Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

wtorek, 20 listopada 2007

światło w ciemności

+ Zawsze mnie wzruszał ten biedny żebrak i historia Jego spotkania. Tak długo cierpiał... Chciał w końcu zobaczyć świat, jak wygląda. Nigdy go nie widział.
Ciekawe jest jego spotkanie z Jezusem. Słyszał zgiełk i pytał się innych co się stało. A kiedy usłyszał o Jezusie, może nie po raz pierwszy, wołał ze wszystkich sił. Uciszali go, a ten wołał jeszcze głośniej. Nie pozwolił, by ktokolwiek mu przeszkodził w spotkaniu z Jezusem. Wołał, pewnie ze łzami w oczach... (ciekawe, czy niewidomi też mają łzy, pewnie tak).

Niedawno byłem we Wrocławiu, całe niebo płakało... Przechodziłem właśnie przez ulicę Zaporowską, kiedy opowiadałem ludziom, do których teraz posłał mnie Jezus, o pewnym spotkaniu z kobietą, która mieszkała właśnie na tej ulicy. Kiedyś Jezus mnie wyciągnął, żebyśmy poszli do Niej... więc poszedłem z Nim. I dziękuję mu za ten dzień. Pamiętam tę kobietę, z jaką żarliwością opowiadała mi, że codziennie odmawia różaniec. Bardzo cenny był ten uśmiech..., który otrzymała od Maryji w podzięce.
Z wielką żarliwością i z wielkim uśmiechem na twarzy, mówiła, ile się modli. Zresztą nie musiała tego mówić, było to na niej widzieć. Kilka tygodni później - odprowadzałem ją na spotkanie z Królem. Miałem chwilkę przerwy między jednym pogrzebem a drugim. Właśnie się zastanawiałem, co powiedzieć do ludzi, którzy będą na jej pogrzebie. Czy powiedzieć to co zwykle mówię - o gigantycznej miłości Jezusa, który nie może doczekać się spotkania z nami...?

Było dla mnie jasne, że powinienem powiedzieć coś innego. Zacząłem więc:
"Nie trzeba mieć dobrych oczu, by zobaczyć Pana ! Nie trzeba też mieć dobrych uszu, by usłyszeć Jego głos ! Jedyne, czego trzeba - to z całego serca pragnąć, by spotkać Go, by doświadczyć Jego obecności.
To właśnie pragnienie przyciąga Jezusa, który wie, co jest w sercu człowieka. Zawsze przychodzi tam, gdzie Go wołają, tam gdzie jest zapraszany. I nie ociąga się....
Kiedyś powiedział: Kto idzie za Mną nie będzie chodził w ciemnościach, lecz będzie miał światłość ! Mówił też o światłości, która w ciemności świeci... ciemność jej nie ogarnia.
Nasza zmarła siostra dobrze wiedziała, co znaczą te słowa. Wiedziała, że tak naprawdę jest - tak jak Jezus mówi. Wiedziała, że nie kłamie. Nosiła w swym sercu Swiatłość i dzieliła się nią."

Drogi bracie i siostro, którzy odwiedzacie naszego bloga. Może i Ty przez tyle lat żyłeś w ślepocie, nie widziałeś Jezusa, nie czujesz Jego obecności... -
wołaj, wołaj głośno i nie pozwól, by ktokolwiek Cię zagłuszył. Wołaj ile masz sił i przyciągaj Go swym pragnieniem.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

a jak ktoś już nie ma sił wołać? nie ma sił szukać? jak trudno mu sie pozbierać do czegokolwiek? i jak wtedy znaleść Lorda?

fr. Adam pisze...

Wtedy pozostaje nadzieja, ze Pasterz sam Cie odnajdzie...
Jak juz nie ma sil, by wolac, to mozna sie modlic przez lzy - one tez przyciagaja Jezusa.
Tez nieraz tak sie modle :)
Z tymi silami, to tez nie ma co przesadzac. Owszem jest czasem zniechecenie, ale generalnie, nawet jak sie jest w bagnie, czy w trudnej sytuacji, to czlowiek - w takich sytauacjach, zazwyczaj jeszcze glosniej wola. Grunt to nie dac sie zniechecic, jak ten slepy - wolal, choc go uciszali. Pozdro !
Bede sie modlil za Ciebie, ale Ty tez sie staraj.

Maciek pisze...

Jeśli ty nie masz już sił, aby wołać, wtedy właśnie należy poprosić innych, aby wołali za Ciebie. Właśnie w takich sytuacjach (ale i nie tylko) przydaje się modlitwa wstawiennicza. Jeśli masz jakiś kontakt z Odnową w Duchu Świętym, gdzie jest ona bardzo rozwinięta, ale choćby nawet jakiś zakon kontemplacyjny, możesz ich poprosić, aby pomodlili się w Twojej intencji. To działa, nawet nie wiesz jak bardzo!