mają obowiązek czynić to, co większe i lepsze, ale i tamtych nie zaniedbywać.
Powinniśmy miłować naszych nieprzyjaciół i dobrze czynić tym, którzy nas mają w nienawiści. Powinniśmy zachowywać przykazania i rady Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Powinniśmy również wyrzec się siebie samych i poddać ciała nasze pod jarzmo służby i świętego posłuszeństwa, jak to każdy przyrzekł Panu.
Nie powinniśmy być mądrymi i roztropnymi według ciała, lecz raczej bądźmy prostymi, pokornymi i czystymi.
Nie pragnijmy nigdy górować nad innymi, lecz bądźmy raczej sługami i poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga. A na tych wszystkich i te wszystkie, którzy będą to czynić i wytrwają aż do końca, "spocznie Duch Pański" i uczyni w nich mieszkanie i miejsce pobytu. I będą synami Ojca niebieskiego, którego dzieła czynią. I są oblubieńcami, braćmi i matkami Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Ja, brat Franciszek, sługa wasz najmniejszy, proszę was i zaklinam w miłości, którą jest Bóg, i z chęcią ucałowania waszych stóp, abyście te oraz inne słowa Pana naszego, Jezusa Chrystusa przyjęli z pokorą i miłością i spełniali je, i zachowywali. A tych wszystkich i te wszystkie, którzy je życzliwie przyjmą i zrozumieją, i odpis ich poślą innym, i jeśli wytrwają w tym aż do końca, niech błogosławi Ojciec i Syn, i Duch Święty. Amen.
Subskrybuj:
Posty (Atom)