Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

niedziela, 24 kwietnia 2016

Pragnienia

Zawsze pragnienie prowadzi do wyboru, natomiast wybór do decyzji. Dobra decyzja rodzi poczucie szczęścia, które otwiera na miłość. Bóg jest Miłością, a więc tylko pragnienie Boga Samego może doprowadzić do Miłości, która w pełni jest Sobą. Jeśli nie będę pragną Boga, nie doświadcze czystej i prawdziwej Miłości, ale tylko jakieś dziwne uczucie, fałszywie nazywane miłością.
Fałszywe pragnienie prowadzi do złych wyborów i decyzji. Złe decyzje wprowadzają w życie smutek a smutek często wiedzie do przekonania, że jest się istotą kompletnie niekochaną.

sobota, 23 kwietnia 2016

Prawdziwe chrześcijaństwo

Stwierdzenie: “Kto straci swoje życie, ten je zachowa”, nie jest mistyczną mądrością świętych lub bohaterów. To codzienna mądrość żeglarzy i alpinistów. Na tym właśnie paradoksie zasadza się odwaga; nawet ta całkiem ziemska i brutalna. Jedynym sposobem uniknięcia śmierci jest przejście o centymetr od niej. Żolnierz otoczony przez wrogów, jeśli chce wyrwać się z oblężenia, musi mieć w sobie mocne pragnienie pozostania przy życiu, połączone ze zdumiewającym lekceważeniem śmierci. Nie wystarczy, że będzie trzymał się kurczowo życia, bo wtedy okaże się tchórzem i nie przerwie oblężenia. Nie wystarczy też, by oczekiwał na śmierć, bo wtedy okaże się samobójcą i również nie przerwie obleżęnia. Musi starać się zachować życie z szaleńczą obojętnością wobec niego, musi pragnąć życia jak wody, a przy tym umieć wypić śmierć jak wino (Chesterton). Dokładnie na tym polega prawdziwe chrześcijaństwo, które jest osadzone na prawdziwym Życiu. Jednym słowem, prawdziwy chrześcijanin, to człowiek odważny!

piątek, 22 kwietnia 2016

Wino

Roztropna zasada: Pij, ponieważ jesteś szczęśliwy, lecz nigdy nie pij, ponieważ jesteś w fatalnym nastroju. Nigdy nie pij, jeśli bez alkoholu czujesz się nędznie, bo staniesz się jak rozdygotany alkoholik  ze slumsów. Pij, kiedy i bez tego czujesz się świetnie, a staniesz się jak roześmiany wieśniak z Italii. Nigdy nie pij dlatego, że potrzebujesz drinka, bo to jest właśnie picie racjonalne – czyli prosta droga do śmierci i piekła. Pij dlatego, że wcale nie musisz pić, bo to jest picie irracjonalne, czyli prastare zdrowie świata.
G.K. Chesterton

Zwycięstwo

Kiedy szatan trzyma kogoś w niewoli grzechu, stara się go zaślepić i oddalić od niego wszelkie myśli, które mogłyby pomóc mu pojąć nędzę jego życia. Myśli i natchnienia skłaniające do nawrócenia odsuwa od tej osoby nie tylko za pomocą innych, przeciwnych myśli, ale też bezustannie stwarzając okazje do popełniania tego samego grzechu lub innych, poważniejszych. Ślepota takiego człowieka jest coraz większa, wskutek czego upada on coraz niżej i coraz bardziej pogrąża się w grzechu. I tak - od mniejszej ślepoty do większej i od mniejszego grzechu do większego - jak w błędnym kole toczy się jego nędzne życie aż do śmierci, o ile Bóg w swej łaskawości nie położy temu kresu.
My ze swojej strony winniśmy skłonić tego, kto znalazł się w tym tak nieszczęśliwym stanie, by dał do siebie przystęp myślom i natchnieniom, które z ciemności wzywają go do światła. Niech z całego serca woła do Stwórcy: Panie mój, pomóż mi, pomóż mi szybko i nie zostawiaj mnie w ciemnościach grzechu. Niech wielokrotnie to powtarza i wzywa Boga w ten lub inny podobny sposób.
Jeśli to możliwe, niech czym prędzej uda się do spowiednika po pomoc i radę, jak uwolnić się od nieprzyjaciela. A jeśli nie może iść do niego od razu, niech natychmiast zwróci się do Ukrzyżowanego. Niech upadnie na twarz do Jego świętych stóp, błagając o miłosierdzie i pomoc. Wiedz bowiem, że od tego pośpiechu zależy zwycięstwo.
Wawrzyniec Scupoli

Lucyfer

Przesadzanie ze słodyczami może doprowadzić do pruchnicy zębów, brak ruchu do zawału a nadmierne picie kawy do drgania powiek. Nigdy skrajność nie będzie czymś dobrym. Dobra jest tylko normalność. Ciekawe, że nasz Bóg Ojciec jest właśnie Bogiem Mega Normalnym. Tylko w zażyłej relacji z Nim każdy z nas może stać się normalnym człowiekiem. Bez Jego obecności wpadamy w skrajności i stajemy się dziwnymi potworkami, a już na pewno nie prawdziwymi ludźmi. Istnieje ktoś komu bardzo zależy, abyśmy nie byli normalni. Jedyną istotą, która żyje i porusza się w skrajnościach jest Lucyfer i jego armia. Kiedyś był wyjątkowo piękny i kochał doskonałą miłoscią, obecnie jest wyjątkowo brzydki i doskonale nienawidzi. Nieustannie walczy z nami i pragnie wciągnąć na obszar  jakiejś skrajności. Kiedy wychodzi rozmowa z Bogiem, jakoś sobie z Nim żyjemy, to będzie on nas przekonywał o naszej wyjątkowości, mega wielkiej pobożności i postara się wyciągnąć naszą głowę ponad innych. Kiedy jemu uwierzymy, to przy rewizji życia codziennego z trudem zauważymy niedociągnięcia a w konfesionale będziemy tylko ocierali się o Miłosierdzie, ale się nie zanurzymy. Z kolei kiedy prześladują nas słabości, upadki, to będzie nam wmawiał, że życie jest koszmarem, beznadziejną sztuką teatralną. Inaczej mówiąc, gdy na przykład popatrzymy na życie jak na piękny biały obrus, Lucyfer będzie wkręcał, abyśmy skupiali się bądź na haftowanych kwiatkach i nie dostrzegali czarnych plam, albo na czarnych plamach i nie spostrzegli pięknych kwiatów. Skrajności zabijają w nas życie.

Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest prosta codzienna rozmowa z Ojcem: Tato pomóż mi spojrzeć na życie Twoimi oczami! Ja sam nie potrafię! Pomóż mi proszę! Musimy wystrzegać się skrajności jak węży.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Dziury


Sex

Uważaj! Życie w bardzo prosty sposób można zmarnować. Nieważne, co o tym myślisz albo jakie masz nastawienie; prawda jest taka, że uprawianie sex-u od wczesnych lat młodości nigdy, przenigdy nie doprowadzi cię do prawdziwej męskości. Biegnąc tą drogą nie staniesz się meżczyzną. A mówiąc o paniach, nie staniesz się urzekającą i dojrzałą kobietą. Obierając ten kurs chłopak wpada w dziwne paradoksy, zamiast dorośleć i stawać się mężczyzną strasznie się kurczy a przy tym doprowadza do “kastracji”- przestaje być płodny. Ciężko oczekiwać od niemowlaka, aby spłodził syna. Bujne muskuły, dredy, łysa głowa, czy wyrafinowane tatuaże, nic tutaj nie zmieniają. Nie możliwe jest dogonienie kogoś, kto biegnie w przeciwnym kierunku. Brutalna prawda jest taka, że istnieje tylko jedna prawdziwa droga.Tylko świadoma walka o siłę uczyni nas mężczyznami. Dlatego jest tak ważne walczyć i stawać odważnie przeciwko pornografii, masturbacji i otwartym propozycją małych dziewczynek. Każda dziewczyna i chłopak, którzy beztrosko uprawiają sex, wpadają w przeraźliwą odchłań ciemności a przy tym stają się strasznie słabymi i niedojrzałymi. Pozbawiają siebie możliwości stania się osobnikami dorosłymi. Niezauważalnie zaczynają czcić boga, którego imię jest Sex. Niestety jest to bóg śmierci. Jedynie Sakrament Małżeństwa może go spacyfikować, że zamiast śmierci przyniesie życie. W innym przypadku życie niszczy i rujnuje!

Po prostu warto być człowiekiem myślącym, który nie pędzi ze światem, ale uporczywie wali pod prąd.

Droga ku męskości

Kiedyś czytając Chestertona a dokładniej jedno z jego kultowych dzieł - Heretycy, natrafiłem na zdania: “Bohater oznajmia, że zniesie głód albo strach, ale nie wytrzyma stałego pobytu w jednym miejscu. Takie nastawienie bywa groźne. Im bardziej coś jest martwe, suche i nieważkie, tym więcej podróżuje; to zwyczajny los kurzu i ostu.Rzeczy płodne są cięższe i miej ruchliwe… Kamień, który się toczy nie porasta mchem. Któżby chciał porosnąć mchem?  Toczący się kamień skacze z głośnym stukiem odbijając się od skaly do skały – ale jest martwy. Mech trwa w ciszy – bo mech żyje.” Te ostre jak brzytwa słowa jakoś strasznie mnie wyhamowały. Poczułem się jakbym za chwile miał wypaść z zakrętu. A jednak to prawda! Żyje głęboko w duszy chłopiec, od którego uciekałem. Dotarło do mnie, że nie wolno go osierocić, trzeba raczej przytulić, przygarnąć i w końcu pozwolić sobie na ten konfort - stania się mężczyzną. Bez przyjaźni z tym małym chłopcem jest to niemożliwe. Tak jak niemożliwa jest podróż na księżyc intercity. Droga do męskości nie prowadzi przez kobietę, ale małego chłopca. Podróże kształcą, ale nie uczynią nas dorosłymi ludźmi, no chyba że podróżujemy z małym chłopcem J.

