Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

piątek, 22 kwietnia 2016

Lucyfer

Przesadzanie ze słodyczami może doprowadzić do pruchnicy zębów, brak ruchu do zawału a nadmierne picie kawy do drgania powiek. Nigdy skrajność nie będzie czymś dobrym. Dobra jest tylko normalność. Ciekawe, że nasz Bóg Ojciec jest właśnie Bogiem Mega Normalnym. Tylko w zażyłej relacji z Nim każdy z nas może stać się normalnym człowiekiem. Bez Jego obecności wpadamy w skrajności i stajemy się dziwnymi potworkami, a już na pewno nie prawdziwymi ludźmi. Istnieje ktoś komu bardzo zależy, abyśmy nie byli normalni. Jedyną istotą, która żyje i porusza się w skrajnościach jest Lucyfer i jego armia. Kiedyś był wyjątkowo piękny i kochał doskonałą miłoscią, obecnie jest wyjątkowo brzydki i doskonale nienawidzi. Nieustannie walczy z nami i pragnie wciągnąć na obszar  jakiejś skrajności. Kiedy wychodzi rozmowa z Bogiem, jakoś sobie z Nim żyjemy, to będzie on nas przekonywał o naszej wyjątkowości, mega wielkiej pobożności i postara się wyciągnąć naszą głowę ponad innych. Kiedy jemu uwierzymy, to przy rewizji życia codziennego z trudem zauważymy niedociągnięcia a w konfesionale będziemy tylko ocierali się o Miłosierdzie, ale się nie zanurzymy. Z kolei kiedy prześladują nas słabości, upadki, to będzie nam wmawiał, że życie jest koszmarem, beznadziejną sztuką teatralną. Inaczej mówiąc, gdy na przykład popatrzymy na życie jak na piękny biały obrus, Lucyfer będzie wkręcał, abyśmy skupiali się bądź na haftowanych kwiatkach i nie dostrzegali czarnych plam, albo na czarnych plamach i nie spostrzegli pięknych kwiatów. Skrajności zabijają w nas życie.

Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest prosta codzienna rozmowa z Ojcem: Tato pomóż mi spojrzeć na życie Twoimi oczami! Ja sam nie potrafię! Pomóż mi proszę! Musimy wystrzegać się skrajności jak węży.

Brak komentarzy: