Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

czwartek, 21 października 2010

Polecam

http://www.fronda.pl/news/czytaj/liberalna_europa_nie_toleruje_prawdy_1

Dodge

Do zawyśmiania się :)
Wczoraj rano minąłem się z wielkim Dodge. Bryka z końcówki lat 60-tych, power na felgach! Se przypomniałem jeden manewr z Asuncion. Pewnego upalnego dnia, z kumplami pomykaliśmy starym, zdezylowanym fordem po Asuncion. Upał był większy jak pod pachami murzyna, ponad 40 st. Nagle na światłach, przed nami, pojawił się Wielki Dodge z 50 lat. Oczywiście podnieciłem się na maxa. Zacząłem na głos wyrażać swój zachwyt: Ale tył! Ale zarąbiste błotniki! Kumple podchwycili moją lotność umysłu i zaczęli wraz ze mną wzdychać. Trochę się zdziwiłem, bo nigdy ich nie jarały stare bryki. Se myślę, nawrócili się faceci! Po chwili sprawa się rypła. Się okazało, że podziwiali inny tył i inne błotniki! Obok Dodge, dumnym krokiem pawiana przemknęła młoda dama! :)

wtorek, 19 października 2010

Jurek

Po raz pierwszy w historii mamy dziś wspomnienie bł. Jerzego Popiełuszki! Z Jurkiem znamy się już od 26 lat, tj. od Jego śmierci. Byłem wtedy 9 letnim gówniarzem, gdy usłyszałem o jego zaginięciu, a potem morderstwie. Jego śmierć naznaczyła mocno moje dzikie, młode serce! Zacząłem o nim myśleć, ciągle mi towarzyszył. Nieustannie pojawiało się mocne wewnętrzne poruszenie, że istnieje droga ponad innymi drogami, życie ponad życiem, powołanie szczególne.... Pojawiło się ogromne pragnienie i chęć poszukiwania tego dziwnego ognia, drogi! Na jego krwi i męczeństwie wyrosło moje powołanie i kapłaństwo!!! Jako szczeniak już miałem wyryte mocno hasło: BÓG, HONOR, OJCZYZNA a to dzięki Jurkowi! Dziś, szczególnie dziś, w tych cholernie trudnych czasach MÓDLMY SIE ZA KOCHANA POLSKE!!! Jest rozbierana, gwałcona, sprzedawana, deptana, opluwana.... Patrząc na nią chce się ryczeć! Ostatnio często śpiewam stary song Sztywnego Pala Azji: "Nie gniewaj się na mnie Polsko, nie gniewaj się. Ja naprawdę bardzo kocham cię... Jureczku!......

poniedziałek, 18 października 2010

Słowo Ojca

W grudniu 1944 roku, kiedy zostałem powołany do służby wojskowej, dowódca kompanii pytał każdego z nas jaki zawód chciałby mieć w przyszłości. Odpowiedziałem, że chciałbym zostać kapłanem katolickim. Podporucznik odparł: A więc musi Pan poszukać sobie czegoś innego. W nowych Niemczech już nie potrzeba księży. Wiedziałem, że te „nowe Niemcy” były u schyłku i że wobec niezmiernych zniszczeń, jakie to szaleństwo spowodowało w kraju, bardziej niż kiedykolwiek potrzeba było kapłanów. Dziś sytuacja jest całkowicie odmienna. Jednakże na różne sposoby również dziś wielu myśli, że kapłaństwo katolickie nie jest „zawodem” na przyszłość, lecz raczej należy do przeszłości.