środa, 20 kwietnia 2016

On mówi

Bóg przemawia do nas różnymi sposobami, nie zważając na to, czy podobają się nam ludzie, przez których On mówi. Dociekliwość niekiedy przeszkadza nam w czytaniu Pisma świętego, bo wolimy roztrząsać i dyskutować o tym, co powinno w nas wnikać po prostu. Jeśli chcesz czerpać korzyść z czytania, czytaj w pokorze, z prostotą i wiarą; nie dbaj o opinię znawcy. Pytaj i słuchaj w milczeniu słów świętych Pańskich, a nie lekceważ sobie wykładni dawnych Ojców, bo nie były wypowiadane ot tak sobie, bez głębszej przyczyny.
Tomasz a Kempis

Mów Panie

Przyzwyczajajmy się mówić: Mów Panie, a wtedy życie nabierze romantyzmu (1 Sm 3,9). Gdy znajdziesz się w trudnej sytuacji, powiedz: Mów Panie, i uważnie słuchaj. Napominanie jest czymś więcej niż tylko środkiem dyscyplinarnym – ma ono skłonić mnie do powiedzenia: Mów Panie. Gdy słuchamy, nasze uszy stają się bardziej wyczulone i tak jak Jezus stale słyszymy głos Boży.
Oswald Chambers

wtorek, 19 kwietnia 2016

Boży pomysł

Nie załamuj się, gdy Pan cię napomina.
Zaczynamy się dąsać, irytuje nas Boże postępowanie, a potem mówimy: Nie mogę sobie z tym poradzić. Modliłem się, ale nic się nie zmienia. Rzuce to wszystko! Pomyślmy tylko, co by się stało, gdybyśmy tak postępowali w innych dziedzinach życia.

Uświęcenie to nie mój pomysł na to, co Bóg miałby dla mnie zrobić. Uświęcenie to Boży pomysł na to, czego On chce ze mną dokonać. Jednak najpierw musi doprowadzić mnie do takiego stanu umysłu i ducha, żebym pozwolił Mu, bez względu na koszt, aby całkowicie mnie uświęcił.
Oswald Chambers

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Amoris Laetitia

Można poczytać.

http://www.fronda.pl/a/terlikowski-amoris-laetitia-synodalny-zamet-i-hermeneutyka-ciaglosci,69598.html

Ubodzy

Dziś spotkałem ubogiego człowieka. Jak mówił Jezus, zawsze ich mamy blisko siebie. Takie spotkania przypominają mi zawsze pewne mocne wydarzenie. Kilka lat temu przeżyłem wzruszającą sytuację. Znalazłem się na dworcu kolejowym w Krakowie, jechać miałem do Chęcin k/Kielc. Kupując bilet okazało się, że brakuje mi ponad 10 złotych! Kombinowałem jak mogłem, ale kasierka grzecznie dała mi do zrozumienia, abym spadał. Odchodząc od kasy układałem wariant jazdy na stopa i wtem zaczepił mnie, brzydko mówiąc “dworcowy żulik”: Braciszku! Wspomóż brata! Odpal jakiś grosik na jabola!                                   
Stary! Wyluzuj!                                                                               
Sam potrzebuję kasy. Brakuje mi na bilet do Kielc!                                             
Co takiego?!                                                                                                       
Jeszcze w tym momencie nie wiedziałem, co się wydarzy za 5 sekund; nagle kochany “żulik” zaczął krzyczeć i biegać po dworcu: Ludzie pomóżcie! Braciszek nie ma na bilet, trzeba mu pomóc! Stałem jak wryty! Przez myśl mi nie przeszedł taki scenariusz. Chyba nie muszę opisywać min i reakcji ludzi J
Po paru minutach przylatuje “mój kumpel”: Braciszku, coś tu mamy, będzie git, i wsypuje mi na dłoń drobne. Za chwilę szepta: Wiesz, od rana zbieram na denaturat, mam tu kurcza jakiś grosz, wspomogę cię, i wyciąga z kieszeni wszystko, co wyżebrał! Następnie patrząc mi prosto w oczy dorzucił: Wiesz bracie, nie sztuka tylko żebrać, ale trzeba umieć się dzielić!
Tego spotkania nie zapomnę do końca życia!


