Strony
czwartek, 21 października 2010
Dodge
Wczoraj rano minąłem się z wielkim Dodge. Bryka z końcówki lat 60-tych, power na felgach! Se przypomniałem jeden manewr z Asuncion. Pewnego upalnego dnia, z kumplami pomykaliśmy starym, zdezylowanym fordem po Asuncion. Upał był większy jak pod pachami murzyna, ponad 40 st. Nagle na światłach, przed nami, pojawił się Wielki Dodge z 50 lat. Oczywiście podnieciłem się na maxa. Zacząłem na głos wyrażać swój zachwyt: Ale tył! Ale zarąbiste błotniki! Kumple podchwycili moją lotność umysłu i zaczęli wraz ze mną wzdychać. Trochę się zdziwiłem, bo nigdy ich nie jarały stare bryki. Se myślę, nawrócili się faceci! Po chwili sprawa się rypła. Się okazało, że podziwiali inny tył i inne błotniki! Obok Dodge, dumnym krokiem pawiana przemknęła młoda dama! :)
wtorek, 19 października 2010
Jurek
poniedziałek, 18 października 2010
Słowo Ojca
Z opublikowanego dziś listu Benedykta do kleryków - myślę, że ten list może być pociechą i pomocą nie tylko dla kleryków. List możecie znaleźć TU:
http://info.wiara.pl/doc/651466.Papiez-pisze-do-klerykow
Nieustannie
s. Francisco
sobota, 16 października 2010
Prostota
piątek, 15 października 2010
Kopanie
środa, 13 października 2010
Nowicjat
komandosa, czyli habit, dosyc mocna giwere, czyli rozaniec, i uczysz sie manewrow. Co z czym i do czego, a na koniec przysiega, czyli sluby. Nie ma tu tyle spontanu i zadymy jak na ziemiach guaranii, ale... Power jest, bo moge poznac i obczajac troche rozne kultury Ameryki pld., poniewaz sa tu faceci z Perú, Bolivi, Argentyny i Paragwaju. Inne planety, inne swiaty. Roznica miedzy Perú a Paragwajem jest taka jak miedzy Polska a Bangladeszem! Jest czadzik, jednym slowem. Przy okazji przy mlodych budzi sie we mnie mlody szczeniak:) No, ostatnio przy pilce przemeblowali mi face(ryjek), kurka, zaczynam juz powoli cos widziedz i obczajac, co sie dzieje, co ja tutaj robie... ostre akcje normalnie. Pazdziernika 3-go, na Transitus, przejscie do Nieba, przygotowalismy teatr o zyciu Franciszka. Mialem zaszczyt wystapic jako tredowaty i kumpel Franciszka, z ktorym poszedl na wojne. Scena walki byla najlepsza. Przebrani w kartonowe zbroje z mieczami drewnianymi, zesmy sie tlukli jak wariaci, miecze sie lamaly. No, na koncu mnie zabili a Franusia wzieli do niewoli, ale byla jazda! Wczoraj przywiezli ziemniaki, ponad 300 workow, bylo czym rzucac! I tak z dnia na dzien jakos leci, 18.000 km od Polski!:)
wtorek, 12 października 2010
Tiry
Wlasnie przejechala potezna ciezarowa! To jest cos, co tutaj bardzo mnie jara, Wielkie Orurowane Ciezarowy, z wysunietymi dziobami, zawsze choinka, mnialem do nich slabosc:) Patrzac na tego ocynkowanego tira, se przypomialem manewr z prawkiem. Jakis czas temu udalo nam sie zalatwic dla misji ciezarowe, glownie do przewozu dzieciakow, no, wszystkiego co sie da, bydla, cegowek, kamienia itd. Oczywiscie byl problem, bo co chwile kontrolowala policja i za nie manie prawka chcieli 100 dolcow minimum. Po pol godziny sciemniania udawalo sie jakos wywinac i czmychnac. Pewnego dnia postanowilem kurka "zrobic" to prawko. W "mundurze komandosa" uderzylem prosto na urzad. Zaczalem sie krecic po korytarzach, na placu, gdzie sie dalo, az w koncu po dwoch godzinach przyczlapuje dyskretnie starszy pan pod wasikiem: Witam ojca! Jak leci? W czyms pomoc? Po gadce obczajilem, ze kolo ma tu wtyki. Wiec z grobej rury wypalilem mu moje zyczenie: Potrzebuje prawko na tiry? Koles zaczal pocierac rece, troche manewrowac wasikiem, no i po jakiejs strefie ciszy zapodal: No, da sie zrobic ojczulku! Kurka tylko za ile?, se mysle. O 13.00 wszystko bedzie gotowe, mowi, ale... Mam do ojca, ja, biznesik. Potrzebuje DWA LITRY Wody Swieconej! Kurcza stary, nie ma bata, masz jak w banku! Punkt 13.00 przypalilem pod urzad z dwoma butlami wody swieconej a kolo juz czekal z nowiutkim niesmiganym prawkiem! Facio wode swiecona potrzebowal dla chorych. Czesto ich odwiedzal i przy okazji kropil chalupe, OK!
