Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

piątek, 6 lipca 2012

Maria Goretti

Maria Goretti urodziła się 16 października 1890 r. w domu biednym i głęboko chrześcijańskim, w którym była czwórka dzieci. Piąty, syn Tonino, umarł mając osiem miesięcy. 
Ojciec Luigi Goretti miał 41 lat, kiedy urodziła się Maria. Był człowiekiem sprawiedliwym i żyjącym w bojaźni Bożej. Uprawiał kawałek ziemi, z której każdego roku dosłownie wyrywał coś, aby wyżywić swe dzieci. Mama, Assunta, miała 35 lat, gdy urodziła się Maria. Silna w swej łagodności i pokorze. Od wczesnego rana do późna w nocy miała w ręku krosno, grabie lub gracę, dbałą o dom, karmiła dzieci. Byli szczęśliwi pomimo swego ubóstwa. Rodzina świętych. Córka Teresa zostanie Misjonarką Franciszkanką Maryi. Jako mała dziewczynka, Maria, z siostrami i braćmi klęka wieczorem przy rodzicach, aby odmówić różaniec, litanię i "Pomnij o Najświętsza..." Maria ma 10 lat, gdy umiera jej ojciec. Pociesza matkę trawioną cierpieniem. Zastępuje mamę w domu, kiedy wychodzi ona do ciężkiej pracy w polu. To Maria wlewa w braci i siostry bojaźń Bożą i wstręt do grzechu. "Maria to anioł" - mówili matce ludzie.

Ten anioł niczego już więcej nie pragnie, jak tylko przystąpienia do Komunii św. w wieku 10 lat, choć powinna jeszcze jeden rok zaczekać. "Pragnę Jezusa, nie chcę być dłużej bez Jezusa" - mawiała często. Ale mama nie ma pieniędzy, aby jej kupić sukienkę, welon, buciki. Jednak daje się wzruszyć i przedstawia Marię biskupowi w Nettuno. Ten przepytuje dziecko. Zaskakuje go jej wiedza i przejrzystość duszy gorejącej Bożą miłością.

Maria wyznaje Jezusowi, przyjmując go w Eucharystii, że pragnie pozostać dziewicą. Modli się bez przerwy, nie tylko odmawiając różaniec, lecz zajmując się swoimi sprawami lub gospodarstwem domowym, kiedy zastępuje mamę. "Dlaczego tyle się modlisz ?" - pyta ją pewnego dnia Teresa, przyjaciółka. "Modlę się, żeby pocieszyć Jezusa i Maryję z powodu tak wielu grzechów" - odpowiada, a łzy płyną po jej policzkach.
Od śmierci ojca rodzina Goretti musi dzielić prace w gospodarstwie z rodziną Serenelli, nieokrzesaną i leniwą. Ojciec to próżniak i pijak. Jego żona umarła szalona w ochronce w Anconie. Kuchnia jest wspólna. Występek styka się z cnotą. Alessandro, 19-letni syn, to prostak pozbawiony zasad moralnych. W jego pokoju pełno jest sprośnych obrazków.

Alessandro czyha na Marię. Czyni jej propozycje. "To grzech, Bóg na to nie pozwala" - odpowiada dziewczyna. Grzech? Alessandro nie wie nawet, co to jest. "Jeśli powiesz coś o tym swej matce, zabiję cię" - grozi jej. Maria boi się. Jej ucieczką jest modlitwa do Jezusa Eucharystycznego, do Matki Bożej i do św. Józefa, stróża czystości. Nagle z modlitwy wyrywa ją wezwanie mrożące krew w żyłach. To Alessandro krzyczy: "Chodź ze mną!", "Chodź!" - nalega. Siłą wciąga ją do kuchni. Maria wzywa pomocy. Jej głos ginie stłumiony odgłosem młocki na zewnątrz. Alessandro knebluje usta dziewczynce, która jednak zdołała się uwolnić i woła: "Nie rób tego! To grzech! Pójdziesz do piekła!" Wyciąga nóż i rani Marię. Dziewczynka jęczy: "Mój Boże, mamo, umieram!"
Głupiec myśli więc, że Maria nie żyje. Zamyka się w swoim pokoju, jednak słysząc, że Maria dalej jęczy, wraca do kuchni i zadaje jej kilka ciosów nożem. Umierającą dziewczynkę badają lekarze. Stwierdzają, że zadano jej czternaście ciosów nożem, z czego dziewięć - głębokich. Ma rany serca, osierdzia, jelit, lewego płuca. Już powinna nie żyć. Leżąc na stole operacyjnym, z twarzą posiniałą. Maria ma jeszcze szczęście spotkania z kapłanem. Spowiada się. Potem przez 2 godziny chirurg zajmuje się jej umierającym ciałem, bez znieczulenia, gdyż zachodzi obawa zapalenia otrzewnej.

