Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Narodziny Boga!

Zycze Ci, abys w tych dniach odnalzal swoje serce! W nim, to juz z pewnoscia onajdziesz BOGA Zywego!

Pelnych pokoju chwil z Jezusem!

piątek, 21 grudnia 2012

Droga Światła


"Czas, w którym żyli mnisi egipscy, wydaje się bardzo odległy, jednak treści zawarte w apoftegmatach, opisujące świadectwo ich życia, pozostają wciąż aktualne. Kontakt mnicha z Bogiem powinien rodzić konkretne owoce widoczne w jego osobowości i postawie. Bardzo często w apoftegmatach jest podkreślane, że mnich powinien odznaczać się w życiu prostotą.

Modlitwa zaś powinna go prowadzić do łagodności i opanowania oraz do tego, aby nauczył się realizować wolę Bożą na co dzień. W realizacji woli Bożej każdy mnich starał się naśladować Chrystusa, zgodnie z Jego słowami: “Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje” (Mt 16, 24).

Można się domyślać, że ten radykalizm sprawia, iż wielu ludzi dzisiaj, gdy świat znajduje się w stanie anemii duchowej i moralnej, stara się iść drogą wytyczoną przez eremitów. Jest to droga świętości ukazana przez Jezusa w Kazaniu na Górze, którą eremici starali się realizować w stopniu heroicznym, aż do miłości nieprzyjaciół (por. Mt 5, 44-45).

Wskazania ojców pustyni odnoszące się do świętości można uznać za aktualne na wszystkie czasy. Najpierw zalecano, aby mnich starał się stawać wobec Boga w postawie pokornej - był szczery i uznał swoją niewystarczalność oraz grzeszność. Trudno doszukiwać się w apoftegmatach definicji pokory, ale można w nich znaleźć bogatą treść tej cnoty. Jeden z ojców pustyni na pytanie, czym jest pokora, odpowiedział: “Jeśli ktoś błogosławi temu, kto czyni mu zło, to posiada doskonałą pokorę”. W tej odpowiedzi podkreślona jest miłość nieprzyjaciół.

Z nauki ojców pustyni widać, że pokora najbardziej sprawdza się w posłuszeństwie mnicha. Św. Antoni Wielki zalecał mnichom, aby nie uważali, że są świętymi, ale we wszystkim zdali się na wolę przełożonych. Często w wypowiedziach ojców pustyni jest podkreślane, że człowiek pokorny umie uznać siebie za mniejszego od innych, unika rozgłosu i chwalenia przez innych. Zalecenie, aby unikać chwalenia przez innych, miało zabezpieczyć mnicha przed pychą niszczącą dobra duchowe.

Ojcowie pustyni doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że człowiek nie osiągnie świętości bez pomocy Boga. Często podkreślali, że najlepszą nauczycielką na drodze do Boga jest bojaźń Boża, którą nazywali nauczycielką wszystkich cnót.

W duchowości eremickiej bojaźń Boża jest rozumiana jako troska o zbawienie duszy oraz jako lęk przed sądem Bożym. Takie rozumienie bojaźni Bożej wskazuje na realizm życiowy pustelników i głęboką znajomość Ewangelii. Bowiem teologia duchowości mówi, że u podstaw rozwoju życia duchowego trzeba też widzieć cnotę sprawiedliwości.

Jest niemożliwe realizowanie miłości, która jest istotą świętości, bez uprzedniego zachowywania sprawiedliwości.

W tekstach biblijnych znajdujemy też myśl, że troskę o własne zbawienie należy stawiać na pierwszym miejscu, przed wszystkimi innymi troskami (por. Mt 6, 33; 16, 26; Łk 12, 31).

Bliższe zapoznanie się z nauką ojców pustyni pozwala wyprowadzić wniosek, że łączyli oni ze sobą oba wyżej przytoczone określenia bojaźni Bożej. Bowiem właściwie pojęty lęk przed sądem Bożym skłaniał mnichów do wysiłku o zbawienie wieczne.

W realizowaniu świętości życia w charyzmacie eremickim bardzo dużą uwagę przywiązywano do milczenia, które najpierw pozwala wsłuchiwać się w głos Boga, a następnie zabezpiecza przed grzechami języka i wprowadza pokój wewnętrzny. Wydaje się, że ojcowie pustyni przypisywali cnocie milczenia wielkie znaczenie w zjednoczeniu z Bogiem. Mnich, który umiał milczeć, wzrastał w dyspozycji do tego, aby Bóg wypełnił całe jego wnętrze. Milczenie miało też pomagać mnichowi uwalniać się od grzechów języka, a tym samym wzrastać w czystości myśli i mowy. Apoftegmaty również zawracają uwagę na to, że milczenie pomaga mnichowi w walce z Szatanem. Mnisi byli przekonani, że Szatan ciągle, na różne sposoby, chce ich odwieść od drogi zbawienia.

Z milczeniem ściśle łączono czujność wewnętrzną, która miała zabezpieczać mnicha przed osłabieniem duchowej łączności z Bogiem. Ciekawe, że psychologia współczesna uważa, iż czujność i wrażliwość w dużej mierze decydują o rozwoju więzi interpersonalnych, które z kolei mają zasadniczy wpływ na postawę uczenia się od innych. W apoftegmatach spotykamy się ze stwierdzeniem, że mnich nie tylko powinien czuwać nad swoimi myślami, całym sobą, kiedy przebywa w odosobnieniu, ale wówczas gdy jest pośród innych.

Każdy człowiek uznaje i próbuje wprowadzić w życie jakieś wartości, które mają duży wpływ na styl życia czy to osoby, czy grup społecznych. Wartości przypisywane danym osobom, wydarzeniom czy wysiłkom w rzeczywistości mogą się z nimi nie łączyć. Liczne mass media każdego dnia dostarczają tyle wiadomości, sądów i opinii wartościujących, że niektórych ludzi nie skłania to do głębszej refleksji nad nimi. Nadmiar i chaos wrażeń poznawczych w spotkaniu z wielością propozycji mass medialnych, ogólnie biorąc, nie sprzyja poznaniu prawdy i zdobyciu mądrości, którą posiadali ojcowie pustyni. Oni to patrzyli na otaczający świat realnie i prawdziwie, znali ludzkie braki, których nie akceptowali, ale nie potępiali człowieka. Byli dobrymi psychologami, wiedzieli, co kryje się w sercu ludzkim, znali ludzkie radości, ale i cierpienia.

Na wzór Jezusa, ilekroć odkrywali komuś prawdę o nim, a na ogół była ona trudna do przyjęcia, zawsze czynili to z miłością i pomagali wyjść z trudności. Ojców pustyni cechowało praktyczne nastawienie, uczyli mądrości życia. Wskazywali na właściwe źródła mądrości: na Boga i Jego Prawo oraz obserwację życia. Dlatego nie należy się dziwić, że tak wielu ludzi do nich przychodziło, szczególnie wtedy, gdy doświadczali jakichś trudności czy kryzysów.

W świecie współczesnym coraz częściej mówi się o kryzysie człowieka, nieskończonej liczbie zagrożeń, zagubieniu, nerwowości itd. Wydaje się, że m.in. lekarstwo na uzdrowienie z tych dolegliwości można znaleźć w realizacji charyzmatu eremickiego: modlitwie, pokucie, umartwieniu, wyciszeniu - ofiarowanych Bogu w duchu miłości, zadośćuczynienia i odnowy."

prof. dr hab. IRENEUSZ WERBIŃSKI

środa, 19 grudnia 2012

Narodziny Jezusa


SIEDZE TERAZ W MOJEJ CELI KLASZTORNEJ, NO, POKOJIKU MALYM. OKNO NA ZIELONY BUSZ, WLASNIE PRZYLECIAL DZIECIOŁ I CZEGOS SZUKA W DRZEWIE. TEMPERATURA NA ZEWNATRZ SIEGA PRAWIE 50 STOPNI. JUZ SIE ZACZELO PARAGWAJSKIE LATO. TO OZNACZA NIEPRZESPANE NOCE I CIAGLE POCENIE SIE. MOJ KLASZTOR JEST W SRODKU LASU NA NIEWIELKIM WZNIESIENIU, Z KTOREGO WIDAC CUDOWNE JEZIORO YPACARAI. DZIEKI TEMU MAM 98 % WILGOTNOSCI. TAK OGOLNIE GIT, DZIKOSC, TO CO UWIELBIAM NAJBARDZIEJ. CODZIENNIE PROWADZE OTWARTA WALKE Z ROZNYMI GADAMI, KTORE CHCA WTARGNAC DO KLASZTORU. SKURKOJADY NIE DAJA ZA WYGRANA. 500 METROW ODE MNIE ZACZYNA SIE WIOSKA SAN MIGUEL. KLASYCZNA WIOSKA PARAGWAJSKA. NIEWIELKA KAPLICA W SRODKU A WZDLUZ PIASZCZYSTEJ CZERWONEJ DROGI OSADY.  LUDNOSCI OK. 200 LUDZIKOW.

OD SZESCIU LAT SA ZAFASCYNOWANI SWIATELKAMI MRUGAJACYMI. TAK WIEC TERAZ PRZED SWIETAMI WIESZAJA JE GDZIE POPADNIE, NA DRZEWA, SLUPY, KWAZI OKNA. WSZYSTKO MRUGA I SWIECI - SWIETA!

TRUDNO PRZY TYM CIEPLE WEJSC W JAKA KOLWIEK ATMOSFERE BOZEGO NARODZENIA. NO WLASNIE, CZY TU CHODZI O ATMOSFERE? PRZEZ TE LATA NA MISJACH DOSZEDLEM DO WAZNEGO DLA MNIE ODKRYCIA. BOZE NARODZENIE NIE MA NIC WSPOLNEGO, Z TYM CO SIE WYPRAWIA NA ZEWNATRZ.

TO PRZEDE WSZYSTKIM ODNOWA SERCA I DUCHA. PRZYJECIE NOWEGO ZYCIA. KTO Z WAS POCISKAJAC W WIGILIE KARPIA, MYSLI, JEST PODNIECONY, SZCZESLIWY I PRAGNIE PRZYJAC JEZUSA , JEGO ZYCIE I TO WSZYSTKO, Z CZYM PRZYCHODZI?

PAMIETAM POLSKIE PASTERKI. WIELU SIEDZI, "PIERDZI W LAWKI", TROCHE ZA DUZO ZJEDLI I MYSLI, ABY JAK NAJPREDZEJ WROCIC DO CHALUPY, BO ZIMNO, KSIADZ NIE OGRZEWA KOSCIOLA.

A PRZECIEZ NARODZENIE JEZUSA TO SWIETO WSZYSTKICH SWIAT!
RODZI SIE NADZIEJA, NOWE ZYCIE, NOWE PERSPEKTYWY, WSZYSTKO NOWE. I TO WLASNIE DLA MNIE!!!

MAJOWIE TRABIA O KONCU CZASOW. PRZYJDA CZERWCOWIE I BEDA MIELI SWOJ KONIEC SWIATA. A MY?

MUSIMY WYKORZYSTAC CHWILE OBECNA - TERAZ! CHWYCIC SIE OBIEMA RECAMI JEZUSA, KTORY PRZYCHODZI I GLADZI NASZE GRZECHY! NISZCZY TO WSZYSTKO, CO NAS ZNIEWALA, ZASMUCA, OGOLACA Z GODNOSCI!

TYLKO W JEZUSIE JEST NASZA NADZIEJA NA LEPSZE JUTRO!
ABY BYC SZCZESLIWYM, NIE POTRZEBUJESZ KOBIETY, ALBO FACETA, KTORY BEDZIE CIE UWIELBIAL. NIE POTRZEBUJESZ KASY, ANI LEPSZEJ PRACY ITD. TAK, TO WSZYSTKO JEST WAZNE!

NAJWAZNIEJSZE JEDNAK JEST TO I TEGO WLASNIE POTRZEBUJESZ - NIECH JEZUS NARODZI SIE W TOBIE!!!

POKOJ WAM!

niedziela, 16 grudnia 2012

Nowenna do Dzieciątka Jezus


Nowennę odmawia się w dniach 16-24 grudnia
lub w okresie Bożego Narodzenia

Modlitwa wstępna na każdy dzień nowenny
Wszechmogący wiekuisty Boże, Panie nieba i ziemi, który objawiasz się maluczkim; spraw, prosimy, abyśmy z należną czcią uwielbiając święte tajemnice Dzieciątka Jezus, Twojego Syna, i wiernie wstępując w Jego ślady mogli dojść do królestwa niebieskiego obiecanego maluczkim. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Modlitwa na zakończenie każdego dnia nowenny
O Boże Dziecię, prosimy Cię, spraw, abyśmy coraz doskonalej należeli do Ciebie i służyli Ci coraz lepiej. Chcemy Cię miłować w naszych bliźnich i szerzyć Twoje Królestwo wszędzie, gdziekolwiek się znajdziemy. Amen.

Dzień 1 (16 grudnia)
Uwielbiajmy Serce Dzieciątka Jezus i oddajmy cześć tej miłości, którą Ono płonęło ku Ojcu Przedwiecznemu i ku nam, biednym grzesznikom. Ofiarujmy nasze serca Boskiemu Dziecięciu, aby Ono je oczyściło i nauczyło świętej prostoty, by ofiara naszych serc była Mu przyjemna.

Modlitwa
Najsłodsze Dziecię Jezu, wielbimy Twe Boskie Serce, od pierwszej chwili Twego Wcielenia gorejące miłością i oddające najwyższą cześć Bogu Ojcu. Ty ofiarowałeś się na cierpienie i mękę dla naszego zbawienia. Bądź za to uwielbiony na wieki.
Oddajemy Ci nasze biedne serca prosząc, abyś je raczył przyjąć i uczynić swoją własnością. Oczyść je ze wszystkich przewinień i zapal Twoją miłością. Naucz nas prostoty, pokory i cichości. Króluj w nas niepodzielnie i nie pozwól nam przywiązywać się do rzeczy doczesnych i zgubnych przyjemności. Niech nasze serca będą dla Ciebie miłym mieszkaniem tu na ziemi, a potem w niebie niech się Tobą radują na wieki. Amen.

Dzień 2 (17 grudnia)
Patrząc na nóżki Bożego Dzieciątka zastanówmy się, ile kroków będą musiały uczynić dla naszego zbawienia. One nam wyznaczą drogę sprawiedliwości i prawdy, a wyznaczą ją krwawym śladem. Prośmy gorąco Boże Dzieciątko, abyśmy umieli chodzić Jego śladami.

Modlitwa
O maleńki Jezu, drżący z zimna na twardym sianie, jakże wielkie umęczenie Cię czeka! Jakże się utrudzisz, szukając po drogach tego świata zbłąkanej owieczki - biednej duszy grzesznika. Niech Twoje trudy nie będą dla nas daremne. Pozwól, o słodki Jezu, przytulić się całym sercem do Twoich świętych stóp. Daj, abyśmy, oblewając je łzami skruchy, wyprosili sobie łaskę naśladowania Ciebie, a idąc Twymi śladami doszli tam, gdzie Ty królujesz ze świętymi Twymi na wieki. Amen.

Dzień 3 (18 grudnia)
Uczcijmy święte rączki Boskiego Dzieciątka, które tak bardzo będą musiały się natrudzić dla naszego zbawienia i przez to oddadzą wielką chwałę Ojcu Niebieskiemu. Z rączek Dzieciątka Jezus spływają potoki łask dla ubogacenia naszych dusz i umocnienia nas w dobrym. Oddajmy się całkowicie w te Boskie rączki, tak maleńkie, a tak wszechmocne. Prośmy Dzieciątko Jezus, by raczyło pobłogosławić nasze ręce, aby wszystkie nasze czyny były zawsze święte i miłe Bogu.

Modlitwa
Boskie Dziecię, z najwyższą czcią całujemy Twe wszechmocne rączki, które skruszyły więzy naszej niewoli i otworzyły nam bramy niebios. One podtrzymują cały świat, a tak drżące i bezsilne wydają się być w żłóbku. O najsłodsze Dziecię, w Twe rączki składamy ofiarę naszych serc. Przyjmij nas, oddajemy Ci się zupełnie. Podnieś swoje rączki nad nami i błogosław nam. Błogosław nasze myśli, uczucia i sprawy, błogosław krzyże i cierpienia, którymi nas nawiedzasz, abyśmy żyjąc, pracując i cierpiąc jedynie dla Ciebie, z Twoich rąk mogli kiedyś otrzymać koronę wiecznej chwały. Amen.

Dzień 4 (19 grudnia)
Boskie usta Dzieciątka Jezus zamykają w sobie słowa życia, prawdy i mądrości przedwiecznej, oddają doskonałą chwałę Bogu Ojcu i miłosiernie ogłaszają przebaczenie grzesznikom. One mają kiedyś ogłosić błogosławieństwo wybranym, a wieczne potępienie odrzuconym. Boże Dziecię zwiastuje przez aniołów "pokój ludziom dobrej woli", a naszym ustom jakże nieraz trudno wymówić słowa przebaczenia, jakże często sieją one niepokój, a może powodują ból.

Modlitwa
O Najświętsze Dzieciątko, oczyść nasze usta ogniem Twej miłości. Naucz je mówić tylko na Twoją chwałę i pożytek bliźnich. Nie pozwól, aby kiedykolwiek miały się splamić grzesznymi słowami. Spraw, niech z naszych ust nieustannie wznoszą się ku Tobie uwielbienia i prośby, abyśmy zasłużyli usłyszeć kiedyś z Twoich Boskich ust wezwanie do wiecznego wesela z Tobą. Amen.

Dzień 5 (20 grudnia)
Z jak wielką miłością spoglądają na nas oczy Dzieciątka Jezus. One cieszą się wszystkim, co dobrego widzą w naszym życiu, a rzewnie płaczą nad naszymi grzechami. Oddajmy Dzieciątku nasze oczy, byśmy już nigdy nie obrażali Go wzrokiem, lecz jak najczęściej spoglądali na to, co nasze serce podnosi do Boga.

Modlitwa
O Boskie Dziecię, spojrzyj na nas. Niech miłosierne wejrzenie Twoich oczu rozpali w nas miłość ku Tobie. Ofiarujemy Ci, Jezu, nasze oczy. Udziel nam łaski, abyśmy we wszystkim, co stworzyłeś, widzieli Twoje dzieło, dziękowali Ci za to, co nam dałeś i używali tego zgodnie z Twoją wolą, dla dobra naszej duszy. Obyśmy często spoglądali na Ciebie i rozważali Twoją miłość ku nam. Spraw, abyśmy odrzucali to, co prowadzi do złego i opłakiwali swoje grzechy. Daj nam zasłużyć na twoje łaskawe spojrzenie w ostatniej chwili naszego życia i oglądanie Twej Boskiej chwały w niebie. Amen.

Dzień 6 (21 grudnia)
Uszy Boskiego Dzieciątka łaskawie wysłuchują modlitw ludzi pokornych i ubogich w duchu. Ofiarujmy Mu nasze uszy, a szczególnie wewnętrzny słuch naszego serca, abyśmy odwracając się od zdradliwych podszeptów świata, ciała i złego ducha, tym łatwiej mogli usłyszeć natchnienia łaski. Szanujmy ten Boży głos w naszych sercach i wypełniajmy jego nakazy.

Modlitwa
O Boskie Dzieciątko, nakłoń Twe uszy ku naszym prośbom i błaganiom. Przyjmij łaskawie nasze uwielbienia i dziękczynienia, nie zważając na naszą nędzę. Ofiarujemy Ci nasz słuch i prosimy, uczyń nas pilnymi w słuchaniu Twego słowa, abyśmy przyjmując je ochotnym sercem i wypełniając z miłością, zasłużyli na wsłuchiwanie się w niebiańskie melodie, których ludzkie ucho nie słyszało. Amen.

Dzień 7 (22 grudnia)
Główka Dzieciątka Bożego spoczywa na sianie, a przecież jest to Głowa Ciała Mistycznego - Kościoła, którego jesteśmy członkami. Z tej Najświętszej Głowy spływa na nasze dusze rosa Bożej łaski dająca nam życie. Starajmy się żyć w ścisłym zjednoczeniu z tą Boską Głową, naśladujmy Pana Jezusa ze wszystkich sił, abyśmy jak najbardziej upodobnili się do Niego.

Modlitwa
Jezu, Boskie Dziecię, ty jesteś dla nas najjaśniejszym słońcem oświecającym drogi naszego życia, tak często pełne niebezpieczeństw. Prowadź nas i chroń od wszelkiego zła, a zwłaszcza od wiecznej zguby. Pomóż nam żyć święcie, a przez to pomnażać świętość Kościoła - Ciała Mistycznego, którego jesteś Głową. Spraw, abyśmy wiernie naśladując Ciebie, wypełnili Twój nakaz: "Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty" i doszli do szczęśliwej wieczności. Amen.

Dzień 8 (23 grudnia)
Uwielbiajmy Najświętszą Duszę Dzieciątka Jezus, jaśniejącą niepokalaną czystością i bogactwem wszelkich łask i cnót. Oddaje ona doskonałą cześć i uwielbienie Bogu Ojcu. Poświęćmy Boskiemu Dzieciątku naszą duszę ze wszystkimi jej władzami i prośmy, aby ją oczyścił, ubogacił swymi łaskami i przyozdobił cnotami, byśmy mogli stać się godnym Jego mieszkaniem.

Modlitwa
O Dziecię Jezu, z najgłębszą pokorą wielbimy i błogosławimy Trójcę Przenajświętszą, która w Twej duszy złożyła wszystkie skarby doskonałości i łaski, i zjednoczyła ją ze Słowem Przedwiecznym tak, że stanowi najdoskonalszą jedność z samym Bogiem. Najsłodsze Dziecię Jezu, błagamy, abyś przyjął naszą grzeszną duszę, oczyścił ją i ubogacił nadprzyrodzonymi darami. Niech jej władze, odnowione Twą łaską, napełnią się Twoim życiem, abyśmy mogli wołać z Apostołem: "Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus". O Jezu, Życie nasze na ziemi, stań się naszym życiem wiekuistym w niebie. Amen.

Dzień 9 (24 grudnia)
Trójca Święta dała Dzieciątku Jezus najwyższą królewską władzę, lecz Ono chce królować nad nami swoją niewinnością, pokorą, cichością i miłością. W ten sposób ogłasza wszelkiemu stworzeniu najwyższą wolę Ojca. Przygotujmy się na przyjęcie naszego Króla. Poddajmy się Jego panowaniu i starajmy się we wszystkim spełniać Jego wolę, aby Dziecię Jezus mogło uczynić z nas czystą i przyjemną ofiarę Trójcy Przenajświętszej.

Modlitwa
Królu wiecznej chwały, który władasz niebem i ziemią, przyjdź do swego ludu. Chociaż żłóbek jest twoim tronem, stajenka - pałacem, pieluszki - płaszczem królewskim, a dworzanami - pastuszkowie, to jednak w tym uniżeniu wyznajemy, że jesteś naszym Królem. Tobie, nasz Królu, oddajemy serca, dusze i ciała, wszystko, co mamy i mieć możemy. Króluj w naszych sercach pokorą, cichością i miłością. Naucz nas pełnić wolę Ojca, jak Ty ją pełniłeś. Pragniemy służyć Ci wiernie i kochać ze wszystkich sił na ziemi, a w bramie wieczności powitać Ciebie jako naszego Króla i z Tobą wejść do Twego królestwa. Amen.

Modlitwa na zakończenie każdego dnia nowenny
O Boże Dziecię, prosimy Cię, spraw, abyśmy coraz doskonalej należeli do Ciebie i służyli Ci coraz lepiej. Chcemy Cię miłować w naszych bliźnich i szerzyć Twoje Królestwo wszędzie, gdziekolwiek się znajdziemy. Amen.

sobota, 8 grudnia 2012

Niepokalana


Dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny został ogłoszony konstytucją apostolską Ineffabilis Deus 8 grudnia 1854 roku przez papieża Piusa IX. Brzmiał on:

(...) ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną, i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć.

Było to orzeczenie wygłoszone ex cathedra, co oznaczało odwołanie się do najwyższego stopnia autorytetu papieskiego w nauczaniu chrześcijańskich prawd wiary i moralności.

Bulla ujmuje zachowanie osoby Marii od grzechu z zastosowaniem metody negatywnej, tzn. nie opisuje, jak to się stało i na czym konkretnie polegała jej świętość. Definiuje jedynie od czego została ustrzeżona. By zrozumieć, o czym konkretnie mowa w definicji, trzeba zauważyć, że teologia katolicka odróżnia winę (łac. culpa) od kary (pœna). Karą są zarówno kary doczesne np. zranienie ludzkiej natury poprzez osłabienie woli i umysłu, pożądliwość /concupiscentia/, podleganie cierpieniom i śmierci, jak i kara wieczna, tzn. kara wiecznego potępienia (pœna damni). Dogmat stwierdzając, że Maria została zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, mówi jedynie o ustrzeżeniu Marii od wszelkiej winy (culpa).

Dogmat nie wyklucza więc tego, że Maria, jako człowiek, mogła wespół z całym stworzeniem (por. Rz 8,20) doświadczyć w jakiś sposób kar doczesnych, np. cierpienia lub śmierci, ale nawet te nie spowodowały w niej nawet najmniejszego grzechu. Wszystkie dzieci Adama i Ewy niosą na sobie winę i skutki grzechu pierworodnego i mogą w wierze dostąpić usprawiedliwienia i wyzwolenia poprzez udział w misterium paschalnym Chrystusa. Dogmat Piusa IX oznacza, że Maria dostąpiła tego usprawiedliwienia i wyzwolenia w sposób uprzedzający, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa. Mówi o tym następujące zdanie orzeczenia:
...mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego...

W momencie poczęcia Marii przez jej świętych rodziców Joachima i Annę nie było jeszcze na ziemi Odkupiciela i odkupienia. Syn Boży, Słowo, jeszcze się nie narodził i nie dokonał tajemnicy paschalnej, ale Jego moc sięgała w przeszłość aż do Adama: podczas gdy wszyscy są odkupieni (redempti), Maria jest uprzednio-odkupiona (præ-redempta). Współczesna teologia wskazuje na pozytywny aspekt orzeczenia, mianowicie, napełnienie Duchem Świętym. Jan Paweł II w encyklice Redemptoris Mater podkreślił, że poprzez swe niepokalane poczęcie Maria była jakby zwiastunką nadchodzącego odkupienia. Porównał ją do gwiazdy porannej, która odbijając światło słoneczne, zwiastuje bliski wschód słońca:
Wówczas, gdy definitywnie przybliżyła się „pełnia czasu”, gdy zbawczy adwent Emanuela stał się bliski swego wypełnienia, Ta, która została odwiecznie przeznaczona na Jego Matkę, była już na ziemi (...) pośród „nocy” adwentowego oczekiwania zaczęła świecić jako prawdziwa „Gwiazda zaranna” (Stella matutina). Istotnie, tak jak gwiazda owa, „jutrzenka”, poprzedza wschód słońca, tak Maryja, od swego Niepokalanego Poczęcia, poprzedziła przyjście Zbawiciela, wschód Słońca sprawiedliwości w dziejach rodzaju ludzkiego. (Redemptoris Mater, 4)

Jak zauważył C.S. Napiórkowski OFMConv., katolicy, odwrotnie do protestantów, są zdania, iż Niepokalane poczęcie nie tylko nie przeczy prawdzie wiary, która mówi, że jedynie dzięki łasce człowiek może dostąpić zbawienia, lecz jest ono najlepszym przykładem absolutnej skuteczności łaski, która nie tylko uwalnia od grzechu, ale w osobie Marii zachowuje od niego w sposób doskonały.

Franciszkanin Jan Duns Szkot (zm. 1308) w swym dziele Opus Oxoniense wprowadził pojęcie Chrystusa doskonałego Odkupiciela, twierdząc, że do doskonałości odkupienia należy całkowite zachowanie Marii od grzechu, także w poczęciu. Odwoływał się do chwały Chrystusa. Był to przełom w refleksji wybitnych teologów.

(http://pl.wikipedia.org/wiki/Dogmat_o_Niepokalanym_Pocz%C4%99ciu_Naj%C5%9Bwi%C4%99tszej_Maryi_Panny)

O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za nieprzyjaciółmi Kościoła świętego i poleconymi Tobie.

wtorek, 4 grudnia 2012

Adviento


Dzisiaj Kościół rozpoczyna nowy rok liturgiczny, drogę która dodatkowo ubogacona jest  przez Rok Wiary, 50 lat od otwarcia II Soboru Watykańskiego. Czas Adwentu w obrządku rzymskim to cztery tygodnie poprzedzające Boże Narodzenie, które to znaczy tajemnicę Wcielenia. Słowo „adwent” oznacza „przyjście” czy „obecność”. W starożytnym świecie odnosił się on do wizyty króla lub cesarza w prowincji, w języku chrześcijańskim odnosi się do przyjścia Boga, do Jego obecności w świecie; tajemnica, która ogarnia cały kosmos i historię i która odznacza się dwoma momentami kulminacyjnymi: pierwszym i drugim przyjściem Jezusa Chrystusa. Pierwsze /przyjście/ to po prostu wcielenie, a drugie jest chwalebnym przyjściem przy końcu czasów.