Z opublikowanego dziś listu Benedykta do kleryków - myślę, że ten list może być pociechą i pomocą nie tylko dla kleryków. List możecie znaleźć TU:


http://info.wiara.pl/doc/651466.Papiez-pisze-do-klerykow

Nieustannie

Miłujmy więc Boga i uwielbiajmy Go czystym sercem i czystym umysłem, bo On, tego ponad wszystko pragnąc, powiedział: Prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w duchu i prawdzie (J 4, 23). Wszyscy bowiem, którzy cześć Mu oddają, powinni Go czcić w duchu prawdy (por. J 4, 24). I wychwalajmy Go, i módlmy się w dzień i w nocy (Ps 31, 4) mówiąc: Ojcze nasz, który jesteś w niebie (Mt 6, 9), bo zawsze powinniśmy się modlić i nie ustawać (por. Łk 18, 1). Powinniśmy spowiadać się przed kapłanem ze wszystkich grzechów naszych i przyjmować od niego Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa. Kto nie spożywa Jego Ciała i nie pije Jego Krwi (por. J 6, 55. 57), nie może wejść do Królestwa Bożego (J 3, 5). Niech jednak spożywa i pije godnie, ponieważ kto niegodnie przyjmuje, sąd sobie spożywa i pije, nie rozpoznając Ciała Pańskiego (por. 1 Kor 11, 29), tj. nie odróżnia [od innych pokarmów]. Wydawajmy również godne owoce pokuty (Łk 3, 8). I kochajmy bliźnich jak siebie samych (por. Mt 22, 39). A jeśli kto nie chce kochać ich tak jak siebie, niech im przynajmniej nie wyrządza zła, lecz niech im czyni dobrze.
s. Francisco

sobota, 16 października 2010

Prostota

Prawie 10 lat odprawiam codziennie Najswietsza Eucharystie i dopiero dzis porazila mnie jedna rzecz. Gdy wpatrzony w Biala Hostie, probowalem nawiazac z Lordem dialog, z sila tajfuna dopadla mnie przerazajaca prawda, ON JEST TOTALNIE OGOLOCONY ZE WSZYSTKIEGO, BIEDNY I PROSTY!!! Krol krolow, Pan calego Wszechswiata, Potega, Moc. Przed Ktorym drza gory i potegi szatanskie, Caly, totalnie Caly, skrywa sie w Chlebie! Kurcza, przeciesz nie ma nic bardzie prostszego, tak delikatnego i ubogiego jak kawalek hostii, tego chleba! Popatrzylem na siebie, moje ubranie, mniemanie o sobie, wyperfumowana gebe, zarabisty zegarek, grzeszne rece, ktore Go trzymaja! Lzy pociekly po policzkach, bo...... Milosc nie jest kochana, nie jest zrozumiala, nie jest nasladowana! Kim jestem ja i Kim jestes Ty?! O daj mi serce proste, madre, otwarte, tak szczere jak kropla deszczu! Daj poznanie i zrozumienie, abym powrocil do zrodla, tej czystej ubogiej wody!!! Zycie proste, ktore mowi bez slow i niepotrzebnych gestow! Ty Ktory jestes wszystkim, we wszystkim pomoz mi oddac sie wylacznie Tobie!!! Tak! Franus ma racje, gdy mowi: Oto uniża się co dzień jak wtedy, gdy z tronu królewskiego zstąpił do łona Dziewicy. Codziennie przychodzi do nas w pokornej postaci. Co dzień zstępuje z łona Ojca na ołtarz w rękach kapłana. O Panie...

piątek, 15 października 2010

Kopanie

Chyba coś w tym jest, że od bajtli można wyczaić wiele ważnych spraw! Najbardziej porażająca jest ich prostota i szczerość! Bobasy, z którymi spędziłem masę czasu w Paragwaju, nie raz zprowadziły mnie do parteru. W stroju Adama, z przewieszonym "liściem", na boso, śmigają jak meserszmity po kamieniach. Pełny luz i radość w oczach, chociaż nie ma zabawek i cukierków! Pewnego dnia naprawiałem wodociąg. Masę kopania, łączenia rur, było zimno i okrutnie mokro. Siedziałem w rowie wsiekły, zmarznięty, głodny. Prawie cały dzień mina, a końca nie widać. Miałem wszystkiego dosyć. Jak ktoś się pojawił, to otrzymał opiernicz, no i znikał. Byłem jak lew po miesięcznej głodówce. Nieoczekiwanie przy rowie pojawił się mały smarkacz, znam faceta dobrze, ledwie mówi, gdzieś ma z trzy wiosny. Stanął i zagląda, co ja tam wiercę i szperam. Kątem oka wyczaiłem łepka, ale nic. Mały, gdy już oblukał teren, nagle zawołał: Hej! Wiesz co? A ja cię kocham! Kurka, wgniótł mnie w rów i te wszystkie rury!!! W tej chwili zmieniło sie moje życie, zaświeciło słońce! Tak! To był Pan, który przyszedł mi powiedzieć, abym wyluzował, bo są ważniejsze sprawy od rury z wodą !!!

środa, 13 października 2010

Nowicjat

Jak widac ostatnio siedze czesto na blogu:) Jest to zwiazane ze zmiana tempa pracy misyjnej. Od dwoch miechow dzialam w Argentynie, przy troche wiekszych dzieciakach niz w Paragwaju, bo w nowicjacie. Nowicjat, tak sie nazywa pierwszy rok zycia zakonnego. Dostajesz mundur
komandosa, czyli habit, dosyc mocna giwere, czyli rozaniec, i uczysz sie manewrow. Co z czym i do czego, a na koniec przysiega, czyli sluby. Nie ma tu tyle spontanu i zadymy jak na ziemiach guaranii, ale... Power jest, bo moge poznac i obczajac troche rozne kultury Ameryki pld., poniewaz sa tu faceci z Perú, Bolivi, Argentyny i Paragwaju. Inne planety, inne swiaty. Roznica miedzy Perú a Paragwajem jest taka jak miedzy Polska a Bangladeszem! Jest czadzik, jednym slowem. Przy okazji przy mlodych budzi sie we mnie mlody szczeniak:) No, ostatnio przy pilce przemeblowali mi face(ryjek), kurka, zaczynam juz powoli cos widziedz i obczajac, co sie dzieje, co ja tutaj robie... ostre akcje normalnie. Pazdziernika 3-go, na Transitus, przejscie do Nieba, przygotowalismy teatr o zyciu Franciszka. Mialem zaszczyt wystapic jako tredowaty i kumpel Franciszka, z ktorym poszedl na wojne. Scena walki byla najlepsza. Przebrani w kartonowe zbroje z mieczami drewnianymi, zesmy sie tlukli jak wariaci, miecze sie lamaly. No, na koncu mnie zabili a Franusia wzieli do niewoli, ale byla jazda! Wczoraj przywiezli ziemniaki, ponad 300 workow, bylo czym rzucac! I tak z dnia na dzien jakos leci, 18.000 km od Polski!:)

wtorek, 12 października 2010

Tiry

Z zycia misjonarza:)
Wlasnie przejechala potezna ciezarowa! To jest cos, co tutaj bardzo mnie jara, Wielkie Orurowane Ciezarowy, z wysunietymi dziobami, zawsze choinka, mnialem do nich slabosc:) Patrzac na tego ocynkowanego tira, se przypomialem manewr z prawkiem. Jakis czas temu udalo nam sie zalatwic dla misji ciezarowe, glownie do przewozu dzieciakow, no, wszystkiego co sie da, bydla, cegowek, kamienia itd. Oczywiscie byl problem, bo co chwile kontrolowala policja i za nie manie prawka chcieli 100 dolcow minimum. Po pol godziny sciemniania udawalo sie jakos wywinac i czmychnac. Pewnego dnia postanowilem kurka "zrobic" to prawko. W "mundurze komandosa" uderzylem prosto na urzad. Zaczalem sie krecic po korytarzach, na placu, gdzie sie dalo, az w koncu po dwoch godzinach przyczlapuje dyskretnie starszy pan pod wasikiem: Witam ojca! Jak leci? W czyms pomoc? Po gadce obczajilem, ze kolo ma tu wtyki. Wiec z grobej rury wypalilem mu moje zyczenie: Potrzebuje prawko na tiry? Koles zaczal pocierac rece, troche manewrowac wasikiem, no i po jakiejs strefie ciszy zapodal: No, da sie zrobic ojczulku! Kurka tylko za ile?, se mysle. O 13.00 wszystko bedzie gotowe, mowi, ale... Mam do ojca, ja, biznesik. Potrzebuje DWA LITRY Wody Swieconej! Kurcza stary, nie ma bata, masz jak w banku! Punkt 13.00 przypalilem pod urzad z dwoma butlami wody swieconej a kolo juz czekal z nowiutkim niesmiganym prawkiem! Facio wode swiecona potrzebowal dla chorych. Czesto ich odwiedzal i przy okazji kropil chalupe, OK!