Głowa na karku

Łatwo być szaleńcem, tak jak łatwo być heretykiem. Zawsze prościej pozwolić na to, by epoka weszła nam na głowe, niż zachować głowe na karku. Zawsze łatwo być modernistą, tak jak łatwo być snobem. Wpaść w którąkolwiek z pułapek błędu i wyolbrzymienia, zastawianych przez kolejne mody i sekty na historycznej drodze chrześcijaństwa – to byłoby rzeczywiście proste. Zawsze łatwiej jest upaść niż stać; istnieje wiele kątów nachylenia umożliwiających upadek, ale tylko jeden umożliwiąjący zachowanie równowagi.

G.K. Chesterton

niedziela, 17 kwietnia 2016

Życia nie można zmarnować


Otwarte ucho

Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie – mówi Pan (Iz 55,3). Jezus wypowiada dokładnie to samo: Znają mój głos i idą za mną (J10,1-6). Jeśli sam Bóg zachęca nas do uważnego słuchania Jego głosu, to znaczy że coś w tym jest ważnego. A więc chodzi o życie! Problem w tym, że oprócz Boga mówi do nas sam Diabeł. Skubaniec jest na tyle bystry, że cieżko go wyczaić. Przez tysiące lat opanował do perfekcji sztukę podkładania się pod Boży głos i manipulacji. Jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Łatwo możemy dać się wkręcić, okłamać i stracić życie. W tej całej walce może nam pomóc jedna zasada: Słowa, które słyszę w głowie albo w sercu, które dają mi życie, wprowadzają pokój, są od Boga. Natomiast te wszystkie, które są negatywne, które oskarżają, poniżają, obwiniają Boga albo mnie, niosą śmierć, z pewnością pochodzą od Diabła. Drzewo poznasz po owocach jego (Mt 7,20).

Nieustannie musimy czuwać i uczyć się sztuki rozeznawania: Kto teraz do mnie mówi? Najlepiej czynić to z Duchem Świętym! Może wpierw zacząć od podstawowej kwestii: Przekonaj siebie, że to jest Mega Ważne! Tak ważne jak picie i jedzenie! Przecież chodzi tu w końcu o życie!

sobota, 16 kwietnia 2016

Życie na Full

Księga Nowego Testamentu, którą bardzo lubię, to dzieje pierwszych przyjaciół Jezusa, Dzieje Apostolskie, między innymi dlatego, że tryska z niej życie! Jest pełna Żywego Boga. Co krok dzieją się fantastyczne rzeczy. Jezus i Jego "Brothers in Arms" w pełnej akcji! W tym wszystkim wyjątkowa historia, spotkanie Szawła z Jezusem. Szaweł zieje nienawiścią do chrześcijan, ze wzburzoną krwią pędzi do Damaszku, aby wyciąć mieczem wszystkich, którzy uważają się za przyjaciół Chrystusa. W czasie drogi niespodziewanie zatrzymuje go Pan: 
Szawle! Dlaczego ziejesz ogniem? Dlaczego mnie prześladujesz?
Kim ty jesteś? - pyta Szaweł.
Jezusem!
I tu pojawia się ciekawa rzecz. Jezus utożsamia się z każdym, kto przyją chrzest. Mówi wprost: Ja w nich mieszkam!
Niesamowita sprawa! Dzięki Chrztu, który przyjąłem, Jezus jest obecny w moim sercu! Bomba! Nasuwa się jednak poważne pytanie; Okay, Jezus we mnie mieszka, ale czy we mnie ŻYJE?! Może lepiej zapytać, czy pozwalam Jezusowi, aby we mnie żył, czuł się swobodnie, po prost był sobą? Znamy przecież sytuację z życia, gdy zaprasza nas na ciasto ciocia Gienia. Super, wpadamy, ona nas sadza w jakimś kącie i zajmuje się swoją robotą. Po dwóch godzinach lecąc z kipiącym mlekiem nagle sobie uświadamia, że jesteśmy i w przelocie podrzuca kawałek babki. Nasza wizyta u cioci Gieni ogranicza się do biernego siedzenia, ponieważ nie dała nam możliwości zaistnienia. Pytam siebie ciągle, na ile pozwalam zaistnieć Jezusowi w moim życiu!

Czas, kiedy pozwoliłem Królowi we mnie życ wspominam, jako okres życia na petardzie, FULL LIVE! Chwile, gdzie biedny musiał siedzieć biernie, to okres życie bez Życia.