Te dwa momenty, które są chronologicznie odległe – i nie jest nam dane je poznać, w istocie są głęboko powiązane, ponieważ przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, Jezus już dokonał przemiany człowieka i wszechświata, która jest ostatecznym celem stworzenia. Jednak przed końcem, trzeba, aby wszyscy Jego wrogowie upadli  do Jego stóp (por. 1 Kor 15,25, Ps 110,1). Ten zbawczy plan Boga, który wciąż się realizuje, wymaga nieustannego dobrowolnego przylgnięcia i współpracy człowieka. Kościoła, jak oblubienica, przyrzeczona Barankowi Bożemu, ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu Chrystusowi (por. Ap 21, 9) żyje wspominając swojego Pana i oczekując na Jego powrót. Jest to oczekiwanie pełne nadziei, czujności i działania.

Do tego wzywa nas dzisiaj Słowo Boże, wyznaczając linię postępowania, aby być gotowym na przyjście Pana. W Ewangelii Łukasza Jezus mówi do uczniów: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych,  Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym. Wasze serca są ociężałe rozproszenia, pijaństwa i trosk doczesnych .. “ (Łk 21,34.36). Tak więc trzeźwość i modlitwa. A apostoł Paweł dodaje zaproszenie do “wzrastania i obfitowania w miłości” pośród nas o wobec wszystkich, aby nasze serca były nienaganne w świętości (por. 1 Tes 3,12 do 13). Wśród zgiełku świata, czy na pustyniach obojętności i materializmu, chrześcijanie przyjmują zbawienie od Boga i świadczą o nim odmiennym stylem życia, jak miasto położone na wzgórzu. “Jerozolima będzie mieszkała bezpiecznie. To zaś jest imię, którym ją będą nazywać: “Pan naszą sprawiedliwością ” (33,16). Wspólnota wierzących jest znakiem miłości Boga, sprawiedliwości, która jest już obecna w historii, ale która nie jest jeszcze w pełni zrealizowana i tymczasem trzeba jej nieustannie oczekiwać, wzywać i szukać cierpliwie i z odwagą.

Maryja doskonale uosabia ducha Adwentu, który cechuje słuchanie Boga i głębokie pragnienie, aby pełnić Jego wolę oraz radosna służba bliźnim. Pozwólmy się Jej prowadzić, aby Bóg, który przychodzi nie znalazł nas zamkniętymi i rozproszonymi, ale aby mógł w każdym z nas, szerzyć swoje królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju.

(Anioł Pański z Benedyktem XVI, 2.12.2012)




wtorek, 27 listopada 2012

Prawda i Miłość.


Bóg, "Ten, Który Jest", jest Prawdą i Miłością.

Bóg, "Ten, Który Jest", objawił się Izraelowi jako Ten, który jest "bogaty w łaskę i wierność" (Wj 34, 6). Te dwa pojęcia wyrażają w sposób zwarty bogactwo imienia Bożego. We wszystkich swych dziełach Bóg pokazuje swoją życzliwość, dobroć, łaskę, miłość, ale także swoją wiarygodność, stałość, wierność, prawdę. "Będę dziękował Twemu imieniu za łaskę Twoją i wierność" (Ps 138, 2). Bóg jest Prawdą, ponieważ "jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności" (1 J 1, 5); On jest "miłością", jak uczy św. Jan Apostoł (1 J 4, 8).

Bóg jest Prawdą.

"Podstawą Twego słowa jest prawda, i wieczny jest każdy Twój sprawiedliwy wyrok" (Ps 119,160). "O Panie mój, Boże, Tyś Bogiem, Twoje słowa są prawdą" (2 Sm 7, 28); dlatego zawsze spełniają się Boże obietnice. Bóg jest samą Prawdą, Jego słowa nie mogą mylić. Właśnie dlatego we wszystkim z pełnym zaufaniem można powierzyć się prawdzie i wierności Jego słowa. Początkiem grzechu i upadku człowieka było kłamstwo kusiciela, który doprowadził do zwątpienia w słowo Boga, w Jego życzliwość i wierność.

Prawda Boga jest Jego mądrością, która kieruje całym porządkiem stworzenia i rządzenia światem. Tylko Bóg, który stworzył niebo i ziemię, może sam dać prawdziwe poznanie każdej rzeczy stworzonej w jej relacji do Niego.

Bóg jest prawdziwy także wtedy, gdy się objawia: nauka, która pochodzi od Boga, jest nauką prawdy. Pośle On swojego Syna, "aby dać świadectwo prawdzie" (J 18, 37). "Wiemy... że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego" (1 J 5, 20).

Bóg jest Miłością.

W ciągu swej historii Izrael mógł odkryć, że Bóg miał tylko jeden powód, aby mu się objawić i wybrać go spośród wszystkich ludów, by był Jego ludem; tym powodem była Jego darmo dana miłość. Dzięki prorokom zrozumiał też Izrael, że Bóg z miłości nie przestał go zbawiać oraz przebaczać mu jego niewierności i grzechów.

Miłość Boga do Izraela jest porównana do miłości ojca do syna. Ta Boża miłość jest mocniejsza niż miłość matki do dzieci. Bóg miłuje swój lud bardziej niż oblubieniec swoją oblubienicę; miłość ta będzie zwyciężać nawet największe niewierności, aż do udzielenia najcenniejszego daru: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał" (J 3, 16).

Miłość Boża jest "wieczysta" (Iz 54, 8): "Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie" (Iz 54, 10). "Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość" (Jr 31, 3).

Święty Jan pójdzie jeszcze dalej, gdy zaświadczy: "Bóg jest miłością" (1 J 4, 8. 16): miłość jest samą istotą Boga. Posyłając w pełni czasów swojego jedynego Syna i Ducha miłości, Bóg objawia swoją najbardziej wewnętrzną tajemnicę: jest wieczną wymianą miłości - Ojcem, Synem i Duchem Świętym, a nas przeznaczył do udziału w tej wymianie.

Konsekwencje wiary w Jedynego Boga.

Wiara w Boga, Jedynego, i miłowanie Go całą swoją istotą ma ogromne konsekwencje dla całego naszego życia:

Poznawać wielkość i majestat Boga: "Wielki jest Bóg, choć nieznany" (Hi 36, 26). Dlatego "na pierwszym miejscu trzeba służyć Bogu".

Żyć w dziękczynieniu: jeśli Bóg jest Jedyny, to wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, pochodzi od Niego: "Cóż masz, czego byś nie otrzymał?" (1 Kor 4, 7). "Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?" (Ps 116,12).

Poznawać jedność i prawdziwą godność wszystkich ludzi: wszyscy oni zostali uczynieni "na obraz i podobieństwo Boże" (Rdz 1, 26).

Dobrze użytkować rzeczy stworzone: wiara w Jedynego Boga pozwala nam na używanie wszystkiego, co Nim nie jest, w takiej mierze, w jakiej zbliża nas do Niego, a także na odrywanie się od wszystkiego w takiej mierze, w jakiej nas od Niego oddala:

Mój Panie i Boże, zabierz mi wszystko, co oddala mnie od Ciebie. Mój Panie i Boże, daj mi to wszystko, co zbliża mnie do Ciebie. Mój Panie i Boże, oderwij mnie ode mnie samego i oddaj mnie całkowicie Tobie.

Okazywać Bogu zaufanie we wszystkich okolicznościach, a nawet w przeciwnościach. Wyraża to wspaniale modlitwa św. Teresy od Jezusa:

Niech nic cię nie niepokoi, / niech nic cię nie przeraża. 
Wszystko mija, / Bóg się nie zmienia.
Cierpliwość osiąga wszystko. / Temu, kto ma Boga, 
Nie brakuje niczego. / Bóg sam wystarcza.

-  "Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym..." (Pwt 6, 4; Mk 12, 29). " Trzeba koniecznie, aby Byt najwyższy był jedyny, to znaczy nie mający sobie równego... Gdyby Bóg nie był jedyny, nie byłby Bogiem" 32 .

- Wiara w Boga prowadzi nas do zwrócenia się do Niego samego jako naszego pierwszego początku i ostatecznego celu oraz do nieprzedkładania niczego ponad Boga i do niezastępowania Go niczym.

- Bóg, objawiając się, pozostaje niewyrażalną Tajemnicą: "Gdybyś Go zrozumiał, nie byłby Bogiem" 33 .

- Bóg naszej wiary objawił się jako Ten, który Jest; pozwolił się poznać jako "bogaty w łaskę i wierność" ( Wj 34, 6). Sam Jego Byt jest Prawdą i Miłością.
KKK

wtorek, 20 listopada 2012

Książka Benedykta XVI


"Wolność Jezusa nie jest wolnością liberała"

W Watykanie na konferencji prasowej z udziałem wydawców z kilku krajów zaprezentowano we wtorek książkę Benedykta XVI "Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo". Tom papieskich rozważań ukazuje się również po polsku.

We wstępie papież napisał: "Nie jest to trzecia część, lecz swoisty +przedpokój+ do dwóch pierwszych części poświęconych postaci i posłannictwu Jezusa z Nazaretu". Podkreślił, że na postawie tekstów interpretatorów Ewangelii świętego Mateusza i Łukasza starał się wyjaśnić to, co opowiadają oni o dzieciństwie Jezusa.

"Mam nadzieję, że mimo swych ograniczeń ta mała książka może dopomóc wielu osobom na ich drodze do Jezusa i z Jezusem" - dodał Benedykt XVI.

Książkę otwierają rozważania na temat pochodzenia Jezusa oraz wspólnej genealogii tych, którzy w niego wierzą.

Pojawia się też pytanie: "skąd Mateusz i Łukasz znają opowiedzianą przez siebie historię?". Papież zwrócił uwagę na to, że święty Łukasz w Ewangelii "aluzyjnie nawiązuje niekiedy do faktu, że sama Maryja, Matka Jezusa, była jednym z jego źródeł".

W swych rozważaniach papież położył nacisk na to, że najważniejszą, podstawową "relacją człowieka" jest ta z Bogiem. Jeśli zostanie zaburzona - stwierdził - "wtedy żadna inna rzecz nie może być tak naprawdę w porządku".

Szczegółowym analizom, przedstawionym na tle historii stłumienia powstania państw syryjsko- palestyńskich w VIII wieku przed naszą erą Benedykt XVI poddał podstawowy tekst chrystologiczny, jakim są słowa Proroka Izajasza o narodzeniu Syna Bożego, który będzie miał na imię Emmanuel.

Tematem rozważań, opartych między innymi na tezach niemieckich teologów, jest też to, czy dziewicze narodzenie to "historyczna rzeczywistość" czy "pobożna legenda". Przypomniał, że zarówno poczęcie i narodziny Jezusa, jak i jego zmartwychwstanie są "kamieniami probierczymi wiary". "Nie mamy do czynienia z niczym nierozumnym ani z żadną sprzecznością, ale właśnie z czymś pozytywnym - ze stwórczą mocą Boga" - napisał papież, w opinii którego "Bogu nie można przypisywać niczego bezsensownego, nierozumnego czy sprzecznego z Jego stworzeniem".

Benedykt XVI przybliżył również dziejowy kontekst chwili narodzin Jezusa zauważając, że nastąpiło to w czasie, który można dokładnie wskazać i w miejscu, które łatwo geograficznie określić.

"Jezus nie narodził się ani nie wystąpił publicznie w nieokreślonym mitycznym +kiedyś+" - przypomniał.

Pisząc o tym, że pasterze pospiesznie udali się do Betlejem papież postawił pytanie: "Którzy chrześcijanie okazują dziś pośpiech, gdy w grę wchodzą sprawy Boże?". Przypomniał wiernym, że "jeśli coś zasługuje na pośpiech", to właśnie one.

Papież zwrócił uwagę czytelnika na to, że Boga postrzega się niekiedy wręcz jako "granicę wolności", którą "trzeba usunąć po to, by człowiek mógł być całkowicie sobą". Boga, który jest miłością przeciwstawił "różnorakim kłamstwom człowieka, jego egoizmowi i pysze".

W rozdziale na temat Trzech Króli znajduje się mały wykład z astronomii, w którym mowa jest o położeniu gwiazd i o teorii supernowej.

Analizując ucieczkę do Egiptu i rzeź dzieci w Betlejem Benedykt XVI wspomniał też o czasach obecnych, w których "nadal słychać krzyk matek do Boga". To jedno z niewielu odwołań do współczesności, jakie można znaleźć w papieskiej książce. Kończy ją konstatacja, że często w sposobie przedstawiania Jezusa dominuje "aspekt wywrotowy" , w wyniku czego "okazuje się liberałem albo rewolucjonistą".

"Wolność Jezusa nie jest wolnością liberała" - napisał papież.

"Nie jest to niczym nieskrępowana swoboda, lecz wolność tego, który - dodał - pomaga ludziom żyć w wolności opartej na wewnętrznej jedności z Bogiem".

Książka ukazuje się w kilku językach jednocześnie. W Polsce trafi do księgarń w czwartek - poinformowała PAP obecna na prezentacji w Watykanie Elżbieta Kot z wydawnictwa Znak. "Najciekawszą rzeczą jest to, że nie jest to trzeci tom cyklu, jak można by się spodziewać, lecz raczej prolog, opowiadający o rodzinie Jezusa, o Bożym Narodzeniu, a więc o najmniej opisanym przez ewangelistów i najbardziej tajemniczym okresie życia" - powiedziała.

Dwa poprzednie tomy "Jezusa z Nazaretu" ukazały się w 2007 i w 2011 roku.

http://info.wiara.pl/doc/1366841.Wolnosc-Jezusa-nie-jest-wolnoscia-liberala

poniedziałek, 19 listopada 2012

Kocha!


Benedykt XVI

Jedynym szczęściem na tej ziemi jest uwierzyć, że Bóg nas kocha!

Rozważanie przed modlitwą "Anioł Pański" 23 sierpnia 2009 — Castel Gandolfo

Drodzy bracia i siostry!

