Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

środa, 2 stycznia 2008

Eutico

Szczesliwy mlodzieniec
Dz 20,7-12

Sw. Lukasz opowiada nam o pewnym wydarzeniu, ktore zostawilo w nim glebokie slady. Pawel przybyl do wspolnoty w Troadzie, aby sie pozegnac. Podczas naborzenstwa jego przepowiadanie przeciagnelo sie az do polnocy. Pewien mlodzieniec siedzial wlasnie w oknie, usna, upadl na dol i zabil sien a miejscu. Sam wypadek nie jest czyms szczegolnym, ale jego symbolika.

Cala relacja tego wydarzenia podkresla kontrasty, przeciwstawienia: gleboka ciemnosc nocy na zewnatrz podczas gdy sala byla wypelniona swatlem lamp. Wewnatrz znajdowala sie wspolnota sluchajac slowa Bozego podczas gdy na zewnatrz krolowala cisza nocna.

Eutychus (szcesliwy), tak sie nazywal bohater tego wydazrzenia, smialy i nierostropny, wybral cienki parapet, jak to robi wielu w swiecie, patrzac z wyssokosci trzech pieter na dol, nie byl ani wewnatrz ani na zewnatrz. Polowa jego ciala byla oswietlana swiatlem lap z Sali ale druga polowa byla w ciemnosci. Jednym uchem sluchal Slowa Bozego, ktore glosil Pawel natomiast drugim uwaznie sluchal co sie dzieje na zewnatrz. Byl czescia wspolnoty, ale nie nalezal calym soba do wspolnoty, raczej jego zainteresowania byly skierowane na zewnatrz. Jego serce bylo podzielone.

Eutychus tylko po czesci byl zainteresowany modlitwa wspolnoty, powoli zaczal drzemac, z czasem ulegl pokusie snu i “pograzyl sie w glebokim snie”. Przegral swoja pierwsza walke: juz nie mial swadomosci co sie dzieje wokol niego. Co raz slabiej slyszal Slowo Boze, z tego tylko powodu ze nie byl ani wewnatrz ani na zewnatrz. Jego najwiekszym problemem bylo niezdecydowanie. Chcial miec dwie rzeczy w jednej chwili, nie wybierajac przytym zadnej z nich.

W koncu usnal na cienkim parapecie okna, stracil kontrol i spadl na dol. Dramatem bylo to, ze nie spadl do sali, gdzie byla wspolnota, ale w proznosc nocy, trzy pietra w dol. Zawsze kiedy sie drzemie jest sie bardzie na zewnatrz niz we wspolnocie.

Kiedy Eutychus przestal sluchac Slowa Bozego usnal. Wszyscy, ktorzy zatykaja uszy, aby sluchac Slowa Bozego zasypjaja. Jesli cala mysla, calym sercem, ze wszystkich sil sie nie slucha i nie wprowadza w czyn Slowa Bozego, mozna sie sie zapasc w gleboki duchowy sen, dlatego ze predzej czy pozniej problemy zyciowe, pozadliwosc ciala, zadza bogactwo zaglusza ziarno Slowa.

Z pewnoscia Eutychus nie byl jedynym, ktory spal tej nocy, ale jego problem tkwil w miejscu, gdzie usiadl: troche wewnatrz, troche nazewnatrz. Ani nie nalezal do wspolnoty ani nie zdecydowal sie ja oposcic. Jego swiadomosc i serce byly podzielone, chcac dwie rzeczy w jednym momencie. Kto zyje w ten sposob jest jak osoba ktora siedzi w oknie, lepiej powiedziawszy, mocno ryzykuje swym zyciem. Kto nie slucha calym umyslem, calym sercem i ze wszystkich sil Slowa Bozego jest pograzony w glebokim snie. Poniewaz nie pozwala, aby ziarno Slowa zakorzenilo sie w jego sumieniu.

Dramatem naszych czasow jest fakt, ze ludzie lubia siedziec w oknie. Szczegolnie mlodzi ludzie. Mase mlodych jest uspionych przez narkotyki, alcohol, filozofie New Age, sa uspieni przez zmyslowosc, ktora czyni niewrazliwym. Zapach kadzidla takze prowokuje sen a pozadlimosc, zadze, zamykaja oczy na potrzeby innych.

Wielu chescijan zajmuje pozycje w oknie: chca sluzyc Chrystusowi, ale nie sa wstanie wyrzec sie grzechu. Chca byc z Chrystusem i zarazem uzywac tego swiata, nie da sie sluzyc dwom panom naraz. Sw. Piotr nas nawoluje, abysmy zyli w swiatlosci. Jesli moje nawrocenie nie jest radykalne, to nie mozna mowic o nawroceniu. Albo sie wchodzi calkowicie w swiatlosci, albo sie zostaje na zewnatrz, zimny albo goracy, poniewaz letni beda wypluci z ust Pana. Prawdziwy skarb mozna znalesc tylko wtedy kiedy sie z radoscia sprzeda wszystko, aby kupic owe pole. Drogocenna perla wymaga opuszczenia wszystkiego, nie wazne duzo czy malo, wazne, ze ona wystarczy za wszystko.

José H. Prado Flores

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

O.Darku!!! dzieki za slowo!!! jakbym w tym, co ojciec napisal sie znalazlam :-)
ale jest jeszcze jedna taka sprawa a to jest ta: mozliwo nie tylko ten czlowiek byl winny tim, ze nie umial sie zdecydowac dla Boga ale tez nie dla swiat...ale i Ci ludzie, ktorzy byli na wewnatrz byli winni, ze Jemu nie pomogli sie zdecydowac,bo tak mi brzmi, ze on tam w tym oknie siedziel sam i nikt na niego nie zwracal uwage!!!
i to jest chyba tez problem w roznych wspolnotach chrzescijanskich...

fr.darek pisze...

Masz racje! Wielu naszych braci i siostr potrzebuje pomocy. Daj nam Panie swiatle oczy serca, aby widziec i dzialac!