piątek, 15 kwietnia 2016

Oczy

Kiedy byłem małym chłopcem zawsze lubiałem patrzeć na koguty. Gościu zawsze chodzi dumny wsród kur. Najbardziej podobały mi się jednak jego wystąpienia na płocie. Wskakiwał na sztachetę zamykał oczy i zapodawał swoje utwory zwane pianiem koguta. A pod nim jego damy zajęte plotkowaniem, wyszukiwaniem robactwa, wszystkim tylko nie słuchaniem jego repertuaru, pozornie. Zamknięte oczy koguta doprowadziły mnie do kwestii zamkniętych oczu podczas modlitwy. Dziwne, ale dzięki kogutowi zacząlem się zastanawiać po co zamykam czasami oczy, gdy się modlę? Odkryłem, że istnieją dwa powody, dla których zamykam oczy. Jeden: zamykam je, aby mieć zamknięte. Drugi: zamykam, aby je otworzyć. Ten pierwszy często stosowałem, aby roskoszować się modlitwą, przeżywać ją, smakować, być odizolowanym, jednym słowem samouwielbienie. Drugi, praktykowany przeze mnie rzadko: zamykałem oczy, aby je otworzyć w poszukiwaniu Boga Ojca, który mieszka w moim sercu. Jan mówi nam, że Jezus podniósł oczy ku niebu i się modlił (J17,1). Cenna wzkazówka! Modlitwa, to przecież rozmowa, forma komunikacji. Logiczne jest więc, że aby zacząć rozmawiać muszę wpierw namierzyć swojego rozmówcę, skierować na niego swoje oczy.

Proste życie

Jezus powiedział: Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec (J 6,44). Ciekawy jest zwrot Jezusa: “ pociągnie Ojciec”. Kojarzy mi się z małym bajtlem, którego ojciec, albo matka gdzieś ciągną a on krzyczy i strasznie się zapiera nogami, nie chce iść. Pamiętam dobrze jak tato przez cztery kilometry ciągną mnie do szkoły. Nie wiem jak mu się to udało? Zawsze nienawidziłem szkoły. W tym pierwszym dniu wytrzymałem tam zaletwie pól godziny. Jeśli czegoś, albo kogoś nie znamy, stawiamy naturalny opór, boimy się zaangażować. Podobny mechanizm towarzyszy nam w sprawach związanych z Bogiem. Zawsze Ojciec musi nas “przymuszać” do zrobienia czegoś dobrego. Choć wielu z zadartą głową indyka twierdzi: Ja to zrobiłem! To moja zasługa! Wielu myśli o sobie: BRAWO JA! Byłem dziś w kościele! Jakby tato przez jakiś czas nie ciągał mnie do szkoły i nie łoił pożądnie tyłka, to bym dzisiaj nie umiał czytać. Jakbyśmy nie byli wsparci Ojcem, nigdy w życiu byśmy nie uczynili coś dobrego! A juz na pewno nigdy nie bylibyśmy w kościele! Nie jesteśmy w stanie! To co nam doskonale wychodzi, to komplikowanie sobie życia! Jak bardzo kocha nas Bóg Ojciec, że ciągle je prostuje i chroni przed katastrofą. Jedyna rzecz, która może nam pomóc, to współpraca z Bogiem Ojcem. W jakimś stopniu musimy nieustannie z ufnością oddawać Ojcu inicjatywę i starać się nie być upartym bachorem. Kiedy przeczesuje moje życie, widzę wyraźnie jedną rzecz. Chwile i sytuacje, w których zaufałem Ojcu i On przeją inicjatywę, wspominam cudownie. Często myślami do nich powracam. Natomiast te wszystkie momenty, gdzie ja rządziłem, ja miałem inicjatywę, dzisiaj są dla mnie czarną plamą w życiorysie, chciałbym je wymazać, po prostu się ich wstydzę. Istnieje tylko jedna sprawdzona metoda ku lepszemu życiu: Pokornie kroczyć z Bogiem Ojcem! Nieustannie czuwać, aby to On miał inicjatywę w każdej sferze mojego życia i był tam Szefem. Tylko i wyłącznie z jednego prostego powodu: On jedyny zna się na życiu!

czwartek, 14 kwietnia 2016

Religia

Jeśli moja religia nie jest oparta na osobistej więzi z Jezusem, staje się przyczyną mojego cierpienia. Nie jest czymś radosnym.
Jedyną ofiarą, jaką Bóg może zaakceptować, jest złamane i skruszone serce, a nie moralne, sprawiedliwe życie wyrastające z pychy.
Oswald Chambers  


środa, 13 kwietnia 2016

Mądrość

Oto największa i najlepsza szkoła: poznać naprawdę samego siebie i odwrócić się od siebie. O sobie samym niewiele mniemać, a o innych zawsze jak najlepiej - to mądrość, to jest doskonałość. Nawet gdybyś widział, że ktoś jawnie grzeszy albo dopuszcza się zbrodni, nie powinieneś uważać się za lepszego, bo nie wiesz, jak długo wytrwasz w dobrym. Wszyscy jesteśmy ułomni, lecz ty nie sądź, że ktoś mógłby być bardziej ułomny od ciebie.
Tomasz a Kempis

wtorek, 12 kwietnia 2016

Serce

Kto nie chce pozwolić na to, by zmiękło jego serce, doprowadzi się ostatecznie do rozmiękczenia mózgu!
G.K. Chesterton

