Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

środa, 28 grudnia 2011

Nowina

Kiedy odprawialem z mala grupka ludzi pasterke, okolo 30 dusz, zastanawialismy sie: Co to jest, ta DOBRA WIADOMOSC? No wlasnie. Kiedy idziesz do lekarza, wykrywa guza na piersi i po dlugich badaniach oglasza: To nic groznego, to nie rak. O rany, to jest Fantastyczna Wiadomosc, dobra nowina! Albo, gdy w bolach rodzisz malucha a potem tulisz go do policzka i ci mowia: Zdrowy, okolo 5 kilo, chlopak! Co za fantastyczna wiadomosc! Dobrze wiemy, jak brzmi Dobra Wiadomosc, co z soba przynosi, czym pachnie. Jednak, co sie dzieje z toba, kiedy to 150 kilowy facio wrzeszczy przez piszczace mikrofony w betonowym kosciele: Narodzil nam sie Zbawiciel!
Tak?! Juz to slyszalem w zeszlym roku.
O kurna, za duzo karpia wsalem, ale gniecie na zebra.
Ta to juz przeszla sama siebie, ale sie wystrojila, babsztyl jeden.
A ten znow gledzi.
A temu to z geby wa....(dopisz swoja wersje pasterkowa).
Tylko czlowieka, ktory przyja do wiadomosci fakt, ze JEST CHORY, moze ucieszyc wiadomosc, ze nie ma raka! Jesli nie uznal, ze jest chory; to zmienia radykalnie wszystko.
Po dziesieciu latach kaplanstwa jestem wiecej niz pewny, ze malo, bardzo malo chrzescijan, tak naprawde uswiadamia sobie swoje fatalne polozenie. Mysla, ze wszystko jest okay. Zycie szfankuje, ale ogolnie jest git.

Kochani BARDZIEJ POTRZEBUJE TEGO JEZUSA, KTORY SIE NARODZIL, NIZ SOBIE TO MOZEMY WYOBRAZIC!!!

CODZIENNIE ATAKUJE NAS CALE PIEKLO, TYLKO Z JEDNEGO PROSTEGO POWODU: JESTESMY DZIECMI SWIATLOSCI, DZIECMI BOGA! DZIEDZICAMI NIEBA.

TA DOBRA NOWINA, TO FAKT, ZE BOG NAS NIE ZOSTAWIL NA PASTWE LOSU, ALE CIAGLE JEST I PRAGNIE NAM DAC ZYCIE PIEKNE, ZYCIE W OBFITOSCI, NA FULL POWER!

W RECE TWOJE BOZE ZAWIERZAM ZYCIE MOJE!

sobota, 24 grudnia 2011

Szopa

KOCHANI JEST Z NAMI BOG! NIE ZOSTAWIL NAS NA PASTWE LOSU. ON JEST! BADZ CZLOWIEKIEM RADOSNYM. NIE DAJ SIE WKRECIC, ZE TO JUZ NIEMOZLIWE!

WIEC ZYCZE WAM TONY RADOSCI. RADOSCI ZE ZNALEZIENIA BOGA.
TU I TERAZ!

wtorek, 20 grudnia 2011

Modlitwa

Błaganie o wyzwolenie od wrogów

Modlitwa Dawida.

Wysłuchaj, Panie, słuszności, zważ na me wołanie, przyjmij moje modły z warg nieobłudnych! Niech przed Twoim obliczem zapadnie wyrok o mnie: oczy Twoje widzą to, co prawe. Choćbyś badał me serce, nocą mnie nawiedzał i doświadczał ogniem, nie znajdziesz we mnie nieprawości.
Moje usta nie zgrzeszyły ludzkim obyczajem; według słów Twoich warg wystrzegałem się ścieżek gwałtu. Moje kroki trzymały się mocno na Twoich ścieżkach, moje stopy się nie zachwiały.
Wzywam Cię, bo Ty mnie wysłuchasz, o Boże! Nakłoń ku mnie Twe ucho, usłysz moje słowo. Okaż miłosierdzie Twoje, Zbawco tych, co się chronią przed wrogami pod Twoją prawicę. Strzeż mnie jak źrenicy oka; w cieniu Twych skrzydeł mnie ukryj. przed występnymi, co gwałt mi zadają, przed śmiertelnymi wrogami, co otaczają mnie zewsząd.

Zamykają oni swe nieczułe serca, przemawiają butnie swoimi ustami. Okrążają mnie teraz ich kroki; natężają swe oczy, by [mnie] powalić na ziemię - podobni do lwa dyszącego na zdobycz, do lwiątka, co siedzi w kryjówce.

Powstań, o Panie, wystąp przeciw niemu i powal go, swoim mieczem wyzwól moje życie od grzesznika, a Twoją ręką, Panie - od ludzi: od ludzi, którym obecne życie przypada w udzialei których brzuch napełniasz Twymi dostatkami; których synowie jedzą do sytości, a resztę zostawiają swoim małym dzieciom.

Ja zaś w sprawiedliwości ujrzę Twe oblicze, powstając ze snu nasycę się Twoim widokiem.
Ps 17

El dia

Szara codziennosc misjonarza. Rzeczywistosc na misjach jest czasem powalajaca. W tym sensie, ze nie dzieja sie rzeczy nadzwyczajne. Kiedy bylem malym chlopcem zachwycilem sie postacia sw. Damiana, misjonarza tredowatych. Z zapartym tchem czytal jego historie. Pamietam, ze poruszyla mnie jego meskosc. Dal w morde na statku jednemu z najmocniejszych marynarzy, byl okropnie silny. Zostawil piekna kobiete, cudowna perpektywe malrzenstwa i wyruszyl ku tym, o ktorych nikt juz nie pamietal. Poswiecil swoje zycie najbardziej ubogim.
Kiedy wyruszalem z Polski na misje, moj szfu przez trzy godziny mi mowil podobne rzeczy. Tam czeka na ciebie mase biednych ludzi, tam cie potrzebujemy itd. Podkrecal cala sprawe jak mogl. Kiedy nigdy w zyciu nie leciales samolotem, nigdzie nie byles poza europa a indian znasz tylko z opowiesci, cala geba dasz sie wkrecic i podjarac na maxa. Dresz emocji, podniecenia i mase innych uczuc towarzyszylo mi, gdy siedzialem na Okeciu, samotnie oczekujac na odlot do Limy. Pierwsze tygodnie, miesiace po przylocie powalaja. Dookola mase pieknych kobiet, tyle egzotyki, ze szok, ubiory, jedzenie, zachowania. Wchlaniasz nowa rzeczywistosc a cala energie wkladasz w nauke jezyka. Z czasem zaczynasz widziec, ze nie tylko o jezyk tu chodzi. Rozmawiasz z nimi perfekcyjnie, jednak oni cie nie rozumieja. Po prostu jestes GRINGO, bialasem z europy, ktorego nalezy naciagnac na kase, bo on na pewno ja ma. Po kilku latach pracy pozostaje powazna kwesta to rozstrzygniecia: Po co tak naprawde tu przyjechales? Szukasz przygod? Wrazen? Glosic Ewangele? A moze tu szukasz siebie? Kochasz tych ludzi? Pozostawie te pytania bez odpowiedzi. :)

19.12.2010
Dzis mamy niedziele. Dzien kiedy mozna pospac chwile dluzej. 7.00 poranne modlitwy i zagajanie z Lordem. Potem spokojne saczenie kawy. Zapowiada sie potworny upal, juz jest ponad 20 stopni. 8.00 pierwsza msza w kaplicy we wiosce oddalonej 15 km. 9.00 masza we wiosce obok. Po mszy jade 200km do grupy ludzi, ktorzy tworza ruch Bozego Milosierdzia, ok. 300 osob. Okolo poludnia jestem na miejscu. Gorac, ponad 40 stopni. Po szybkim obiedzie siadam na krzeslo pod wielkim drzewem mango i zaczynam spowiadac, nieustannie przez dwie i pol godziny. 15.00 masza swieta. Po maszy ponownie ponad godzinne spowiadanie i rozmowy z ludzmi. Jest po 18.00, zakonczylismy. Szybko cos przetracam i szykuje sie do powrotu. 21.20 zjazd do klasztoru. Chwile siedzimy wspolnie z bracmi. Zagajanie z lordem na koniec dnia i spoczynek ok 23.00.

7.3.2011
Dzien zaczalem o 6.00. Przez godzine rozmawialismy z Lordem, wskazal na kilka waznych kwestii. Pojawila sie wielka tesknota za utraconym rajem. 7.00 masza swieta. 8.00 lekkie sniadanie, krakers z dzemem i kawa.
Pietnascie minut na poczytanie ksiazki. Trafiam na zdanie, ktore mnie porusza: Tajemnica przychodzi do mnie nawet wtedy, gdy ponosze najwieksze straty! To zdanie towazyszy mi przez caly dzien.
Dzis trzeba zrobic zakupy do klasztoru. Jade na wielki bazar z owocami, i warzywami. Mase aut, ludzi, potrzebuje ponad godziny, aby zweryfikowac ceny, zmieniaja sie kazdy miesiac. Wielu chce mnie naciagnac: Hej gringo, tanie pomidory, pomarancze extra, tanio. Sa to stare wygi, sciemniaja jak sie da. Po czterech godzinach wracam do klasztoru. 4.15 z gwardianem stawiamy piec do pieczenia chleba. Mam okazje podszkolic sie w murarce. Chcemy, aby na swieta funkcjonowal. 18.00 modlitwy i adoracja Krola Krolow. 19.00 kolacja, dzis mamy czas, aby pobyc wspolnie, pogadac, posmiac sie. Jeszcza nam zostalo ukonczyc mala rzecz przy piecu na dzis dzien. 22.00 spoczynek.

2.12.2011
6.15 swiety czas dla Lorda i naszej przyjazni. Dzis mi mowi, abym byl czujny i ostrozny. Zabardzo nie wiem, o co zabiega. 7.00 intymne spotkanie podczas mszy sw. 8.00 sniadanie i upragniona kawa. Zaczyna sie jakis ciezki dzien. Organizujemy prace. Musze sprawdzic zawieszenie w Trafic-u, przy okazji trzeba wymienic olej i filtry. Transportuje jednego z braci do lekarza, krotka wizyta. W drodze powrotnej strzelila linka od sprzegla. Udalo sie dojechac do klasztoru. Plany sie zmienily. 11.30 jade rowerem w poszukiwaniu linki. 13.00 obiad i chwila odpoczynku. 15.00 koronka do Bozego Milosierdzia. Lord mnie “opieprza”, ostatnio zaniedbalem nasze spotkania o 15.00. Kurka.
Naprawa sprzegla, wymiana oleu i filtrow prawie doprowadzilo mnie do furii. Zaczelo sie od faceta w sklepie, chcial mi opchnac lewy filtr. Nerwy, zlosc, agresia, w tym stanie ciezko jest cokolwiek naprawic. Zapalila sie czerwona lampka. Wracam do porannej rozmowy z Lordem: Badz czujny. Kurna, lew ryczacy krazy i atakuje. Podejmuje walke. Przeciwstawiam cale Dzielo zbawienia Chrystusa i Jego Potege duchowi zlosci, gniewu i furii. Walka trwa ok pol godziny. Po chwili wycisza sie serce. Moge pracowac. 21.30 Trafic jest gotowy.
Przed snem zagajamy z Lordem, zatrzymuje sie na – temat Przeciwnosci. No wlasnie, wazna sprawa w zyciu mezczyzny. Przeciwnosci. No, no, sa bardzo pomocne i wazne w dojrzewaniu do prawdziwej meskosci. Musze uczyc sie je atakowac, przerabiac. Przed snem nastepna walka z magwajerem. 24.30 zasypiam.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Keith

Biblia nakazuje nam kochać zarówno naszych bliźnich jak i naszych wrogów. Prawdopodobnie dlatego, ponieważ z reguły są to ci sami ludzie.

Nadzieja daje siłę do bycia radosnym w rozpaczliwych okolicznościach.

Bóg pragnie, abyśmy uczciwie rozgrywali naszą grę. To wszystko, czego Bóg od nas wymaga: aby ludzie grali uczciwie.

Religia to nie tylko kościół, do którego człowiek idzie okazyjnie, aby się pomodlić; religia to świat, w którym trzeba stale żyć.

Gilbert Keith Chesterton

piątek, 16 grudnia 2011

Przestawienie

“Co bylo tak zniewalajace, ze Adam i Ewa odwrocili sie od Boga zywego, aby siegnac po te jedna brakujaca rzecz? Mysle, ze zaczynam to rozumiec. Pragniemy czegos i im silniej wierzymy, ze jest to nieodzowne dla naszego szczescia, tym bardziej popadamy w obsesje. Im bardziej nieosiagalna jest nagroda, tym bardziej rosnie jej znaczenie. Zaczyna osiagac niebotyczne rozmiary. Jestesmy przekonani, ze kiedy to zdobedziemy, wszystko sie zmieni na lepsze. Myslimy: Gdybym tylko wyszla za maz. Gdybysmy tylko mieli dzieci. Gdybym byl bogaty. Gdybym mial…(wypelnij puste miejsce). W porownaniu z tym wszystko w naszym zyciu blednie. Nawet Bog. Zaczynamy wierzyc, ze potrzebujemy tego czegos, co jest poza naszym zasiegiem, a gdy juz w to uwierzymy, stajemy sie nieszczesliwi.
Bol nienaturalnie narasta i zaczyna dominowac w krajobrazie naszej psychiki, gdy przechodzimy od “ Bardzo tego progne” do “ Potrzebuje tego”. Jedyna rzecza, ktorej naprawde potrzebujemy, jest Bog i zycie, ktore On nam daje.

Nie ma wiekszej katastrofy w sercu czlowieka niz ta – uwierzyc, ze znalezlismy zycie poza Bogiem. A opisane przesuniecie – wiara, ze to czego nie mam, ale progne miec, jest tym, czego potrzebuje – stanowi pierwszy etap tej katastrofy.”
John

sobota, 10 grudnia 2011

Gaudete

Wielu pragnie byc szczesliwymi i radosnymi. Radosc nie wyplywa z tego co sie posiada lub ile sie posiada. Po czesci wyplywa z tego, co sie robi, to prawda. Ta prawdziwa radosc jednak zawsze ukrywa sie w tym kim jestem i jak zyje! Ona zalezy od stylu mego zycia! Mozna plakac i byc smutnym, ale miec serce radosne! Jakby nie patrzec Radosc Prawdziwa zwiazana jest z Bogiem. Gdy staram sie chodzic z moim Stworca czuje sie fantastycznie. Gdy nie jestem z Nim pierwsza rzecza ktora trace to Radosc!

Walcz o Radosc w twoim zyciu!

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Spotkanie

Jak poznalismy Chrystusa? Przerazenie powinna budzic mysl, ze poznalismy Go zle. To cos o wiele gorszego, niz nie poznac Go wcale: Jego miejsce zostalo zajete przez falszywego Chrystusa, trudnego do wypedzenia! Sens w tym, czy poznalismy Chrystusa, o ktorym On sam nauczal, czy tego, o ktorym nauczli ludzie, ktorzy - jak sadzili - Go rozumieli, lecz tak nie bylo. Czy poznalismy Jezusa na podstawie roznych wypowiedzi i nauk na Jego temat, czy poznalismy Go samego?

George MacDonald

czwartek, 1 grudnia 2011

God

Rozumowanie sprowadza się do ustępowaniu uczuciu.


Wyobraźnia jest podobna i jednocześnie przeciwna uczuciu.

Ludzie biorą wyobraźnię za uczucie.


Serce ma swoje racje, których rozum nie zna.

Serce kocha ze swojej natury powszechną istotę i samo siebie, oraz to, ku czemu się zwróci.


Prawdę poznajemy rozumem i sercem.

Wiara jest darem od Boga.

Boga czuje się sercem, a nie rozumem, Bóg jest dotykalny dla serca, a nie dla rozumu.


Są trzy drogi do wiary: rozum, zwyczaj, natchnienie.


Człowiek jest zobowiązany kochać Boga.

Człowiek SZCZĘŚLIWY to taki, który widzi, że Bóg istnieje.

Ludzie posiadają mdłe poczucie szczęścia swojej pierwotnej natury, toną w nędzach zaślepienia i pożądliwości, które stały się ich drugą naturą.


Główne choroby człowieka: pycha i pożądliwość.

Pycha oddala ludzi od Boga.

Pożądliwość wiąże człowieka z ziemią.


Człowiek jednoczy się z Bogiem poprzez łaskę, a nie z natury.

Poniżanie człowieka następuje za pokutę, nie z natury.

Wszystko, co niezrozumiałe, może istnieć.

Opowieść o tym, czego Bóg chciał dla człowieka.

Jest dosyć światła dla tych, którzy chcą Boga widzieć i dość ciemności, dla tych, którzy nie chcą Go widzieć (znaleźć).


Problem ostateczny: czy człowiek jest przeznaczony do stanu nadprzyrodzonego?

Człowiek nie jest godny Boga, ale jest zdolny stać się godnym.

Niegodne jest przystawać z człowiekiem pełnym nędzy, ale godnym Boga jest go z tej nędzy wyciągnąć, pomóc mu.

(B.Pascal)

piątek, 18 listopada 2011

Face

Lato za nami, jesień powoli pakuje walizki, a na naszym blogu... Karaiby... Wziąłem się za zmianki w wyglądzie. Wiele jst możliwości zmian, ale właśnie to tło wydało mi się jak nabardziej odpowiednie: z jednej strony jakieś tropiki, busz - w nawiązaniu do misji i ciepłych krajów, gdzie jeden z nas pracuje, z drugiej ocean - tak bardzo przypominający okładkę naszej płyty. Mam nadzieję, że nowy wygląd się Wam spodoba i będzie miłym tłem dla naszych tekstów. Może coś tu jeszcze dojdzie :) Do następnego

Oddała życie za ubogich

Przedwczoraj w południowym stanie Jharkhand w Indiach zamordowano katolicką zakonnicę. 53-letnia s. Valsa John ze zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Jezusa i Maryi była znaną działaczką społeczną. Angażowała się od lat w obronę kobiet wykorzystywanych do pracy przez koncern górniczy PANEM CML. Odbyła nawet wyrok więzienia za udział w protestach.

S. John, prowadząca ochronkę dla dzieci z rodzin górniczych, mieszkała samodzielnie w domu zgromadzenia, który wczoraj rano otoczyło ok. 50 osób. Napastnicy, najprawdopodobniej związani z lokalną mafią kontrolującą kopalnie odkrywkowe, zakatowali na śmierć bezbronną zakonnicę. Otrzymywała ona wcześniej pogróżki z żądaniem zaprzestania działalności społecznej.

Miejscowa kuria biskupia wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, że s. John oddała swe życie ubogim, których praw niestrudzenie broniła. Ukazała również światu, jak można troszcząc się o biednych poświęcać życie Kościołowi i wierze. Indyjska policja rozpoczęła już dochodzenie w sprawie zbrodni

Maleo w drodze


Darek Malejonek od dłuższego już czasu idzie głosić Jezusa w więzieniach i poprawczakach. Tutaj relacja z jednego z takich spotkań:
http://www.youtube.com/watch?v=CjxjP1yTebA

To na poważnie, a tak z przymrużeniem oka - znany już od kilku dni nowy klip MRR do jednego z utworów z wydanej na wakacjach płyty "Rzeka dzieciństwa" zawierająca covery polskiej sceny muzycznej w aranżacji MRR.
http://www.youtube.com/watch?v=L5cknE_5mA0&feature=related

Na koniec jeszcze jedna zajawka tym razem o Arce Noego (zapowiedź nowej płyty, która już na dniach). Jak widać przyszedł sezon na covery... :).
http://www.youtube.com/watch?v=F7Q6lyBEZcM

P.s.
Dziś Ojciec święty rusza do beninu w Afryce. Wspierajmy Go swą modlitwą i ofiarą!

czwartek, 17 listopada 2011

Trofeum

Dzis dostalem niezla lekcje od Tigre, naszego bojowego psa. Popoludniem wybralismy sie nad rzeke, potrzebowalem pogadac z Lordem. Piekne bajeczne miejsce, dalko od cywilizacji, telefonow, tego wszystkiego "G", co nas zabija. Tigre radosny, latal, wariowal, kapal sie w rzece. Wydziwial jak szalony. Musial oczywiscie mnie wybrudzic, wycalowac i poszarpac. Po jakims czasie przytargal wielka kosc. Wygladal bardzo powaznie. Tak, to jego trofeum. Popatrzyl na mnie, no i wszystko jasne: Nawet nie mysl dotykac kosci! Okay stary! Jestes wielki! Tigre zajety koscia a ja mam czas i spokoj dla Boga. Nadszedl czas powrotu. Co z koscia stary? Popatrzylismy na siebie i ruszylem w droge myslac: co on teraz zrobi? Jednak po 15 sekundach juz byl usmiechniety przy mnie, jakby nigdy nic. Sprawa kosci zostala zamknieta.
O Boze! Ile mi brakuje do takiej wolnosci i dyzpozycyjnosci!!! Zostawic w 15 sekund swoje ja, swoje kaprysy, trofea, swoje zabawki DLA BOGA! I ruszyc za nim w radosci i wolnosci serca!!! Boze pomoz mi!
Ile mi brakuje do Tigre!!!

środa, 16 listopada 2011

Koguty

Ktos zapyta: Okay stary, wiec jak uczynic z Jezusa Zycie, a nie tylko " Kolek u plotu, ktory podtrzymuje, by nie runela reszta"? To bardzo proste! Zanos do Boga wszystko, co przynosi szara codziennosc, wszystko! Nawet ten wstret do mycia brudnych garow!

Dwa tygodnie temu zgubilem prawo jazdy. Kurka, krazylem jak wsiekly lew by je znalesc. Wzywalem sw. Antoniego, kumpli z Nieba. Oczywisci rozmawialem z Bogiem, aby pokazal mi, gdzie jest. Jeden dzien, drugi, trzeci i nic. Czulem jak atakuje diabel, aby zamieszac w mojej relacji z Bogiem. Co chwile powtarzalem sobie: O nie, ten fakt straty prawka, nie moze zaklucic mojej relacji z Panem. Nigdy!
Ale wiesz jak to jest, diabel cie kusi: Dlaczego Bog, ktory cie kocha nie pomoze ci je znalesc? Co jest? Dlaczego milczy? Musze dodac, ze nie mialem najmiejszej ochoty znow wloczyc sie po urzedach! Argentyna to nie Paragwaj, tu nie da sie zalatwic prawka za dwa litry wody swieconej! Kurka Panie! Gdy sie wyciszylem uslyszalem w sercu: Nie znajdziesz! Idz i rob je od nowa! Nie bylo to dla mnie proste, nie chcialem w to wchodzic. Dwa tygodnie jezdzilem bez prawka!
Az Bog mnie przyskrzynil. Okay! Ide.
Zaczalem zalatwiac. I wiesz jaki koniec tego? Dostalem prawko na Autobusy! A wlasnie takiego potrzebuje, bo planujemy wyjazd na rekolekcje i najtaniej jest wynajac autobus bez kierowcy! Bog jest Przegigantem! Zacznij z Nim na powaznie chodzic! Nie tak dla jaj, jak kogut z kura!

wtorek, 15 listopada 2011

Bigos

Jako Polacy możemy być dumni: Bigos robi furorę. Jak już pisałem, latynosi bardzo chcieli pokosztować "Polish Bi-Gis" - bigosu. Trochę zajęło czasu kompletowanie składników. No, nie była to prosta sprawa.... Cztery godziny pracy i gotowania. W końcu wyszły dwa duże gary powernego bigosu. Jemy go już piąty dzień! Aby nigdy nie zapomnieli Polski dowaliłem im jajecznicę na boczku i prosiaka z ognia! Kurka, nigdy nas nie zapomną "Polish Kichen"! ¡QUE VIVA POLONIA!

poniedziałek, 7 listopada 2011

Obraz

Obraz dociera do ludzkich oczu w sposob odwrocony, do gory nogami. Dzieki przeprowadzonej operacji przetworzenia widzimy juz rzeczy we wlasciwym polozeniu. Wiara dziala podobnie: odwraca w nas obraz rzeczywistosci, ktory dociera do nas za posrednictwem rozumu. I tak smierc jest brama do zycia, ubodzy sa nazwani szczesliwymi, a kto z milosci zaprze sie samego siebie, odzyskuje swoje zycie. Musimy sie przyzwyczajac do nieustannego dokonywania tego odwrocenia! Mnich Kartuzki

niedziela, 6 listopada 2011

Koncept

Jezus mowi: Ja jestem! Wydaje sie, ze o tym wiemy, ze to oczywiste, a jedenak dopada nas potworny lek opuszczenia i samotnosci. Dlaczego? Moze dlatego, ze tkwimy w martwym punkcie, uporczywie poszukujac zycia i szczescia. Proszac, aby Bog nam dopomogl. Wydaje sie jaby tego nie robil. No wlasnie. Trzeba zmienic koncepcje na zycie, ruszyc sie z tego martwego punktu. Jak? JEZUS MUSI SIE STAC NASZYM ZYCIEM A NIE TYLKO POMOCA W ZYCIU!

czwartek, 3 listopada 2011

Dziwne

Gdy patrze w przeszlosc, to jestem soba przerazony. Wiele razy przechodzilem ciezkie chwile, proby i zawsze pojawialo sie pytanie: Boze, dlaczego do tego dopusciles? Jednak nigdy nie zapytalem sam siebie: Facet, dlaczego bardziej nie przylgnales do Boga? Mysle, ze w twoim zyciu pojawia sie podobny zgrzyt. Dlaczego w Bogu widzimy srodek do celu a nie CEL sam w sobie? Chcemy za wszelka cene, aby Bog nam pomagal zyc, zamiast by On byl naszym zyciem! Cos tu trzeba zmienic. Od 1932 roku Bog krzyczy do nas zdaniem: JEZU UFAM TOBIE! To nie przypadek. On chce nas ratowac, wyrwac z paszczy Lwa! Zaufac Bogu, to przede wszystkim przylgnac do Niego z calym swoim zyciem, z calyn bagazem pielgrzyma. Uczynic z Boga cel i sens pielgrzymowania! Uwierzyc, ze Bog do mnie mowi, nawet przy porannej kawie! Gdy w to nie uwierze nigdy Go nie uslysze! Jezu ufam Tobie! Ja wiem, ze jestes.

środa, 2 listopada 2011

Los Santos

Wszystkich Swietych! No to w Niebie dzis byla zadyma! Szkoda, ze nas tam jeszcze nie ma!
Z pewnoscia masz swoja definicje na swietosc. Masz? Ja mam :) Nie przekonuja mnie teksty typu: Swiety nie grzeszy. Nie pali, nie pije. Zbiera dobre uczynki. Pobozny, ulozony. Ogolnie Good Man. No, cos w tym jest, nie powiem. Jednak dla mnie podstawa w swietosci jest PRZYLGNIECIE DO BOGA. TROPIENIE JEGO SLADU (CHODZENIE ZA NIM) JAK CIEN. SLUCHANIE GO W NAJDROBNIEJSZYCH SZCZEGOLACH. NIEUSTANNA WALKA AZ "STANIE SIE CZESCIA MNIE". O Boze wlasnie tego pragne!

piątek, 28 października 2011

Postanowienia

"Nadrabialiśmy towarzyskie zaległości i pewnego wieczoru jedliśmy kolację ze starymi przyjaciąłmi. Nie widzieliśmy się od lat. Rozmawialiśmy o dzieciach, o ich planach oraz naszych podróżach. Cudowna nieskrępowana rozmowa. Nagle Anna przerwała nam w połowie opowieści: - Ciągle mówicie, że Bóg kazał nam to… Bóg powiedział nam tamto. Wydaje się jakby Bóg mówił do was przez cały czas.
-No nie, nie przez cały czas-powiedziałem - ale bardzo często.
-Ja nigdy nie slyszałam głosu Boga.
Trzeba wiedzieć, że ta kobieta kocha Boga i od trzydziestu lat jest chrześcijanką.
-A jeśli to nie chodzi o ciebie, Anno? – powiedziałem. - To znaczy, jesli to nie twoja wina?
Lzy zaczely plynac po jej policzkach. Byla przekonana, ze to jej wina. Wszyscy tak myslimy. Myslimy, ze to przez nas.
-Kto ma zywotny interes w tym, zebys nie slyszala glosu Boga?
-Chyba Szatan-odparla bez przekonania. Nie wierzyla, ze wokol toczy sie duchowa walka.
-Zrobmy to teraz pomodlmy sie i zobaczymy, co ci przeszkadza, co cie blokuje i nie pozwala uslyszec glosu Boga.
Zaczelismy sie modlic.
-Jezu, co nie pozwala Annie uslyszec glosu Boga?
Siedzielismy przez kilka minut w milczeniu. Czulem, ze na cos trafilismy, gdyz nagle porazilo mnie silne zwatpienie: To nie poskutkuje. Nie powinnismy tego robic.
Potem Stasi powiedziala: -Slysze slowo OPUSZCZENIE.
Okay. Opuszczenie. Zwrocilem sie do Anny I zapytalem ja: -Czy czula sie kiedys opuszczona? –Znowu lzy. Nie mogla mowic, tylko kiwnela glowa. –Opowiedz nam.
Zaczela opowiadac historie z czasow, kiedy zostala chrzescijanka. Jej pierwsze dziecko mialo silne kolki i przez caly dzien plakalo. Wreszccie ktoregos dnia nie wytrzymala i zawolala w rozpatrzy do Boga, aby kazal mu przestac. Jednak to sie nie stalo. Natychmiast pojawil sie wrog. Widzisz, Bog cie opuscil –powiedzial. Cos w jej wnetrzu zgodzilo sie z tym. Stwierdzila: Bog mnie opuscil. I w sercu Anny zapadla zaslona oddzielajaca ja od Boga.
Pawel nas ostrzega, ze nie rozwiazane kwestie emocjonalne moga stworzyc w zyciu chrzescijanina duchowa twierdze. “Gniewajcie sie, a nie grzeszcie. Niech nad waszym gniewem nie zachodzi slonce. Ani nie dawajcie miejsca diablu!” (Ef 4,26)
I znowu, nie ma w tym nic dziwacznego ani nawiedzonego, nalezy to do naszej codzienne walki i musimy sobiie z tym poradzic.
Owoc byl taki, ze Anna nie slyszala glosu Boga. I z pewnoscia nie byl to owoc Ducha Swietego.
-Jezu, o co mamy sie modlic? –spytalem. Zeby zerwala z tym postanowieniem. Poprowadzilismy wiec Anne w modlitwie: Jezu, obiecales, ze nigdy mnie nie opuscisz ani nie porzucisz. Wybacz mi, ze uznalam, iz mnie porzuciles. Teraz wyrzekam sie tego przekonania. W twoje imie.
Co dalej? –spytalem w sercu. Popros o uzdrowienie. Okay: Jezu, czulam sie przez Ciebie opuszczona. Przyjdz i uzdrow moje serce w tym miejscu. Wejdz do moich wspomnien, do tamtego okresu w moim zyciu. Wejdz i pomoz mi.
A teraz co? –spytalem Pana w sercu. Zapytaj ja, czy slyszy moj glos.
Jesli prowadziles kiedys samochod noca w zimowych wartunkach, to wiesz, co sie czuje, gdy trzeba dac po hamulcach-masz nadzieje, ze w tym momencie nie trafisz na tafle lodu. W tej zapierajace dech w piersiach chwili wszystko mowi ci: Mam nadzieje, ze sie uda. Tak wlasnie sie czulem. Panie, o co ty mnie prosisz? Bog jednak kazal mi to zrobic, wiec powiedzialem: Anno, Jezus chce, abys Go teraz posluchala. Chcesz to zrobic?
Skinela glowa I modlilismy sie. Panie, co chcesz powiedziec swojej umilowanej? Jaka masz dzis dla Anny wiadomosc? Zerknalem na Anne, plakala. –Co slyszysz?
-Mowi, ze mnie kocha.
Po raz pierwszy po trzydziestu latach uslyszala, jak mowi do niej Bog.
Wszystko przez negatywne postanowienie!!
Jonh Eldridge

