Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

wtorek, 11 października 2016

Masoneria i Koran

ŚMIERTELNA PUŁAPKA
(fragment książki)
KORAN, FEZ I ZABAWA, CZYLI ZOSTAĆ CZŁONKIEM ŚWIĄTYNI
Shrine (Świątynia) jest bez wątpienia najbardziej wyróżniającą się z form wolnomularstwa, która zarazem najdalej odeszła od masońskich zasad i tradycji. Nawet ci, którzy niewiele wiedzą o masonerii i nie rozumieją pojęcia „mason" - kojarząc je jedynie z kimś, kto kładzie cegły — wiedzą co nieco na temat Shirnes (członków Świątyni). Słysząc słowo „Shriner", większość pomyśli o mężczyznach w czerwonych kapeluszach, niegustownych strojach, błaznujących podczas parady, wykonujących posługi dla społeczeństwa. Jeśli jest się nieco bardziej zorientowanym, kojarzy się Shriners z wielkimi zjazdami i dużym piciem. Wiele osób przechodzi przez życie nie mając pojęcia o istnieniu Rytu Szkockiego albo Rytu York, a takie pojęcia jak Książę Adept (Prince Adept), Mistrz Tajemnicy Królewskiej (Master of the Royal Secret) lub Zakon Templariuszy (Knight Templar) nigdy nic dla nich nie będą znaczyły. Być może nigdy nie usłyszą o Błękitnej Loży i stopniu Mistrza, ale z pewnością będą coś wiedzieli o braciach Świątyni — „Pokazowej Armii Masonerii" („Show Army of Masonry"), o bardzo wysokich notowaniach. Wiedziałem, kim są Shriners, zanim jeszcze cokolwiek wiedziałem o reszcie masonerii. Od momentu wstąpienia do Loży myślałem, że pewnego dnia zostanę jednym z nich (…). W Błękitnej Loży byłem Starszym Mówcą i przygotowywałem się do stanowiska Młodszego Dozorcy, tylko o dwa „krzesła" od pozycji Czcigodnego Mistrza. Wszystkie te odpowiedzialne stanowiska trzymały mnie w nieustannym ruchu. W każdym razie, następnej jesieni, po Zgromadzeniu, postanowiłem wstąpić do Shrine (...). Na początku wybrano kandydatów z problemami zdrowotnymi, które mogłyby stworzyć pewne ryzyko podczas inicjacji. Na miejscu byli lekarze, którzy przepytali i przebadali kandydatów i wydzielili grupę tych, którzy byli chorzy. Owinięto im wokół nadgarstka białą taśmę i pozwolono usiąść na boku podczas najbardziej awanturniczej części ceremoniału (...). Po medycznym odsiewie, przyszła kolej na część ze znęcaniem, która była bardzo dziecinna. Choć właściwie, nie tylko dziecinna, ale też po prostu wulgarna. W pewnym momencie umieszczono nas w dużej, siatkowej klatce i jeden z Shriners wspiął się na jej szczyt. Wyciągnął bardzo wiarygodnie wyglądającego gumowego penisa, który był połączony z ukrytą w ubraniu torbą pełną wody i ku radosnym wyciom tłumu, wylał na nas jej zawartość. Potem nadszedł czas na poważną część rytuału, z przysięgą. Złożyliśmy zobowiązanie z makabrycznymi krwawymi konsekwencjami, jeśli wyjawimy „sekrety" (jedną z form okaleczenia, na którą się zgodziliśmy, było „przebicie gałek ocznych ostrzem o trzech brzegach"). Z Koranem na ołtarzu przypieczętowaliśmy naszą solenną przysięgę w imię „Allacha, Boga Arabów, Muzułmanów i Mahometan, Boga naszych ojców" (,,Allah, the God of Arabs, Moslem, Mohammedan, the God of our Fathers"). Nie była to pierwsza przysięga krwi, którą składałem (przechodziłem przez nie przy każdym stopniu) i zwróciło moją uwagę, że sięgano tu — podobnie jak w reszcie rytuału — po odległe inscenizacje — Arabów, Allacha, boga mahometan. Byłem nieco rozczarowany dziecinną i wulgarną naturą wtajemniczenia, ale nie dziwiło mnie to. Była to przecież Shrine i „zabawa" była ich znakiem firmowym (...). Byłem dumny z mojego nowego, czerwonego fezu ze złotym rantem i pióropusikiem. Nie widziałem sposobu, jak bardziej zapełnić moje życie. Wciąż odczuwałem duchową pustkę; wciąż szukałem religii.

P.S
W dobrze zorganizowanej loży, oprócz nieokreślonych filozoficznych pojęć, nigdy nie wymawia się imienia Jezusa. Nigdy nie odmawia się modlitw skierowanych do niego, a przy czytaniu pism, wszystkie odnośniki do Chrystusa po prostu się omija. Na przykład, w rytuale używany jest Drugi List św. Pawła do Tesaloniczan 3,6, ale nie w tej formie, w jakiej występuje w Biblii, słowa ,,w imię naszego Pana Jesusa Chrystusa" są zupełnie pominięte. Podobnie, rytuał obejmuje Pierwszy List św. Piotra 2,5, gdzie przeskakuje się słowa „przez Jezusa Chrystusa". Albert Mickey, drugi po Albercie Pike'u autorytet masonerii, nazywa zmiany w pismach „drobnymi, lecz koniecznymi modyfikacjami" (Masonistyczny Rytualista, str. 2/2).
Każdy Shriner, klęcząc przed Koranem, składa przysięgę w imię Allacha, uznając pogańskiego boga zemsty Za swojego (,,boga naszych ojców"). Zarazem w rytuale uznaje się islam — jawnego wroga chrześcijaństwa — za jedyną prawdziwą drogę („Ten, który szczerze poszukuje islamu, poszukuje prawidłowego kierunku").

Jim Shaw & Tom McKenney

Brak komentarzy: