Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

wtorek, 26 stycznia 2010

Prześladowani...

Według Dzieła Pomocy „Open Doors” mamy obecnie do czynienia z największymi prześladowaniami wyznawców Chrystusa w historii.

- Na jedno państwo, w którym sytuacja chrześcijan się poprawia, przypadają dwa albo trzy kraje, w których się ona pogarsza - twierdzi politolog Jonathan Fox. Komentuje w ten sposób dane opublikowane przez Dzieło Pomocy „Open Doors”. Z raportu organizacji wynika, że na świecie prześladowanych jest ok. 100 mln chrześcijan – najwięcej w historii świata.

Niechlubną palmę pierwszeństwa dzierży Korea Północna. - Systematycznie dochodzi [tam] do rewizji w domach, aresztowań i zsyłania całych rodzin do obozów pracy, albo do egzekucji chrześcijan. Co najmniej 200 tysięcy wyznawców chrześcijaństwa może zbierać się tylko w podziemiu. Blisko 70 tysięcy jest więzionych w obozach pracy – wynika z dokumentu. Chrześcijanie są także w bardzo trudnej sytuacji w Iranie, Chinach, Arabii Saudyjskiej, Somalii, Malediwach, Afganistanie, Jemenie, Mauretanii, Laosie i w Uzbekistanie.

Za: www.fronda.pl

wtorek, 19 stycznia 2010

Dodatek

Poniższą notatkę należy poprzedzić wcześniejszą pt.: Przykład

O radiu, bezsennym różańcu, serze i…

„Spałaś?”. „Nie, ale już wiem, jaką kanapę kupimy do domu, co ugotuję na obiad, napisałam list, odmówiłam jutrznię, a wybiła szósta. Wstajesz do pracy? Śniadanie jest gotowe…”.
Powoli zaczyna się kolejny dzień, pewnie będzie podobny do poprzednich, choć po cichu liczę, że będzie lepszy. Dziś wtorek, trochę popracuję w domu, może wyjdę na krótki spacer, zadzwonię pogadać. Dzień, kolejny dzień!

Konanie w Ogrójcu
Panie, jako człowiek tak samo jak my odczuwałeś strach, gdy wyobrażałeś sobie, jak to będzie, co się z Tobą stanie. Ale potrafiłeś się modlić, potrafiłeś zawierzyć Bogu Ojcu, poddać się w stu procentach Jego woli. Choć jako człowiek prosiłeś, by odsunął od Ciebie ten kielich, to wypełniłeś wolę Ojca do końca.

Ja dopiero się uczę dodawać w modlitwie prośbę: proszę, jeśli taka jest Twoja wola; dopiero raczkuję w modlitwie, która nie byłaby tylko obowiązkiem chrześcijanina. Boję się, bo po ludzku mi przykro, że być może nie będę fizycznie – mam ogromną nadzieję, że duchowo będę – towarzyszyć synkowi w kolejnych etapach życia, spełniać marzeń wspólnie z mężem. Modlitwa to najlepszy lek, kiedy nie można spać, kiedy boli, kiedy smutno, ale też, choć może przeze mnie wcześniej niedoceniane, ujście radości i emocji, gdy otacza mnie szczęście.

Proszę Cię, Panie, w tej Tajemnicy o odkrywanie wciąż na nowo fenomenu modlitwy i proszę o dar zaufania Twojej woli do końca, bez żadnych „ale”, bez snucia planów, które bez Twojej woli są tylko garstką próżności i przekonania, że sama wszystko mogę. Mogę, ale tylko w Tym, który mnie umacnia.

* * *
„LM NS II… złośliwy, mogę panią leczyć natychmiast, ale bez dziecka, proszę podjąć decyzję przez weekend”. „Ale…”. „Nie ma na co czekać”. „Ale…”. „Nie ma żadnego ale, choć to państwa decyzja”.

Ale jest „ale”, bo synek ma prawie dwa lata, bo jest zdrowy, bo nadal walczę i nie chcę się poddawać, bo było „ale”, bo są dwa życia, bo jest pani doktor, która znalazła owo „ale” i leczyła z dzieckiem, i walczy nadal, bo ojciec Wojciech, który bez „ale” utwierdził w nas z całą mocą owo „ale”, bo najbliżsi i „sztafeta modlitewna”. Cierpienie, strach i dwa lata szczęścia rosnącego z nami. Jest „ale”…

Biczowanie
Panie, kiedy rozmyślam, jak musiałeś cierpieć, gdy ostre końcówki bicza wyrywały kawałki Twojego ciała, to moje cierpienie nie jest nawet warte, żeby o nim wspominać. Ja zawsze, jeśli zajdzie taka potrzeba, mogę dostać środki znieczulające, wszyscy o mnie dbają i starają się łagodzić ból, a nie go potęgować. Nawet nie umiem sobie wyobrazić tego bólu, który przeszywał całe Twoje ciało, a nie było przy Tobie nikogo, kto mógłby się Tobą zaopiekować i ulżyć w cierpieniu. Ty je ofiarowałeś za nas wszystkich.

Panie, jakże często zapominam, że cierpienie można i należy ofiarowywać za innych, którzy być może cierpią bardziej, potrzebują pomocy, modlitwy albo o nią proszą. Jakże często jestem bezsilna w tym cierpieniu i w chwili, gdy się pojawia, próbuję sama coś z nim zrobić. Dziękuję, że stawiasz na mojej drodze osoby, które mi przypominają, żeby cierpienie ofiarowywać, albo o to ofiarowanie proszą.

Proszę Cię, Panie, w tej Tajemnicy o wytrwałość i cierpliwość, proszę, bym potrafiła swoje małe cierpienia przeżywać w ciszy i w całkowitym zawierzeniu Tobie. Błogosławieni cisi, chcę być cicha…

* * *
„Już nie mogę, boli”. „Dać ci tabletkę?”. „Może przejdzie?”.
Badania, szpital, chemia, gorączka, badania…
Dobrze, że między tym wszystkim są tacy, którzy stawiają na nogi, nie użalając się, dobrze, że jest ktoś, kto mobilizuje do aktywności, działania, do życia, dobrze, że życie nie kończy się tu na życiu…

Cierniem ukoronowanie
Panie, zawsze wydawało mi się, tak zresztą pokazywały obrazki z lekcji religii, że korona cierniowa to był taki wianek, co prawda z ciernia, ale sposób przedstawienia niewiele sugerował. Aż do momentu, gdy zobaczyłam „Pasję” Gibsona. I tak już ledwo stałeś na nogach, a skazano Cię na dodatkowe cierpienie, niewyobrażalne, nieludzkie.

Panie, czasem potrzebuję jakiejś wizualizacji, namacalnego dowodu, żeby uwierzyć, jak Tomasz, który zobaczył i uwierzył, jak Kleofas, którego oczy były niejako na uwięzi i dopiero łamanie chleba przywróciło mu wzrok. Jakże często jestem takim Tomaszem czy Kleofasem, niejednokrotnie muszę powstrzymywać się od szukania dowodów i sprawdzania. Jakże trudno przyjąć cierniową koronę bez zająknięcia, bez piśnięcia, bez użalania się nad sobą, trudno.

Proszę Cię, Panie, w tej Tajemnicy o otwarte serce i niekiedy oczy szeroko zamknięte. I proszę, bym swoją postawą i nastawieniem dodawała otuchy innym ludziom.

* * *
„Za co podziękujemy dziś Panu Jezusowi?”. „Za bum buma”. „I za co jeszcze?”. „Za Tatę”. „A o co poprosimy?”. „O ser”.
Bo nie ma czasu na rzeczy nieistotne, choć te proste wcale nie są nieistotne. Bo proste rzeczy pokazują, że najważniejsze są głębokie relacje z innymi, ufność w Panu i świadomość, że nie jest się samemu.

Droga krzyżowa
Panie, gdy widzę Cię idącego na śmierć pod Golgotę, po takiej męce, jakiej było dane Ci doświadczyć przed tą ostatnią drogą, to nie umiem sobie wyobrazić, jak to było możliwe. I choć wiem, że trzy upadki to raczej symbol niż realne odzwierciedlenie, to i tak jest to dokonanie, które przekracza wszelkie ludzkie możliwości.