Jak wiecie, od kilku niedziel liturgia zachęca nas do refleksji nad vi rozdziałem Ewangelii św. Jana, w którym Jezus mówi o sobie, że jest «chlebem żywym, który zstąpił z nieba», po czym dodaje: «Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata» (J 6, 51). Żydom, którzy ostro sprzeczają się ze sobą, pytając: «Jak on może nam dać swoje ciało do jedzenia?» (w. 52) — świat zresztą dalej się sprzecza — Jezus powtarza w każdej epoce: «Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie» (w. 53), co pobudza nas do refleksji, czy rzeczywiście zrozumieliśmy to przesłanie. Dziś, w xxi niedzielę zwykłą, rozważamy końcową część tego rozdziału, w którym czwarty Ewangelista opowiada o reakcjach ludzi i samych uczniów, których tak bardzo zgorszyły słowa Pana, że wielu chodzących z Nim do tej chwili, zawołało: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?» (w. 60). Od tego momentu «wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło» (w. 66), i tak samo dzieje się wciąż na nowo w różnych okresach historii. Można by się spodziewać, że Jezus będzie próbował znaleźć kompromis, dzięki któremu będzie lepiej rozumiany, ale On nie łagodzi swoich słów, a nawet wprost zapytuje Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?» (w. 67). To prowokacyjne pytanie skierowane jest nie tylko do słuchaczy tamtej epoki, ale trafia do wierzących i do ludzi wszystkich czasów. Dziś również paradoks wiary chrześcijańskiej «gorszy» niemało ludzi. Nauczanie Jezusa wydaje się «twarde», zbyt trudne, by je przyjąć i stosować w praktyce. Toteż jedni je odrzucają i opuszczają Chrystusa; drudzy próbują «dostosować» Jego słowo do czasów i panującej mody, wypaczając jego sens i wartość. «Czyż i wy chcecie odejść?» To prowokujące pytanie niepokojąco rozbrzmiewa w naszym sercu i oczekuje od nas indywidualnej odpowiedzi; jest to pytanie skierowane do każdego z nas. Jezus nie zadowala się powierzchowną i formalną przynależnością, nie wystarcza Mu początkowy entuzjazm naśladowców; przeciwnie, trzeba przez całe życie dzielić «Jego myśli i wolę». Naśladowanie Go napełnia serce radością i daje pełny sens naszej egzystencji, ale wiąże się z trudnościami i wyrzeczeniami, bo bardzo często trzeba iść pod prąd.

«Czyż i wy chcecie odejść?» Na pytanie Jezusa Piotr odpowiada w imieniu apostołów, wierzących wszystkich czasów: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Bożym» (ww. 68-69). Drodzy bracia i siostry, my również możemy i chcemy powtórzyć w tym momencie odpowiedź Piotra, świadomi oczywiście swojej ludzkiej słabości, swoich problemów i trudności, ale ufni w moc Ducha Świętego, która się wyraża i przejawia w komunii z Jezusem. Wiara jest Bożym darem dla człowieka, a jednocześnie wolnym i całkowitym zawierzeniem się człowieka Bogu; wiara jest uległym słuchaniem słowa Pana, które jest «lampą» dla naszych kroków i «światłem» na naszej ścieżce (por. Ps 119 [118], 105). Jeśli otwieramy z ufnością serce przed Chrystusem, jeśli Mu ulegamy, możemy doświadczyć również — jak na przykład św. Proboszcz z Ars — że «jedynym naszym szczęściem na tej ziemi jest kochać Boga i wiedzieć, że On nas kocha». Prośmy Najświętszą Maryję Pannę, by odnawiała w nas nieustannie tę wiarę przepełnioną miłością, która sprawiła, że Ona, prosta dziewczyna z Nazaretu, stała się Matką Boga oraz matką i wzorem dla wszystkich wierzących.


wtorek, 6 listopada 2012

Pomoc

Wiekszosc z naszych braci w wierze jest wpatrzonych w nasze zycie, a sa to bracia z Czysca. Wysiedli z "pociagu" i maja przesiadke na nastepny. Jest jeden problem: Bilet! Ty i ja mozemy pomoc im w szybkim zdobyciu biletu, aby wsiedli i pojechali do Nieba :).

Mowa tu o Odpustach. W tych dniach, jeszcze do 9.11, mozemy zafundowac bilet naszym braciom, Odpust   Zupelny. W tym Odpuscie chodzi o WINE, ktora pozostawia kazdy grzech. "Wybite okno"- sasiad odpuscil nam wykroczenie rozbicia szyby, jednak pozostaje skutek, gole okno, ktore trza naprawic. Odpusty Zupelne sa okazja do naprawy skutkow naszych grzechow. Te Odpusty mozemy ofiarowac za nas i za dusze w czyscu. Teraz, w listopadzie  Kosciol  prosi, abysmy ofiarowali za braci w czuscu!

Pod warunkami:

Byc w Lasce Uswiecajacej (po spowiedzi)
Bez przywiazania do najmiejszego grzechu ( tu moze byc problem)
Nawiedzenie cmetarza ( modlitwa za zmarlych)
Modlitwa w intecji Ojca Swietego.

Warto trzymac z duszami w czyscu. Jak wejda do Nieba, to beda grzac za ciebie, abys tam dotarl bez przesiadek!

Wiara


Przez swoje Objawienie "Bóg niewidzialny w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi, by ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej". Adekwatną odpowiedzią na to zaproszenie jest wiara.

Przez wiarę człowiek poddaje Bogu całkowicie swój rozum i swoją wolę. Całą swoją istotą człowiek wyraża przyzwolenie Bogu Objawicielowi. Pismo święte nazywa odpowiedź człowieka objawiającemu się Bogu "posłuszeństwem wiary".

WIERZĘ

Być posłusznym (ob-audire) w wierze oznacza poddać się w sposób wolny usłyszanemu słowu, ponieważ jego prawda została zagwarantowana przez Boga, który jest samą Prawdą. Wzorem tego posłuszeństwa, proponowanym nam przez Pismo święte, jest Abraham. Dziewica Maryja jest jego najdoskonalszym urzeczywistnieniem.

Abraham - "ojciec wszystkich wierzących"

List do Hebrajczyków, głosząc wielką pochwałę wiary przodków, podkreśla w sposób szczególny wiarę Abrahama: "Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał (okazał posłuszeństwo) wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie" (Hbr 11, 8). Przez wiarę żył jak "cudzoziemiec" i "pielgrzym" w Ziemi Obiecanej. Przez wiarę Sara otrzymała moc poczęcia syna obietnicy. A w końcu przez wiarę Abraham złożył w ofierze swego jedynego syna.
Abraham urzeczywistnia w ten sposób definicję wiary zawartą w Liście do Hebrajczyków: "Wiara... jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy" (Hbr 11, 1). "Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość" (Rz 4, 3). Dzięki tej "mocnej wierze" (Rz 4, 20) Abraham stał się "ojcem wszystkich tych, którzy... wierzą" (Rz 4, 11. 18).
Stary Testament jest bogaty w świadectwa takiej wiary. List do Hebrajczyków głosi pochwałę przykładu wiary przodków, którzy "dzięki niej... otrzymali świadectwo" (Hbr 11, 2). Jednak "Bóg... nam lepszy los zgotował", dał nam łaskę wiary w Jego Syna Jezusa, "który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala" (Hbr 11, 40; 12, 2).

Maryja - "Błogosławiona, która uwierzyła"

Dziewica Maryja urzeczywistnia w sposób najdoskonalszy posłuszeństwo wiary. W wierze przyjmuje Ona zapowiedź i obietnicę przyniesioną przez anioła Gabriela, wierząc, że "dla Boga... nie ma nic niemożliwego" (Łk 1, 37) , i dając swoje przyzwolenie: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!" (Łk 1, 38). Elżbieta pozdrawia Ją: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana" (Łk 1, 45). Z powodu tej wiary wszystkie pokolenia będą Ją nazywały błogosławioną.
Przez całe Jej życie, aż do ostatniej próby, gdy Jezus, Jej Syn, umierał na krzyżu, nie zachwiała się wiara Maryi. Maryja nie przestała wierzyć "w wypełnienie się" słowa Bożego. Dlatego Kościół czci w Maryi najczystsze wypełnienie wiary.

 "Wiem, komu uwierzyłem" (2 Tm 1, 12)

Wierzyć w jednego Boga.

Wiara jest najpierw osobowym przylgnięciem człowieka do Boga; równocześnie i w sposób nierozdzielny jest ona dobrowolnym uznaniem całej prawdy, którą Bóg objawił. Jako osobowe przylgnięcie człowieka do Boga i uznanie prawdy, którą On objawił, wiara chrześcijańska różni się od wiary w osobę ludzką. Jest więc słuszne i dobre powierzyć się całkowicie Bogu i wierzyć w sposób absolutny w to, co On mówi. Byłoby rzeczą daremną i fałszywą pokładać taką wiarę w stworzeniu.

(KKK)

piątek, 2 listopada 2012

Adonai


Umierajmy


Umierajmy z Chrystusem, abyśmy z Nim mogli powstać do życia!

Widzimy, że śmierć jest zyskiem, a życie udręką. Toteż święty Paweł powiada: "Dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem". Czymże jest Chrystus, jeśli nie śmiercią ciała, a duchem dającym życie? Dlatego umierajmy z Chrystusem, abyśmy z Nim mogli powstać do życia. Każdego dnia powinniśmy się przygotowywać i przyzwyczajać do śmierci, aby dusza przez odrywanie się od pożądań ciała umiała się stawać wolną, i osiągnąwszy wyżyny, gdzie nie sięgają już ziemskie pragnienia grożące zagładą, przyjęła podobieństwo śmierci, aby nie doznać zniszczenia śmierci. Prawo ciała walczy bowiem przeciw prawu ducha, usiłując podporządkować go prawu grzechu. Jakież na to lekarstwo? "Któż mnie wyzwoli z ciała śmierci? Łaska Boga przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana".

Mamy lekarza, stosujmy lekarstwo. Naszym lekarstwem jest łaska Chrystusa, a nasze ciało jest ciałem śmierci. Trzymajmy się zatem daleko od ciała, aby nie być daleko od Chrystusa. Chociaż jesteśmy w ciele, nie idźmy za tym, co cielesne. Nie uciekajmy od prawa natury, ale na pierwszym miejscu stawiajmy dary łaski.

Cóż więcej? Świat został odkupiony przez śmierć Jednego. Chrystus bowiem mógłby nie umrzeć, gdyby zechciał. Uznał jednak, że nie należy unikać śmierci jako bezużytecznej. Nie mógł skuteczniej nas zbawić, jak właśnie umierając. Jego śmierć dała życie wszystkim. Jego śmiercią jesteśmy naznaczeni. Jego śmierć ogłaszamy w modlitwie, Jego śmierć przepowiadamy podczas składania ofiary. Jego śmierć jest zwycięstwem, Jego śmierć jest sakramentem. Jego śmierć jest doroczną uroczystością świata.

Cóż jeszcze moglibyśmy powiedzieć o Jego śmierci, skoro potrafimy wykazać na Bożym przykładzie, że to właśnie śmierć sprowadziła nieśmiertelność, że śmierć odkupiła siebie? Nie należy więc ubolewać z powodu istnienia śmierci, bo ona jest przyczyną zbawienia wszystkich. Nie należy uciekać przed śmiercią, której Syn Boży nie uniknął, nie odrzucił.

W rzeczywistości śmierć nie należała do natury, ale naturalną stała się potem. Na początku bowiem Bóg nie ustanowił śmierci, ale dał ją jako lekarstwo. Po upadku życie ludzkie, skazane na ustawiczną pracę i trudy, zaczęło być prawdziwą udręką. Trzeba więc było położyć kres nieszczęściom, tak aby śmierć oddała z powrotem to, co życie utraciło. Bez pomocy łaski nieśmiertelność jest raczej ciężarem niż korzyścią.

Dusza ma zatem możność wyjść z labiryntu życia, z prochu ciała i podążać ku owemu zgromadzeniu w niebie, jakkolwiek dojście zastrzeżone jest świętym. Może śpiewać chwałę Bogu, którą, jak się dowiadujemy z prorockiej wypowiedzi, śpiewają niebiescy cytrzyści: "Dzieła Twoje są wielkie i godne podziwu, Panie, Boże wszechwładny: Sprawiedliwe i wierne są drogi Twoje, o Królu narodów. Któż by się nie bał, o Panie, i Twego imienia nie uczcił? Bo Ty sam jesteś święty, bo przyjdą wszystkie narody i padną na twarz przed Tobą". Dusza może zobaczyć gody Twe, o Jezu, podczas których wśród radosnych okrzyków prowadzą do Ciebie oblubienicę, z ziemi do nieba, nie związaną już dłużej ze światem, ale połączoną z duchem, "do Ciebie bowiem przyjdzie wszelki człowiek".

Święty król Dawid bardziej niż ktokolwiek pragnął widzieć to i rozważać. Dlatego mówi: "O jedno proszę Pana, tego poszukuję, bym w domu Pana przebywał po wszystkie dni mego życia, abym zażywał łaskawości Pana".

(Z dzieła św. Ambrożego, biskupa, O śmierci brata Satyra.)

czwartek, 1 listopada 2012

Bracia

"Na cóż potrzebne świętym wygłaszane przez nas pochwały, na cóż oddawana im cześć, na cóż wreszcie cała ta uroczystość? Po cóż im chwała ziemska, skoro zgodnie z wierną obietnicą Syna sam Ojciec niebieski obdarza ich chwałą? Na cóż im nasze śpiewy? Nie potrzebują święci naszych pochwał i niczego nie dodaje im nasz kult. Tak naprawdę, gdy obchodzimy ich wspomnienie, my sami odnosimy korzyść, nie oni. Co do mnie, przyznaję, że ilekroć myślę o świętych, czuję, jak się we mnie rozpala płomień wielkich pragnień.
Pierwszym pragnieniem, które wywołuje albo pomnaża w nas wspomnienie świętych, jest chęć przebywania w ich upragnionym gronie, zasłużenie na to, aby się stać współobywatelami i współmieszkańcami błogosławionych duchów, nadzieja połączenia się z zastępem patriarchów, ze zgromadzeniem proroków, z orszakiem Apostołów, z niezmierzoną rzeszą męczenników, wspólnotą wyznawców, z chórem dziewic, wreszcie zjednoczenie się i radość we wspólnocie wszystkich świętych. "Kościół pierworodnych" chce nas przyjąć, a nas to niewiele obchodzi, pragną nas spotkać święci, my zaś nie zważamy na to, oczekują nas sprawiedliwi, a my się ociągamy.

Obudźmy się wreszcie, bracia, powstańmy z Chrystusem. Szukajmy tego, co w górze; do tego, co w górze, podążajmy. Chciejmy ujrzeć tych, którzy za nami tęsknią, śpieszmy ku tym, którzy nas oczekują, duchowym pragnieniem ogarnijmy tych, którzy nas wyglądają. A nie tylko trzeba nam pragnąć wspólnoty ze świętymi, lecz także udziału w ich szczęściu. Gdy więc pragniemy ich obecności, z największą gorliwością zabiegajmy również o wspólną z nimi chwałę. Taka gorliwość nie jest zgubna ani też zabieganie o taką chwałę nie jest niebezpieczne.

Drugim pragnieniem, które budzi w nas wspomnienie świętych, jest, aby Chrystus, nasze życie, ukazał się tak jak im również i nam, abyśmy i my ukazali się z Nim w chwale. Teraz bowiem nasza Głowa, Chrystus, objawia się nam, nie jakim jest, ale jakim stał się dla nas; ukoronowany nie chwałą, ale cierniami naszych grzechów. Byłoby rzeczą niegodną, aby ten, kto przynależy do Głowy ukoronowanej cierniami, szukał łatwego życia, albowiem purpura nie jest dlań oznaką chwały, ale hańby. Nadejdzie chwila pojawienia się Chrystusa i jego śmierć nie będzie już głoszona. Wówczas poznamy, że i my umarliśmy, a nasze życie ukryte jest w Chrystusie. Ukaże się Głowa w chwale, a wraz z nią zajaśnieją uwielbione członki. Wtedy to Chrystus odnowi nasze ciało poniżone upodabniając je do chwały Głowy, którą jest On sam.
Do tej chwały podążajmy bezpiecznie i z całą usilnością. Aby zaś dane nam było pragnąć i dążyć do tak wielkiego szczęścia, powinniśmy się starać o pomoc świętych. Za ich łaskawym wstawiennictwem otrzymamy to, co przerasta nasze możliwości."
św. Bernard

środa, 31 października 2012

Save Me...


Objawienie Ojca

BÓG WYCHODZI NAPRZECIW CZŁOWIEKOWI

Za pomocą rozumu naturalnego człowiek może w sposób pewny poznać Boga na podstawie Jego dzieł. Istnieje jednak inny porządek poznania, do którego człowiek nie może dojść o własnych siłach; jest to porządek Objawienia Bożego. Na mocy swego całkowicie wolnego postanowienia Bóg objawia się i udziela człowiekowi. Czyni to, objawiając swoją tajemnicę, swój zamysł życzliwości, który odwiecznie przygotował w Chrystusie dla dobra wszystkich ludzi. Objawia w pełni swój zamysł, posyłając swego umiłowanego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa, i Ducha Świętego.

OBJAWIENIE BOŻE

 Bóg objawia swój "zamysł życzliwości"
 "Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości objawić samego siebie i ukazać tajemnicę swej woli, dzięki której ludzie przez Chrystusa, Słowo, które stało się ciałem, mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się współuczestnikami Bożej natury.

 Bóg, który zamieszkuje "światłość niedostępną" (1 Tm 6, 16), pragnie udzielać swojego Boskiego życia ludziom stworzonym w sposób wolny przez Niego, by w swoim jedynym Synu uczynić ich przybranymi synami. Objawiając siebie samego, Bóg pragnie uzdolnić ludzi do dawania Mu odpowiedzi, do poznawania Go i miłowania ponad to wszystko, do czego byliby zdolni sami z siebie.

 Boski zamysł Objawienia spełnia się równocześnie "przez czyny i słowa wewnętrznie ze sobą połączone oraz wyjaśniające się wzajemnie. Plan ten jest związany ze szczególną "pedagogią Bożą". Bóg stopniowo udziela się człowiekowi, przygotowuje go etapami na przyjęcie nadprzyrodzonego Objawienia, którego przedmiotem jest On sam, a które zmierza do punktu kulminacyjnego w Osobie i posłaniu Słowa Wcielonego, Jezusa Chrystusa.

Święty Ireneusz z Lyonu wielokrotnie mówi o tej pedagogii Bożej, posługując się obrazem wzajemnego przyzwyczajania się do siebie Boga i człowieka: "Słowo Boże zamieszkało w człowieku i stało się Synem Człowieczym, by przyzwyczaić człowieka do objęcia Boga, a Boga do zamieszkiwania w człowieku, zgodnie z upodobaniem Ojca.

Od początku Bóg pozwala się poznać.
 "Bóg, który przez Słowo wszystko stwarza i zachowuje, daje ludziom w rzeczach stworzonych wieczne świadectwo o sobie. Zamierzając zaś otworzyć drogę zbawienia wiecznego, objawił ponadto siebie samego pierwszym rodzicom na początku. Wezwał ich do wewnętrznej komunii z sobą, przyoblekając ich blaskiem łaski i sprawiedliwości.

 Objawienie to nie zostało przerwane przez grzech naszych pierwszych rodziców. Rzeczywiście, Bóg "po ich upadku wzbudził w nich nadzieję zbawienia przez obietnicę odkupienia; i bez przerwy troszczył się o rodzaj ludzki, by wszystkim, którzy przez wytrwanie w dobrym szukają zbawienia, dać żywot wieczny.
A gdy człowiek przez nieposłuszeństwo utracił Twoją przyjaźń, nie pozostawiłeś go pod władzą śmierci... Wielokrotnie zawierałeś przymierze z ludźmi.

Przymierze z Noem
 Gdy przez grzech została rozbita jedność rodzaju ludzkiego, Bóg dąży najpierw do ocalenia ludzkości, ratując jej poszczególne części. Przymierze z Noem po potopie wyraża zasadę ekonomii Bożej wobec "narodów", czyli ludzi zgromadzonych "według swych krajów i swego języka, według szczepów i według narodów" (Rdz 10, 5).

Ten zarazem kosmiczny, społeczny i religijny porządek wielości narodów, ma na celu ograniczenie pychy upadłej ludzkości, która - jednomyślna w swej przewrotności - o własnych siłach chciała dojść do swojej jedności, budując wieżę Babel. Jednak z powodu grzechu politeizm oraz bałwochwalstwo narodu i jego przywódcy nieustannie zagrażają pogańską przewrotnością tej tymczasowej ekonomii.
Przymierze z Noem pozostaje w mocy, dopóki trwa czas narodów, aż do powszechnego głoszenia Ewangelii. Biblia sławi niektóre wielkie postacie należące do "narodów": "sprawiedliwego Abla", króla i kapłana Melchizedeka, będącego figurą Chrystusa, oraz sprawiedliwych "Noego, Daniela i Hioba" (Ez 14, 14). Pismo święte pokazuje w ten sposób, jakie wyżyny świętości mogą osiągnąć ci, którzy żyją według przymierza zawartego z Noem w oczekiwaniu, aby Chrystus "rozproszone dzieci Boże zgromadził w jedno" (J 11, 52).

Bóg wybiera Abrahama
Aby zgromadzić w jedno rozproszoną ludzkość, Bóg wybiera Abrama, wzywając go do wyjścia "z ziemi rodzinnej i z domu... ojca" (Rdz 12, 1), aby uczynić go Abrahamem, to znaczy "ojcem mnóstwa narodów" (Rdz 17, 5): "W tobie będą błogosławione wszystkie narody ziemi" (Rdz 12, 3 LXX).
Lud pochodzący od Abrahama będzie powiernikiem obietnicy danej patriarchom, ludem wybranym 20 , wezwanym, by pewnego dnia przygotować zgromadzenie wszystkich dzieci Bożych w jedności Kościoła. Ten lud będzie korzeniem, na którym zostaną zaszczepieni poganie stający się wierzącymi.
Patriarchowie i prorocy oraz inne postacie Starego Testamentu byli i zawsze będą czczeni jako święci we wszystkich tradycjach liturgicznych Kościoła.
Bóg formuje Izrael jako swój lud.

Po patriarchach Bóg ukształtował Izrael jako swój lud, ocalając go z niewoli egipskiej. Zawiera z nim przymierze na Synaju i przez Mojżesza dał mu swoje Prawo, by uznał Go i służył Mu jako jedynemu prawdziwemu i żywemu Bogu, opatrznościowemu Ojcu i sprawiedliwemu Sędziemu, oraz by oczekiwał obiecanego Zbawiciela.

Izrael jest kapłańskim Ludem Bożym, na którym "imię Pana zostało wezwane" (Pwt 28,10). Jest to lud tych, "do których przodków Pan Bóg przemawiał, lud "starszych braci" w wierze Abrahama.
Przez proroków Bóg formuje swój lud w nadziei zbawienia, w oczekiwaniu nowego i wiecznego Przymierza przeznaczonego dla wszystkich ludzi, Przymierza, które będzie wypisane w sercach. Prorocy głoszą radykalne odkupienie Ludu Bożego, oczyszczenie ze wszystkich jego niewierności, zbawienie, które obejmie wszystkie narody. O tej nadziei będą świadczyć przede wszystkim ubodzy i pokorni Pana. Żywą nadzieję zbawienia Izraela zachowały święte kobiety: Sara, Rebeka, Rachela, Miriam, Debora, Anna, Judyta i Estera.  Najdoskonalszym obrazem tej nadziei jest Maryja.

Chrystus Jezus - "Pośrednik i Pełnia całego Objawienia"
Bóg powiedział wszystko w swoim Słowie
"Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna" (Hbr 1, 1-2). Chrystus, Syn Boży, który stał się człowiekiem, jest jedynym, doskonałym i ostatecznym Słowem Ojca. W Nim powiedział On wszystko i nie będzie już innego słowa oprócz Niego. Obok wielu innych doskonale to wyraża św. Jan od Krzyża, komentując Hbr 1, 1-2:
Od kiedy Bóg dał nam swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem, nie ma innych słów do dania nam. Przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz i nie ma już nic więcej do powiedzenia (...) To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie w Nim dając nam Go całego, to jest swojego Syna. Jeśli więc dzisiaj ktoś chciałby Go jeszcze o coś pytać lub prosić o jakąś wizję lub objawienie, nie tylko postępowałby nieroztropnie, lecz także obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych jedynie w Chrystusa bądź szukając poza Nim innej rzeczy albo nowości.

Nie będzie innego objawienia
 "Chrześcijańska ekonomia zbawienia, jako nowe i ostateczne przymierze, nigdy nie przeminie i nie należy już więcej oczekiwać żadnego publicznego objawienia przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego, Jezusa Chrystusa". Chociaż jednak Objawienie zostało już zakończone, to nie jest jeszcze całkowicie wyjaśnione; zadaniem wiary chrześcijańskiej w ciągu wieków będzie stopniowe wnikanie w jego znaczenie.
W historii zdarzały się tak zwane objawienia prywatne; niektóre z nich zostały uznane przez autorytet Kościoła. Nie należą one jednak do depozytu wiary. Ich rolą nie jest "ulepszanie" czy "uzupełnianie" ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej. Zmysł wiary wiernych, kierowany przez Urząd Nauczycielski Kościoła, umie rozróżniać i przyjmować to, co w tych objawieniach stanowi autentyczne wezwanie Chrystusa lub świętych skierowane do Kościoła.

Wiara chrześcijańska nie może przyjąć "objawień" zmierzających do przekroczenia czy poprawienia Objawienia, którego Chrystus jest wypełnieniem. Chodzi w tym wypadku o pewne religie niechrześcijańskie, a także o pewne ostatnio powstałe sekty, które opierają się na takich "objawieniach".

W skrócie
Bóg z miłości objawił się i udzielił człowiekowi. Przynosi w ten sposób ostateczną i przeobfitą odpowiedź na pytania, jakie stawia sobie człowiek o sens i cel swego życia.

 Bóg objawił się człowiekowi, odsłaniając przed nim stopniowo swoją tajemnicę przez czyny i przez słowa.
Poza świadectwem, jakie Bóg daje o sobie w rzeczach stworzonych, objawił On siebie samego naszym pierwszym rodzicom. Mówił do nich, a po upadku obiecał im zbawienie  i ofiarował swoje przymierze.
Bóg zawarł wieczne przymierze z Noem i wszystkimi istotami żyjącymi. Będzie ono trwało, dopóki trwa świat.

Bóg wybrał Abrahama i zawarł przymierze z nim i jego potomstwem. Uformował z niego swój lud, któremu przez Mojżesza objawił swoje Prawo. Przez proroków przygotowywał ten lud na przyjęcie zbawienia przeznaczonego dla całego rodzaju ludzkiego.

Bóg objawił się w pełni, posyłając swego Syna, w którym ustanowił wieczne Przymierze. Jest On ostatecznym Słowem Ojca; nie będzie już po Nim innego objawienia.

(KKK)

poniedziałek, 29 października 2012

Pragnienie Boga


"WIERZĘ" - "WIERZYMY"
Gdy wyznajemy naszą wiarę, zaczynamy od słów: "Wierzę" lub "Wierzymy". Dlatego wykład wiary Kościoła wyznawanej w Credo, celebrowanej w liturgii oraz przeżywanej w praktykowaniu przykazań i w modlitwie, zaczynamy od pytania, co to znaczy "wierzyć". Wiara jest odpowiedzią człowieka daną Bogu, który mu się objawia i udziela, przynosząc równocześnie obfite światło człowiekowi poszukującemu ostatecznego sensu swego życia. Rozważymy więc najpierw to poszukiwanie Boga przez człowieka, następnie Objawienie Boże, przez które Bóg wychodzi naprzeciw człowiekowi, wreszcie odpowiedź wiary.

CZŁOWIEK JEST "OTWARTY" NA BOGA
(CAPAX DEI)

 Pragnienie Boga

 Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka:

Szczególny charakter godności ludzkiej polega na powołaniu człowieka do łączności z Bogiem. Człowiek jest zaproszony do rozmowy z Bogiem już od chwili narodzin: istnieje on bowiem tylko dlatego, że stworzony przez Boga z miłości jest zawsze z miłości zachowywany, i nie żyje w pełnej zgodności z prawdą, jeżeli w sposób wolny nie uzna tej miłości i nie odda się Stworzycielowi.

W ciągu historii, aż do naszych czasów, ludzie w rozmaity sposób wyrażali swoje poszukiwanie Boga przez wierzenia i akty religijne (modlitwy, ofiary, kulty, medytacje itd.). Mimo niejednoznaczności, jaką one mogą w sobie zawierać, te formy wyrazu są tak powszechne, że człowiek może być nazwany istotą religijną.

