Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

wtorek, 12 kwietnia 2016

Smog

Pewnego paragwajskiego poranka przy skrzeczeniu papug i tukanów usłyszałem w sercu głos: Czego ty naprawdę pragniesz? Za czym teraz tęsknisz? Wydawało się, że odpowiedź jest prosta. Z automatu wypaliłem: Jezu pragnę Ciebie! To za Tobą tęsknie! Szybka odpowiedź i szybki przypływ emocji. Poczucie zadowolenia i przelotnego szczęścia. Już nie byłem w stanie słuchać dalej. Chociaż wiem, że Król mówił, to jednak samozadowelenie skutecznie stłumiło Jego głos. Potrzebowałem długiej krętej drogi z kamieniami, aby rozkminić prawdę tamtego poranka. Odkryłem dziwny paradoks. Z jednej strony modliłem się, że chcę żyć w prawdzie, ale z drugiej od tej prawdy jakoś uciekałem bojąc się jej. Nagle ujrzałem “Potwornego Smoka”, który był sprawcą tego zamieszania i lęku, tym Smokiem okazała się religia! Mówiąc religia mam na myśli cały pakiet zawierający określone przyzwyczajenia, sformułowania, język, zachowania, sposób wyrażania się i myślenia. Dotarło do mnie, że Jezusa zabili ludzie wyszkoleni przez tego Smoka, ludzie bardzo religijni! To była jedyna grupa społeczna, do której tak naprawdę Jezus nie mógł dotrzeć i która obmysliła skuteczny plan zgładzenia i wyeliminowania Jego Osoby. Przyzwyczailiśmy się do takich określeń jak Faryzeusze, Uczeni w Piśmie i nikt z nas nigdy nie pragną być jednym z nich, chyba jakiś szaleniec. Okazuje się, że Smok może szkolić również nas. Wówczas kiedy wypaliłem z automatu: Jezu Ciebie pragnę! Dzisiaj widzę, że pragnąłem Jezusa, którego nie ma, nie istnieje, jest czysto religijny, po prostu wytwór Smoka. Byłem do bólu nieszczery i do bólu religijny. Jak mogłem szczerze pragnąć Jezusa, kiedy tak naprawdę głęboką otchłań wewnętrznej pustki wypeniałem wszystkim, ale nie Jezusem! Nigdy Jego tam nie zapraszałem! Zresztą jak mogłem tęsknić za Jezusem skoro w ogóle nie wiedziałem, że noszę w sobie ogromną pustkę! Nie mówię, że nie miałem relacji z Jezusem; miałem, ale moja fałszywa religijność bardzo ją zniekształcała. Jezus nie miał szansy być przy mnie sobą. Moja pobożność bardzo Go ograniczała.
Jezus musiał rozwiać mgłęposłać w gruzy całą moją fałszywą religijność. Dopiero w tych gruzach zaczęła rodzić się prawdziwa relacja z Jezusem, Który zawsze jest Sobą! Nie zawsze religijny! A więc bycie religijnym nie zawsze oznacza bycie człowiekiem bożym!


Brak komentarzy: