Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

poniedziałek, 1 marca 2010

Przemiana

"Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe" (Łk 9,29).

Gdy się modlił... Przemiana dokonała się - gdy się modlił. Trudno mówić o modlitwie u Jezusa - trudna rozgraniczać: kiedy się modlił, a kiedy się nie modlił, bo u Jezusa nie było takiej chwili, kiedy się nie modlił. Cały czas przebywał w Ojcu, a Ojciec w Nim.
Nie mniej, jeżeli Łukasz używa tego rozgraniczenia, to dlatego że były takie chwile, kiedy Jezus bardziej uzewnętrzniał przed uczniami to, co się dokonowyło w Jego sercu, a co zazwyczaj pozostawało ukryte dla ich oczu. Możemy powiedzieć odsłaniał zasłonę... oczywiście - odsłaniał ją tylko częściowo. W miłości jest zawsze miejsce na tajemnicę, na to, co niewypowiedziane - to, czego opisać się nie da, bo... brakuje słów by opisać tę bogatą rzeczywistość.

Przypomina się opis modlitwy Mojżesza, którego twarz promieniowała, jaśniała podczas modlitwy i po jej zakończeniu, ale i ten blask w porównaniu z tym blaskiem Jezusa był tylko cieniem...
Nie mniej, jeżeli przywołuję tu ten opis modlitwy Mojżesza, to po to, by zaznaczyć, że i na nas powinno być widzieć wpływ modlitwy, owoce modlitwy. I nie chodzi tu o jakieś zmiany fizyczne, na twarzy - ile bardziej o zmiany w życiu. Nie chodzi o zmianę naszej skóry czy barwy włosów... Pewnie wiele dziewczyn by chciało, by tak było, że modli się i nagle po modlitwie zmiana barwy włosów... - tak że już farba jest nie potrzebna... Nie o taką przemianę tu chodzi.

Modlitwa musi mieć wpływ na życie ! Jeżeli się modlisz i modlitwa nie zmienia cię, to znaczy że, się źle modlisz. Wielu ludzi się modli, ale często jest to oszukiwanie siebie. W Piśmie świętym na wielu miejscach widzimy, jak Bóg pokazuje nam, że oszukujemy sami siebie... Wtedy kiedy wydaje się nam, że "zarobimy sobie na niebo", ale i wtedy, kiedy wydaje się nam że uda się nam przechytrzyć Boga. Wtedy, gdy wydaje się nam że przybliżamy się do Boga i jesteśmy blisko Niego, (czy to poprzez modlitwę, czy to poprzez post), a tak naprawdę jesteśmy daleko od Niego...

Jeżeli naprawdę gorąco pragniesz zbliżać się do Boga i przylgnąć do Niego, to jeżeli jesteś wierny modlitwie i wołasz z głębi serca, to po pewnym czasie cierpliwego wołania i czekania - dostrzegasz w swym sercu światło. Ono z początku jest jak mały płomień, który z czasem świeci coraz mocniej i oświetla coraz większe połacie Twego serca. Nagle w tym świetle i dzięki Niemu zaczynasz dostrzegać z jednej strony delikatną i czułą miłość Boga i Jego piękno, a z drugiej zaczynasz coraz wyraźniej widzieć to, co oddziela Cię od Niego. Zaczynasz wpatrywać się w Niego niczym w zwierciadło i widzisz coraz jaśniej swą nędzę, oraz to wszystko, co potrzeba zmienić.
Pochłonięty miłością Boga ruszasz, by plewić chwasty, które nagle zaczynasz widzieć wyraźnie.
Wtedy też zmienia się Twoja modlitwa - i zaczynasz już nie tyle mówić do Boga, ile uczysz się słuchać Go.

"Jak wielka o Panie zachodzi przemiana, gdy przed Twym Obliczem uginam kolana...."

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ojcze Adamie, na prawde piekny i głęboki tekst, pobudził we mnie nadzieję i odwagę do bycia wiernym na modlitwie, a prosze mi wierzyć bardzo długo wołam...dzięki

fr. Adam pisze...

Jeżeli jest to wołanie z głębi serca, napewno będzie wysłuchane. Dzięki, proszę o kawałek miejsca w tym wołaniu