piątek, 8 października 2010
Rosario
Benedykt XVI
Ojciec Pio odmawiał różaniec nieprzerwanie.
Chodziło o różaniec żywy i ciągły. Każdego ranka, po dziękczynieniu po Mszy św., miał zwyczaj spowiadać, zaczynając od kobiet. Pewnego dnia pośród pierwszych, które przyszły do konfesjonału, była Lucia Pennelli z San Giovanni Rotondo. Usłyszała pytanie ojca Pio: "Ile różańców odmówiłaś tego ranka?" Odpowiedziała, że odmówiła dwa pełne różańce. Na to ojciec Pio: "Ja ich już odmówiłem siedem".
Była dopiero siódma rano, a odprawił już Mszę św. oraz zdążył wyspowiadać grupę mężczyzn. Z tego można wnioskować, ile ich odmawiał w ciągu całego dnia!
Elena Bandini, pisząc do Piusa XII w 1956 roku, zaświadcza, że ojciec Pio odmawiał 40 pełnych różańców na dzień. Odmawiał różaniec wszędzie: w celi, na korytarzu, w zakrystii, wchodząc i schodząc po schodach, w dzień i w nocy. Zapytany, ile różańców odmawia dniem i nocą, odpowiadał: "Czasami 40, a czasami 50". Na pytanie, jak to robi, odpowiedział pytającemu: "A jak ty możesz ich nie odmawiać?" Istnieje pewien epizod związany z różańcem, który warto przytoczyć: ojciec Michelangelo z Cavallary, pochodzący z Emilii, postać wyróżniająca się, sławny kaznodzieja, człowiek o głębokiej kulturze, miał jednak niezły "charakterek". Po wojnie, aż do 1960 roku, był kaznodzieją w maju (miesiącu poświęconym Maryi), czerwcu (poświęconym Najświętszemu Sercu) i lipcu (poświęconym najdroższej Krwi Chrystusa) w klasztorze San Giovanni Rotondo. Mieszkał zatem wspólnie z braćmi. Już w pierwszym roku zwróciła jego uwagę postać ojca Pio, a nie brakowało mu odwagi, by z nim dyskutować. Jedną z pierwszych niespodzianek był różaniec, który widział ciągle w rękach ojca Pio, dlatego pewnego wieczoru zaczepił go pytaniem: "Ojcze, powiedz mi prawdę, ile różańców dzisiaj odmówiłeś?"Ojciec Pio popatrzył na niego. Odczekał chwilę, a potem powiedział: "Posłuchaj, nie mogę ci skłamać: trzydzieści, trzydzieści dwa, trzydzieści trzy, a może trochę więcej". Ojciec Michelangelo był zszokowany i zastanawiał się, jak może on znaleźć czas pomiędzy Mszą, spowiedziami, życiem wspólnotowym na tyle różańców. Szukał zatem wyjaśnienia u kierownika duchowego ojca Pio, który znajdował się w klasztorze. Zastał go w jego celi i opowiedział wszystko, przytaczając pytanie i odpowiedź ojca Pio, podkreślając zwłaszcza jeden szczegół z odpowiedzi: "Nie mogę ci skłamać..." W odpowiedzi ojciec duchowny, Augustyn z San Marco in Lamis, wybuchnął śmiechem i dodał: "Gdybyś jeszcze wiedział, że chodzi o pełne różańce!"
