Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

wtorek, 5 lutego 2008

Drogi

„...ujrzałam dwie drogi: jedna droga szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki, i różnych przyjemności. Ludzie szli tą drogą, tańcząc i bawiąc się
- dochodzili do końca, nie spostrzegając, że to już koniec. Na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść;
jak szły, tak i wpadały. A była ich tak wielka liczba, że nie można było ich zliczyć.
I widziałam drugą drogę, a raczej ścieżkę, bo była wąska i zasłana cierniami
i kamieniami, a ludzie, którzy nią szli mieli łzy w oczach i różne boleści były
ich udziałem. Jedni padali na te kamienie, ale zaraz powstawali i szli dalej.
A na końcu drogi był wspaniały ogród, przepełniony wszelkim rodzajem szczęścia
i wchodziły tam te wszystkie dusze. Zaraz w pierwszym momencie zapominały
o swych cierpieniach”
(Dz. 153).
NIE MA BATA, CZA WSPINAC SIE TA SCIEZYNA, kurka warto!!!

2 komentarze:

fr.darek pisze...

Z dzienniczka s.Faustyny Kowalskiej, sekretarki Bozego Milosierdzia

Anonimowy pisze...

Pozdrawiam!!!
szalonie bym chciala, by wszystcy chrzescijani byli jak w pierwszem wieku!!! kiedy msze byla ta najwspanialsza rzecz w ich zyciu...
kiedy msza cos znaczyla. i relacje medzy chrzescijanami byli ok,nie byli zadne elity....chyba duzo sie za to modlic!!!!
tak kiedy czlowiek chce isc ta wazka droga, zawsze cos sie uda, co zkomplikuje udzielac tu decyzje isc wprzod po trudne droze...