Smog

Pewnego paragwajskiego poranka przy skrzeczeniu papug i tukanów usłyszałem w sercu głos: Czego ty naprawdę pragniesz? Za czym teraz tęsknisz? Wydawało się, że odpowiedź jest prosta. Z automatu wypaliłem: Jezu pragnę Ciebie! To za Tobą tęsknie! Szybka odpowiedź i szybki przypływ emocji. Poczucie zadowolenia i przelotnego szczęścia. Już nie byłem w stanie słuchać dalej. Chociaż wiem, że Król mówił, to jednak samozadowelenie skutecznie stłumiło Jego głos. Potrzebowałem długiej krętej drogi z kamieniami, aby rozkminić prawdę tamtego poranka. Odkryłem dziwny paradoks. Z jednej strony modliłem się, że chcę żyć w prawdzie, ale z drugiej od tej prawdy jakoś uciekałem bojąc się jej. Nagle ujrzałem “Potwornego Smoka”, który był sprawcą tego zamieszania i lęku, tym Smokiem okazała się religia! Mówiąc religia mam na myśli cały pakiet zawierający określone przyzwyczajenia, sformułowania, język, zachowania, sposób wyrażania się i myślenia. Dotarło do mnie, że Jezusa zabili ludzie wyszkoleni przez tego Smoka, ludzie bardzo religijni! To była jedyna grupa społeczna, do której tak naprawdę Jezus nie mógł dotrzeć i która obmysliła skuteczny plan zgładzenia i wyeliminowania Jego Osoby. Przyzwyczailiśmy się do takich określeń jak Faryzeusze, Uczeni w Piśmie i nikt z nas nigdy nie pragną być jednym z nich, chyba jakiś szaleniec. Okazuje się, że Smok może szkolić również nas. Wówczas kiedy wypaliłem z automatu: Jezu Ciebie pragnę! Dzisiaj widzę, że pragnąłem Jezusa, którego nie ma, nie istnieje, jest czysto religijny, po prostu wytwór Smoka. Byłem do bólu nieszczery i do bólu religijny. Jak mogłem szczerze pragnąć Jezusa, kiedy tak naprawdę głęboką otchłań wewnętrznej pustki wypeniałem wszystkim, ale nie Jezusem! Nigdy Jego tam nie zapraszałem! Zresztą jak mogłem tęsknić za Jezusem skoro w ogóle nie wiedziałem, że noszę w sobie ogromną pustkę! Nie mówię, że nie miałem relacji z Jezusem; miałem, ale moja fałszywa religijność bardzo ją zniekształcała. Jezus nie miał szansy być przy mnie sobą. Moja pobożność bardzo Go ograniczała.
Jezus musiał rozwiać mgłęposłać w gruzy całą moją fałszywą religijność. Dopiero w tych gruzach zaczęła rodzić się prawdziwa relacja z Jezusem, Który zawsze jest Sobą! Nie zawsze religijny! A więc bycie religijnym nie zawsze oznacza bycie człowiekiem bożym!


niedziela, 10 kwietnia 2016

A&D


Miłość

Uwielbiam fragment z ewangelii Jana, jak to Jezus trzeci już raz ukazuje się uczniom. 
Sytuacja żywcem z życia wzięta. Podłamany Piotr wraca po prostu tam skąd kiedyś wyszedł, do tego, co było jego monotonnym szarym życiem. Na tyle szarym, że czuł się tam pewnie: Idę łowić ryby! 
To była kiedyś jego rzeczywistość, do której pewnego dnia  wtargnął niespodziewanie Jezus. Spotkanie stało się tak mocne, że Piotr upadł Królowi do nóg, błagając ze łzami w oczach: Odejdź ode mnie Panie! Jestem nędzarzem! Ale postawa i reakcja Jezusa zrobiły na nim tak wielkie wrażenie, że niemal natychmiast pozostawił rodzine, prace, przyzwyczajenia, może nawet popijanie z kumplami  wina, i poszedł za Fascynującym Nieznanym mu Człowiekiem. 
Wiemy, co się wydarzyło później. Spędzili razem trzy lata. Piotr stał się pewny siebie, wybrany na lidera uwierzył w swoje możliwości i własne siły. Podczas ostatniej kolacji z Jezusem ze swoistym oburzeniem i pewnością, wypalił mocnym głosem: Ci wszyscy dookoła mogą zwątpić, zdradzić, oddejść, ale JA NIGDY! Nigdy cię nie opuszczę! Jestem gotów za ciebie ponieść śmierć! Jesteś moim przyjacielem!
Pomimo tego, że Piotr w ciemnym ogrodzie oliwnym bronił Jezusa mieczem, walcząc zaciekle, nie wytrzymał chwili próby. Podobnie jak wiekszość boi się śmierci, opinii publicznej i kobiet, on też nie udźwignął tego ciężaru: Odejdź kobieto! Nigdy nie widziałem Tego Człowieka! Nie znam Go! Wykrzykiwał, pełen strachu o własną skórę!
Zdradził najlepszego przyjaciela!
Spojrzenie Jezusa i przeraźliwe pianie koguta, niezachwianą pewność Piotra obróciły w pył!

Teraz dni a może tygodnie spędzone z okropnym bólem, w załamaniu i łzach. Wszystkie ideały i nadzieje związane z Jezusem rostrzaskały się jak fale o skalisty brzeg. Pozostała tylko jedna jedyna opcja, wrócić do starej w ciepłych kapciach i wygodnym fotelu, szarej, ale pewnej i sprawdzonej roboty: Idę łowić ryby! Do tej pory jest to jedyna rzecz, która mu w jakimś stopniu wybaczyła zdradę.

Zawsze powala mnie na kolana to, co zrobi teraz Jezus! 
Pokonawszy Diabła i jego przeraźliwie okrutne wojsko, pokonawszy najwiekszą siłę świata - śmierć; Najspokojniej w świecie idzie nad jezioro w poszukiwaniu straconego przyjaciela. Wyrusza, aby mu pomóc. Zamiast wygłaszać długie przemówienie na temat Powstania Zmartwych, i o co w tym chodzi, albo oślepić rybaków Światłością Pustego Grobu; Jezus najzwyczajniej w świecie zaprasza chłopaków na śniadanie! Rozpala ognisko i piecze ryby! Człowiek religijny w tym miejscu powinien postradać zmysły!

W czasie śniadania dochodzi do niezwykłej rozmowy:
-         - Chodź pogadamy, znienacka wypala Jezus do Piotra!
-         - Okay Panie! Z drżącym głosem odpowiada Piotr.
-         - Słuchaj! Jesteś w stanie oddać za mnie życie, jak to mówiłeś kilka dni temu (kochasz            mnie AGAPE)?
-         - Panie, nadal jestem Twoim przyjacielem, tylko na to mnie stać (kocham cię FILIO)!
-         - Rozumię, ale czy oddasz za mnie życie (kochasz mnie AGAPE)?
-         - Tylko Twoim przyjacielem Panie (kocham Cię FILIO)!
-         - Okay! Więc jesteś moim przyjacielem (kochasz mnie FILIO)?
-         - Tak! Ty wszystko wiesz Panie! Wiesz, że jestem Twoim przyjacielem; Pragnę nim być            pomimo zdrady!

Jezus wchodzi w najwiekszą i najdelikatnieszą ranę jaką ma na sercu mężczyzna. Przeżywają wspólnie najbardziej dramatyczną chwilę z jego życia. Jezus uzdrawia i podnosi przyjaciela, zapewniając go, że jeśli wytrwa w przyjaźni, kiedyś naprawdę odda za tę przyjaźń życie. Prawdziwa miłość zawsze kończy sie rozlewem krwi!


czwartek, 7 kwietnia 2016

Szczęście

Dawno, już dawno zapadło mi w pamięci zdanie ojca Tardifa: Prawdziwe szczęście nie wypływa z tego ile posiadamy, ale raczej z tego, że tak niewiele potrzebujemy! Coś w tym jest, przyznaje. Zgłębiając jednak temat dotarłem do jeszcze bardziej ciekawego odkrycia. Często słyszę, jak refren powtarzające się słowa: Ojciec musiał tyle zostawić; wyrzec sie małżeństwa, kobiety, rodziny, dzieci, ojczyzny itd. Wielkie i trudne poświęcenie! Można tak na to patrzeć i żyć z jakimś bólem. Ale prawda jest zupełnie inna. Pełnia szczęścia nie spoczywa w tym, że wybrałem tę jedną Osobe lub rzecz kosztem innych, owa pełnia szczęścia jest ukryta w tym, że zostawiłem wszystko inne na rzecz tej Jednej!

Ojciec

Dzieci tryskają energią, są w glębi duszy dzikie i wolne, pragną rzeczy powtarzających się i niezmiennych. Zawsze mówią: Zrób to jeszcze raz!; i dorosły robi to jeszcze raz i jeszcze, aż prawie wyzionie ducha. Dorośli bowiem nie są na tyle wytrzymali i silni, by znajdować radość w monotonii. Ale być może Bóg jest na tyle wytrzymały i silny, by się nią radować. Być może Bóg mówi co rana słońcu: Zrób to jeszcze raz!; i to samo powtarza co wieczór księżycowi? Być może jedną z Jego cech jest wieczne niezaspokojenie dziciństwa  – my przecież zgrzeszyliśmy i zestarzeliśmy się; nasz Ojciec jest teraz młodszy od nas.