"Mamo, daj mi trochę wody." Przez dwadzieścia godzin dręczy ją pragnienie, a rany nie przestają zadawać okrutnego cierpienia. Maria może się rzeczywiście porównywać z ukrzyżowanym Jezusem, którego tak bardzo kocha. Znosi też swą Kalwarię jako Boży dar! Przed śmiercią dostępuje dwóch wielkich łask: Pierwszą jest to, że zostaje przyjęta do Zgromadzenia Dzieci Maryi i na ciężko oddychającej piersi zostaje złożony medalik. Druga łaska - Komunia św. i ostatnie namaszczenie. Przed podaniem jej hostii kapłan pyta, czy przebaczyła zabójcy, jak Jezus, który przebaczył na krzyżu swym oprawcom. "Tak - odpowiada - z miłości do Jezusa przebaczyłam. Chcę, żeby i on poszedł ze mną do Raju. Niech Bóg mu przebaczy, gdyż ja mu przebaczyłam." Potem nadchodzi majaczenie i agonia. Powtarza słowa, jakie skierowała do Alessandro podczas jego zbrodni, na koniec woła: "Tatusiu!" - bez wątpienia chcąc go przywołać wobec bliskiego już spotkania. Potem kieruje wzrok na figurkę Maryi i woła z miłością: "Matko Boża!" Czy to Ona przyszła, aby ją zabrać ze sobą?

To koniec. Maria odrzuca w tył głowę, jej dłonie zastygają w skurczu na piersiach i wydaje ostatnie tchnienie dokładnie o 15.45. Jej czysta dusza wzlatuje ku Niebu. Jest 6 lipca 1902 roku, pierwsza sobota i Uroczystość Najświętszej Krwi Chrystusa. Ludzie tłumnie przychodzą, by oddać hołd zmarłej świętej, męczennicy, podobnej do świętej Agnieszki. Pogrzeb odbywa się 8 lipca. To tryumf. Mszę żałobną celebruje arcybiskup i dwóch kapłanów w wypełnionej po brzegi Kolegiacie w Nettuno, przy kompletnym kolegium. Ciało zostaje pochowane na cmentarzu w Nettuno w oczekiwaniu na przeniesienie do kościoła Najświętszej Maryi Panny Łaskawej, którą Maria szczególnie czciła.

Alessandro zostaje skazany na 30 lat ciężkich robót. To wciąż ten sam człowiek: nieprzyzwoity i sprośny, bydlę - jak mówią o nim strażnicy w pierwszym roku jego więzienia w zakładzie karnym w Noto na Sycylii.
Maria Goretii czuwa z Nieba. Daje natchnienie biskupowi diecezji J. E. Blandini, aby odwiedził zabójcę w więzieniu. Idzie tam. Biskup wchodzi do mrocznej celi, wilgotnej i obrzydliwej, strażnik zaś zostaje na zewnątrz, gotowy w razie potrzeby udzielić pomocy. "Czego od mnie chcecie?; rzuca przez zęby więzień. "Mój synu, twój biskup przychodzi cię pozdrowić i pocieszyć." "Nie prosiłem o waszą wizytę, nie chcę ani pociech, ani kazań" - odpowiada zabójca plując na ziemię. "Posłuchasz mnie, gdy się dowiesz, kto mnie posyła. Przyszedłem z tobą pomówić o Marii Goretii." "O Marii Goretti!" - woła zaskoczony Alessandro.
I biskup znajduje właściwe słowa, aby wzruszyć serce zbrodniarza. Mówi mu o śmierci Marii, o słowach, jakie wypowiedziała, wydając ostatnie tchnienie, o pragnieniu, aby jej zabójca także z nią poszedł do Raju. Słysząc to Alessandro, dotąd zamknięty w swojej zbrodni, rzuca się w ramiona biskupa, ogarnięty wzruszeniem, płacze. Płacze nadal po wyjściu biskupa Blandini ku zaskoczeniu strażników... Odtąd staje się nowym człowiekiem. Odnowiony przez przebaczenie swej ofiary i wstawiennicze modlitwy, jakie zanosi ona za niego do Boga w Niebie.