Ostatnio zaczęłam o tym myśleć, gdy mam wejść po schodach lub pod małą górkę. Ja demonstruję, że się zmęczyłam, że muszę odpocząć, a Ty, Panie, nawet nie otworzyłeś ust swoich, jak baranek na rzeź prowadzony. Mówi się, że każdy dźwiga krzyż taki, jaki jest w stanie udźwignąć. Ten krzyż już wiele mi pokazał, ciągle pokazuje – to wielka łaska. Jednymi z pierwszych przedmiotów w naszym domu, które nasz synek nauczył się pokazywać, gdy się mówi nazwę, są krzyż i różaniec. To on ze swoją rozbrajającą dziecięcą prostotą codziennie rano chce, byśmy wspólnie patrzyli na krzyż, na Twój krzyż – Panie.

Proszę Cię, Panie, w tej Tajemnicy o umiejętność dźwigania krzyża. I proszę Cię o dar patrzenia na świat oczyma dziecka, bez warunków, bez włączających się komplikatorów, bez obciążeń.

* * *
„To w Wielki Czwartek pójdziemy normalnie, a w Wielki Piątek na tę liturgię dla dzieci, dobrze”. „Dobrze”. (…) „39,5OC i ciągle rośnie, to wy już idźcie, ja posłucham liturgii w Radiu Józef”.
Z uchem przy radiu, ze łzami w oczach, sama, samotna, Wielki Piątek.

Śmierć na krzyżu
Panie, niewiele można powiedzieć o tajemnicy krzyża – ECCE HOMO. Lepiej zamilknąć i stanąć w jego cieniu. Lepiej patrzeć i nie mówić nic – WYKONAŁO SIĘ. A może przytulić się do jego drzewa i głośno zapłakać – OJCZE, W TWOJE RĘCE…

Panie, samotne cierpienie i umieranie musi okrutnie boleć, nie ma żadnego ciepłego ramienia, łagodnych słów, wspólnego bycia. Samotne cierpienie musi potęgować ból, a co dopiero, gdy to cierpienie dodatkowo upokarza.

Dziękuję Ci, Panie, w tej Tajemnicy za męża, za synka, za rodzinę, za przyjaciół, znajomych, za moją panią doktor i za wszystkich ludzi, których stawiasz na mojej drodze. W ten sposób mój krzyż jest lżejszy, w ten sposób ogromnie dużo się uczę, w ten sposób staję się lepszym człowiekiem teraz i w godzinę śmierci. AMEN.

* * *
„Śpisz?”. „Nie, ale napisałam rozważanie do tajemnic bolesnych, mniej bolała bezsenność”.

Przykład

Nie wiem może znacie już tę historię - ja dopiero dziś na to trafiłem:

Basia miała 31 lat. Zmarła 29 czerwca 2007 roku, w uroczystość Apostołów Piotra i Pawła, nad ranem. Dzień wcześniej odwiedziłem ją razem z jej mężem. Była wtedy nieprzytomna. Od miesiąca, z krótką przerwą, w oddychaniu pomagał jej respirator. Nie mogła rozmawiać – Michał pokazał mi kartkę, za pomocą której się porozumiewali. W krótkich zdaniach widać było jej zmaganie z cierpieniem, wysiłek, by pisać prosto, gdy litery zjeżdżały ciągle w dół. Niekiedy brakowało sił na pisanie, dlatego Michał wymyślił dla niej „klawiaturę” – narysował ją na kartce, żeby stukając w poszczególne litery, mogła mówić, czego jej potrzeba.

Małżeństwem byli od 2000 roku. Poznaliśmy się w 2002 roku, podczas rekolekcji adwentowych dla absolwentów stowarzyszenia Soli Deo z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Potem spotykaliśmy podczas kolejnych rekolekcji i rozmów. Jednym z bolesnych wątków ich historii był brak potomstwa. Dojrzewali do decyzji o adopcji. Na jesieni 2004 roku zapisali się na trwający dziewięć miesięcy kurs adopcyjny. Przed jego rozpoczęciem pojechali jednak na pielgrzymkę do Rzymu. Jaka była radość przyjaciół i znajomych, gdy w grudniu ogłosili, że są w stanie błogosławionym.

A potem przyszło coś jeszcze bardziej niespodziewanego. W swoich notatkach zapisałem: „21.01.2005 – Basia i Michał Paradowscy – odkrywają, że Basia ma nowotwór. Dziś się spotykamy i modlimy. Namaszczenie chorych i modlitwa do Matki Bożej Gidelskiej”. I zaraz potem drugi zapis, z powtórzeniem tej dramatycznej informacji, jakby nie mogło do mnie dotrzeć, co się stało: „23.01.2005 – O 16.00 msza za małżeństwa oczekujące potomstwa. Błogosławieństwo par na koniec mszy. Spotkanie z absolwentami Soli Deo. Basia i Michał Paradowscy – okazuje się, że ona ma raka. Teraz, gdy jest w ciąży. Dużo modlitwy”.

Lekarz, który przyniósł informację o nowotworze, zasugerował aborcję, żeby zapewnić skuteczność leczenia. Stanęli wobec niewyobrażalnego wyboru. Rozpoczęło się zmaganie. Otaczała ich miłość i modlitwa przyjaciół. Krąg modlitewny wciąż się poszerzał. Znaleźli lekarkę, która podjęła się leczyć Basię w ciąży. Rozpoczęła się chemioterapia. Mateusz urodził się zdrowy. W przeddzień śmierci Basi skończył dwa lata.

Niedługo przed śmiercią Basi, jadąc pociągiem z Warszawy do Poznania, zadzwoniłem do niej, by zapytać, jak się czuje. Opowiadała o ich wspólnej walce z kolejnymi nawrotami choroby, przytaczała wesołe anegdoty dotyczące Mateuszka. Zapytałem, czy nie dałaby rady napisać o swoich zmaganiach. Jedenastego maja otrzymałem emaila: „Jak ostatnio rozmawialiśmy, to mówił Ojciec, żeby może coś napisać do »W drodze«. Napisałam coś na kształt rozważania do Tajemnic Bolesnych połączonego z naszą codziennością. Nie wiem, czy to się będzie nadawać – Ojciec oceni i zdecyduje. Jest osobiste, ale nie umiem pisać nieosobiście. Pozdrawiam serdecznie z frontu dalszej walki. Basia”.

Zaraz po swoich urodzinach, 22 maja Basia trafiła do szpitala z ciężką niewydolnością oddechową. To był kolejny front walki. Była otoczona troskliwą opieką najbliższych, lekarzy, personelu medycznego. Przez chwilę mogła nawet samodzielnie oddychać, wtedy Michał odwiedził ją z Mateuszkiem, który uradowany siedział z mamą na łóżku. Wkrótce potem Michał zawiadomił mnie, że organizm Basi nie reaguje już na żadne lekarstwa.

Na cmentarzu służewskim, obok kościoła Świętej Katarzyny, właściwie cały czas mówiliśmy różaniec: czekając aż wszyscy dotrą, wyruszając z konduktem do grobu, zasypując trumnę Basi. Ciągle powtarzało się miarowe i pełne mocy pod zachmurzonym niebem Warszawy Zdrowaś Mario. To była jej modlitwa – różaniec Basi.

Za: www.filmobasi.pl

Patrzeć na serce

Pan natomiast patrzy na serce (1 Sm 16,7).
To nasza pociecha, ale i zadanie. Skoro patrzy na serce, to oczekuje, że i my będziemy patrzeć na serce drugiego - że w naszej próbie zrozumienia sytuacji i wydarzeń naszego życia będziemy próbować zrozumieć drugiego, odgadnąć "co w nim siedzi", a nie tylko zadowalać się naszymi subiektywnymi odczuciami.

Jak słyszeliśmy w dzisiejszym czytaniu - człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu - zapominając o znanej maksymie Antoine de Saint-Exupéry, że "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.Dobrze widzi się tylko sercem".

Ważne jest również, by patrzeć z sercem. Dobrze to wytłumaczył papieski kaznodzieja o.Raniero Cantalamessa w swej książce "Ubóstwo". Mówi o tym jak oglądamy wiadomości w tv. Człowiek patrzy na to co widzi, często na różne tragedie - często "wcina" przy tym frytki, a niekiedy nawet i żartuje.... Raniero mówi - jak zmienia się twe spojrzenie, kiedy między tymi ludźmi rozponajesz kogoś bliskiego...

Oczywiście w tym przykładzie jest pewna przesada, przerysowanie. Z reguły poczucie współczucia zawsze się nam włącza w odpowiednim momencie. Ale czy zawsze?

piątek, 15 stycznia 2010

Nie przegap tego

Papież spotkał się z kobietą, która go przewróciła

Benedykt XVI spotkał się w środę z niezrównoważoną psychicznie młodą Szwajcarką, która podczas pasterki w bazylice świętego Piotra, próbując zbliżyć się do niego po przeskoczeniu barierki ochronnej, popchnęła go i przewróciła na ziemię - poinformował rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi. Do spotkania papieża z 25-letnią Susanną Maiolo doszło po audiencji generalnej w Watykanie.

Ksiądz Lombardi poinformował, że Maiolo wyraziła ubolewanie z powodu tego, co się stało, a papież jej przebaczył.

„Panna Maiolo wyraziła Ojcu Świętemu ubolewanie z powodu tego, co się stało (...), Ojciec Święty natomiast zechciał okazać jej swe przebaczenie, jak również własne serdeczne zainteresowanie i życzenie zdrowia” – głosi komunikat Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. Dodaje, że S. Maiolo towarzyszyło dwoje jej krewnych.

Kobieta została niedawno wypisana ze szpitala, w którym przebywała na oddziale psychiatrycznym. Wcześniej odwiedził ją osobisty papieski sekretarz ksiądz Georg Gaenswein, który przekazał jej różaniec.

Do zdarzenia doszło na początku Pasterki, której przewodniczył Ojciec Święty. 25-letnia Susanna Maiolo, mające podwójne obywatelstwo – włoskie i szwajcarskie, zdołała przeskoczyć przez barierki ochronne i mimo interwencji służb bezpieczeństwa pociągnąć papieża za paliusz. Benedykt XVI stracił równowagę i upadł. Szybko się jednak podniósł, po czym nadal przeszedł w procesji do ołtarza, przy którym odprawił Mszę św.


Za: PAP - KAI

wtorek, 12 stycznia 2010

Dryfowanie

W ubiegłą niedzielę mieliśmy wielkie święto: Chrzest Jezusa! Pamiątkę naszego chrztu... Pamietasz datę Twojego chrztu? Nie wiem czy wiesz, ale jest to data twoich NARODZIN!!! Niemniej ważna jak data Twojego pierwszego oddechu! Za friko otrzymałeś WIELKA GODNOSC i POZYCJE. Stałeś sie DZIECKIEM BOZYM! Pomyśl przez chwilę, co to znaczy, że moim Ojcem jest Bóg, który stworzył cały wszechświat. Ogarniasz? Jeśli Bóg jest Twoim Ojcem, to znaczy, ze chce Cię uczyć życia, wychowywać. Czaisz? On nie chce Cię opieprzać, krytykować, karać, walić pałą po głowie, oklamywać, itd. NIE, NIE, NIE!!! ON CHCE Z TOBA ROZMAWIAC, PROWADZIC, UKAZYWAC DROGE PRAWDZIWA, DROGE KU SZCZESCIU! W twoim życiu stary, masz tylko dwie możliwosci: SLUCHAC BOGA I ISC ZA JEGO GLOSEM, albo SLUCHAC DIABLA I ISC ZA NIM!!! Teraz tak: BOG PRZEMAWIA W SERCU, TYLKO W SERCU! Diabeł szczeka w głowie, myślach, tylko tam!!! Gdy tracisz łączność z sercem, tracisz głos Ojca, gubisz się. Ogarniasz? Jedyny sposób to pielęgnowanie w życiu CISZE, aby posłuchać serca, PRZEBYWAC z Ojcem! Cały atak diabła jest na serce, oddzielić Cię od serca, zranić serce! Abyś tylko żył w Twoich myślach, głowie w CHALASIE i bal sie serca! CZLOWIEKU, MASZ WSZYSTKIE PRETYSPOZYCJE KU TEMU, ABY BYC SZCZESLIWYM, JESTES OCHRZONY, DZIECKO BOGA! KURNA, OBUDZ SIE!!! NIE SLUCHAJ TEGO WYCIA I SZCZEKANIA DIABLA, KTORY DZIEN I NOC CIE OKLAMUJE,OSKARZA!!! LUDZIE!!!! .... SERCE, SERCE, SERCE... spróbuj to ogarnąć!!! Jezus jest w stanie uzdrowić rany Twego serca, ale musisz Mu to pokazać. Poprostu pogadać z Nimi. Odważnie zaprowadź Go w historię Twojego życia!!!
Czaisz bazę?

Pai Rockers

Witam wszystkich!
Chcę prosić o modlitwę w intencji nowego bendu, który powstał w Paragwaju PAI ROCKERS.Zagraliśmy już trzy koncerty. Następny planowany jest na 23.01. Grupa narodziła się spontanicznie. W grudniu mieliśmy, jako Zakon, 20 rocznicę istnienia czasopisma Rycerz Niepokalanej. Bracia poprosili o zorganizowanie jakiegoś koncertu. Z przyjaciółmi zaczęliśmy się spotykać i grać. Narodziła się idea, aby tak ewangelizować, głównie młodych. Jest nas pięciu: dwie gitary, bas, bębny i klawisz, może pojawi się trąbka. Styl troche mocniejszy od A&D, ale nie brakuje reggae. Gramy nasza muzę, to co przychodzi od Pana. Koncem lutego myslimy wejsc do studia, jak Pan pozwoli. Dla mnie to wszystko jest cudem!!! Po ostatnich koncertach Bog pokazal jak dotyka ludzi i przemienia serca przez muzę. Główna patronka bendu jest Maryja z Guadalupe. 12.12. w Jej święto odbył się pierwszy koncert. Słowo pai w jezyku guarani, ktory sie uzywa w Paragwaju, oznacza: ojciec, ksiądz. Stąd chłopcy wymyślili Pai Rockers. Z czasem poślemy jakieś fotki.
Wspierajcie nas modlitwą!!!

niedziela, 3 stycznia 2010

Niebo

Pozdrawiam Wszystkich Mocą Bożego Uścisku!!!

Boże Narodzenie, Nowy Rok, to dobra okazja, aby rozleklamować Niebo!!! Jak myślisz, po co Bóg się rodzi między nami? Smiało możesz krzyknąć OSZALAŁ!!! Tyle nienawiści, zła, śmierci, przemocy. Na Manhatanie czterech najbogatszych ludzi swiata przygotowuje projekt, aby się nie narodziło 1 miliard dzieci! Gotowi płacić miliardy dolarów!!! Dzieci stały się zagrożeniem ziemskiej planety! Nie, to tylo jedna strona medalu! Jest i druga, o wiele piękniejsza!!!! Piękno i dobro świata!!! Piękno i dobro TWOJEGO SERCA!!! ON PRZYCHODZI ponieważ pragnie rozbudzić TWOJE SERCE!!! ON JEST W TWOIM SERCU!!! JEST I CZEKA!!! NIE SCIEMNIAJ, że o tym nie wiesz! Tyle razy słyszałeś św. Augustyna. SZUKALEM CIE PANIE TAK DALEKO NIE WIEDZAC ZES JEST TAK BLISKO!!! Wiesz o co tu chodzi? Ktoś Cię skutecznie ściemnia, okłamuje! Wiesz jak się nazywa? Diabeł, Szatan, Oskarżyciel, Złodziej, Wróg, Kłamca!!! Dlaczego codziennie go słuchasz jak Adam i Ewa??? OBUDZ SIE PRZYJACIELU!!! ON JUZ STRACIL WSZYSTKO, NIE MA NADZIEJI!!! WLASNIE TYM CIE ZATRUWA!!! PAMIETASZ SLOWA JEZUSA Z JANA 10,10? ZLODZIEJ PRZYCHODZI ABY KLAMAC, KRASC, RUJNOWAC I ZABIJAC. JA PRZYCHODZE, ABYS MIAL ZYCIE I TO ZYCIE W OBFITOSCI!!! WWAAAAUUU!!! TO JEST CZEGO PRAGNE!!!!!! TO JEST CZEGO SZUKAM!!!! ZYCIA W OBFITOSCI! NIE SPITOL JEDYNEGO ZYCIA JAKIE POSIADASZ! NIEBO TO CZAS ZYCIA W OBFITOSCI!!! JA ZACZYNAM JUZ TERAZ!!! A TY?
HEJ