G.K. Chesterton

wtorek, 5 kwietnia 2016

Wiosna

Dziś rano dostałem zaproszenie od Pana Jezusa: CHODŹ POBIEGAMY!
Wyjrzałem za okno, przepiękna pogoda! Super, jasne, że idziemy!
Zielony las, świergot ptaków, po prostu szał zmysłów. W tym wszystkim pojawiła się nowa piosenka! Mój odwieczny kumpel Jeremiasz, notabene Anioł Stróż, zaczął mi ją śpiewać do ucha.
            Tak zwyczajnie, tak po prostu, pomóż mi
            Zachwycić się TOBĄ
Kiedy razem biegamy i wokół szumi las
Gdzieś wysoko w górach, gdy śnieg pokrywa twarz
Kiedy razem w milczeniu spędzamy czas
Gdzieś ciemną nocą, gdy ogień ogrzewa nas
Tak zwyczajnie, tak po prostu, pomóż mi
Zachwycić się TOBĄ
                Kiedy dzikim sercem poznaje i wiem, że
                Życie jest piękne, a nie koszmarnym snem
                Kiedy ramię w ramię Panie mój
                Na różnych frontach życia, ciężki toczymy bój
Tak zwyczajnie, tak po prostu, pomóż mi
Zachwycić się TOBĄ
Tak zwyczajnie, tak po prostu, pomóż mi
Zakochać się w TOBIE

Sprawiedliwość

Miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką rozwiązłości. Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem.
Św. Tomasz z Akwinu

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Sekret Jezusa

Radość, która dla pogan stanowiła rzecz niewielką i jawną, jest największą tajemnicą chrześcijan. Otwieram raz jeszcze niewielką książeczkę, z której chrześcijaństwo wzięło swój początek. I znów napełnia mnie przeczucie, że oto znalazłem potwierdzenie moich myśli. Ogromna postać wypełniająca Ewangelię przewyższa w tym względzie, jak i w każdym innym, wszystkich myślicieli, którzy kiedykolwiek uważali się za wielkich. Jego patos był naturalny, niemal zdawkowy. Zarówno starożytni, jak i współcześni stoicy byli dumni z ukrywania łez. On zaś nigdy nie ukrywał łez; pozwalał im pojawiać się na odsłoniętej twarzy z powodu różnych codziennych zdarzeń, na przykład na widok rodzinnego miasta. A jednak i On coś ukrywał. Uroczyści nadludzie i imperialni dyplomaci są dumni z tego, że potrafią ukryć swój gniew. On zaś nigdy nie ukrywał gniewu. Zrzucał stoły z frontowych schodów świątyni i pytał ludzi, jak mogą uniknąć potępienia w piekle. Ale przecież coś ukrywał. Z całym szacunkiem muszę powiedzieć, że w tej wstrząsającej Osobowości dostrzegam cechę, którą trzeba nazwać nieśmiałością. Było, coś co skrywał przed wszystkimi, gdy szedł na górę się modlić. Było coś, co ukrywał, nagle milknąc lub pospiesznie odchodząc. Bóg, chodząc po ziemi, nie mógł nam okazać tego, co całkowicie nas przerastało; czasem podejrzewam, że tym czymś był Jego śmiech.
Gilbert Keith Chesterton

sobota, 2 kwietnia 2016

Koronka

Chcę się podzielić  z Wami krótkim świadectwem. Słuchajcie! 
Bóg również dzisiaj działa cuda i uzdrawia. Dwa lata temu w naszej misji nastąpił wybuch benzyny, miałem totalnie spaloną twarz i obie ręce,  miejscami było widać mięso. Dzisiaj praktycznie nie mam na ciele śladu po tym oparzeniu. Jest to cud! To samo mówili lekarze w Paragwaju! Ten cud zawdzięczam modlitwie wielu osób, szczególnie siostrom Apostołkom Bozego Miłosierdzia, które nieustannie się za mnie modliły Koronką do Bożego Miłosierdzia
Tak, Bóg nie chce s śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył! (Ez 18,32). 
Kolejny raz Bóg w swoim Miłosierdziu ocalił mi życie.

Warto kochani rozpalać serce modlitwą do Pana! Szczególnie teraz, gdy przeżywamy Rok Miłosierdzia! Bóg Ojciec pragnie dotykać naszych serc, pragnie, abyśmy z Nim rozmawiali!

piątek, 1 kwietnia 2016

Śmierć

PRZYSZEDŁEM TU PŁACZĄC  A KAŻDY DZIEŃ WYJAWIA MI PRZYCZYNĘ
URODZIŁEM SIĘ WE ŁZACH A KAŻDA CHWILA MÓWI MI DLACZEGO
SERCE MOJE PRZESZYWA BÓL  A DUSZA TĘSKNI ZA UTRACONYM RAJEM
POWRACAM WCIĄŻ DO MOJEGO ŹRÓDLA, 
BIEGNE W RAMIONA MOJEGO OJCA
TO WŁASNIE TAM OTRZYMAŁEM SERCE
TO WŁASNIE TAM NARODZIŁA SIĘ MA DUSZA
TO WŁASNIE TAM OTRZYMAŁEM ŻYCIE
TO WŁASNIE TAM ZNAJDUJE SIĘ MÓJ DOM

                BO NIE MA NIC PEWNIEJSZEGO NIŻ ŚMIERĆ

                NIC BARDZIEJ NIEPEWNEGO NIŻ JEJ GODZINA