czwartek, 27 października 2011

Intercultural

Dzis o tym, co jest swego rodzaju nowoscia. Wlasnie Lord dal mi laske zycia w klasztorze, ktory nie jest typowy, czy normalny. Jesli chodzi o sklad. Moj przelozony, szefuncio, fr. Mario jest argentynczykiem, kupel po fachu, fr. Ronald jest boliwijczykiem, chlopcy, mlodzi bracia, ktorzy zaczynaja zycie zakonne sa z: Perù, Paragwaju, Chile y Urugwaju ( tez z Argentyny i Bolivi). No a ja - ¡de Polonia! Chyba jestesmy wyjatkowym skladem w skali swiatowej :). Niby mowimy tym samym jezykiem tj. hiszpanskim, jednak i tu sa potworne roznice! Nie wspomne o kuchni, zwyczajach.... Tym wszystkim, czym jest kultura danego kraju. Jednak jest cos, co mnie zadziwia od poczatku. Jeden Punkt, Miejsce, gdzie sie rozumiemy doskonale. A jest to POTRZEBA BOGA. Przede wszystkim jednak EUCHARYSTIA! Kiedy razem kleczymy przed Jezusem, nie ma miedzy nami zadnych roznic. Mamy te same pragnienia, bole, oczekiwania. Jednym slowem GLOD BOGA! Jestesmy rowni. Serce kazdego czlowieka na ziemi jest takie same, w sensie swych pragnien i tajemnicy. Zdumiewajace!
Wprowadzilismy jeden element, dosyc fajny, celebrujemy wspolnie Swieto danego panstwa. Wtedy dany brat przygotowuje najwazniejsze info o swojej ojczyznie: historia, folklor... No i oczywiscie w tym dniu gotuje potrawe typowa dla swego panstwa. Jak sie domyslacie za tydzien tj. 11.11. bede prezentowal Polske! Kurka wszyscy chca, abym im zmajstrowal BIGOS! Nie mam pojecia, gdzie wyczasneli, ze to typowe dla polakow. Nie mam wyjscia, bede musial gotowac. Kurcza przydalaby sie tu na chwile jakas kobita z Polski! :)

niedziela, 23 października 2011

Klucze

Kílka dni temu z fr.Mario(to moj gwardian, przelozony, super gosc), pojechalismy naszym starym Peugotem(chlopaki nazywaja go karawana), do miasta. Potrzebowalem stabilizator napiecia, taki maly gadzet do pradu. Zawinelismy na parking, opracowalismy strategie dzialania i do akcji. Ja w jedna czesc miasteczka, Mario w druga. Nie jest latwo dostac tu taki sprzecik, no i sie nie udalo. Po godzinie spotakalismy sie przy parkingu; no i trzeba jechac do Cordoby. Kurka troche daleko. Nagle Mario wypala:
Stary! Widziales klucze od auta?
Nie! Ty zamykales kurka.
Idziemy wiec w srone Peugota.
Dario, Dario! Krzyczy!
O "la pinta", widziales! Sa tam; wskazuje duzym palcem na stacyjke wozu.
Oczywisci autko piekne wyzamykane!
Co robimy?
Jak co? Otwieramy!
Mario poszedl kupic kawalek drutu, a ja zaczalem rozgladac sie po parkingu. Patrze jest. Wymarzony drut do odtwierania zamknietych drzwi. Gdy zaczalem majstrowac przy otwieraniu, podszedl jakis chlopaczek, okolo 12 lat.
Hej Mistrzuniu! Co tam majstrujesz? zagajil.
Przypatrz sie pilnie mlodziencze!
Nie wiem jak, ale dosyc sprawnie poszlo mi to otwieranie.
Mario przypatrywal sie z wielkim zelazem w reku, zdazyl wrocic.
A chlopaczek obserwujac cala akcje wypalil:
Ale jazda! Panowie sa zawodowcami!
Widzisz maly, jak cos to tylko dzwon! Kazdy sprzecior ci otworzymy:)

piątek, 21 października 2011

Głos

Staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają...Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają. (J 10)

W relacji dwóch osób, jedna z najważniejszych rzeczy to dialog i słuchania. Wyobraź sobie chłopa, który mówi, że bardzo kocha swoją żonę, ale nigdy z nią nie rozmawia, albo matkę, która nigdy nie zagaja ze swoimi dziećmi.

Bóg jest twoim Ojcem i zawsze Cichym Głosem mówi do ciebie. Ucz sie słuchać Go w twoim sercu. Usiąść na dachu, przy łóżku, pod świerkiem, a może przy Tabernakulum - Jezusie Eucharystychnym i zadaj jedno proste pytanie: Co robimy?

poniedziałek, 17 października 2011

Aconcagua

Po ponad trzyciestu latach wedrowki wspiolem sie na jeden z Najwyzszych szczytow swiata. Tak, to prawda, juz tu kiedys bylem, ale tylko z pewna czescia mego serca. Dzis tu jestem z calym moim sercem. Wiec moge w pelnej wolnosci wykrzyczec slowa (O.Chambersa): ISTNIEJE TYLKO JEDNA ISTOTA ZDOLNA ZAPELNIC BOLESNA OTCHLAN MEGO SERCA I JEST TO: PAN JEZUS CHRYSTUS!

sobota, 15 października 2011

Morze

ROWNIEZ W NASZYM ZYCIU POJAWIA SIE WPRAWIAJACE W ZAKLOPOTANIE WOLANIE BOGA. WOLANIA BOGA NIGDY NIE MOZNA OKRESLIC JEDNOZNACZNIE; ONO ZAWSZE JEST DOMNIEMANE. WOLANIE BOGA JEST JAK SZUM MORZA, NIKT GO NIE SLYSZY OPROCZ TEGO, KTO MA NATURE MORZA W SOBIE. NIE MOZNA STWIERDZIC STANOWCZO, CZEGO KONKRETNIE DOTYCZY, PONIEWAZ ONO MOWI, >ZEBYSMY PRZEBYWALI W JEGO TOWARZYSTWIE< DLA JEGO WLASNYCH CELOW, A PROBA TA POLEGA NA WIERZE, ZE BOG WIE, CZEGO CHCE!
Oswald Chambers

środa, 12 października 2011

Dalet

Przylgnęła do prochu moja dusza:
Przywróć mi życie według Twego słowa!
Opowiedziałem Ci moje drogi i wysłuchałeś mnie:
o Twoich ustawach mię poucz!
Pozwól mi zrozumieć drogę Twych postanowień,
abym rozważał Twe cuda.

Moja dusza nie zaznaje spoczynku ze zgryzoty:
podźwignij mię zgodnie z Twoim słowem!
Drogę kłamstwa odwracaj ode mnie,
daj mi zaś łaskę Twojego Prawa!
Drogę wierności obrałem,
pragnąc Twoich wyroków.
Lgnę do Twoich napomnień,
nie daj mi okryć się wstydem!
Biegnę drogą Twoich przykazań,
bo czynisz moje serce szerokim.
Ps 119

Obietnica

Nie bój się!
Niech nie słabną twe ręce!
Pan, twój Bóg jest pośród ciebie,
Mocarz - On zbawi,
uniesie się weselem nad tobą,
odnowi swą miłość,
wzniesie okrzyk radości,
jak w dniu uroczystego święta.
Zabiorę od ciebie niedolę,
abyś już nie nosiła brzemienia zniewagi.
Sof 3,17

poniedziałek, 10 października 2011

Maski

Jedna z ostatnich rzeczy, o jakich w ogole chcemy rozmawiac, to nasze maski! Smiadomnie lub mniej, zakladamy je kazdego dnia. Plastikowy usmiech! Slyszales o tym?
Niestety, tu tkwi bolec naszych nieszczesc i rozsterek. Czesto jestesmy zmeczeni, ale nie swiatem, nie praca, nie kosciolem, nawet nie Bogiem! To, co na prawde nas meczy, to nasze codzienne udawanie! Dopasowywanie sie do otoczenia. Ile razy w zyciu stlumiales, wyciszales ten wenetrzny glos, ktory kazal ci zareagowac? Wlasnie to, nas zabija! Moze nadszedl czas, aby cos zrobic? Pokazac sie, kim jestem w rzeczywistosci! Mowie ci, wtedy poczujesz sie lepiej! Zostawisz w koncu za soba, ten zafajdany swiat!
Tak, tak, bedziesz potrzebowal do tego obecnosci Boga! On czeka na ten moment!
God bless you!

piątek, 7 października 2011

Rosario

DZIS MATKI BOZEJ ROZANCOWEJ!

"Istotnym znamieniem duchowości chrześcijańskiej jest wysiłek ucznia, by upodabniać się coraz bardziej do swego Mistrza. Wylanie Ducha Świętego w chrzcie wszczepia wierzącego jako latorośl w krzew winny, którym jest Chrystus, czyni go członkiem Jego mistycznego Ciała. Tej istniejącej od początku jedności musi jednak odpowiadać droga coraz większego upodabniania się do Niego, które winno coraz bardziej ukierunkowywać postępowanie ucznia zgodnie z 'logiką' Chrystusa: « To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie ». Zgodnie ze słowami Apostoła trzeba « przyoblec się w Chrystusa ».

Na duchowej drodze różańca, opartej na nieustannym kontemplowaniu - razem z Maryją - Chrystusowego oblicza, ten wymagający ideał upodabniania się do Niego jest osiągany przez obcowanie, które moglibyśmy nazwać « przyjacielskim ». Wprowadza nas ono w naturalny sposób w życie Chrystusa i pozwala nam jakby « oddychać » Jego uczuciami. W związku z tym bł. Bartłomiej Longo stwierdza: « Jak dwóch przyjaciół, którzy często razem przestają, zazwyczaj upodabnia się również w obyczajach, tak też my, prowadząc serdeczne rozmowy z Jezusem i Maryją przez medytowanie tajemnic różańca i rozwijając razem to samo życie przez komunię, możemy, na ile byłaby do tego zdolna nasza małość, stać się do Nich podobni i nauczyć się od tych najwyższych przykładów życia pokornego, ubogiego, ukrytego, cierpliwego i doskonałego ».

Gdy chodzi o ten proces upodabniania się do Chrystusa przez różaniec, zawierzamy się szczególnie macierzyńskiemu działaniu Najświętszej Dziewicy. Ta, która jest Rodzicielką Chrystusa, sama należąc do Kościoła jako jego « najznakomitszy i całkiem szczególny członek », jest równocześnie 'Matką Kościoła'. Będąc nią, ustawicznie 'rodzi' dzieci mistycznego Ciała swego Syna. Czyni to poprzez wstawiennictwo, wypraszając dla nich niewyczerpane wylanie Ducha. Jest Ona doskonałą ikoną macierzyństwa Kościoła.

Różaniec przenosi nas mistycznie, byśmy stanęli u boku Maryi, troszczącej się o ludzkie wzrastanie Chrystusa w domu w Nazarecie. Pozwala Jej to wychowywać nas i kształtować z tą samą pieczołowitością, dopóki Chrystus w pełni się w nas nie « ukształtuje ». To działanie Maryi, oparte całkowicie na działaniu Chrystusa i zupełnie Mu podporządkowane, « nie przeszkadza w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, ale ją umacnia ». Jest to jasna zasada wyrażona przez Sobór Watykański II. Mocno doświadczyłem tej prawdy w moim życiu i uczyniłem z niej podstawę mojej dewizy biskupiej: « Totus tuus ». Inspiracją tej dewizy jest, jak wiadomo, doktryna św. Ludwika Marii Grignion de Montforta, który tak wyjaśniał rolę Maryi w procesie upodabniania każdego z nas do Chrystusa: « Ponieważ cała doskonałość nasza polega na upodobnieniu się do Chrystusa Pana, na zjednoczeniu z Nim i poświęceniu się Jemu, przeto najdoskonalszym ze wszystkich nabożeństw jest bezspornie to, które nas najdoskonalej upodabnia do Chrystusa, najściślej z Nim jednoczy i całkowicie Jemu poświęca. A że ze wszystkich stworzeń najpodobniejsza do Chrystusa Pana jest Matka Najświętsza, wynika stąd, że spośród wszystkich nabożeństw, tym, które duszę najlepiej poświęca Zbawicielowi naszemu i jąz Nim jednoczy, jest nabożeństwo do Najświętszej Panny, Jego świętej Matki. Im bardziej poświęcona jest Maryi, tym zupełniej należeć będzie do Jezusa ». Nigdzie drogi Chrystusa i Maryi nie jawią się tak ściśle złączone, jak w różańcu. Maryja żyje tylko i wyłącznie w Chrystusie i ze względu na Chrystusa!"
(Juan Pablo II)

LORD

¡SERCE MOJE CIE PRAGNIE!

czwartek, 6 października 2011

Ego

"WIEKSZOSC Z NAS BLEDNIE INTERPRETUJE ZYCIE I TO, CO OD DAWNA ROBI BOG. MYSLE, ZE POPROSTU STARAMY SIE ZMUSIC BOGA, ZEBY SPRAWIL, BY MOJE ZYCIE BYLO LATWIEJSZE. ZADAJEMY ZLE PYTANIA. WIEKSZOSC Z NAS PYTA: DLACZEGO NIE POMOGLES MI?...( SAM WIESZ Z JAKIEGO POWODU NARZEKASZ). JEDNAK ZEBY WKROCZYC NA DROGE Z BOGIEM, TRZEBA MIEC NOWY ZESTAW PYTAN: CZEGO PROBUJESZ MNIE NAUCZYC? JAKIE PYTANIA STARASZ SIE WZBUDZIC W MOIM SERCU? CO CHCESZ, ZEBYM ZROZUMIAL? Z CZEGO MAM ZREZYGNOWAC? BOG OD DAWNA PRAGNIE Z TOBA KROCZYC. NA DRODZE STOI TYLKO TO, ZE NIE RADZISZ SOBIE Z RANAMI TWEGO SERCA I ZYCIEM, KTORE W OPARCIU O NIE ZBUDOWALES" (JOHN ELDREDGE)

KAZDY Z NAS PRZESZEDL W ZYCIU WIEKSZA LUB MNIEJSZA MASAKRE. TO ZNACZY, NASZE SERCA MAJA WIELE RAN. TE NAJBOLESNIEJSZE OTRZYMALISMY NIESTETY OD RODZICOW. WYSTARCZY, ZE OJCIEC CI CIAGLE POWTARZAL, ZE JESTES "DUPA" I DO NICZEGO SIE NIE NADAJESZ. CO Z TEGO POZNIEJ WYNIKA? W OPARCIU I NA TEJ RANIE, KLAMSTWIE BUDUJESZ CALE SWE ZYCIE. TRUDNO CI UWIERZYC, ZE STAC CIE NA COS WIECEJ. BRUTALNIE MOWIAC, TWOJA MESKOSC ZOSTALA "WYKASTROWANA". NADZIEJA WIEJE OD BOGA. ON MOWI, ZE JEST W STANIE ULECZYC TWE RANY. "BOG JEST NAMIETNIE ODDANY TOBIE, TWOJEMU ZDROWIU, CHCE CIE UZDROWIC. JEDNAK RANA, KTORA PRZECHODZI NIEROZPOZNANA, NIEOPLAKANA, NIE DA SIE UZDROWIC. RANE, KTORA WCHLONALES NIE DA SIE UZDROWIC. RANY, NA KTORE -JAK SADZISZ- ZASLUZYLES, NIE DA SIE UZDROWIC. DLATEGO JAK MOWI BRENNAM MANNING: ZYCIE DUCHOWE ZACZYNA SIE WRAZ Z PRZYJECIEM SWOJEGO ZRANIONEGO JA. NAPRAWDE? POWOD JEST PROSTY: NIE MOZNA UZDROWIC TEGO, CO SIE WYPIERA. TU JEST PROBLEM, WIEKSZOSC WYPIERA SWOJA RANE, WYPIERA FAKT, ZE COS SIE STALO I TO BOLI, WYPIERA, ZE RANA MOZE KSZALTOWAC TO, W JAKI SPOSOB DZISIAJ ZYJA. BOG OBIERA BARDZO SPRYTNY KURS, KURS, KTORY MOZE WYDFAC SIE DZIWNY, OKRUTNY. BOG MUSI NAS ZRANIC POWTORNIE W TO SAMO MIEJSCE...(JOHN ELDREDGE)

"BOG ZABRAM MI WSZYSTKO, ODARL MNIE ZE WSZYSTKIEGO, DZIEKI CZEMU ZWYKLE ZYSKIWALEM PODZIW LUDZI. WIEDZIALEM, ZE TO ON ZA TYM STOI. POSTAWIL MNIE W SYTUACJI, W KTOREJ UJAWNILY SIE NAJGLEPSZE RANY MOJEGO SERCA, WSZYSTKIE TKWIACE W NIEJ STRZALY I GRZECH. KIEDY PLAKALEM, UKAZYWALY MI SIE OBRAZY TEGO, KIM CHCIALEM BYC - MOWCY, DORADCY, LIDERA GRUP - I STALO SIE TAK, JAKBY JEZUS PROSIL MNIE, ZEBYM PO KOLEI Z NICH ZREZYGNOWAL. TO, CO WYPLYNELO Z MEGO SERCA BYLO ZDUMIEWAJACE - NIESAMOWITY LEK. A POTEM WIZJA TEGO, ZE NIGDY NICZEGO NIE OSIAGNE. W MOIM SERCU POJAWIL SIE WYROK: CHCESZ, ZEBYM UMARL! JESLI Z TEGO ZREZYGNUJE BEDE NIKIM. PROSISZ MNIE, ZEBYM UMARL. TO BYLA MOJA NADZIEJA NA OCALENIE."(BRAD)

"KTO CHE ZACHOWAC ZYCIE STRACI JE (LK9,24) JEZUS NIE MOWI O NASZYM FIZYCZNYM ZYCIU, NIE UZYWA SLOWA BIOS. UZYWA SLOWA PSYCHE - OZNACZAJACEGO DUSZE, NASZE WNETRZE, NASZE SERCE... FALSZYWY PLAN OCALENIA, FALSZYWE JA TYLKO NAM WYDAJE SIE SLUSZNY. CHRONI NAS PRZED BOLEM I DAJE ODROBINE MILOSCI I PODZIWU. JEDNAK FALSZYWE JA TO KLASTWO; CALY TEN PLAN ZBUDOWANY JEST NA UDAWANIU. TO SMIERTELNA PULAPKA. BOG ZA BARDZO NAS KOCHA, ZEBY TAK TO ZOSTAWIC. ZATEM PSUJE NAM SZYKI NA WIELE, WIELE ROZNYCH SPOSOBOW." (JOHN ELDREDGE)

FALSZYWE JA! "TO JEST BARDZO NIEBEZPIECZNA CHWILA, KIEDY WYDAJE NAM SIE, ZE BOG WYSTEPUJE PRZECIWKO WSZYSTKIEMU, CZYM JEST NASZE ZYCIE. SZATAN WIDZI W TYM SZANSE DLA SIEBIE I RZUCA SIE, BY OSKARZYC BOGA W NASZYM SERCU. WIDZISZ -MOWI- BOG JEST NA CIEBIE ZLY. JEST TOBA ROZCZAROWANY. GDYBY CIE KOCHAL, SPRAWILBY, ZE WSZYSTKO POSZLOBY GLADKO. NIE DZIALA NA TWOJA KORZYSC. WROG ZAWSZE KUSI NAS, ZEBYSMY WROCILI DO KONTROLOWANIA, ZEBYSMY ODBUDOWALI I NAPRAWILI SWOJE FALSZYWE JA. MUSIMY PAMIETAC, ZE BOG Z MILOSCI PSUJE SZYKI NASZEMU WEWNETRZNEMU UZURPATOROWI. BOG KARCI NAS, ABY NAS ZBAWIC. MYSLIMY, ZE TO NAS NISZCZY, ALE JEST WPROST PRZECIWNIE -MUSIMY ZOSTAC WYBAWIENI OD TEGO, CO NISZCZY NAS NAPRAWDE....
JESLI NIE ROZUMIESZ, CZYM JEST TWOJE FALSZYWE JA, ZAPYTAJ LUDZI, KTORZY Z TOBA ZYJA I PRACUJA: JAK NA CIEBIE DZIALAM? JAK CI SIE ZE MNA ZYJE(PRACUJE)? O CZYM NIE ROZMAWIALBYS ZE MNA SWOBODNIE?
UTRATA FALSZYWEGO JA JEST BOLESNA. CHODZ JEST ONA TYLKO MASKA, NOSIMY JA LATAMI I POZBYCIE SIE JEJ MOZE BYC ODCZUWANE JAK STRATA PRZYJACIELA. POD MASKA WSZYSTKO JEST RANA I LEKIEM, OD KTOREGO UCIEKALISMY, PRZED CZYM SIE UKRYWALISMY. WYDOBYCIE TEGO NA JAW MOZE NAMI WTRZASNAC JAK KATAKLIZM."(JOHN ELDREDGE)

KIEDY MEZCZYZNA ODCHODZI OD SWOJEGO FALSZYWEGO JA, CZUJE SIE SLABY. WTEDY PRZYCHODZI SILNA POKUSA, ZEBY SZUKAC UKOJENIA U KOBIETY!
"PONIEWAZ TYLU Z NAS PO SENS MESKOSCI ZWRACA SIE DO KOBIETY, MUSIMY ODEJSC TAKZE OD NIEJ. NIE CHODZI MI O TO, ZEBYS ZOSTAWIL ZONE. CHODZI O TO, ZEBYS PRZESTAL SZUKAC U NIEJ POTWIERDZENIA SIEBIE, PRZESTAL ZMUSZAC JA, ZEBY ZALATWILA WSZYSTKO ZA CIEBIE. PRZESTAN USILOWAC UZYSKAC OD NIEJ ODPOWIEDZ. W NIEKTORYCH PRZYPADKACH MOZE OZNACZAC TO DLA NIEJ ROZCZAROWANIE. JESLI BYLES BIERNY, OD LAT CHODZILES WOKOL ZONY NA PALUSZKACH, NIGDY NIE ODWAZYLES SIE ROZKOLYSAC LODZI, TO NADSZEDL CZAS, ZEBY TO ZROBIC. POSTAW SIE JEJ, NIECH SIE NA CIEBIE ROZLOSCI. DLA MEZCZYZN AGRESYWNYCH I AKTYWNYCH ZAWODOWO OZNACZA TO, ZE MUSZA PRZESTAC JA ZNIEWAZAC. MUSICIE SKONCZYC Z WYLADOWYWANIEM NA NIEJ SWOJEGO GNIEWU, PONIEWAZ ZWALNIACIE JA Z OBOWIAZKU ZROBIENIA Z WAS MEZCZYZNY. SKRUCHA GWALTOWNYCH MEZCZYZN JEST TO, ZE MAJA STAC SIE MILI. OBA TYPY MEZCZYZN CIAGLE CHODZA DO KOBIETY. WYBOR SKRUCHY ZALEZY OD TEGO, KTORA DROGA DO NIEJ CHODZILI. MEZCZYZNIE POTRZEBNA JEST O WIELE WIEKSZA ORBITA NIZ KOBIETA. JEMU POTRZEBA MISJI, ZYCIOWEGO CELU I MUSI POZNAC SWOJE IMIE. DOPIERO WTEDY PASUJE DO KOBIETY, DOPIERO WTEDY POSIADA COS, DO CZEGO MOZE JA ZAPROSIC. W PLEMIENIU MASAJOW W AFRYCE MLODZIENIEC NIE MOZE ZALECAC SIE DO DZIEWCZYNY, DOPOKI NIE UPOLUJE LWA!" (JOHN ELDREDGE)

wtorek, 4 października 2011

Francisco

Niech cię Pan błogosławi i strzeże.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską.
Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem.
Niech cię Pan błogosławi!(Lb 6,24)

sobota, 1 października 2011

Dzikie

"Co to znaczy, ze mezczyzna zakochuje sie w czyjejs promiennej buzi? Moze, to oznaczac, ze jego dusza ma pewna prace do wykonania. To o jego dusze tu chodzi, nie o co innego. Zamiast ganiac za swoja wybranka, starac sie dorwac ja... powinien on sam zamknac sie na trzy miesiace w gorskiej chacie, pisac wiersze, plywac w gorskim potoku i marzyc. Niektorym kobietom zaoszczedziloby to wielu klopotow!" (Bly)

"Adam nie zostal zwiedziony przez weza. Wiedzieliscie o tym? Adam nie upadl dlatego, ze zostal zwiedziony - 1Tm 2,14. Jego grzech byl inny, powazniejszy, gdyz popelnil go z otwartymi oczami. W Edenie byl taki moment, kiedy Ewa upadla a Adam nie. Ona zjadla, on jednak mial jeszcze wybor. Prawdopodobnie w jego sercu zaszlo cos w tym stylu: Stracilem swoja bratnia dusze, najwazniejszego towarzysza, jakiego znam. Nie wiem jak teraz bedzie wygladalo moje zycie, ale wiem, ze bez niej nie moge zyc!
Adam wybral Ewe przed Bogiem!
Myslicie, ze przesadzam? Po prostu rozejrzyjcie sie. Przyjrzyjcie sie sztuce, poezji, muzyce, dramatowi, poswieconym pieknym kobietom. Wsluchajcie sie w jezyk jaki uzywaja mezczyzni, zeby ja opisac. Spojrzcie na te potezna obsesje. Czymze ona jest, jesli nie czcia? Mezczyzni przychodza na swiat bez Boga, ktory byl ich najwieksza radoscia, nasza ekstaza! Odczuwajac bol i nie wiedzac, z jakiego powodu poznalismy corki Ewy i wpadlismy. Ona jest najblizsza istota, jaka spotkalismy, szczytem stworzenia, wcieleniem piekna, tajemnicy, czulosci i powabu samego Boga. Zatem na nia rozciaga sie nie tylko tesknota za Ewa, ale rowniez tesknota za Bogiem! Mezczyzna bez prawdziwej milosci, swojego zycia, swojego Boga, szuka kogos innego. Czy istnieje lepszy substytut od corki Ewy? Nic w stworzeniu sie do nie nie umywa!
Musimy odwrocic wybor Adama; musimy wybrac Boga przed Ewa. Musimy swoj bol zaniesz do Niego. Poniewaz jedynie w Bogu znajdziemy uzdrowienie ran!" (John Eldredge)

Tak, najwieksza walke jaka w zyciu moze stoczyc mezczyzna, to walka o swoje prawdziwe ja. Walka o swoja meskosc!

Swieta Tereniu od Malego Jezusa modl sie za nami facetami!

czwartek, 29 września 2011

Fiesta

Dzis swoj dzien maja Archaniolowie!
Pros, niech cie strzega!

SWIECI ARCHANIOLOWIE, BRONCIE NAS I STRZEZCIE NAS!

Święty Michale Archaniele,
broń nas w walce. Przeciw niegodziwości
i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną.
Niech go Bóg poskromi, pokornie błagamy,
a Ty, Książę Zastępów niebieskich mocą
Bożą strąć do piekła szatana
i inne duchy złe, które na zgubę
dusz krążą po świecie.
Amen.


Święty Michale Archaniele,
który wraz z Aniołami
zwyciężyłeś szatana w niebie,
dopomóż nam zwyciężyć go na ziemi.
Amen

Walking

Kazdy z nas pragnie byc szczesliwym czlowiekiem. Kazda nasza decyzja, wybor, krok, zwiazany jest wlasnie z tym pragnieniem. No i w koncu wielu wierzy, wierzylo, ze Bog nam moze w tym pomoc. Moze dac szczescie, za ktorym tesknimy! Co sie dzieje, gdy tak nie jest? Z ambony, na rekolekcjach, blogach, ciagle ci mowia, ze Pan cie kocha, przebaczyl, umarl za ciebie na krzyzu itd. A ty.... myslisz o nowym romansie, dalszej butelce piwa, o kasie, wyjezdzie na studia... Z jednej prostej przyczyny, bo masz juz wszystkiego dosyc, czujesz sie samotna-y, nieszczesliwa-y, porzucona, bezsilny, wylogowany. Jednym slowem: LIFE IS BRUTAL FULL OF ZASACKAS! Cos nie gra! Cos jest nie tak! Gdzie lezy przyczyna takiego stanu rzeczy? Pierwsza sprawa, ktora musimy wyjasnic, to sprawa Boga. Tak, to prawda: BOG KOCHA CIE BARDZIEJ NIZ MOZESZ SOBIE TO WYOBRAZIC! BARDZIEJ NIZ TY, PRAGNIE TWEGO SZCZESCIA! JEST PRZY TOBIE, W TWOIM SERCU NIEUSTANNIE, NIEUSTANNIE! Tak wiec, o co zabiega? JEST WIELU LUDZI NIESZCZESLIWYCH, MNOSTWO, z jednej prostej przyczyny: NIE POTRAFIA CHODZIC Z BOGIEM! TU SIE SKRYWA ZRODLO NIESZCZESCIA: NIEUMIEJETNOSC CHODZENIA Z BOGIEM! NIE WIEM, CZY ZWROCILES KIEDYS UWAGE NA SLOWA JEZUSA: ABY WEJSC DO KROLESTWA OJCA (TZN. ABY POSIASC SZCZESCIE, RADOSC), TRZEBA NAM STAC SIE DZIECMI! DZIECMI?! Tak jest: DZIECMI! Chodziles kiedys do przedszkola? Z kim tam szedles? Sam? Kto cie tam prowadzil ZA REKE? Nie widzialem pieciolatka pomykajacego samotnie do szkoly! Ktos go broni przed psami, przeprowadza przez ulice, kupuje loda, a w koncu, prowadzi go za reke!
To jest nasz problem. Mamy mase projektow na szczescie! Jednak nie potrafimy CHODZIC Z BOGIEM! Bog. Jest dla nas kims, w stylu Wielkiego Szefa siedzacego w swojej oficynie. Codziennie zasypujemy jego biurko naszymi projektami, planami. W nadzieji, ze kiedys odpowie, zaakceptuje. A gdy on milczy, wsciekamy sie, szalejemy i piszemy nowe. Znowu wpadamy do jego oficyny (tak wygladaja czesto modlitwy chrzescijan), rzucamy na biurko sterte pomyslow i odchodzimy z jakas nadzieja. To trwa do momentu, na ile starczy sil, potem.... Szukamy innego szefa! I tak w kolo Macieja! Zagarniasz wage problemu? Jak chcesz rozsmieszyc Boga, to przedstaw Mu swoj projekt na szczecie, swoje plany! Wiesz, co On wtedy robi, gdy tak bardzo sie na niego wsciekasz, ze cie olewa? Sciska cie mocno za glowke, patrzy prosto w oczy i mowi: Ale ja cie bardzo kocham moje dziecko, nie chce zebys stawial babki w tym blocie! Mam dla ciebie przygotowane wakacje nad morzem!!!!
Chodzenie z Bogiem wymaga wiary i odwagi! Wiary w to, ze jest to mozliwe. Odwagi w porzuceniu swoich planow, projektow i postawienia Panu pytania: Co ty o ty myslisz? Temat chodzenia z Panem jest bardzo obszerny. Jak chcesz, to zacznij od serca. Wycisz sie i posluchaj, co tam sie dzieje. Nastepnie przedstaw to Bogu, prostymi slowami. Pytaj: Co ty dla mnie masz? Jak mam sie modlic? Co mi chcesz powiedziec? Sluchaj! Sluchaj, co ci powie! Zapytaj ponowie: To, co slysze jest od ciebie? Sluchaj w spokoju i wiara, ze On jest, mowi, chce cie prowadzic!!! O jak bardzo potrzebujemy odzyzkac nasze serca, aby zaczac chodzic z Bogiem i byc szczesliwymi ludzmi! ODWAGI!!! JEST TO MOZLIWE!!!!