piątek, 8 października 2010

Rosario

Różaniec to szczególna modlitwa Kościoła i duchowy oręż dla każdego z nas. Niech rozważanie życia Jezusa i Maryi będzie dla wszystkich światłem na drodze ewangelicznej odnowy życia i przemiany serc.
Benedykt XVI

Ojciec Pio odmawiał różaniec nieprzerwanie.
Chodziło o różaniec żywy i ciągły. Każdego ranka, po dziękczynieniu po Mszy św., miał zwyczaj spowiadać, zaczynając od kobiet. Pewnego dnia pośród pierwszych, które przyszły do konfesjonału, była Lucia Pennelli z San Giovanni Rotondo. Usłyszała pytanie ojca Pio: "Ile różańców odmówiłaś tego ranka?" Odpowiedziała, że odmówiła dwa pełne różańce. Na to ojciec Pio: "Ja ich już odmówiłem siedem".
Była dopiero siódma rano, a odprawił już Mszę św. oraz zdążył wyspowiadać grupę mężczyzn. Z tego można wnioskować, ile ich odmawiał w ciągu całego dnia!
Elena Bandini, pisząc do Piusa XII w 1956 roku, zaświadcza, że ojciec Pio odmawiał 40 pełnych różańców na dzień. Odmawiał różaniec wszędzie: w celi, na korytarzu, w zakrystii, wchodząc i schodząc po schodach, w dzień i w nocy. Zapytany, ile różańców odmawia dniem i nocą, odpowiadał: "Czasami 40, a czasami 50". Na pytanie, jak to robi, odpowiedział pytającemu: "A jak ty możesz ich nie odmawiać?" Istnieje pewien epizod związany z różańcem, który warto przytoczyć: ojciec Michelangelo z Cavallary, pochodzący z Emilii, postać wyróżniająca się, sławny kaznodzieja, człowiek o głębokiej kulturze, miał jednak niezły "charakterek". Po wojnie, aż do 1960 roku, był kaznodzieją w maju (miesiącu poświęconym Maryi), czerwcu (poświęconym Najświętszemu Sercu) i lipcu (poświęconym najdroższej Krwi Chrystusa) w klasztorze San Giovanni Rotondo. Mieszkał zatem wspólnie z braćmi. Już w pierwszym roku zwróciła jego uwagę postać ojca Pio, a nie brakowało mu odwagi, by z nim dyskutować. Jedną z pierwszych niespodzianek był różaniec, który widział ciągle w rękach ojca Pio, dlatego pewnego wieczoru zaczepił go pytaniem: "Ojcze, powiedz mi prawdę, ile różańców dzisiaj odmówiłeś?"Ojciec Pio popatrzył na niego. Odczekał chwilę, a potem powiedział: "Posłuchaj, nie mogę ci skłamać: trzydzieści, trzydzieści dwa, trzydzieści trzy, a może trochę więcej". Ojciec Michelangelo był zszokowany i zastanawiał się, jak może on znaleźć czas pomiędzy Mszą, spowiedziami, życiem wspólnotowym na tyle różańców. Szukał zatem wyjaśnienia u kierownika duchowego ojca Pio, który znajdował się w klasztorze. Zastał go w jego celi i opowiedział wszystko, przytaczając pytanie i odpowiedź ojca Pio, podkreślając zwłaszcza jeden szczegół z odpowiedzi: "Nie mogę ci skłamać..." W odpowiedzi ojciec duchowny, Augustyn z San Marco in Lamis, wybuchnął śmiechem i dodał: "Gdybyś jeszcze wiedział, że chodzi o pełne różańce!"

(Tajemnica Ojca Pio,A. Negrisloo,N. Castello... s.245 nn, Wydawn. WAM Kraków 2000)

środa, 6 października 2010

Sekretarka

Wczora bylo swieto przebojowej "sekretarki" s. Faustyny.
Zapodaje kilka jej slow z dzienniczka:

Zniechęcenie mi przyszło do wszystkiego. Wtem słyszę głos szatana: Patrz, jak to wszystko sprzeczne, co ci Jezus daje: każe ci za­kładać klasztor, a daje ci chorobę; każe ci starać się o to święto Mi­łosierdzia, a przecież takiego święta wcale świat nie chce. Po co się modlisz o to święto? To święto jest tak niestosowne. — Dusza moja milczy i modli się aktem woli, nie wchodząc w rozmowę z duchem ciemności. Jednak ogarnęło mnie tak dziwne zniechęcenie do życia, że robiłam wielki wysiłek woli, aby się zgadzać [z] życiem... I słyszę znowu słowa kusiciela: Proś o śmierć dla siebie jutro po Ko­munii św. Pan Bóg cię wysłucha, bo przecież tyle razy cię wysłuchał i dał ci to, o co Go prosiłaś. Milczę i modlę się aktem woli, a raczej poddaję się Bogu, prosząc Go wewnętrznie, aby mnie nie opuszczał w tej chwili. Już jest godzina jedenasta wieczór, wszystkie siostry już śpią w celach, jedna moja dusza wałczy, i to z wielkim wysił­kiem. Kusiciel mówi mi dalej: Po co cię obchodzą inne dusze? Ty powinnaś się tylko za siebie modlić. Grzesznicy, oni się nawrócą bez twoich modlitw. Widzę, że bardzo cierpisz w tej chwili, ja ci dam jedną radę, od której zależeć będzie twoje szczęście: nigdy nie mów o miłosierdziu Bożym, a szczególnie nie zachęcaj grzeszników do ufności w miłosierdzie Boże, bo im się należy sprawiedliwa kara. Druga rzecz najważniejsza: to nie mów o tym, co się dzieje w duszy twojej, spowiednikom, a szczególnie z tym ojcem nadzwyczajnym i z tym księdzem w Wilnie. Ja ich znam, kto oni są, więc chcę cię ostrzec przed nimi. Patrz, aby być dobrą zakonnicą, wystarczy żyć tak jak wszystkie, po co się narażasz na tyle trudności. Ja milczę dalej i aktem woli trwam ogólnie w Bogu, choć jęk wyrywa się z serca. Nareszcie odszedł kusiciel, a ja umęczona zas­nęłam natychmiast. Rano, kiedy przyjęłam Komunię św. i zaraz po Komunii św. weszłam do swej celi, padając na kolana, i odnowiłam akt poddania się we wszystkim najświętszej woli Boga. Proszę Cię, Jezu, daj mi moc do walki, niech się ze mną stanie według najświęt­szej woli Twojej. Dusza moja rozmiłowała się w najświętszej woli Twojej.

W tej chwili ujrzałam Jezusa, który mi powiedział: Jestem zado­wolony z tego, co czynisz, i nadal bądź spokojna, jeżeli robić bę­dziesz zawsze to wszystko, co jest w twej mocy w całym tym dziele miłosierdzia. Szczerość twa wobec spowiednika niech będzie jak największa.

Dlatego nic nie zyskał szatan z kuszenia ciebie, żeś nie weszła z nim w rozmowę. Czyń to nadal. Wielką mi dziś oddałaś chwałę, wal­cząc tak wiernie. Niech się utrwali i utwierdzi serce twoje w tym, że ja zawsze jestem z tobą, choć mnie w chwili walki nie czu­jesz.


poniedziałek, 4 października 2010

Uwielbienie

Uwielbienie Boga Najwyższego

Ty jesteś Święty Pan Bóg jedyny, który czynisz cuda.
Ty jesteś wielki,
Ty jesteś mocny,
Ty jesteś wielki,
Ty jesteś najwyższy, Ty jesteś Królem wszechmogącym, Ojcze święty, Królu nieba i ziemi. Ty jesteś w Trójcy jedyny Pan Bóg nad bogami,
Ty jesteś dobro, wszelkie dobro, najwyższe dobro, Pan Bóg żywy i prawdziwy.
Ty jesteś miłością, kochaniem;
Ty jesteś mądrością,
Ty jesteś pokorą,
Ty jesteś cierpliwością,
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością;
Ty jesteś bezpieczeństwem,
Ty jesteś ukojeniem,
Ty jesteś radością,
Ty jesteś nadzieją naszą i weselem,
Ty jesteś sprawiedliwością,
Ty jesteś łagodnością,
Ty jesteś w pełni wszelkim bogactwem naszym.
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością,
Ty jesteś opiekunem,
Ty jesteś stróżem i obrońcom naszym;
Ty jesteś mocą,
Ty jesteś orzezwieniem.
Ty jesteś nadzieją naszą,
Ty jesteś wiarą naszą,
Ty jesteś miłością naszą,
Ty jesteś całą słodyczą naszą,
Ty jesteś wiecznym życiem naszym:
Wielkim i przedziwnym Panem,
Bogiem wszechmogącym, miłosiernym Zbawicielem.

Św. Franciszek


niedziela, 3 października 2010

Transitus

Latem 1224 usunął się na górę Alwernię, gdzie spędzał czas na długich modlitwach, rozważaniach i postach. Tam blisko uroczystości Podwyższenia Krzyża (14 IX) ukazał mu się sam Chrystus ukrzyżowany w postaci serafina skrzydlatego i ognistego, który wycisnął na jego ciele żywe stygmaty Męki Pańskiej: otwarte i krwawiące rany, z cielesnymi gwoźdźmi o długich i zakrzywionych ostrzach, na rękach i stopach oraz w boku. Z Alwerni Święty powrócił do Asyżu jako żywy obraz Jezusa ukrzyżowanego. Ostatnie dwa lata swojego życia przeżywał w przewlekłych męczarniach, dotknięty ponadto ciężką chorobą oczu, której nabawił się na Wschodzie. Przyjmując pokornie nalegania protektora Zakonu, kard. Hugolina, Święty poddał się bolesnemu, zabiegowi przypalania oczu u lekarzy dworu papieskiego w Rieti (1225), który jednak nie przyniósł porządanego efektu; przezwyciężywszy śmiertelny kryzys w kwietniu następnego roku (1226) Franciszek podjął powolnymi etapami, przez Sienę i Kortonę, drogę do Asyżu. Przebywał najpierw w pałacu biskupa asyskiego. Przy końcu września przeniesiono go do Porcjunkuli. Tu też zakończył swoje życie w sobotę wieczorem 3 X 1226, w wieku około 45 lat. Nazajutrz, w niedzielę rano, w uroczystej procesji duchowieństwo i lud przenieśli jego ciało do kościółka Św. Jerzego w obrębie murów miejskich. Tu przechowywano je przez mniej więcej cztery lata i tu również 16 VII 1228 Święty został kanonizowany. Następnie 25 V 1230 ciało przeniesiono na Wzgórze Rajskie, do nowej wspaniałej bazyliki Św. Franciszka, którą wzniesiono z woli Grzegorza IX i dzięki zasługom br. Eliasza dla grobu Świętego. Bazylika jest pierwszą świątynią jego kultu i jego chwały na ziemi. Wraz z przyległym do niej Świętym Konwentem została ogłoszona głową i matką całego zakonu Minorytów (Grzegorz IX, 22 IV 1230). Opiekują się nią Bracia Mniejsi Konwentualni.

sobota, 2 października 2010

Jeremías

Masz juz imie dla twojego wiernego przyjaciela? Dzis jego swieto! Ci mowie, warto sie z nim zaprzyjaznic, tak na serio. No bo nikt, tak dobrze nas nie zna jak On! Swiadek wszystkich naszych upadkow i podniesien!
Moj sie nazywa Jeremìas:)