On z jednego [człowieka] wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi. Określił właściwe czasy i granice ich zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 26-28).

Człowiek może jednak zapomnieć o tym "głębokim i żywotnym połączeniu z Bogiem", może go nie dostrzegać, a nawet wprost je odrzucać. Źródła takich postaw mogą być bardzo zróżnicowane: bunt przeciw obecności zła w świecie, niewiedza lub obojętność religijna, troski doczesne i bogactwa, zły przykład wierzących, prądy umysłowe wrogie religii, a wreszcie skłonność człowieka grzesznego do ukrywania się ze strachu przed Bogiem i do ucieczki przed Jego wezwaniem.

 "Niech się weseli serce szukających Pana" (Ps 105, 3). Nawet jeśli człowiek może zapomnieć o Bogu lub Go odrzucić, to Bóg nie przestaje wzywać każdego człowieka, aby Go szukał, a dzięki temu znalazł życie i szczęście. Takie szukanie wymaga od człowieka całego wysiłku jego rozumu, prawości woli, "szczerego serca", a także świadectwa innych, którzy uczyliby go szukania Boga.

Jakże wielki jesteś, Panie, i godny, by Cię sławić. Wspaniała jest Twoja moc, a Twojej Mądrości nikt nie zmierzy. Pragnie Cię sławić człowiek, cząstka Twego stworzenia, który dźwiga swój śmiertelny los; nosi świadectwo swego grzechu i dowód tego, że Ty pysznym się sprzeciwiasz. A jednak pragnie Cię sławić ta cząstka Twego stworzenia. Ty sam sprawiasz, że znajduje on ukojenie w wielbieniu Ciebie. Stworzyłeś nas bowiem dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie.

 Drogi prowadzące do poznania Boga

 Człowiek stworzony na obraz Boga, powołany, by Go poznawać i miłować, szukając Boga, odkrywa pewne "drogi" wiodące do Jego poznania. Nazywa się je także "dowodami na istnienie Boga"; nie chodzi tu jednak o dowody, jakich poszukują nauki przyrodnicze, ale o "spójne i przekonujące argumenty", które pozwalają osiągnąć prawdziwą pewność.
Punktem wyjścia tych "dróg" prowadzących do Boga jest stworzenie: świat materialny i osoba ludzka.

 Świat: biorąc za punkt wyjścia ruch i stawanie się, przygodność, porządek i piękno świata, można poznać Boga jako początek i cel wszechświata.

Święty Paweł stwierdza w odniesieniu do pogan: "To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła" (Rz 1, 19-20).

Święty Augustyn mówi: "Zapytaj piękno ziemi, morza, powietrza, które rozprzestrzenia się i rozprasza; zapytaj piękno nieba... zapytaj wszystko, co istnieje. Wszystko odpowie ci: Spójrz i zauważ, jakie to piękne. Piękno tego, co istnieje, jest jakby wyznaniem (confessio). Kto uczynił całe to piękno poddane zmianom, jeśli nie Piękny (Pulcher), nie podlegający żadnej zmianie?"

 Człowiek: zadaje sobie pytanie o istnienie Boga swoją otwartością na prawdę i piękno, swoim zmysłem moralnym, swoją wolnością i głosem sumienia, swoim dążeniem do nieskończoności i szczęścia. W tej wielorakiej otwartości dostrzega znaki swojej duchowej duszy. "Zalążek wieczności, który w sobie nosi, nie może być sprowadzany do samej tylko materii"  - jego dusza może mieć początek tylko w Bogu.

 Świat i człowiek świadczą o tym, że nie mają w sobie ani swej pierwszej zasady, ani swego ostatecznego celu, ale uczestniczą w Bycie samym w sobie, który nie ma ani początku, ani końca. W ten sposób tymi różnymi "drogami" człowiek może dojść do poznania istnienia rzeczywistości, która jest pierwszą przyczyną i ostatecznym celem wszystkiego, "a którą wszyscy nazywają Bogiem".

 Władze człowieka uzdalniają go do poznania istnienia osobowego Boga. Aby jednak człowiek mógł zbliżyć się do Niego, Bóg zechciał objawić mu się i udzielić łaski, by mógł przyjąć to objawienie w wierze. Dowody na istnienie Boga mogą jednak przygotować człowieka do wiary i pomóc mu stwierdzić, że wiara nie sprzeciwia się rozumowi ludzkiemu.

 Poznanie Boga według nauczania Kościoła

 "Święta Matka Kościół utrzymuje i naucza, że naturalnym światłem rozumu ludzkiego można z rzeczy stworzonych w sposób pewny poznać Boga, początek i cel wszystkich rzeczy". Bez tej zdolności człowiek nie mógłby przyjąć Objawienia Bożego. Człowiek posiada tę zdolność, ponieważ jest stworzony "na obraz Boży".

 W konkretnych warunkach historycznych, w jakich się znajduje, człowiek napotyka jednak wiele trudności w poznaniu Boga za pomocą samego światła rozumu:

Umysł ludzki zasadniczo mógłby o własnych siłach dojść do prawdziwego i pewnego poznania tak jedynego osobowego Boga, który przez swoją Opatrzność czuwa nad światem i nim rządzi, jak i prawa naturalnego, które Stwórca wypisał w naszych duszach. Skuteczne i owocne wykorzystanie za pomocą rozumu tych wrodzonych zdolności natrafia jednak w praktyce na liczne przeszkody. Prawdy dotyczące Boga oraz relacji między Bogiem i ludźmi przekraczają w sposób absolutny porządek rzeczy podpadających pod zmysły i gdy powinny one wyrazić się w czynach i kształtować życie, wymagają od człowieka poświęcenia i wyrzeczenia się siebie. Rozum ludzki natomiast w poszukiwaniu takich prawd napotyka trudności wynikające z wpływu zmysłów i wyobraźni oraz ze złych skłonności spowodowanych przez grzech pierworodny. Sprawia to, że w tych dziedzinach ludzie łatwo sugerują się błędem lub przynajmniej niepewnością w tym, czego nie chcą uznać za prawdę.

Z tego powodu człowiek potrzebuje światła Objawienia Bożego nie tylko wtedy, gdy chodzi o to, co przekracza możliwości jego zrozumienia, lecz także, "by nawet prawdy religijne i moralne, które same przez się nie są niedostępne rozumowi, w obecnym stanie rodzaju ludzkiego mogły być poznane przez wszystkich w sposób łatwy, z zupełną pewnością i bez domieszki błędu".

 Jak mówić o Bogu?

Broniąc zdolności rozumu ludzkiego do poznania Boga, Kościół wyraża swoją ufność w możliwość mówienia o Bogu wszystkim ludziom i z wszystkimi ludźmi. Przekonanie to stanowi podstawę jego dialogu z innymi religiami, z filozofią i nauką, a także z niewierzącymi i ateistami.

 Ponieważ nasze poznanie Boga jest ograniczone, ograniczeniom podlega również nasz język, którym mówimy o Bogu. Nie możemy określać Boga inaczej, jak tylko biorąc za punkt wyjścia stworzenie, i to tylko według naszego ludzkiego, ograniczonego sposobu poznania i myślenia.

Wszystkie stworzenia noszą w sobie pewne podobieństwo do Boga, w szczególny sposób człowiek - stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Różnorodne doskonałości stworzeń (ich prawda, dobro, piękno) odzwierciedlają więc nieskończoną doskonałość Boga. Dlatego też możemy Go określać na podstawie doskonałości Jego stworzeń, "bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę" (Mdr 13, 5).

 Bóg przewyższa wszelkie stworzenia. Trzeba zatem nieustannie oczyszczać nasz język z tego, co ograniczone, obrazowe i niedoskonałe, by nie pomieszać "niewypowiedzianego, niepojętego, niewidzialnego i nieuchwytnego"  Boga z naszymi ludzkimi sposobami wyrażania. Słowa ludzkie pozostają zawsze nieadekwatne wobec tajemnicy Boga.

Mówiąc w ten sposób o Bogu, nasz język ujawnia wprawdzie swój ludzki charakter, ale w istocie odnosi się do samego Boga, chociaż nie może Go wyrazić w Jego nieskończonej prostocie. Trzeba bowiem pamiętać, że "gdy wskazujemy na podobieństwo między Stwórcą i stworzeniem, to zawsze niepodobieństwo między nimi jest jeszcze większe", i że "mówiąc o Bogu, nie możemy określić, kim On jest, ale wyłącznie kim nie jest i jakie miejsce zajmują inne byty w stosunku do Niego".

W skrócie

 Człowiek ze swej natury i powołania jest istotą religijną. Wychodząc od Boga i zdążając do Boga, człowiek tylko wtedy żyje życiem w pełni ludzkim, gdy w sposób wolny przeżywa swoją więź z Bogiem.

 Człowiek został stworzony do życia w komunii z Bogiem, w którym znajduje swoje szczęście. "Gdy przylgnę do Ciebie całym sobą, skończy się wszelki ból i wszelki trud. Moje życie będzie życiem prawdziwym, całe napełnione Tobą".

 Gdy człowiek słucha orędzia stworzeń i głosu swego sumienia, może osiągnąć pewność co do istnienia Boga, Przyczyny i Celu wszystkiego.

 Kościół naucza, że jedynego i prawdziwego Boga, naszego Stwórcę i Pana, można poznać w sposób pewny przez Jego dzieła, za pomocą naturalnego światła rozumu.

48 Możemy rzeczywiście określać Boga, opierając się na różnorodnych doskonałościach stworzeń, podobnych do Boga nieskończenie doskonałego, nawet jeśli nasz ograniczony język nie wyczerpuje Jego tajemnicy.

 "Stworzenie bez Stwórcy ginie". Dlatego wierzący czują się przynaglani przez miłość Chrystusa, by nieść światło Boga żywego tym, którzy Go nie znają lub odrzucają.

KKK(Katechizm Kościoła Katolickiego)


sobota, 20 października 2012

Co 3 minuty ginie jeden z nas

Sytuacja chrześcijan na świecie się pogorszyła Jak wynika z najnowszego raportu na temat wolności religii w świecie międzynarodowej organizacji „Kirche In Not” ( Kościół w potrzebie), jedynie w co czwartym kraju, prawa chrześcijan są respektowane. Statystycznie, na świecie, co trzy minuty zabijany jest ktoś tylko dlatego, że jest chrześcijaninem. Z raportu wynika, że chrześcijanie są najbardziej represjonowaną wspólnotą religijna we współczesnym świecie. Najtrudniejsze położenie chrześcijan jest nadal w Arabii Saudyjskiej, Pakistanie oraz w Iranie. Znacznie pogorszyła się natomiast ich sytuacja w Północnej Afryce, w takich krajach jak Tunezja, Egipt, czy Libia, co jest konsekwencją przejęcia tam władzy, po tzw. „arabskiej wiośnie”, przez radykalne środowiska muzułmańskie.Konsekwentnie prowadzą one politykę czystek religijnych, starają się doprowadzić do tego, aby chrześcijanie opuścili te kraje. Stali się oni również często ofiarami wojny domowej w Syrii, gdzie wcześniej cieszyli się względną swobodą. Antychrześcijańskie prześladowania nasiliły się także w kilku innych krajach afrykańskich, na skutek agresywnej postawy wyznawców islamu. W tym kontekście raport wymienia Kenię, Czad, Mali oraz Nigerię. Jednocześnie raport wskazuje na pozytywne zjawisko, jakim są coraz przejawy solidarności polityków krajów europejskich z represjonowanymi wspólnotami chrześcijańskimi na świecie. W tym kontekście wymieniane są rezolucje parlamentów Niemiec, Włoch oraz Belgii, a także aktywność Parlamentu Europejskiego. za wiara.pl

niedziela, 7 października 2012

Rok Wiary!


PORTA FIDEI
OGŁASZAJĄCY ROK WIARY

1. «Podwoje wiary» (por. Dz 14, 27) są dla nas zawsze otwarte. Wiodą one do życia w komunii z Bogiem i pozwalają wejść do Jego Kościoła. Próg ten można przekroczyć, kiedy głoszone jest Słowo Boże, a serce poddaje się kształtowaniu przez łaskę, która przemienia. Przekroczenie tych podwoi oznacza wyruszenie w drogę, która trwa całe życie. Zaczyna ją chrzest (por. Rz 6, 4), dzięki któremu możemy wzywać Boga jako Ojca, a kończy przejście przez śmierć do życia wiecznego, będącego owocem zmartwychwstania Pana Jezusa, który poprzez dar Ducha Świętego zechciał włączyć w swą chwałę tych, którzy w Niego wierzą (por. J 17, 22). Wyznawanie wiary w Trójcę Świętą — Ojca, Syna i Ducha Świętego — oznacza wiarę w jednego Boga, który jest miłością (por. 1 J 4, 8): Ojca, który w pełni czasów posłał swego Syna dla naszego zbawienia; Jezusa Chrystusa, który w tajemnicy swej śmierci i zmartwychwstania odkupił świat; Ducha Świętego, który prowadzi Kościół przez wieki w oczekiwaniu na chwalebny powrót Pana.

2. Od początku mojej posługi Następcy Piotra przypominałem o potrzebie odnalezienia drogi wiary, aby coraz wyraźniej ukazywać radość i odnowiony entuzjazm, które rodzi spotkanie z Chrystusem. W homilii podczas Mszy św. na rozpoczęcie mojego pontyfikatu powiedziałem: «Kościół jako całość, a w nim jego pasterze muszą tak jak Chrystus wyruszyć w drogę, aby wyprowadzić ludzi z pustyni ku przestrzeni życia, ku przyjaźni z Synem Bożym, ku Temu, który daje nam życie — pełnię życia» (1). Zdarza się obecnie dość często, że chrześcijanie bardziej troszczą się o konsekwencje społeczne, kulturowe i polityczne swego zaangażowania, myśląc, że wiara wciąż jest oczywistą przesłanką życia wspólnego. W rzeczywistości, założenie to nie tylko przestało być oczywiste, ale często bywa wręcz negowane (2). Podczas gdy w przeszłości możliwe było uznanie, że istnieje jednorodna tkanka kulturowa, powszechnie akceptowana w swym odniesieniu do treści wiary i inspirowanych nią wartości, to obecnie wydaje się, że w znacznej części społeczeństwa już tak nie jest, z powodu głębokiego kryzysu wiary, który dotknął wielu ludzi.