środa, 28 września 2011

Czego

Nie tak dawno przyszedl do mnie mlody koles, chilijczyk. Znamy sie. Wiele gadamy o Chile, bo bardzo lubie ten kraj i staram sie wyciagnac od niego max informacji. Przyszedl i mowi, ze jest juz zmeczony chrzescijanstwem. Ma dosyc. Probuje sie modlic, prowadzic dobre zycie moralne, zlapac kontak z Bogiem. Jednak cos w srodku placze, cos jest nie tak. Bog jakby milczal, jest nieobecny. Ciagle wiec zadaje Mu pytanie: Co mam robic Panie? Czego ode mnie oczekujesz? Moja uwage zwrocilo jego drugie pytanie, ktore zadaje Bogu: Czego Ty ode mnie oczekujesz? Zaczelismy o tym troche gadac. Mowie mu: Zobacz, jestes zmeczony zyciem, juz nie mozesz dalej ciagnac tego wozka! I ty jeszcze pytasz Boga, aby ci pokazal, co wiecej masz z siebie wycisnac! Nie! Badz przed Bogiem szczery stary! Stan przed nim i powiedz Mu jak sie czujesz. Powiedz Mu to wszystko, co nosisz w swoim wnetrzu, co masz w srodku i zadaj inne pytanie: Co Ty dla mnie masz Boze? Co Ty dla mnie dzis przygotowales? Z oczu chlopaka poplynely lzy.

Tak, ja tez wiele lat w moim zyciu, chodzilem przed Bogiem w leku. Czulem, ze musze z siebie dawac wiecej. Czulem jakby Bog na mnie patrzyl i tylko sledzil moje ruchy, a gdy popelnie blad..... Balem sie! Ciagle wisialo na demna przekonanie, gdzies w podswiadomosci: Bog od ciebie zada wiecej facet, wymaga, abys byl lepszy, abys nie pil, nie palil.... Oczekuje, ze sie poprawisz! Wiec sie zepnij Darek!
No, cos w tym rodzaju przezywalem, tak wygladalo moje chrzescijanstwo.
Wiesz, kiedy sie wszystko zmienilo? Nie uwierzysz. W dniu, gdy zadalem Bogu jedno proste pytanie: Co Ty Boze dzis dla mnie przygotowales? Usiadlem z tym pytaniem w sercu i po prostu zaczalem sluchac! Wtedy przezylem cos w stylu odkrycia Kopernikowego! Zmienil sie moj swiat!
W brew pozorom nie jest latwo zadac to pytanie Bogu w wolnosci serca i posluchac, co ma do powiedzenia. Jednak warto i trzeba!!!

poniedziałek, 26 września 2011

El Tigre

Jest upalny dzien, ok. 32 stopni C. Wiosna w calej okazalosci. Wlasnie bije dzwon, o 12.00 spotykamy sie w kaplicy na modlitwie poludniowej. Kaplica z kamienia, wiec przyjemny chlodzik, mozna sie modlic. Zaczelismy jak zwykle psalmami na dwa chory. Staram sie wejsc w klimat modlitwy, wyciszajac serce. Spokojnie oddycham. Moja uwaga przyciagaja krzyki z za okna. A, to Tigre, nasz nowy nabytek. Mlody szczeniak, chyba walczy z kurami. Gosc jest nieprzecietny. Nie da mi przejsc podworkiem w spokoju. Zawsze prowokuje do zabawy, albo do walki. Uwielbia wisiec na nogawce, albo rekawie od habitu, przegosc jednym slowem. Ostatnio dostal lanie, bo latal z kura w gebie. I to z ta, co ma male kurczeta! Tak wiec modlac sie mysle, co ten Tigre tam wyrabia. Cisza. Wracam do psalmow. Nagle dochadza krzyki gesi. Lubie tych facetow, zwlaszcza jak wrzeszcza. Po chwili dolacza sie kogut, chyba wyczail robala dla swoich panienek. Do koguta dolaczaja kury, ktore zniosly jajka. Czasami wtraca sie Tigre drazniac starego Pikusia. Koncert trwa gdzies z 20 minut. Wsluchujac sie w te dzwieki, moje serce napelnila radosc i dziwny zachwyt. Pomyslalem o Tigre, ktory jest taki radosny, no i tych wszystkich uczestnikow "podworkowej synfonii". Pojawilo sie pytanie: Kto ich wszystkich wymyslim? Wlasnie takich, niepowtarzalnych? "La pinta" - pomyslodawca tych facetow jest "Przegigantem"! No tak, trzeba byc naprawde Bogiem, aby na to wszystko wpasc! Co za radosc i piekno!

piątek, 23 września 2011

Wtulony

Ja go wybawię, bo PRZYLGNAL do Mnie;
osłonię go, bo uznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę.
Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie.
Ps 91

Pio

Dzis mamy swieto Wielkiego Goscia, Ojca Pio! Jak ja kocham tego swietego! Z pewnoscia go znacie. 50 lat przybity do krzyza Jezusa. Cierpiac nieustannie bole fizyczne; kopniaki, pobicia przez demony i rozne oskarzenia. Jego stygmaty wywolywaly rozne reakcje. 15 lat nie mogl odprawiac mszy z ludzmi. Posadzany za antychrysta itd. Zapraszam cie do przyjazni z o.Pio! Wiele ci moze pomoc w zblizaniu sie i poznawaniu Jezusa! On ma cos szczegolnego! Fantastyczny jest ten ostatni, 3 godz. film o nim, bomba!

Oto kilka jego slow: Wystrzegaj się trwogi i niepokoju, ponieważ nic bardziej od nich nie przeszkadza na drodze doskonałości. Zanurz delikatnie, a nie na siłę, swe serce w ranach naszego Pana. Ufaj bardzo Jego miłosierdziu i dobroci. On nigdy cię nie opuści. Nie przestawaj jednak mocno obejmować Jego świętego krzyża!

Nie niepokój się, kiedy nie możesz odprawiać modlitwy myślnej, przyjmować Komunii świętej i oddawać się wszystkim twoim praktykom pobożności. Staraj się w międzyczasie różnorako uzupełniać zjednoczenie z naszym Panem przez pełne miłości pragnienia, modlitewne akty strzeliste, duchowe Komunie święte.

Idźmy więc ciągle naprzód choćby powolnym krokiem. Jak długo mamy dobrą i zdecydowaną wolę, nie możemy inaczej, jak tylko właściwie posuwać się po naszej drodze. Nie, w ćwiczeniu się w cnotach nie jest konieczne, aby równocześnie uważać na nie wszystkie (aby pracować nad wszystkimi naraz). Takie postępowanie wprowadziłoby zamęt do waszych myśli i uczuć, a także zbytnio by je zajmowało.

Nie zamęczaj się tym, co rodzi zmartwienia, niepokoje i zgryzoty. Potrzeba tylko jednego: wznieść ducha i kochać Pana Boga.

Z prostotą kroczcie drogą Pana i nie zadręczajcie waszego ducha. Trzeba, abyście znienawidziły wasze wady, ale czyńcie to z umiarkowaną nienawiścią, a nie gniewnie i nerwowo. (...) Z braku cierpliwości, moje dobre córki, wasze niedoskonałości zamiast zanikać, rozrastają się coraz bardziej, gdyż niepokój i zatroskanie o pozbycie się ich, powoduje ich umocnienie.

Nie trzeba działać gwałtownie, jeśli się nie chce narazić na ryzyko nie zdobycia niczego. Jest rzeczą konieczną przyoblec się w wielką roztropność chrześcijańską.
(http://adonai.pl/ludzie/?id=138&action=10)

środa, 21 września 2011

Jan

Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie"..."Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać!
J 14,21

Love

W zyciu gadamy o wielu rzeczach, nawet tutaj. Brakuje jednek tego, co najwazniejsze. Co jest najwazniejsze? Kazdy mam tam jakies swoje kryterium, ale jakby nie patrzyl, to zawsze milosc wygrywa. To ona jest najwazniejsza! Ale jaka milosc? Najwazniejsza ze wszystkich milosci jest MILOSC OJCA! Milosc Boga, ktora objawila sie w Jezusie! Milosc, ktora w ciagu dwoch dni przecierpiala wiecej niz my do kupy wzieci przez cale nasze zycie! Milosc, ktora dala sie zetrzec na proch i zostala odrzucona, opluta i pozostawiona! Nic nowego nie odkrylem, co? Slyszales juz o tym nie raz? Tak, ale.... Wielu z nas jest podobnych do borsuka ukrytego w swej wlasnej norze. Dochodza do nas promyki slonca, szlyszymy glosy z oddali, ale sie boimy! Strach nas paralizuje, aby wysunac sie z nory. Az w koncu przekonujemy samych siebie, ze tak musi byc, nic sie nie da zmienic. No, i ze slonce tak naprawde nie jest do niczego przydatne. Czy czasami nie tak, jak pan borsuk traktujemy Boga? Szczegolnie Jego milosc? Jesli nie jestes podobny do borsuka, to masz wiele szczescia!!!! Sciskam twa prawa dlon! Ale takich jak ty jest niewielu. Tragedia dotyczy nas wszystkich i siega Edenu. Sprytny MagWajer przekonal piekna kobiete i silnego chlopaka, ze jest cos wiecej poza Bogiem! Ze istnieje szczescie wieksze od Milosci Boga! Ze Bog, to nie wszystko! Juz nie wystarcza, nie zaspokoji pragniej naszego serca! O Boze, ile razy w zyciu postepowalem wedlug tego klucza, ile decyzji, wyborow i cierpienia! Jesli sobie tego nie uswiadomisz, do konca zycia zostaniesz ponurym borsukiem! Bo, prawda jest tylko jedna: BOG JEST WSZYSTKIM CZEGO POTRZEBUJEMY DO SZCZESCIA!!! To On zaspokaja pragnienia! Poza Bogiem i Jego miloscia, nie ma prawdziwego szczescia! Tak wiec, aby zaczac nowe zycie, trzeba nam POKOCHAC JEZUSA! POKOCHAC JEZUSA CALYM SERCEM, DUSZA, UMYSLEM, SILA I WOLA!!!! ZAWIERZYC MU ZYCIE BEZ OGRANICZEN I ANEKSOW! Najwieksza sprawa w zyciu jest dac sie uwiesc Jezusowi, zostac Jego kuplem, albo dziewczyna! To jest Wielka sprawa! Pokochaj mnie a bedziesz szczesliwy, mowi Jezus! Ja jako Gacek tez mam swoja historie i moge ci powiedziec tylko jedno: ONLY JESUS!!!

sobota, 17 września 2011

Bella

U nas strasznie wieje. U nas tzn. w Argentynie. Od stycznia rozkoszuje sie gorami Sierras de Cordoba. Fantastic! Jednak od czterech miechow nie ma tu deszczu. Mase pylu i piachu w powietrzu. Ale... Dzisiaj przy betonawaniu studni uslyszelismy z kumplem ptaszka "pirincho", ktory zwiastuje deszcz. Jest nadzieja na wiosne i krople "de lluvia". No wlasnie, wracajac do studni. Caly dzien ciezkiej pracy przy kamieniach i murarce na stoku gory. Rece prawie odpadaja a plery... nie ma slow. Przy koncu dnia mialem wszystkiego dosyc. Jeszcze ta piaszczysta pogoda! Po kolacji okazalo sie, ze cza jechac zrobic zakupy na drugi dzien. W klasztorze 17 chlopa, mlode chlopy jedza jak przy zniwach :). OK! Wsiadam w naszego starego, zdezolowanego Renauld -Trafic i jade na bliskie merkado. Chce szybko sie z tym uporac i w koncu odpoczac. Miejsce pelne ludzi, jak na bazarze, w kolo syf. Juz mam wszystko, co cza, lece do kasy. A tu mila niespodzianka. Wita mnie z usmiechem bardzo piekna dziewczyna. W tym otoczeniu wygladala jak zachod slonca nad wysypiskiem smieci. Od razu zrobilo mi sie lepiej. Mile zesmy pogadali. Poczulem lekka ulge, odpoczynek, ale tez i wielka tesknote. Nie chodzi o to, ze zapragnalem tej pieknej kobiety. Nie. Bardziej tego, co ona wniosla. Zatesknilem za tym, co ona z soba niesie! Tym pieknem i odpoczynkiem, ktory zostal nam ukradziony. Spotakanie z piekna uruchomilo moje zmeczone serce. Gdy wskoczylem z powrote do Trafic-a zaczalem oddawac Panu zmeczenie i caly ten dzien. Poczulem jak przychodzi ulga i Jego slowa: Odpoczywaj we mnie! Tak, piekno porusza i przeszywa serce! Piekna kobieta bardzo moze pomoc w zblizeniu sie do Boga, aby w Nim odpoczac! Skonczylismy prawie te studnie. Deszczu jeszcze nie ma.

piątek, 16 września 2011

Prostota

Pan jest łaskawy i sprawiedliwy
i Bóg nasz jest miłosierny.

Pan strzeże ludzi pełnych prostoty:
byłem bezsilny, a On mię wybawił.
Wróć, moja duszo, do swego spokoju,
bo Pan ci dobrze uczynił.

Uchronił bowiem moje życie od śmierci,
moje oczy - od łez,
moje nogi - od upadku.
Będę chodził w obecności Pańskiej
w krainie żyjących.
Ps 116

Jeszcze raz zapodam o tym bajtlu na statku. Pamietasz?
Bawil sie na pokladzie, gdy nagle nadciagna wielki sztorm. Wszyscy uciekali, chowajac sie do kajut, a on spokojnie sie bawil! Spadaj maly! Wiej do do rodzicow, bo zginiesz! - Krzyczeli ludzie! Nie! Nic mi nie bedzie, wyluzowanie wypalil dzieciak. Nic mi nie bedzie, bo moj tato jest kapitanem tego statku!!!
Kurcze, jak bardzo pragne takiej prostoty!!!!

czwartek, 15 września 2011

Dolorosa

Dzis Matki Bozej Bolesnej.
Wytrwala pod krzyzem syna, siedem mieczy przeszylo jej serce, tzn. wszystkie bole jakie tylko moga dopasc czlowieka. Wszystkie! Ufnosc i wiara Bogu uchronily Jej serce przed smiercia. Nic wiec dziwnego, ze Jezus ostatnia rzecza jaka robi na ziemi, to oddaje nas pod jej opieke! Wzywa kazdego z nas, abysmy ja wziele za matke! Prorocy przed smiercia przekazywali swego ducha, tak jak Eliasz Elizeuszowi. Patryjarchowie swe blogoslawienstwo, jak Abraham Izaakaowi. Jezus daje nam swa Matke. W niej daje nam wszystko, czego potrzebujemy, aby dojsc do Raju. Ona jest ta Gwiazda Zaranna, ktora nieustannie ukazuje kierunek. Latwiej jest, o wiele latwiej, poznac Serce Boga i Jezusa z Maryja. W Jej bolu moze sie odnalesc kazdy z nas, a znia mozemy zrozumiec Krzyz Jezusa i dzielo jakiego dla nas dokonal tj. Odkupienie, wyrwanie z paszczy lwa, Nowe Zycie! Badz moja Matka o Najswietsza Panienko! Prowadz i skrywaj pod swym plaszczem. Nie pozwol bym zatracil cel i kierunek wedrowki. Pomoz mi poznac Serce Boga i Jezusa samego. Niech moje serce odpoczywa w Twoim!

Droga

Miej ufność w Panu i postępuj dobrze,
mieszkaj na ziemi i zachowaj wierność.
Raduj się w Panu,
a On spełni pragnienia twego serca.

Powierz Panu swoją drogę
i zaufaj Mu: On sam będzie działał.
Sprawi, że twoja sprawiedliwość zabłyśnie jak światło,
a słuszność twoja - jak południe.

Upokórz się przed Panem i Jemu zaufaj!
Nie oburzaj się na tego, komu się szczęści w drodze,
na człowieka, co obmyśla zasadzki.

Zaprzestań gniewu i porzuć zapalczywość;
nie oburzaj się: to wiedzie tylko ku złemu.
Złoczyńcy bowiem wyginą,
a ufający Panu
posiądą ziemię.
Ps 37

poniedziałek, 12 września 2011

Oko

WZYWAM CIE, BO TY MNIE WYSLUCHASZ, O BOZE!
NAKLON KU MNIE TWEGO UCHA, USLYSZ MOJE SLOWO.
OKAZ MILOSIERDZIE TWOJE,
ZBAWCO TYCH, CO SIE CHRONIA PRZED WROGAMI POD TWOJA PRAWICE.
STRZEZ MNIE JAK ZRENICY OKA;
W CIENIU TWYCH SKRZYDEL MNIE UKRYJ,
PRZED WYSTEPNYMI, CO GWALD MI ZADAJA,
PRZED SMIERTELNYMI WROGAMI, CO OTACZAJA MNIE ZEWSZAD!
(Ps 17)

Cebula

JESLI DEMON NIE ZDOLA OBUDZIC W NAS PROZNOSCI Z POWODU ELEGANCKIEGO I CZYSTEGO UBIORU, POSTARA SIE, BYSMY ZACZELI SIE SZCZYCIC HABITEM UBOGIM, BRUDNYM I ZANIEDBANYM; JESLI NIE POKONA KOGOS POKUSA CHWALY, SPRAWI, ZE CZLOWIEK TEN BEDZIE SIE WYWYZSZAL Z POWODU WLASNEJ POKORY; JESLI NIE ZDOLA WZBUDZIC W KIMS CHECI PRZECHWALAMIA SIE SWOJA WIEDZA I ELOKWENCJA, JAKO POWOD DO WYNIESIENIA PODSUNIE CZLOWIEKOWI JEGO CNOTE MILCZENIA. OJCOWIE PUSTYNI POROWNYWALI TE WADE DO CEBULI: GDY ZDEJMUJEMY JEDNA LUPINE, ZAWSZE POJAWIA SIE NASTEPNA, A KOLEJNE WARSTWY ZNAJDUJEMY TAK DLUGO, JAK DLUGO USUWAMY TE BARDZIEJ ZEWNETRZNE. (MNICH KARTUZKI)
JEDNA Z NAJWAZNIEJSZYCH SPRAW W ZYCIU, TO JEST USWIADOMIE SOBIE, ZE JESTESMY POSRODKU STRASZLIWEJ WOJNY; COS W STYLU WIETNAM, AFGANISTAN, CZY LIBIA! PRAWDZIWY POKOJ BEDZIE DOPIERO W KROLESTWIE NIEBIESKIM. TUTAJ, DZISIAJ, TRZEBA WALCZYC. WALCZYC Z DEMONAMI, MAGWAJEREMFRAJEREM, KTORY DZIEN I NOC NAS KUSI I SCIEMNIA!!!!

piątek, 9 września 2011

Mocne

Stópka dziecka w zlewie
Jewels Green z Allentown w Pensylwanii opisuje makabryczne sceny, które były jej udziałem, gdy pracowała w klinice aborcyjnej.

- Dla nas to był chleb powszedni: łzy, krzyki rodziców i chłopaków na dziewczyny, kierowcy, którzy przywozili kobiety na aborcję, wychodzili „na papierosa” i znikali, żarty w stołówce z kobiet, które przychodziły na aborcję ze starszymi dziećmi - wspomina Jewels Green, dodając, że w klinice panował wisielczy humor, niczym z filmów.
- Pamiętam sprzątaczkę, która odeszła z pracy po tym, jak znalazła kawałek stopy dziecka w odpływie zlewu, w którym czyszczono narzędzia po aborcji. To był potem temat żartów przez wiele dni - dodaje Green.

- Kiedyś wysiadło zasilanie. Zabroniono nam otwierać zamrażarki, gdzie w torebkach trzymano części ciał abortowanych dzieci. Ktoś jednak otworzył te drzwi. Nigdy nie zapomnę smrodu rozkładających się ludzkich zwłok - opowiada Jewels, dodając, że i to stało się potem przedmiotem żartów.

- Gdzieś w sercu zawsze wiedziałem, że to wszystko było złe - przyznaje Green. Szczególne znaczenie dla tego poczucia miało martwe dziecko w lodówce laboratorium. Mówiono, że to „narzędzie dydaktyczne” i „medyczna anomalia”, bo był to doskonale zachowany 10-tygodniowy płód, który „przetrwał” w nienaruszonym stanie aborcję przez odessanie. Pływał potem w formalinie w słoiku z półprzezroczystego tworzywa sztucznego. - Zdaje się, że nazywaliśmy go Charlie, ale nie jestem pewna. Pamiętam, że miał imię, ale nie pamiętam jakie albo je wyparłam z pamięci. Ale on tam był. Tam, gdzie codziennie pracowałam. Czasem na niego zerkałam. Fascynowała mnie ta dziwna z punktu widzenia nauki „rzecz”. Inne aborcje kończyły się rozczłonkowywaniem dzieci. A to cudowne maleństwo było doskonale uformowane i kompletne, z tym tylko wyjątkiem, że jego serce nie biło. Wiecznie milczący świadek marszu śmierci. Teraz modlę się, by go pochowano - wyznaje kobieta.

Z innych jej wypowiedzi można się dowiedzieć, że sama przeszła aborcję, gdy była 17-letnią uczennicą szkoły średniej, niestroniąca od narkotyków. Ale nawet wtedy aborcji chcieli wszyscy, tylko nie ona sama. Przy pierwszej próbie dosłownie uciekła z kliniki. Jednak 2 dni później dziecko zostało uśmiercone.

- To prawie mnie zabiło – wspomina Jewels, dodając, że nie ma na myśli śmierci biologicznej, ale śmierć psychiczną. Potem trzy próby samobójcze, były dwa nieudane małżeństwa. Pracowała w klinice aborcyjnej jako doradca psychologiczny. Z perspektywy czasu Jewels Green ocenia, że otaczała się ludźmi, którzy uważali, że aborcja jest w porządku, by samą siebie przekonać, że to, co zrobiła, było w porządku.

Identyfikacja z obrońcami życia przeszła wiele lat później. - Gdy przebaczyłam sobie to, co zrobiła, stałam się zdolna do innego spojrzenia na świat – mówi Jewels. Po urodzeniu trzech synów, po doświadczeniu życia rosnącego w jej wnętrzu stała się zdolna do akceptacji faktu, że życie zaczyna się od poczęcia.

Za: www.wiara.pl

sobota, 3 września 2011

Fiołki

Panie daj, aby moje życie bylo podobne do fiołków. One rosna tylko NOCĄ i pachną najitensywniej, gdy są DEPTANE!

piątek, 2 września 2011

Violet

Dawno temu żyla bardzo piekna Violet. Dziewczyna o pięknych oczach i bardzo czulym sercu. Czysta bardziej niż platki sniegu i delikatna jak fiolki. Często na rynku miasta, gdzie rozdawala chleb żebrakom widywala znanego na calą okolice malarza. Sprzedawal tam swoje kolekcje i malowal przepiekne pejzarze. Wszystko byloby OK, gdyby nie trąd, ktory dreczyl artyste. Cierpial bardzo z powodu swego wyglądu. Dziewczyna o delikatnym i czulym jak fiolki sercu, darzyla go wielkim wspolczuciem i milosierdziem. Pewnego jesiennego popoludnia podeszla do artysty, wlasnie, gdy on wykonywal ostetnie pociagniecia pędzlem przy swoim wspanialym dziele. Podeszla, spojrzala na niego swoimi niebieskimi jak ocean oczyma, z wielkim wspolczuciem i czuloscią pocalowala go w czolo. Oczywiscie mezczyzna zakochal sie w Violet. Byl to najszczesliwszy dzien w jego zyciu. Myslal, ze oszaleje. Dokladnie za rok, ku swemu zdziwieniu odkryl, ze jest zdrowy! A co z Violet? Rozpoznala, ze zachorowala na trąd! Coz za wymiana! Ciekawe bylo to, ze dziewczyna zawsze w swoim zyciu powtarzala: NA CÓŻ NAM ŻYCIE, JESLI NIE MOŻE BYĆ OFIARĄ!!!!!

czwartek, 1 września 2011

Bo

Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja,
bo od Niego pochodzi moja nadzieja.
On jedynie skałą i zbawieniem moim,
On jest twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
W Bogu jest zbawienie moje i moja chwała,
skała mojej mocy,
w Bogu moja ucieczka.
W każdym czasie Jemu ufaj!
Przed Nim serca wasze wylejcie:
Bóg jest dla nas ucieczką!
Ps 62

środa, 31 sierpnia 2011

Pomoc

W Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Książę najchwalebniejszy wojska niebieskiego,
święty Michale Archaniele
broń nas w walce przeciw księstwom i mocom,
przeciw władcom ciemności tego świata
oraz złym duchom, krążącym w przestworzach.

Przybądź na pomoc ludziom
których Bóg stworzył na obraz i podobieństwo swoje
oraz wykupił za wielką cenę z niewoli szatańskiej.

Ciebie czci Kościół święty jako Stróża i Patrona;
Tobie powierzył Pan odkupione dusze,
byś je umieścił w niebieskiej szczęśliwości.

Błagaj Boga pokoju, aby pod naszymi stopami starł szatana
i nie pozwolił na trzymanie ludzi w niewoli i szkodzenie Kośiołowi.

Zanieś nasze prośby przed tron Najwyższego,
aby rychło uprzedziło nas miłosierdzie Pańskie,
i pochwyć smoka, węża starodawnego,
który jest diabłem i szatanem,
a związawszy go rzuć w przepaść,
aby więcej nie zwodził narodów. Amen.

(Pełna modlitwa Leona XIII)

PoWaga

Wielu spośród nas przypomina sobie, że przed reformą liturgiczną, dokonaną przez Sobór Watykański II, kapłan i wierni klękali po zakończeniu Mszy świętej, aby odmówić modlitwę do Matki Najświętszej i św. Michała Archanioła. Przytaczam jej słowa, ponieważ jest to piękna modlitwa, która wszyscy mogą odmawiać z wielkim pożytkiem dla siebie:

Święty Michale Archaniele broń nas w walce. Przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Niech Bóg go poskromi, pokornie prosimy, Ty, Książe wojska niebieskiego, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz krążą po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.

Jak powstała ta modlitwa? Pewnego poranka wielki papież Leon Xlll zakończył Mszę świętą uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę świętą. (Leon XIII) wpatrywał się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się z nim. Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na pytanie zadane przyciszonym głosem: "Czy Ojciec Święty czuje się dobrze? Może czegoś potrzebuje?", odpowiedział: "Nic, nic". Po upływie pół godziny kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał mu zapisany arkusz papieru i polecił wydrukować go oraz przesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy diecezji. Co on zawierał? Treść modlitwy, którą odmawiamy razem z ludem po zakończeniu Mszy świętej, z prośbą skierowaną do Maryi i gorącym wołaniem do Księcia wojska niebieskiego, błagając, aby Bóg strącil szatana do piekła. W piśmie polecono także, aby tę modlitwę odmawiano na klęczkach. Zadziwia nas niezwykły sposób, w jaki polecono odmawiać modlitwę rozesłaną do biskupów ordynariuszy w 1886r. Zdanie o złych duchach, które na zgubę dusz ludzkich krążą po tym świecie, ma swoje uzasadnienie historyczne, o czym kilka razy opowiadał osobisty sekretarz papieża, ks. Rinaldo Angeli. Leon XIII miał rzeczywiście widzenie duchów piekielnych, które gromadziły się nad Wiecznym Miastem. Z jego osobistego doświadczenia pochodzi modlitwa, którą polecił odmawiać w całym Kościele. Modlitwę tą odmawiał on sam głosem drzącym i silnym: słyszeliśmy ją tyle razy w Bazylice Watykańskiej. Oprócz tej modlitwy, Leon XIII, ułożył także treść specjalnego egzorcyzmu, zawartego w Rytuale Rzymskim (wydanie z 1954 roku, rozdz. III, str. 863 nn.). Polecił, aby go odmawiali biskupi i kapłani w swoich diecezjach i parafiach. Egzorcyzm ten odmawiał także on sam bardzo często w ciągu dnia. Warto także zwrócić uwagę na inny fakt, który jeszcze bardziej podkreśla znaczenie tych modlitw, odmawianych po każdej Mszy świętej. Papież Pius XI pragnął, aby w czasie ich odmawiania pamiętano w szczególny sposób o Rosji. W swoirn przemówieniu z 30 czerwca 1930 roku papież Pius XI, po przypomnieniu potrzeby modlitwy za Rosję, do której zachęcał także wszystkich wiernych z okazji święta patriarchy św. Józefa (19 rnarca 1930 roku) i po nawiązaniu do prześladowania religijnego w Rosji, powiedział: Aby wszyscy mogli bez trudu i niewygody uczestniczyć w tej świętej krucjacie, zarządzamy, by te modlitwy, które nasz poprzednik, błogosławiony Leon XIII, polecił odmawiać kapłanom i wiernym po Mszy świętej, odmawiano właśnie w tej szczególnej intencji, to znaczy za Rosję.

Gabriel Amorth

Daj

Nikt bowiem, kto Tobie ufa, nie doznaje wstydu;
doznają wstydu ci, którzy łamią wiarę dla marności.
Daj mi poznać drogi Twoje, Panie,
i naucz mnie Twoich ścieżek!

Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj,
bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca,
i w Tobie mam zawsze nadzieję.
Wspomnij na miłosierdzie Twe, Panie,
na łaski Twoje, co trwają od wieków.

Nie wspominaj grzechów mej młodości ani moich przewin,
ale o mnie pamiętaj w Twojej łaskawości
ze względu na dobroć Twą, Panie!

Ps 25

Rano

Dzis rano przyszla do mnie starsza kobieta, cala rozplakana. Inna niewiasta chwalila sie przed nią jaką to ma moc: Wszystkich ludzi, ktorych przeklelam zdechli, tak jak przepowiedzialam, krzyczala! Tak, sa ludze, ktorzy za namowa diabla przeklinaja innych, to dziala. Dziala tylko na tych, ktorzy nie sa pod ochrona Laski Bozej! Dlatego w zyciu jest tak bardzo wazna Spowiedz i zycie Eucharystia, aby byc chronionym! Aby rozne przeklenstwa nas nie dopadly! SPOWIADAJ SIE I PRZYJMUJ KOMUNIE SWIETA!!!

wtorek, 30 sierpnia 2011

Miej

Nie unoś się gniewem z powodu złoczyńców
ani nie zazdrość niesprawiedliwym,
bo znikną tak prędko jak trawa
i zwiędną jak świeża zieleń.

Miej ufność w Panu i postępuj dobrze,
mieszkaj w ziemi i zachowaj wierność.
Raduj się w Panu,
a On spełni pragnienia twego serca.

Powierz Panu swoją drogę
i zaufaj Mu: On sam będzie działał
i sprawi, że twoja sprawiedliwość zabłyśnie jak światło,
a słuszność twoja - jak południe.

Upokórz się przed Panem i Jemu zaufaj!
Nie oburzaj się na tego, komu się szczęści w drodze,
na człowieka, co obmyśla zasadzki.

Zaprzestań gniewu i porzuć zapalczywość;
nie oburzaj się: to wiedzie tylko ku złemu.
Złoczyńcy bowiem wyginą,
a ufający Panu
posiądą ziemię.