(Tajemnica Ojca Pio,A. Negrisloo,N. Castello... s.245 nn, Wydawn. WAM Kraków 2000)
środa, 6 października 2010
Sekretarka
Zapodaje kilka jej slow z dzienniczka:
Zniechęcenie mi przyszło do wszystkiego. Wtem słyszę głos szatana: Patrz, jak to wszystko sprzeczne, co ci Jezus daje: każe ci zakładać klasztor, a daje ci chorobę; każe ci starać się o to święto Miłosierdzia, a przecież takiego święta wcale świat nie chce. Po co się modlisz o to święto? To święto jest tak niestosowne. — Dusza moja milczy i modli się aktem woli, nie wchodząc w rozmowę z duchem ciemności. Jednak ogarnęło mnie tak dziwne zniechęcenie do życia, że robiłam wielki wysiłek woli, aby się zgadzać [z] życiem... I słyszę znowu słowa kusiciela: Proś o śmierć dla siebie jutro po Komunii św. Pan Bóg cię wysłucha, bo przecież tyle razy cię wysłuchał i dał ci to, o co Go prosiłaś. Milczę i modlę się aktem woli, a raczej poddaję się Bogu, prosząc Go wewnętrznie, aby mnie nie opuszczał w tej chwili. Już jest godzina jedenasta wieczór, wszystkie siostry już śpią w celach, jedna moja dusza wałczy, i to z wielkim wysiłkiem. Kusiciel mówi mi dalej: Po co cię obchodzą inne dusze? Ty powinnaś się tylko za siebie modlić. Grzesznicy, oni się nawrócą bez twoich modlitw. Widzę, że bardzo cierpisz w tej chwili, ja ci dam jedną radę, od której zależeć będzie twoje szczęście: nigdy nie mów o miłosierdziu Bożym, a szczególnie nie zachęcaj grzeszników do ufności w miłosierdzie Boże, bo im się należy sprawiedliwa kara. Druga rzecz najważniejsza: to nie mów o tym, co się dzieje w duszy twojej, spowiednikom, a szczególnie z tym ojcem nadzwyczajnym i z tym księdzem w Wilnie. Ja ich znam, kto oni są, więc chcę cię ostrzec przed nimi. Patrz, aby być dobrą zakonnicą, wystarczy żyć tak jak wszystkie, po co się narażasz na tyle trudności. Ja milczę dalej i aktem woli trwam ogólnie w Bogu, choć jęk wyrywa się z serca. Nareszcie odszedł kusiciel, a ja umęczona zasnęłam natychmiast. Rano, kiedy przyjęłam Komunię św. i zaraz po Komunii św. weszłam do swej celi, padając na kolana, i odnowiłam akt poddania się we wszystkim najświętszej woli Boga. Proszę Cię, Jezu, daj mi moc do walki, niech się ze mną stanie według najświętszej woli Twojej. Dusza moja rozmiłowała się w najświętszej woli Twojej.
W tej chwili ujrzałam Jezusa, który mi powiedział: Jestem zadowolony z tego, co czynisz, i nadal bądź spokojna, jeżeli robić będziesz zawsze to wszystko, co jest w twej mocy w całym tym dziele miłosierdzia. Szczerość twa wobec spowiednika niech będzie jak największa.
Dlatego nic nie zyskał szatan z kuszenia ciebie, żeś nie weszła z nim w rozmowę. Czyń to nadal. Wielką mi dziś oddałaś chwałę, walcząc tak wiernie. Niech się utrwali i utwierdzi serce twoje w tym, że ja zawsze jestem z tobą, choć mnie w chwili walki nie czujesz.
poniedziałek, 4 października 2010
Uwielbienie
Ty jesteś Święty Pan Bóg jedyny, który czynisz cuda.
Ty jesteś wielki,
Ty jesteś mocny,
Ty jesteś wielki,
Ty jesteś najwyższy, Ty jesteś Królem wszechmogącym, Ojcze święty, Królu nieba i ziemi. Ty jesteś w Trójcy jedyny Pan Bóg nad bogami,
Ty jesteś dobro, wszelkie dobro, najwyższe dobro, Pan Bóg żywy i prawdziwy.
Ty jesteś miłością, kochaniem;
Ty jesteś mądrością,
Ty jesteś pokorą,
Ty jesteś cierpliwością,
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością;
Ty jesteś bezpieczeństwem,
Ty jesteś ukojeniem,
Ty jesteś radością,
Ty jesteś nadzieją naszą i weselem,
Ty jesteś sprawiedliwością,
Ty jesteś łagodnością,
Ty jesteś w pełni wszelkim bogactwem naszym.
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością,
Ty jesteś opiekunem,
Ty jesteś stróżem i obrońcom naszym;
Ty jesteś mocą,
Ty jesteś orzezwieniem.
Ty jesteś nadzieją naszą,
Ty jesteś wiarą naszą,
Ty jesteś miłością naszą,
Ty jesteś całą słodyczą naszą,
Ty jesteś wiecznym życiem naszym:
Wielkim i przedziwnym Panem,
Bogiem wszechmogącym, miłosiernym Zbawicielem.
Św. Franciszek
niedziela, 3 października 2010
Transitus
sobota, 2 października 2010
Jeremías
Moj sie nazywa Jeremìas:)
Nikt
Człowieku zastanów się, do jak wysokiej godności podniósł cię Pan Bóg, bo stworzył cię i ukształtował według ciała na obraz umiłowanego Syna swego i na podobieństwo według ducha (por. Rdz 1, 26). I wszystkie stworzenia, które są pod niebem, służą na swój sposób swemu Stwórcy, uznają Go i słuchają lepiej niż ty. I nawet złe duchy nie ukrzyżowały Go, lecz to ty wraz z nimi ukrzyżowałeś Go i krzyżujesz nadal przez upodobanie w wadach igrzechach.
Z czego więc możesz się chlubić? Choćbyś bowiem był tak bystry i mądry, że posiadłbyś wszelką wiedzę (por. 1Kor 13, 2) i umiał wyjaśniać wszystkie rodzaje języków (por. 1Kor 12, 10. 28) i badać wnikliwie tajemnice niebieskie, nie możesz się chlubić tym wszystkim; bo jeden szatan poznał rzeczy niebieskie i teraz zna sprawy ziemskie lepiej niż wszyscy ludzie, chociaż mógłby być jakiś człowiek, który otrzymałby od Pana szczególne poznanie najwyższej mądrości. Tak samo, gdybyś był piękniejszy i bogatszy od wszystkich i gdybyś nawet cuda czynił, tak że wyrzucałbyś złe duchy, wszystko to zwraca się przeciwko tobie i nie należy do ciebie, i nie możesz się tym wcale chlubić. Lecz w tym możemy się chlubić: w słabościach naszych (por. 2Kor 12, 5) i w codziennym dźwiganiu świętego krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa (por. Łk 14, 27).
s.Francisco
piątek, 1 października 2010
Terenia
“Jakaż to tajemnica! Naszymi małymi aktami cnoty, naszą miłością bliźniego praktykowaną w cieniu, nawracamy dusze, które są daleko od nas... pomagamy misjonarzom... a nawet, w ostatnim dniu, być może, powiedzą nam, że budowałyśmy materialne mieszkania Jezusowi i przygotowywałyśmy Jego drogi...”
"Człowiek czuje się tak źle ze sobą samym, w swym wnętrzu; powinien wtedy natychmiast wyjść z zajmowania się sobą. Pan Bóg nie nakłada nam wcale obowiązku pozostawania w swoim własnym towarzystwie. Przeciwnie! Pozwala często, byśmy byli sobie niemili po to, żebyśmy opuścili siebie samych. W tym wypadku widzę tylko jeden środek, opuścić siebie i pójść odwiedzić Jezusa i Maryję przez pełnienie uczynków miłości bliźniego”.
św.Teresa od Dzieciątka Jezus
El cuerpo
Wielu jest takich, którzy, grzesząc lub doznając krzywdy, składają winy na nieprzyjaciela lub bliźniego. Lecz nie tak jest: każdy bowiem ma w swej mocy nieprzyjaciela, mianowicie ciało, przez które grzeszy. Dlatego błogosławiony ten sługa (Mt 24, 46), który mając w swej władzy takiego nieprzyjaciela, będzie zawsze trzymał go związanego i roztropnie miał się przed nim na baczności. Dopóki bowiem tak będzie postępował, żaden inny nieprzyjaciel, widzialny czy niewidzialny, nie będzie mógł mu szkodzić.
s.Francisco