3. Nie możemy zgodzić się na to, aby sól utraciła smak, a światło było umieszczone pod korcem (por. Mt 5, 13-16). Także współczesny człowiek może na nowo odczuć potrzebę, by — jak Samarytanka — pójść do studni i słuchać Jezusa, który zachęca do wiary w Niego i czerpania z Jego źródła, tryskającego wodą żywą (por. J 4, 14). Musimy na nowo z chęcią karmić się Słowem Bożym, wiernie przekazywanym przez Kościół, i Chlebem życia, danymi jako wsparcie tym, którzy są Jego uczniami (por. J 6, 51). Nauczanie Jezusa w rzeczywistości nadal rozbrzmiewa w naszych dniach z tą samą mocą: «Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne» (J 6, 27). My również, jak ci, którzy Go słuchali, zadajemy to samo pytanie: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?» (J 6, 28). Znamy odpowiedź Jezusa: «Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał» (J 6, 29). Wiara w Jezusa Chrystusa jest więc drogą do osiągnięcia zbawienia w sposób ostateczny.

4. W świetle tego wszystkiego postanowiłem ogłosić Rok Wiary. Rozpocznie się on 11 października 2012 r., w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II, a zakończy się w uroczystość naszego Pana Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, 24 listopada 2013 r. 11 października 2012 r. upłynie także dwadzieścia lat od opublikowania Katechizmu Kościoła Katolickiego, tekstu promulgowanego przez mojego poprzednika, błogosławionego papieża Jana Pawła II (3), aby ukazać wszystkim wiernym siłę i piękno wiary. Przygotowanie tego dokumentu, autentycznego owocu Soboru Watykańskiego II, było postulowane przez Nadzwyczajne Zgromadzenie Synodu Biskupów w 1985 r. jako narzędzie mające służyć katechezie (4), i powstał dzięki współpracy całego episkopatu Kościoła katolickiego. Właśnie na październik 2012 r. zwołałem Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, którego temat brzmi «Nowa ewangelizacja mająca na celu przekazywanie wiary chrześcijańskiej». Będzie to sprzyjająca okazja do wprowadzenia całej wspólnoty kościelnej w okres szczególnej refleksji i odkrywania na nowo wiary. Nie po raz pierwszy Kościół jest wzywany do obchodów Roku Wiary. Mój czcigodny poprzednik, sługa Boży Paweł VI ogłosił podobny Rok Wiary w 1967 r., aby upamiętnić męczeństwo apostołów Piotra i Pawła w 1900. rocznicę złożenia przez nich najwyższego świadectwa. Miał to być w jego zamierzeniu uroczysty moment, w którym w całym Kościele będzie «prawdziwie i szczerze wyznana ta sama wiara». Chciał on ponadto, aby ta wiara była potwierdzona w sposób «indywidualny i zbiorowy, wolny i świadomy, wewnętrzny i zewnętrzny, pokorny i szczery» (5). Myślał, że w ten sposób cały Kościół będzie mógł zyskać na nowo «wyraźną świadomość swej wiary, aby ją ożywić, oczyścić, aby ją potwierdzić oraz wyznawać» (6). Wielkie wstrząsy, które miały miejsce podczas owego Roku, ukazały jeszcze wyraźniej potrzebę tego rodzaju obchodów. Zakończyło je «Wyznanie wiary ludu Bożego» (7), co miało zaświadczyć, jak bardzo istotne treści, które od wieków stanowią dziedzictwo wszystkich wierzących, wymagają ciągłego potwierdzania, zrozumienia i pogłębiania w nowy sposób, aby dawać konsekwentne świadectwo w innych niż w przeszłości warunkach historycznych.

5. Pod pewnymi względami mój czcigodny poprzednik postrzegał ten Rok jako «konsekwencję i wymóg posoborowy» (8), dobrze zdając sobie sprawę z poważnych trudności swoich czasów, zwłaszcza w odniesieniu do wyznawania prawdziwej wiary i jej poprawnej interpretacji. Uznałem, że zainaugurowanie Roku Wiary w połączeniu z 50. rocznicą otwarcia Soboru Watykańskiego II może być dobrą okazją do tego, aby zrozumieć, że  teksty należące do spuścizny pozostawionej przez ojców soborowych, zgodnie ze słowami  bł. Jana Pawła II, «nie tracą wartości ani blasku. Konieczne jest, aby były należycie odczytywane, poznawane i przyswajane jako miarodajne i normatywne teksty Magisterium, należące do Tradycji Kościoła. Dzisiaj, po zakończeniu Jubileuszu, szczególnie mocno odczuwam powinność ukazywania Soboru jako wielkiej łaski, która stała się dobrodziejstwem dla Kościoła w XX wieku: został on dany jako niezawodna busola, wskazująca nam drogę w stuleciu, które się rozpoczyna» (9). Ja również pragnę z naciskiem potwierdzić to, co powiedziałem na temat Soboru kilka miesięcy po moim wyborze na Następcę Piotra: «Jeśli go odczytujemy i przyjmujemy w świetle prawidłowej hermeneutyki, może on być i coraz bardziej stawać się wielką mocą służącą zawsze potrzebnej odnowie Kościoła» (10).

6. Odnowa Kościoła dokonuje się także przez świadectwo, jakie dają życiem wierzący: chrześcijanie są faktycznie powołani, aby przez samo swoje istnienie w świecie ukazywali blask Słowa prawdy, jakie pozostawił nam Pan Jezus. Właśnie Sobór w Konstytucji dogmatycznej Lumen gentium stwierdził: «Podczas gdy Chrystus, 'święty, niewinny, nieskalany' (Hbr 7, 26), nie znał grzechu (2 Kor 5, 21), lecz przyszedł jedynie dla przebłagania za grzechy ludu (por. Hbr 2, 17), Kościół, w którego łonie znajdują się grzesznicy, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, nieustannie podejmuje pokutę i odnowę. Kościół 'wśród prześladowań świata i pociech Bożych podąża naprzód w pielgrzymce', głosząc krzyż i śmierć Pana, aż przyjdzie (por. 1 Kor 11, 26). Mocą zaś zmartwychwstałego Pana krzepi się, aby swoje utrapienia i trudności, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne, przezwyciężać cierpliwością i miłością, a Jego misterium, choć pod osłoną, wiernie przecież objawiać w świecie, dopóki się ono na koniec nie ujawni w pełnym świetle» (11).
W tej perspektywie Rok Wiary jest zachętą do autentycznego i nowego nawrócenia się do Pana, jedynego Zbawiciela świata. W tajemnicy Jego śmierci i zmartwychwstania Bóg objawił w pełni miłość, która zbawia i wzywa ludzi do przemiany życia przez odpuszczenie grzechów (por. Dz 5, 31). Według apostoła Pawła, ta Miłość wprowadza człowieka w nowe życie: «Przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu — jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca» (Rz 6, 4). Dzięki wierze to nowe życie kształtuje całą ludzką egzystencję, opierając się na radykalnej nowości zmartwychwstania. W takiej mierze, w jakiej człowiek dobrowolnie okazuje gotowość, jego myśli, uczucia, mentalność i zachowania powoli są oczyszczane i przekształcane, w procesie, który w tym życiu nigdy w pełni się nie kończy. «Wiara, która działa przez miłość» (Ga 5, 6) staje się nowym kryterium myślenia i działania, które przemienia całe życie człowieka (por. Rz 12, 2; Kol 3, 9-10; Ef 4, 20-29; 2 Kor 5,17).

7. «Caritas Christi urget nos» (2 Kor 5, 14) — miłość Chrystusa wypełnia nasze serca i pobudza nas do ewangelizacji. Dzisiaj, tak jak wówczas, posyła On nas na drogi świata, abyśmy głosili Jego Ewangelię wszystkim narodom ziemi (por. Mt 28, 19). Swoją miłością Jezus Chrystus przyciąga do siebie ludzi z każdego pokolenia: w każdym czasie zwołuje on Kościół, powierzając mu głoszenie Ewangelii, nakazem, który zawsze jest nowy. Z tego względu także dziś potrzeba bardziej przekonanego zaangażowania Kościoła na rzecz nowej ewangelizacji, aby na nowo odkryć w wierzeniu radość i odnaleźć zapał do przekazywania wiary. Zaangażowanie misyjne wierzących, którego nigdy nie może zabraknąć, czerpie żywotną siłę w codziennym odkrywaniu Jego miłości. Wiara bowiem rośnie, gdy jest przeżywana jako doświadczenie doznawanej miłości i kiedy jest przekazywana jako doświadczenie łaski i radości. Powoduje, że życie wiernych wydaje owoce, bo dzięki nadziei serce rośnie, oraz umożliwia składanie skutecznego świadectwa: otwiera w istocie serca i umysły słuchających na zaproszenie Pana, aby przylgnęli do Jego słowa, by stali się Jego uczniami. Wierni, stwierdza św. Augustyn, «wzmacniają się przez wiarę» (12). Święty biskup Hippony miał słuszny powód, aby tak się wyrazić. Jak wiemy, jego życie było ciągłym poszukiwaniem piękna wiary, dopóki jego serce nie znalazło spoczynku w Bogu (13). Jego liczne pisma, w których wyjaśniał znaczenie wiary i prawdę wiary, pozostają aktualne do dziś jako bezcenne dziedzictwo i pozwalają nadal tak wielu ludziom poszukującym Boga znaleźć właściwą ścieżkę, aby dojść do «podwoi wiary».
Tak więc tylko gdy się wierzy, wiara rośnie i się umacnia; nie ma innej możliwości, by zyskać pewność co do własnego życia, jak tylko coraz bardziej powierzając siebie w ręce tej miłości, która zdaje się coraz większa, ponieważ swoje źródło ma w Bogu.

8. Z tej radosnej okazji pragnę zachęcić współbraci biskupów na całym świecie, żeby jednoczyli się z Następcą Piotra w tym czasie duchowej łaski, który daje nam Pan, by upamiętnić cenny dar wiary. Chcielibyśmy obchodzić ten Rok Wiary w sposób godny i owocny. Potrzebna jest wzmożona refleksja na temat wiary, aby pomóc wszystkim wierzącym w Chrystusa uczynić bardziej świadomym i ożywić ich przywiązanie do Ewangelii, zwłaszcza w okresie głębokiej przemiany, jaki ludzkość przeżywa obecnie. Będziemy mieli sposobność wyznawać wiarę w zmartwychwstałego Pana w naszych katedrach i kościołach całego świata; w naszych domach i rodzinach, aby każdy silnie odczuł potrzebę lepszego zrozumienia i przekazywania przyszłym pokoleniom odwiecznej wiary. Wspólnoty zakonne oraz parafialne, wszystkie stare i nowe wspólnoty kościelne będą mogły w tym Roku złożyć publiczne wyznanie Credo.

9. Pragniemy, aby ten Rok rozbudził w każdym wierzącym aspirację do wyznawania wiary w pełni i z odnowionym przekonaniem, z ufnością i nadzieją. Będzie to też dobra okazja, by z większym zaangażowaniem celebrować wiarę w liturgii, a zwłaszcza w Eucharystii, która «jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i zarazem jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc» (14). Jednocześnie pragniemy, żeby świadectwo życia ludzi wierzących było coraz bardziej wiarygodne. Zwłaszcza w tym Roku każdy wierzący powinien na nowo odkryć treść wiary, którą wyznaje, celebruje, przeżywa i przemadla (15), i zastanowić się nad samym aktem wiary.
Nie przypadkiem w pierwszych wiekach chrześcijanie musieli uczyć się Credo na pamięć. Było ono ich codzienną modlitwą, aby nie zapominali o zobowiązaniu przyjętym wraz z chrztem. Słowami bogatymi w znaczenie przypomina o tym św. Augustyn, kiedy w homilii na temat redditio symboli — przekazania Credo — mówi: «Skład Apostolski, który otrzymaliście wszyscy razem i który odmówiliście jeden po drugim, to słowa, na których opiera się, jak na stałym fundamencie, wiara Matki-Kościoła, a fundamentem tym jest Chrystus Pan (...) Otrzymaliście więc i powtarzaliście to, co wiernie powinniście naśladować, co w duszy i sercu zawsze powinniście zachowywać, co powinniście na łożach waszych odmawiać, o czym myślicie na placach i miejscach publicznych, o czym także i podczas posiłków waszych nie zapominajcie, strzeżcie tego w sercu, chociaż ciało zasypia» (16).

10. Chciałbym w tym miejscu przedstawić w zarysie program, który pomoże w głębszym zrozumieniu nie tylko treści wiary, ale wraz z nimi także aktu, przez który decydujemy się całkowicie powierzyć Bogu, w pełnej wolności. Istnieje w istocie głęboka jedność między aktem, którym się wierzy, a treścią, z którą się zgadzamy. Apostoł Paweł umożliwia wejście w tę rzeczywistość, kiedy pisze: «Sercem przyjęta wiara prowadzi do sprawiedliwości, a wyznawanie jej ustami — do zbawienia» (Rz 10, 10). Serce wskazuje, że pierwszym aktem, przez który dochodzi się do wiary, jest dar Boga i działanie łaski, która przemienia osobę aż do głębi jej serca.
W tym względzie szczególnie wymowny jest przykład Lidii. Św. Łukasz opowiada, że  Paweł, kiedy przebywał w Filippi, poszedł w szabat głosić Ewangelię paru kobietom; była wśród nich Lidia, a «Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła» (Dz 16, 14). To wyrażenie zawiera ważny sens.  Św. Łukasz uczy, że nie wystarcza znajomość treści, w które należy wierzyć, jeżeli serce, autentyczne sanktuarium człowieka, nie zostaje otwarte przez łaskę, która umożliwia głębsze spojrzenie i zrozumienie, że to, co zostało ogłoszone, jest Słowem Bożym.
«Wyznawanie ustami» wskazuje z kolei, że konsekwencją wiary jest dawanie świadectwa i zaangażowanie. Chrześcijanin nigdy nie może uważać, że wiara jest sprawą prywatną. Wiara jest decyzją o tym, że jest się z Panem, żyje się z Nim. To «bycie z Nim» prowadzi do zrozumienia powodów, dla których się wierzy. Wiara, właśnie dlatego, że jest aktem wolności, wymaga również odpowiedzialności społecznej za to, w co się wierzy. Kościół w dniu Pięćdziesiątnicy ukazuje z całą oczywistością ów publiczny wymiar wiary i głoszenia jej bez lęku każdej osobie. To dar Ducha Świętego, który uzdalnia do misji i umacnia nasze świadectwo, czyniąc je szczerym i odważnym.