Ps 37

piątek, 26 sierpnia 2011

Karl

18 lutego 1915 roku w Rees, urodzil sie ciekawy swięty, Karl Leisner. W 1934 zrobil mature i zacząl studiowac teologie w Muster. 25 marca 1939 roku otrzymal swięcenia diakonatu. Zaraz po wyswięceniu SS aresztowalo Karla i wyslalo go do obozu w Dachau. W obozie spedzil cztery lata. Będąc w Dachau zachorowal powaznie na gruźlicę, przeniesiono go do grupy wieźniów wyznaczonych do komory gazowej. Wlasnie wtedy wyznal jednemu z towarzyszy, ze jedyne, czego mu zal, jedyne, co go smuci, to ze juz nie zostanie wyswiecony na księdza i nie odprawi nawet jednej Mszy w swoim zyciu. Slowa te rozniosly się po obozie i dotarly do jednego biskupa, który byl tam uwieziony. Tak wszystko zorganizowal, ze dostal się do sali, gdzie przebywal diakon. Wyswiecil go na kaplana. Bylo to 17 grudnia 1944 roku. Radosc mlodego kaplana byla ogromna. "Umre jako ksiądz", mówil. Jednak nie mógl odprawić Mszy i byl z tego powodu przygnębiony. Gdy prowadzono go do komory gazowej czul sie tak zle, ze sraznicy otworzyli brame obozu i porzucili go pod plotem, by tam umarl. Byl juz niemal w agonii. Karl konal, gdy znalezli go jacys ludzie. Opowiedzial im swoją historię, a oni zaniesli go do szpitala, by tam spokojnie umarl. Jednak wyznal im tez, ze jest księdzem i chcialby chociaz raz w zyciu odprawic Mszę. Tam, na szpitalnym luzku, odprawil swoja pierwsza i ostatnią Eucharystię. Umarl zaraz potem! W kieszeni jego spodni znaleziono kilka notatek z obozu. Miedzy innymi takie zdanie: " ZADNA DROGA NIE JEST LATWA, ALE Z BOGIEM KAZDA DROGA JEST PIEKNA!". Inne: " KOCHAJ JEZUSA W EUCHARYSTII A BEDZIESZ WIELKI!".

czwartek, 25 sierpnia 2011

Carlos

Trzeba być miłosiernym, nachylać swoje serce ku każdej nędzy, zarówno cielesnej, jak i przede wszystkim duchowej. Choroby duszy są bowiem nieskończenie poważniejsze niż choroby ciała, ponieważ zagrażają odkupionemu przez Chrystusa wiecznemu życiu i szczęściu człowieka, i to nie na kilka lat, ale na całą wieczność… Troszczyć się nie tylko o owce łagodne i zadbane, pozostawiając "czarne owce" ich nieszczęsnemu losowi, lecz kochać należy wszystkich ze względu na Boga, Ojca i Zbawiciela, otaczając szczególną troską chorych i grzeszników, ponieważ oni tego najbardziej potrzebują.

Jezus daje nam całe swoje ciało do kochania; wszystkie Jego członki zasługują z naszej strony na jednakową miłość, bo wszystkie do Niego należą: jedne są zdrowe, inne chore: jeśli wszystkie powinny być równo kochane, to chore członki wymagają szczególnej troski, tysiąc razy większej niż pozostałe: zanim będziemy skrapiać inne perfumami, zadbajmy o te zranione, posiniaczone, chore, to znaczy o tych wszystkich, którzy mają potrzeby ciała i duszy, a szczególnie o tych ostatnich, czyli grzeszników… Możemy czynić dobrze wszystkim ludziom za pomocą modlitwy, pokuty czy własnego uświęcenia.


Miłość nie zważa na wady tego, którego kocha, lecz usiłuje je sobie wytłumaczyć, jeśli nie może ich nie widzieć, modli się, żeby znikły; gdy nie może ich usprawiedliwić, odwraca od nich oczy, by myśleć o pięknie i zaletach miłowanej osoby oraz o własnych brakach wyrażając w ten sposób swoją pokorę… Gdy się kocha, jest się tak małym, tak pokornym przed tym, którego się kocha, widzi się samego siebie tak nędznego i tak biednego, a tego, kogo się kocha, doskonałego i pięknego. Jeśli naszego bliźniego uważamy za pełnego wad, a siebie samych za dobrych, to zapłaczmy nad sobą, ponieważ upadliśmy bardzo nisko, jesteśmy pozbawieni miłości, zarozumiali i ślepi, nie ma w nas także ani pokory, ani prawdy: jesteśmy daleko od Boga, który jest miłością, od Boga, który jest prawdą, od Jezusa pokornego Serca; płaczmy, płaczmy nad sobą, módlmy się, prośmy w modlitwach, błagajmy Boga, byśmy się mogli nawrócić, błagajmy świętych, aniołów, ludzi, żeby nam wyprosili nawrócenie, i pracujmy ze wszystkich sił, by się poprawić, bo tkwimy w bardzo głębokiej przepaści.

"Kościół zwycięża, gdy zwycięża miłość". "Bóg zwycięża, gdy zwycięża miłość"… Jeśli więc nasz brat, choćby najbardziej obciążony winami, niegodziwiec, łotr, chce zabrać naszą własność, cokolwiek by to było, wielki majątek czy noszona przez nas szata, strzeżmy się, by go nie wymyślać: obejmijmy go i dajmy mu, czego chce: jesteś moim bratem, to, co moje, jest i twoje; trochę marności nie odłączy mnie od mego brata; kocham cię, bierz wszystko, co chcesz, jeśli chcesz, bierz więcej, bierz wszystko, bo wszystko, co mam, jest twoje, umiłowany bracie, kocham cię, wszystko, co posiadam, jest twoje… To jest przykazanie Jezusa, to również przykład, jaki nam daje, pozwalając się ogołocić ze wszystkiego, umierając na krzyżu bez stawiania oporu i modląc się za tych, którzy Go ogołocili i przyprawili o śmierć.

Karol de Foucauld

wtorek, 23 sierpnia 2011

Drobiazgi

U nas w Brazylii byl jeden ciekawy biskup. Teraz dziala w Watykanie. Pewnego dnia ostrzelali go policjanci, przypadkowo myslac, ze to terrorysta. Wsadzili w niego ponad sto kul. Wylizal sie i zyje z tymi kulami w ciele! Nie trzeba dodawac, ze to odmienilo jego zycie duchowe radykalnie. Wlasnie ten biskup czesto powtarza zdanie, ktore bardzo lubie. Mowi tak: KAZDY CHRZESCJANIN MUSI SOBIE NIEUSTANNIE ZADAWAC PYTANIE: CZY BOG DAJE MI SZCZESCIE? CZY JEST MI PROBLEMEM? Fantastyczne pytanie, ktore od razu pokazuje mi kim jestem w rzeczywistosci, bez sciemy!

Staja mi przed oczami rzesze katolikow, dla ktorych Bog jest wlasnie problemem. Boja sie do tego przyznac, jeszcze walcza. Lataja zycie religijne jak sie da, ale..... Kochani! Diabel, Szatan, Przeciwnik nasz, ma prosta polityke oparta na likwidacji stopniowej szczegolow. Szczegolow, bez ktorych nie bedzie calosci ani bazy fundamentu! Przyklad: SWIETE OBRAZY I NIEDZIELA. Popatrz teraz na sciany swojego pokoju. Co cie otacza? Kto do ciebie przemawia i o czym ci przypomina? Co jest na pierwszym planie? W brew pozorom SWIETE OBRAZY, KRZYZ (czym wieksze tym lepsze) maja ogromna role w naszej wiernosci Bogu i trzymaniu sie Drogi ku Niebu! ODSWIEZAJA NAM PAMIEC!!!!!! A to jest Najwazniejsza Rzecz, aby sie nie zagubic i nie pobladzic! Ogarniasz? Druga sprawa o wiele powazniejsza, SWIETOWANIE NIEDZIELI!!!!! Wielu z was bardzo powaznie traktuje szoste przykazanie, co nie? Slucham spowiedzi, to wiem. Jednak prawie wszyscy pomijaja pierwsze, drugie, TRZECIE!!! A ja nie wierze, ze nie maja z nimi problemow!!!!! Horoskopy, czarny kot, znaki zodiaku itd. Na ulicy, w korku, w autobusi, przy piwie szasta sie Swietym Imieniem Boga i Syna, Przenajswietszej Panienki. No i NIEDZIELNE ZAKUPY!!!!! Kto z was kochani zachowuje Niedziele jak Bog przykazal? Bez zagladania do sklepow!!!! Masz odwage nie lesc do Babilonu po frytki, albo chleb w niedziele? Masz na tyle poweru, zeby zakrecic swiatem, ktory cie otacza i uczynic Niedziele dniem Swietym. Wielu krzyczy, przesada, to drobiazg!!!! A ja ci mowie, ze NIE, NIE, NIE!!!! JEST TO CIEZKI GRZECH, CIEZSZY NIZ TO SZOSTE PRZYKAZANIE. Chodzby dlatego, ze jest szoste a nie pierwsze, czy trzecie!!! ZADBAJ O DROBIAZGI A ZOBACZYSZ I DOSWIADCZYSZ BOGA!

czwartek, 11 sierpnia 2011

Klara

Patrz na Niego, który dla ciebie został wzgardzony; stań się dla Niego wzgardzona na tym świecie i idź za Nim. Dostojna królowo, twój Oblubieniec, najpiękniejszy spośród synów ludzkich, stał się dla twego zbawienia najlichszym z ludzi, był wzgardzony, zbity, poraniony przez biczowanie na całym ciele i zmarł wśród męczarni na krzyżu; wpatruj się w Niego, rozmyślaj o Nim, uwielbiaj i staraj się Go naśladować.

Jeśli będziesz z Nim cierpieć, będziesz z Nim królować; jeśli będziesz dzielić z Nim ból, będziesz dzielić radość; jeśli będziesz umierała z Nim na krzyżu męczeńskim, będziesz mieszkała z Nim w niebie w chwale świętych, a imię twoje zostanie zapisane w księdze życia i będziesz sławna wśród ludzi. Dlatego będziesz miała wieczny udział w chwale królestwa niebieskiego zamiast rzeczy ziemskich i przemijających, w dobrach wiecznych zamiast krótkotrwałych i żyć będziesz na wieki wieków.
(Z 2 listu do sw. Agnieszki Praskiej)

Ciesz się zatem zawsze w Panu i Ty najdroższa, i nie pozwól, by cię ogarnęła chmura goryczy, o pani, w Chrystusie najmilsza, wesele aniołów i korono sióstr. Wpatruj się umysłem w zwierciadło wieczności, wznieś duszę do blasku chwały, przyłóż serce do obrazu boskiej istoty i przez kontemplację cała się przemieniaj w obraz samego bóstwa, abyś i ty odczuła to, co odczuwają przyjaciele kosztując ukrytej słodyczy, zachowanej od początku przez Boga dla tych, którzy Go miłują. Omiń wszystkie sidła, w które w tym zwodniczym i niespokojnym świecie uwikłani są jego ślepi miłośnicy, i całym sercem pokochaj Tego, który się cały oddał dla twej miłości. Jego piękność podziwiają słońce i księżyc; Jego nagrody są bezcenne i niezmiernie wielkie; mówię o Synu Najwyższego, którego Dziewica porodziła i po narodzeniu dziewicą pozostała.

Do tej najsłodszej Matki przylgnij; porodziła Ona Syna, którego niebiosa nie mogły ogarnąć, a Ona zamknęła Go i nosiła w swym maleńkim, świętym, dziewiczym łonie.

Kogóż nie przejmuje zgrozą przebiegłość wroga ludzkości, który blichtrem krótkotrwałych i złudnych zaszczytów usiłuje zniszczyć to, co jest większe od nieba? Oto wiadomo, że łaska Boża przewyższa wartością wszystko i że przez łaskę dusza wiernego człowieka jest większa od nieba, bo niebiosa ze wszystkimi stworzeniami nie mogą objąć Stwórcy, tylko dusza wierna jest Jego mieszkaniem i siedzibą, a to jedynie przez miłość, której pozbawieni są bezbożni. Prawda bowiem mówi: Kto Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca Mego i Ja będę go miłował, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. Jak więc Najświętsza chwalebna Dziewica cieleśnie Go piastowała, tak i ty, idąc Jego śladami, zwłaszcza pokory i ubóstwa, możesz Go niewątpliwie zawsze piastować duchowo w czystym i dziewiczym ciele; możesz ogarnąć Tego, który i ciebie, i wszystko ogarnia; możesz posiadać to, co w porównaniu z każdym przemijającym posiadaniem na tym świecie będziesz posiadała trwalej. Mylą się w tym niektórzy królowie i królowe tego świata, bo choć ich pycha dosięga nieba, a ich głowy dotykają chmur, będą w końcu zapomnieni jak śmietnik.
(Z 3 listu do sw. Agnieszki Praskiej)



Tabor

Przed tygodniem liturgia zaprowadzila nas na góre Tabor. Patrzylismy na Wielki Cud Przemiany, ktory może dokonać tylko Milosc! Jezus jako czlowiek, mężczyzna, spotyka Milosc Boga Ojca! To spotkanie bylo tak powerne, ze chlopaki, Piotr, Jakub i Jan zauważyli cos dziwnego. Odmienionego Pana! Jasnial jak slonce. Jestem przekonany, ze wlasnie to Spotkanie dalo Jezusowi moc, aby podją sie naszego Odkupienia. Pokonal lęk, strach a w ciemnej nocy Getsemani pewnym glosem krzykną do motlochu z palami i pochodniami: Kogo szukacie? .... Ja Jestem! Cala zgraja, uslyszawszy mocny i pewny glos Jezusa padla na ziemie drżąc! Niesamowite!!!! Zobacz jakiego poweru moze nam dac spotkanie z Miloscia Boga! Moge odkryc swoja męskosc, a ty swą kobiecosć. Przedtem jednak, trzeba nam wdrapywac sie na gore. To sie nie wydaza przy kawie, albo meczu Polska-Gruzja! Nawet przy "dobrym" filmie w nurcie Kamienny Krąg! On nie! To moze sie stac tylko na pelnej ognia modlitwie! Modlitwie wypelnionej pragnieniem spotkania! Czego pragniesz, gdy sie modlisz? W ogole sie modlisz? Trudno o modlitwę wypelnioną żarliwoscia, tak jak trudno jest wdrapac sie na Rysy! Zniechęcenie jest powszechnym naszym "grzechem". Po prostu trzeba próbowac i pragnac Boga, ZWLASZCZA JEGO MILOSCI! TEGO NAM POTRZEBA, DOSWIADCZAC MILOSCI OJCA, NIEUSTANNIE! MARAN ATHA!

wtorek, 9 sierpnia 2011

Techno

Mam 44 lata. Jestem mężem wspaniałej żony i ojcem piątki dzieci. Historia, którą chcę wam opowiedzieć, rozpoczęła się, gdy miałem mniej więcej 13-14 lat. Wtedy właśnie zaprowadzono mnie do człowieka, który nazywał się Harris i jeździł po Polsce jako uzdrowiciel, nakładając na ludzi ręce. Po dwóch wizytach u niego rozpoczął się mój powolny proces odchodzenia od Kościoła. Z każdym rokiem byłem coraz dalej od ołtarza, aż któregoś dnia znalazłem się zupełnie na zewnątrz kościoła. Gdy miałem 18 lat, przytrafiła mi się możliwość wyjazdu za granicę, z której skorzystałem. Tak znalazłem się w Niemczech. Przez wszystkie lata mojego pobytu tam, coraz bardziej stawiałem siebie w centrum, coraz częściej i w coraz poważniejszy sposób przekraczałem Boże przykazania.

Na początku lat 90. rozpoczęło się w Europie coś, co dziś jest określane mianem kultury techno. Młodzież zaczęła się gromadzić na dużych imprezach, powstawała nowa muzyka generowana przez komputery, nowe narkotyki, nowy język, nowy wygląd ludzi. Wszystko to było bardzo pociągające. Moje korzenie również tkwiły w muzyce elektronicznej, więc bardzo szybko, z radością zanurzyłem się w tym nowym świecie. Przez pomysł stworzenia nowego urządzenia akustycznego poznałem grupę ludzi należących do jednego z centrów tego ruchu. Tam poznałem Petera – jednego z ideologów ruchu. Gdy usiadłem pierwszy raz naprzeciw niego, szybko zdałem sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy nie rozmawiałem z takim człowiekiem. Miał wszechstronną wiedzę, był profesorem jednej z amerykańskich szkół filmowych. Studiował przez wiele lat pracę mózgu, prowadził doświadczenia ze światłem w nocnych klubach, a w tamtym czasie jego głównym zajęciem było kierowanie ideologią ruchu oraz tworzenie filmów oddziałujących na podświadomość a pokazywanych w czasie potężnych imprez. Po rozmowie zaprosił mnie, bym wszedł z nim we współpracę i poznał jego dzieła. Po jakimś czasie dowiedziałem się od niego, że w rejs po Morzu Śródziemnym wyrusza statek, na którym będzie 350 osób z całego świata – czołowi twórcy ruchu. Wiedząc, że jestem operatorem kamer, zaprosił mnie, bym pojechał z nim i zrobił dla niego zdjęcia. Po ich obejrzeniu zaproponował mi, że będzie mnie uczył, bo szukał kogoś takiego jak ja przez 14 lat. Powoli stało się jasne, że chce, bym przejął dzieło jego życia, bo był już starszym człowiekiem. Tak rozpoczęła się moja wielka przygoda.

Moja osobowość zaczęła się coraz bardziej zmieniać, również zewnętrznie: przefarbowałem włosy, zacząłem się inaczej ubierać. Coraz więcej pracy otrzymywałem z wnętrza sceny i całym sobą przyjmowałem to, co się tam działo.

Latem 1995 r. okazało się, że moja ówczesna narzeczona, a dzisiejsza żona, jest w ciąży. Peter powiedział, że to, co w najbliższych latach będzie działo się na świecie, wymaga całej naszej koncentracji i uwagi. Dziecko to nie jest problem, wystarczy pójść do lekarza i to załatwić, a za kilka lat, jeśli będziemy mieli ochotę, możemy mieć dzieci. Dzięki Bogu, nie zgodziliśmy się na to i nie doszło do aborcji.

Peter przez cały czas kształcił mnie, otrzymywałem specjalnie dla mnie zmontowane kasety wideo, z jego potężnego archiwum dostawałem książki do przeczytania, spotykaliśmy się, rozmawialiśmy na te tematy. Podstawą duchową ruchu był buddyzm i zen. Obserwowałem wszystko, co się działo na scenie, poznawałem metajęzyk, którym się tam porozumiewano.

Zimą 1996 r. coś się zmieniło. Do tej pory muzyka był bardzo pozytywna, przedstawiany obraz świata był nawiązaniem do czasów hippisów, głoszono takie hasła jak: Mój dom jest twoim domem, Jesteśmy jedną rodziną... Ale teraz dźwięki stały się ciemniejsze, było więcej uderzeń na minutę, pojawiła się agresja. Ludzie, którzy byli najważniejszymi nośnikami informacji, nosili koszulki z napisem: Terror na całym świecie, wojskowe ubrania, symbole śmierci, karabiny, pistolety. Zapytałem Petera, co się dzieje. Odpowiedział, że to jest tylko krótka zmiana, zakręt, że to wszystko kiedyś wyruszy w inną stronę.

Na wiosnę 1996 r. nadszedł czas rozwiązania i czekaliśmy na urodzenie naszego dziecka – wydawało się, że urodzi się w Wielkim Tygodniu. Pierwszy raz byliśmy w szpitalu w Wielki Piątek, a w Wielką Sobotę drugi raz. W Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego urodził się nasz syn – Robert. Peter przyleciał z Amsterdamu i poprosił o to, by mógł ponosić dziecko na rękach i pobyć z nim sam na sam. Zgodziliśmy się na to, bo był naszym przyjacielem. Po powrocie do Polski, noc czy dwie później, zauważyliśmy, że dziecko zaczyna się dziwnie zachowywać. Syn wydawał z siebie niemiłe dla ucha odgłosy. Ale działo się to zwykle w nocy i trwało około godziny, a przez resztę czasu wszystko było w porządku, więc staraliśmy się o tym nie myśleć. W tym czasie wydarzyło się jeszcze kilka innych rzeczy, które nieco zakłóciły nasz spokój. Zaczęliśmy o tym wszystkim rozmawiać. Już wtedy dostrzegałem wiele znaków i poszczególne części, jak puzzle, zaczęły układać mi się w całość. Zdecydowałem, że po przyjeździe do Dortmundu zapytam Petera, co się dzieje, i poważnie z nim porozmawiam. 30 kwietnia przyjechałem tam na największą imprezę na świecie, która nazywa się May Day. Jest to noc z 30 kwietnia na 1 maja, gdy według starogermańskich wierzeń bogini miłości łączy się z bogiem wojny: z połączenia seksu i przemocy powstaje perwersja. Tej nocy 20 tys. młodych tańczy w największej hali Dortmundu. Tam też odbywa się praca ludzi, którzy potrafią kierować działaniem tej sceny w najbardziej doskonały sposób. Kiedy tam przyjechałem, Peter powiedział, że tej nocy mam szczególnie uważać, bo to, co będzie pokazywał na ekranach, jest jednocześnie informacją dla mnie – nadszedł czas, by powiedzieć, kim są, co robią i dlaczego. O 1.00 w nocy zmienił się skład prowadzących; przy laserach, światłach, wideo, muzyce zasiadł tak zwany „pierwszy garnitur”. Rozpoczęła się właściwa praca, a gdy stacje telewizyjne wyszły, światła ściemniono, Peter rozpoczął podawanie obrazów. Były one straszne, przedstawiały walkę w świecie, która miała doprowadzić do potężnej wojny atomowej i do zniszczenia. Przedstawiały też ludzi ze sceny techno przejmujących panowanie nad tymi, którzy nie należą do tych struktur. Obrazy te były nieczytelne dla odbiorców z zewnątrz, ale ja je rozumiałem ze względu na jasną dla mnie symbolikę. Za każdym razem, gdy zrozumiałem jakiś obraz, patrzyłem na niego i kiwałem głową na znak, żeby szedł dalej z informacjami. A impreza szalała, tysiące watów było pompowanych do hali przez elektronikę, olbrzymie ściany głośnikowe i światła. Nad samym centrum wisiała konstrukcja w kształcie krzyża ze świateł, które można było zmieniać na dowolny kolor. Wszystko wisiało na łańcuchach, którymi można było poruszać, tak, że tym krzyżem szastano nad głowami tancerzy, a na niego były projektowane laserami różne figury graficzne.

W pewnym momencie symbole stały się czytelne i z potężną jasnością zrozumiałem, co się dzieje, i z kim mam do czynienia. Zrozumiałem, że ludzie ci to sataniści, którzy prowadzą młodzież całego świata na zatracenie, że ja jestem jednym z nich, i nie ma dla mnie odwrotu. Różne myśli zaczęły przychodzić mi do głowy. Myślałem o tym, że teraz wszystko stoi przede mną otworem, że mogę zrobić, co chcę, pracować przy dowolnym projekcie, wybierać ludzi, z którymi chcę pracować, a pieniądze nie grają roli. Potem pomyślałem, że, aby to wszystko zrealizować, muszę zostawić żonę i dziecko, bo tam, dokąd idę, nie mogą pójść ze mną. Później przeżyłem coś, co dziś nazywam uprzedzającą łaską, którą Bóg mi dał. Wyraźnie doświadczyłem tego, że na końcu wszystkiego czeka mnie wieczne potępienie. Przeżyłem uczucie wpadania duszy w ciemność, w potężny, straszliwie beznadziejny, okropny w odczuciu lot. Wtedy, nie wiedząc w zasadzie, co robię, jak człowiek mający pistolet przy skroni, jak tonący w fali rozhukanej muzyki i świateł, gdzie wszystko było na najwyższym poziomie energetycznym, upadłem na kolana i zacząłem wołać: Ojcze nasz. Gdy wypowiedziałem pierwsze słowa modlitwy, zobaczyłem białą postać Michała Archanioła z mieczem w ręku. Zadał mi trzy pytania: Czy wierzysz w Boga? Czy zaprzeczasz szatanowi? i Czy chcesz z nim walczyć? Na wszystkie odpowiedziałem „tak”. Wtedy kazał mi wstać i iść w stronę światła.

W cudowny sposób wydostałem się stamtąd. Bóg sprawił wszystko, co było konieczne, bym mógł opuścić to miejsce bezpiecznie. Szedłem na wschód, ku wschodzącemu słońcu. Chciałem jechać do Berlina i Polski, bo nagle stało się dla mnie jasne, w czym uczestniczyłem. Szedłem od kościoła do kościoła, szukając schronienia, ale wszędzie drzwi były zamknięte. Nie dostałem się też do żadnego kapłana, nigdzie mi nie otwarto. Nieprzyjaciel atakował mnie bezpośrednio, raz mi się nawet pokazał. W tym momencie dotarło do mnie bardzo silne przekonanie, które odtąd pomagało mi w każdej sytuacji – ja wierzę w Boga i nie możecie mi nic zrobić. Z tą myślą szedłem dalej. W nocy dotarłem do Berlina, gdzie czekał pociąg do Polski. Wsiadłem do niego i po ponad godzinie jazdy poczułem wielki pokój. Wtedy zrozumiałem, że przekroczyłem granicę. Duchowo odczułem potężne bezpieczeństwo i zrozumiałem, że jest to efekt modlitwy tysięcy ludzi, tych wszystkich pokoleń, które aktywnie włączały się w walkę duchową, prosiły Pana o zmiłowanie. Gdy przyjechałem do domu, opowiedziałem rodzicom i żonie, co się wydarzyło. Czułem, że nieprzyjaciel ma do mnie dostęp przez wszystkie moje grzechy i moje dotychczasowe życie. Wiedziałem, że potrzebuję spowiedzi, kapłana, który mnie nie wyśmieje. Mama wskazała mi dwóch, którzy mogliby mi pomóc.

Przyszedłem do jednego z kościołów i szukałem wskazanego kapłana. Okazało się, że prowadzi prace budowlane przed kościołem. Szukając go, wyszedłem na plac. Jakaś pani poprosiła mnie o pomoc. W tym czasie po Europie Wschodniej pielgrzymowała figura Matki Boskiej Fatimskiej. Trzy dni później miała być w moim mieście. Miałem pomóc w przeniesieniu krzyża na miejsce spotkania z Matką Bożą. Po raz pierwszy w życiu z własnej woli wszedłem do kościoła, do spowiedzi, by otrzymać sakrament oczyszczenia z grzechów, zabezpieczenie przed szatanem, i od razu otrzymałem do dźwigania krzyż tak ciężki, że wrzynał mi się w ramię i nie mogłem go unieść. Szedłem około trzeciej po południu ulicą św. Jana w parafii poświęconej Maryi, niosąc krzyż. Wtedy usłyszałem bardzo wyraźnie słowa: Jeżeli chcesz pójść za Mną, weź swój krzyż i Mnie naśladuj. Płakałem jak małe dziecko. Ludzie szli z pracy, do sklepów, ale nikt pewnie nie zwracał na to uwagi.

Po około dwóch tygodniach postanowiłem pojechać z mamą na Jasną Górę, bo stwierdziliśmy, że we wszystkich ważnych momentach mojego życia była cicho obecna Matka Boża. Jako młody chłopak wraz z rodziną poświęciłem się Jej opiece.

Tak więc w środę dziękowałem w Częstochowie Maryi za ratunek, a w czwartek pojechałem do Telewizji Niepokalanów, by dotrzeć do ludzi Kościoła, którzy potrafią przekazać informację dalej i ostrzec innych przed tym, co się dzieje. Wiedziałem, że muzyka techno będzie z wielką siłą wkraczać do Polski. Bóg postawił na mojej drodze siostrę zakonną ze zgromadzenia Sacré Coeur, która po usłyszeniu całej historii powiedziała, że potrzebuję kierownictwa duchowego. Następnego dnia, trafiłem do ojców jezuitów. Zaproszono mnie na pierwszy tydzień rekolekcji ignacjańskich. Tak rozpoczęła się droga mojego nawrócenia i oczyszczenia. Nie zdawałem sobie sprawy, jaki jestem w oczach Boga, ani kim On jest. Musiałem nadrobić wiele lat zmarnowanego czasu, uczyć się czytać Pismo Święte, poznawać drogi Pana, chodzić za Nim. Dziś z przyjaciółmi, których Bóg postawił na mojej drodze, staram się przez media odnajdywać drogi nowej ewangelizacji. Staramy się znaleźć język, który przemówi do ludzi, pokazać największe skarby Kościoła, by ratować tych, którzy toną.

Jestem pewien, że nadchodzi czas konfrontacji. Święty Ignacy mówił o dwóch sztandarach – sztandarze Chrystusa, pod którym gromadzi się jedna armia oraz sztandarze armii Szatana. Przy pracy nad filmami zauważyliśmy, że zagubienie ludzi – ich decyzja za Chrystusem lub przeciw Niemu – albo tej całej rzeszy letnich, którzy mówią: Tak, ale…, jest zależna tylko od tego pytania: Kim dla ciebie jest Jezus Chrystus? W związku z tym nie ma ważniejszego zadania dla nas niż ewangelizacja, niż wskazywanie na Pana, że On jest, że jest miłosierny i czeka na każdego, że chce ratować, odnawiać, błogosławić, by nawrócenie stało się udziałem wielu. Jestem przekonany o tym, że każdy, kto zdecyduje się pójść za Nim, jest kwiatem w wiośnie Kościoła, o której mówi Ojciec Święty. To my, dążący za Chrystusem, jesteśmy tymi kwiatami oświetlanymi słońcem Boga, który daje światło dla wydania owocu – pomocy braciom i siostrom, którzy żyją w ciemności. Życie jest krótkie, a to że niektórzy zaprzepaszczają na zawsze wieczność, jest czymś, co musimy dogłębnie zrozumieć. Każdy z nas jest powołany do oczyszczenia, do zjednoczenia z Panem przez przebaczenie, do tego, by stanąć przed Nim i prosić o dary Ducha potrzebne do pójścia naprzód. Polska jest krajem, który Matka Boża osłania swoim płaszczem i w którym jest złożonych bardzo wiele skarbów. Tu ludzie są przygotowani do walki przez łaskę, którą wymodliły pokolenia. Teraz należy wyruszyć. Jezus przygotowywał uczniów trzy lata, a niektórzy z nas są przygotowywani przez dziesięć, piętnaście lat. Teraz jest czas wyjścia, szukania Jego woli, pytania, czego On od nas wymaga i radykalizmu ewangelicznego w pójściu za Nim. Życzę wam wszystkim, aby każdy z was z odwagą wyproszoną na modlitwie wyruszył w drogę zgodną z wolą Pana, byście się stali pochodniami, które rozpalą ten świat.

Chciałbym podziękować w tym miejscu dwóm matkom: mojej, będącej przykładem dla tych matek, których dzieci są w ciemnościach. Moja mama modliła się za mnie piętnaście lat i w momencie, gdy myślała, że już wszystko jest stracone, Bóg dał mi łaskę nawrócenia. Drugą matką jest Maryja, która czuwa nad nami wszystkimi; jeśli się schronimy pod Jej płaszcz, nic nie będzie się mogło zdarzyć. Ona zetrze głowę Szatana.

Chcę też podziękować Bogu – Stwórcy naszemu, który wszystko ożywia i posyła nas do służby, Jezusowi Chrystusowi, który nas zbawił i Duchowi Świętemu, który daje nam poznać całą prawdę – niech będzie Mu chwała i cześć!

Leszek
(http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/lech_dokowicz:_techno_zabija_dusze_14758)