Nikt

Nikt nie powinien unosić się pychą, lecz niech chlubi się w Krzyżu Pańskim

Człowieku zastanów się, do jak wysokiej godności podniósł cię Pan Bóg, bo stworzył cię i ukształtował według ciała na obraz umiłowanego Syna swego i na podobieństwo według ducha (por. Rdz 1, 26). I wszystkie stworzenia, które są pod niebem, służą na swój sposób swemu Stwórcy, uznają Go i słuchają lepiej niż ty. I nawet złe duchy nie ukrzyżowały Go, lecz to ty wraz z nimi ukrzyżowałeś Go i krzyżujesz nadal przez upodobanie w wadach igrzechach.
Z czego więc możesz się chlubić? Choćbyś bowiem był tak bystry i mądry, że posiadłbyś wszelką wiedzę (por. 1Kor 13, 2) i umiał wyjaśniać wszystkie rodzaje języków (por. 1Kor 12, 10. 28) i badać wnikliwie tajemnice niebieskie, nie możesz się chlubić tym wszystkim; bo jeden szatan poznał rzeczy niebieskie i teraz zna sprawy ziemskie lepiej niż wszyscy ludzie, chociaż mógłby być jakiś człowiek, który otrzymałby od Pana szczególne poznanie najwyższej mądrości. Tak samo, gdybyś był piękniejszy i bogatszy od wszystkich i gdybyś nawet cuda czynił, tak że wyrzucałbyś złe duchy, wszystko to zwraca się przeciwko tobie i nie należy do ciebie, i nie możesz się tym wcale chlubić. Lecz w tym możemy się chlubić: w słabościach naszych (por. 2Kor 12, 5) i w codziennym dźwiganiu świętego krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa (por. Łk 14, 27).
s.Francisco

piątek, 1 października 2010

Terenia

“Wdzięczność jest tym, co najbardziej przyciąga łaski Boże; gdy dziękujemy za dobrodziejstwa, Bóg jest wzruszony i spieszy, by dać nam dziesięć nowych łask, a jeśli dziękujemy nadal z takim samym wylaniem, to jakże nieobliczalne jest pomnożenie łask! Doświadczyłam tego, spróbuj, zobaczysz! Moja wdzięczność jest bezgraniczna za wszystko, co mi Bóg dał, i okazuję Mu ją w tysiączny sposób”.

“Jakaż to tajemnica! Naszymi małymi aktami cnoty, naszą miłością bliźniego praktykowaną w cieniu, nawracamy dusze, które są daleko od nas... pomagamy misjonarzom... a nawet, w ostatnim dniu, być może, powiedzą nam, że budowałyśmy materialne mieszkania Jezusowi i przygotowywałyśmy Jego drogi...”

"Człowiek czuje się tak źle ze sobą samym, w swym wnętrzu; powinien wtedy natychmiast wyjść z zajmowania się sobą. Pan Bóg nie nakłada nam wcale obowiązku pozostawania w swoim własnym towarzystwie. Przeciwnie! Pozwala często, byśmy byli sobie niemili po to, żebyśmy opuścili siebie samych. W tym wypadku widzę tylko jeden środek, opuścić siebie i pójść odwiedzić Jezusa i Maryję przez pełnienie uczynków miłości bliźniego”.
św.Teresa od Dzieciątka Jezus

El cuerpo

Umartwienie ciała
Wielu jest takich, którzy, grzesząc lub doznając krzywdy, składają winy na nieprzyjaciela lub bliźniego. Lecz nie tak jest: każdy bowiem ma w swej mocy nieprzyjaciela, mianowicie ciało, przez które grzeszy. Dlatego błogosławiony ten sługa (Mt 24, 46), który mając w swej władzy takiego nieprzyjaciela, będzie zawsze trzymał go związanego i roztropnie miał się przed nim na baczności. Dopóki bowiem tak będzie postępował, żaden inny nieprzyjaciel, widzialny czy niewidzialny, nie będzie mógł mu szkodzić.
s.Francisco