Wyznanie wiary jest aktem zarówno osobistym, jak i wspólnotowym. Pierwszym podmiotem wiary jest bowiem Kościół. W wierze wspólnoty chrześcijańskiej każdy otrzymuje chrzest, skuteczny znak przyłączenia do ludu wierzących, aby zyskać zbawienie. Jak stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego: «'Wierzę' — to wiara Kościoła wyznawana osobiście przez każdego wierzącego, przede wszystkim w chwili chrztu. 'Wierzymy' — to wiara Kościoła wyznawana przez biskupów zgromadzonych na soborze lub, bardziej ogólnie, przez zgromadzenie liturgiczne wierzących. 'Wierzę' — mówi także Kościół, nasza Matka, który przez swoją wiarę odpowiada Bogu i który uczy nas mówić: 'Wierzę', 'Wierzymy'» (17).

Jak można zauważyć, znajomość treści wiary jest istotna, by wyrazić swą zgodę, to znaczy, aby w pełni, rozumem i wolą, przyjąć to, co proponuje Kościół. Znajomość wiary wprowadza w pełnię tajemnicy zbawczej, objawionej przez Boga. Zgoda oznacza  więc, że kiedy się wierzy, w sposób wolny przyjmuje się całą tajemnicę wiary, bo gwarantem jej prawdy jest sam Bóg, który objawia się i pozwala poznać swą tajemnicę miłości (18).
Z drugiej strony, nie możemy zapominać, że w naszym kontekście kulturowym wielu ludzi, choć nie twierdzi, że ma dar wiary, szczerze poszukuje ostatecznego sensu i definitywnej prawdy o swym istnieniu i świecie. To poszukiwanie jest autentyczną «preambułą» wiary, gdyż kieruje ludzi na drogę prowadzącą do tajemnicy Boga. Ludzki umysł nosi w sobie bowiem potrzebę tego, «co wartościowe, nieprzemijalne» (19). Ta potrzeba stanowi nieustanne wezwanie, trwale wpisane w serce człowieka, aby wyruszać w drogę w poszukiwaniu Tego, którego byśmy nie szukali, gdyby wcześniej nie wyszedł nam na spotkanie (20).  Wiara zaprasza nas właśnie na to spotkanie i w pełni nas otwiera.

11. Cenną i niezbędną pomocą w systematycznym poznawaniu treści wiary jest dla wszystkich Katechizm Kościoła Katolickiego. Jest on jednym z najważniejszych owoców  Soboru Watykańskiego II. W Konstytucji apostolskiej Fidei depositum, która nieprzypadkowo została podpisana w trzydziestą rocznicę otwarcia Soboru  Watykańskiego II, papież Jan Paweł II napisał: «Katechizm przyczyni się w znacznym stopniu do odnowy całego życia Kościoła (...) Uznaję go za pożyteczne i właściwe narzędzie służące umacnianiu komunii Kościoła oraz za bezpieczną normę nauczania prawd wiary» (21).
Właśnie w tej perspektywie Rok Wiary powinien być wyrazem wspólnego zobowiązania do odkrycia na nowo i zgłębiania podstawowych treści wiary, których systematyczna i organiczna synteza znajduje się w Katechizmie Kościoła Katolickiego. W nim bowiem staje się widoczne bogactwo nauczania, które Kościół przyjął, zachował i przedstawiał na przestrzeni dwóch tysiącleci swej historii. Od Pisma Świętego po ojców Kościoła, od mistrzów teologii po świętych, którzy żyli na przestrzeni wieków, Katechizm stanowi trwały zapis wielu sposobów, w jakie Kościół medytował nad wiarą i rozwijał nauczanie, aby dać wiernym pewność w ich życiu wiary.

Samą swoją strukturą Katechizm Kościoła Katolickiego ukazuje rozwój wiary, a także porusza wielkie kwestie życia powszedniego. Stronica po stronicy odkrywamy, że to, co się przedstawia, nie jest jakąś teorią, ale spotkaniem z Osobą, która żyje w Kościele. Po wyznaniu wiary zostaje bowiem objaśnione życie sakramentalne, w którym Chrystus jest obecny, działa i nadal buduje swój Kościół. Bez liturgii i sakramentów wyznanie wiary nie byłoby skuteczne, gdyż brakowałoby mu łaski, która wspiera świadectwo chrześcijan. Podobnie, nauczanie Katechizmu na temat życia moralnego nabiera swego pełnego znaczenia, jeżeli powiązane jest z wiarą, liturgią i modlitwą.

12. Z tego względu w Roku, o którym mówimy, Katechizm Kościoła Katolickiego może być prawdziwym narzędziem umacniania wiary, zwłaszcza dla tych, którzy troszczą się o formację chrześcijan, tak istotną w naszym kontekście kulturowym. Mając to na uwadze, poprosiłem Kongregację Nauki Wiary, by w porozumieniu z kompetentnymi dykasteriami Stolicy Apostolskiej zredagowała Notę, która będzie zawierała wskazania dla Kościoła i wiernych, jak przeżyć ten Rok Wiary w sposób najbardziej efektywny i właściwy, w służbie wiary i ewangelizacji.
Bardziej niż w przeszłości wiara staje w obliczu szeregu pytań, wynikających ze zmiany mentalności, która zwłaszcza w obecnych czasach zawęża zakres tego, co racjonalnie pewne, do osiągnięć naukowych i technologicznych. Jednakże Kościół nigdy nie bał się dowodzić, że nie może być konfliktu między wiarą a prawdziwą nauką, ponieważ obie, choć różnymi drogami, dążą do  prawdy (22).

13. W tym Roku niezmiernie ważne będzie przypomnienie historii naszej wiary, którą cechuje niezgłębiona tajemnica, jaką jest splot świętości i grzechu. Podczas gdy pierwsza z nich ukazuje ogromny wkład, jaki wnieśli mężczyźni i kobiety we wzrost i rozwój wspólnoty przez świadectwo swego życia, to drugi musi pobudzać każdego do szczerego i trwałego wysiłku nawrócenia, by doświadczyć miłosierdzia Ojca, który wychodzi na spotkanie każdego człowieka.

W tym okresie będziemy nieustannie kierować wzrok ku Jezusowi Chrystusowi, «który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala» (Hbr 12, 2);  w Nim znajduje pełny sens wszelka udręka i tęsknota ludzkiego serca. Radość miłości, odpowiedź na dramat cierpienia i bólu, moc przebaczenia w obliczu zniewagi i zwycięstwo życia nad nicością śmierci — wszystko znajduje swój pełny sens w tajemnicy Jego wcielenia, Jego stania się człowiekiem, dzielenia z nami ludzkiej słabości, aby ją przemienić mocą Jego zmartwychwstania. W Nim, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia, znajdują pełne światło przykłady wiary, które naznaczyły te dwa tysiące lat naszej historii zbawienia.

Przez wiarę Maryja przyjęła słowa anioła i uwierzyła w zapowiedź, że stanie się Matką Boga w posłuszeństwie swego oddania (por. Łk 1, 38). Gdy nawiedziła Elżbietę, z Jej ust popłynęła pieśń na cześć Najwyższego, za cuda, jakich dokonuje w tych, którzy się Jemu powierzają (por. Łk 1, 46-55). Z radością i drżeniem wydała na świat swego jedynego Syna, zachowując nienaruszone dziewictwo (por. Łk 2, 6-7). Zaufawszy swemu oblubieńcowi Józefowi, udała się z Jezusem do Egiptu, aby uratować Go przed prześladowaniami Heroda (por. Mt 2, 13-15). Z tą samą wiarą szła za nauczającym Panem i pozostała z Nim aż do Golgoty (por. J 19, 25-27). W wierze Maryja cieszyła się owocami zmartwychwstania Jezusa i zachowując w swoim sercu wszelkie wspomnienia (por. Łk 2, 19.51), przekazała je Dwunastu, którzy byli zgromadzeni z Nią w Wieczerniku, aby otrzymać Ducha Świętego (por. Dz 1, 14; 2, 1-4).
Przez wiarę apostołowie zostawili wszystko, aby pójść za Nauczycielem (por. Mk 10, 28). Uwierzyli w słowa, którymi głosił królestwo Boże obecne i realizujące się w Jego osobie (por. Łk 11, 20). Żyli w jedności z Jezusem, który ich nauczał i pozostawił im nową regułę życia, aby po Jego śmierci byli rozpoznawani jako Jego uczniowie (por. J 13, 34-35). Przez wiarę poszli na cały świat, wypełniając polecenie niesienia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu (por. Mk 16, 15), i bez żadnej obawy głosili wszystkim radość zmartwychwstania, którego byli wiernymi świadkami.
Przez wiarę uczniowie utworzyli pierwszą wspólnotę, zgromadzoną wokół nauki apostołów na modlitwie, celebrowaniu Eucharystii, oddając do dyspozycji wszystkich to, co posiadali, aby  zaspokoić potrzeby braci (por. Dz 2, 42-47).

Z powodu wiary męczennicy oddali swe życie, by zaświadczyć o prawdzie Ewangelii, która ich przemieniła i uczyniła zdolnymi do największego daru miłości, jakim jest przebaczenie swoim prześladowcom.
Przez wiarę kobiety i mężczyźni poświęcali swoje życie Chrystusowi, pozostawiając wszystko, aby żyć w prostocie ewangelicznego posłuszeństwa, ubóstwa i czystości — konkretnych znaków oczekiwania na Pana, który przychodzi bez zwłoki. Przez wiarę tak wielu chrześcijan działało na rzecz sprawiedliwości, aby przełożyć na język konkretu słowo Pana, który przybył, aby głosić wyzwolenie z ucisku i rok łaski dla wszystkich (por. Łk 4,18-19).
Przez wiarę na przestrzeni czasów mężczyźni i kobiety w każdym wieku, których imię jest zapisane w księdze życia (por. Ap 7, 9; 13, 8), wyznawali, że pięknie jest pójść za Panem Jezusem tam, gdzie byli wzywani, żeby dawać świadectwo, iż są chrześcijanami:  w rodzinie, w życiu zawodowym, publicznym, w wykorzystywaniu charyzmatów i pełnieniu posług, do których byli powołani.
Przez wiarę żyjemy także i my: dzięki rozpoznawaniu sercem Pana Jezusa, obecnego w naszym życiu i w historii.

14. Rok Wiary będzie również dobrą okazją do wzmożonego składania świadectwa miłosierdzia. Św. Paweł przypomina: «Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość — te trzy: [jednak] największa z nich jest miłość»  (1 Kor 13, 13). Apostoł Jakub użył słów jeszcze mocniejszych, które zawsze pobudzały chrześcijan: «Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: 'Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!' — a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała — to na co się to przyda?  Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę na podstawie moich uczynków» (Jk 2, 14-18).

Wiara bez miłości nie przynosi owocu, a miłość bez wiary byłaby uczuciem nieustannie zagrożonym przez zwątpienie. Wiara i miłość potrzebują siebie nawzajem, jedna pozwala bowiem drugiej się urzeczywistniać.  Niemało chrześcijan istotnie poświęca swoje życie z miłością osobom samotnym, zepchniętym na margines lub wykluczonym, jako tym, którzy jako pierwsi nas potrzebują i są najważniejsi z tych, których trzeba wesprzeć, ponieważ właśnie w nich odzwierciedla się oblicze samego Chrystusa. Dzięki wierze możemy rozpoznać w tych, którzy proszą o naszą miłość, oblicze zmartwychwstałego Pana. «Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili» (Mt 25, 40) — te Jego słowa są przestrogą, o której nie wolno zapominać, i nieustannym wezwaniem, aby przekazywać innym tę miłość, z którą On troszczy się o nas.  To wiara pozwala rozpoznać Chrystusa, a Jego miłość pobudza do tego, aby spieszyć Mu z pomocą za każdym razem, kiedy w bliźnim staje na drodze naszego życia. Umocnieni wiarą, patrzmy z nadzieją na nasze zaangażowanie w świecie, oczekując «nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka sprawiedliwość» (2 P 3, 13; por. Ap 21, 1).

15. Będąc już u kresu życia, apostoł Paweł prosi swego ucznia Tymoteusza, by «zabiegał o wiarę» (por. 2 Tm 2, 22) z taką samą stałością, jak kiedy był młodym człowiekiem (por. 2 Tm 3, 15). Czujemy, że ta zachęta skierowana jest do każdego z nas, aby nikt nie był leniwy w wierze. Jest ona towarzyszką życia, pozwalającą nam dostrzegać wciąż na nowo cuda, które czyni dla nas Bóg. Wiara, która stara się rozpoznawać znaki czasu we współczesności, zobowiązuje każdego z nas do stawania się żywymi znakami obecności Zmartwychwstałego w świecie. Współczesny świat szczególnie potrzebuje dziś wiarygodnego świadectwa osób mających umysł i serce oświecone przez Słowo Boże i zdolnych otwierać serca i umysły tak wielu ludzi na pragnienie Boga i prawdziwego życia, które nie ma końca.
«By słowo Pańskie szerzyło się i rozsławiało» (2 Tes 3, 1) — oby ten Rok Wiary sprawił, że nasza więź z Chrystusem Panem będzie się coraz bardziej umacniała, gdyż tylko w Nim jest pewność przyszłości i gwarancja prawdziwej i trwałej miłości. Słowa apostoła Piotra rzucają ostatni promień światła na wiarę: «Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary — zbawienie dusz» (1 P 1, 6-9). Chrześcijanie w swym życiu zaznają radości oraz cierpienia. Iluż świętych doświadczało samotności! Iluż wiernych, także w naszych czasach, doświadcza milczenia Boga, podczas gdy chcieliby oni usłyszeć Jego pocieszający głos! Doświadczenia życia z jednej strony pozwalają zrozumieć tajemnicę krzyża i uczestniczyć w cierpieniach Chrystusa (por. Kol 1, 24), a z drugiej są wstępem do radości i nadziei, do których prowadzi wiara: «ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny» (2 Kor 12, 10). Wierzymy z mocnym przekonaniem, że Pan Jezus pokonał zło i śmierć. Powierzamy się Jemu z tą pewną ufnością:  On, obecny wśród nas, zwycięża moc złego (por. Łk 11, 20), a Kościół, widzialna wspólnota Jego miłosierdzia, trwa w Nim jako znak ostatecznego pojednania z Ojcem.

Ten czas łaski zawierzmy Mace Bożej, nazwanej «błogosławioną», ponieważ «uwierzyła» (Łk 1, 45).
BENEDICTUS PP XVI