Pewnej nocy Maria ukazuje się Alessandro. Ma białą suknię, zbiera kwiaty w rajskim ogrodzie i podaje je swemu zabójcy. Alessandro spogląda wtedy na tragedię, jaka się wydarzyła, w świetle przebaczenia i pragnienia Marii, aby i jego zobaczyć w raju... Pisze list do biskupa Blandini, okazuje skruchę.
Aleksander po 30 latach ciężkich robót, odnalazł matkę Marii, Assuntę i błagał ją o przebaczenie. Assunta powiedziała mu: "Maria przebaczyła Ci, Aleksandrze, jakże ja mogła bym odmówić?"
"Strasznie zgrzeszyłem. Zamordowałem niewinną dziewczynę, która kochała swoją czystość bardziej niż życie. Bóg może mi przebaczyć! Proszę o Twoje miłosierdzie".
Zaraz po tym wstąpił do zakonu kapucynów, gdzie spędził resztę swojego życia jako ogrodnik i odźwierny.

31 marca 1935 r. został otwarty proces beatyfikacyjny Marii Goretti. Alessandro zostaje wezwany jako świadek. Chwali swą ofiarę, podkreślał jej dobroć, skromność, czystość: "Mnie zaślepiała zwierzęca namiętność. Ona była prawdziwą męczennicą" - mówi. 28 stycznia 1929 r., w uroczystej procesji, doczesne szczątki Marii Goretti zostały przeniesione do kościoła Matki Bożej Łaskawej w Nettuno. 27 kwietnia 1947 r. morze ludzi zbliża się ku Bazylice św. Piotra w Rzymie, aby uczestniczyć w ceremonii beatyfikacji Marii. Jej relikwie spoczywają na ołtarzu. W Bazylice - Assunta, mająca 81 lat, w otoczeniu dzieci i wnuków. Widząc ją Pius XII woła: "Oto Mama! Co uczyniłaś, aby posiadać dziecko tak święte?" Assunta pokazuje Niebo i mówi: "Nauczyłam Marię bojaźni Boga i wlałam w nią wstręt do grzechu. Reszty dokonał Jezus." Nadchodzi Rok Święty 1950. 26 czerwca Pius XII ogłasza świętymi pięcioro błogosławionych, w tym - Marię Goretii. Papież przedstawia ją jako: "wzór i opiekunkę młodzieży żeńskiej".

Słowa Papieża Piusa XII:
"Życie prostej dziewczyny - nawet dzisiaj ludzie mogą spoglądać na nie z podziwem i szacunkiem. Rodzice mogą się uczyć z opowieści niej jak wychowywać swoje dzieci w czystości, cnocie, odwadze i świętości; mogą się uczyć jak ćwiczyć je w katolickiej wierze, aby mogły przetrwać próby na jakie są wystawiane, łaska Boża będzie ich wspierać i przetrwają niepokonani, bez szwanku na duszy"
Nie wszyscy z nas są przeznaczeni do śmierci męczeńskiej, ale wszyscy jesteśmy wezwani do doskonalenia się w Chrześcijańskich cnotach.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

rozwaliło mnie jej świadectwo