Blog prowadzony przez dwóch franciszkanow: o. Adama pracującego w Niemczech i o. Dariusza pracującego
w Polsce. Znajdują się tu ich przemyślenia na temat wiary i misji.

Strona domowa http://ad.minorite.cz/

środa, 3 marca 2010

Uciekinier

Kochani, dziś na naszym blogu 2 teksty (narazie :), bo wczoraj nie było). Pierwszy "Boże wychowanie" - to tekst św. Ireneusza, a drugi "Uciekinier" - to refleksja do dzisiejszej Ewangelii.

"Oto idziemy do Jerozolimy..." (Łk 18,31)
To słowa, które pewnego dnia Jezus skierował do swoich uczniów. "Oto idziemy do Jerozolimy..." Tajemnicze, a przecież tak proste zdanie: oto idziemy do Jerozolimy... Z pewnością nieraz wygłaszał podobne typu: "A teraz idziemy do Kafarnaum, później do Betanii." To jednak zdanie nie było takie zwyczajne. Dobrze wyczuł to ewangelista Łukasz, który całą swą Ewangelię oparł na koncepcji drogi, albo lepiej: oparł swą Ewangelię na kocepcji Jezusa świadomie idącego w kierunku celu - którym było to, co dokonało się w Jerozolimie. To, co dokonało się i co miało się dokonać. Jezus dobrze wiedział, co Go tam czeka i po co tam idzie. Czytając ewangelię wg św. Łukasza widzimy to wyraźnie.Wciąż ma przed oczyma cel swej drogi. Możemy powiedzieć: nie spuszcza go z oczu. Cały czas o nim myśli. Jest nim pochłonięty - bez reszty. I... jak można przeczytać między wersami - wydaje się, że nie może się go doczekać, nie może się doczekać tej chwili, kiedy pokaże, że umiłował "do końca". Jezus wyraźnie się śpieszy... "...dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze... (Łk 13,33). "...jakże bardzo pragnę..."

Wiedział po co przyszedł a jednak szedł dalej, nawet nie zwolnił kroku... a wręcz śpieszył się! Kiedy jest się zakochanym śpieszy się, by zamanifestować swą miłość ukochanej osobie. Taka sprawa nie może czekać... !

I my w pewnym sensie wiemy, co nas czeka. Może nie znamy szczegółów, nie wiemy dokładnie. Wiemy jedno: Idziemy na spotkanie z kochającym Ojcem, jesteśmy w drodze do celu - "...a celu nie może być innego jak dom Ojca w niebie" (Jan Paweł II). Wiemy też, że droga, która tam wiedzie to drogą Krzyża. Może z daleka - nie wydaje się piękna, zbyt przekonywująca... Nie jest to autostrada z "wygodnym" asfaltem, pełna barów szybkiej obsługi i moteli "z uciehami". Z daleka nie widać jej blasku... Są nawet takie miejsca na tej drodze, gdzie brakuje nawet oświetlenia... I pługi mało kiedy odśnieżają tę drogę. A kiedy zniknie śnieg, wtedy wychodzą z ukrycia liczne dziury, powstałe od zbyt wielkich ciężarów, a i różnych wypadków... Autostrada z oświetleniem - też nie jest gwarancją bezpieczeństwa. Brawura złudnej swawoli niejednego podprowadziła do niespodziewanego "zjazdu".... Różnie się te zjazdy kończą.... Niekiedy właśnie na tej niezbyt uczęszczanej drodze, dla wielu nieznanej. Z daleka nie widać jej blasku...

Od parunastu lat staram się podążać tą drogą... Nie posuwam się na niej zbyt szybko. Czasem po prostu stoję w miejscu... Widzę ludzi, którzy po pokonaniu pierwszego odcinka rezygnują z niej. Byłem świadkiem takiej ucieczki... Ale może nie tylko świadkiem, ale i niekiedy... uciekinierem. Łatwo się zniechęcić... ciemność, dziury, kolizje. Uciekałem nie raz, wciąż jednak... wracam. Jest jedna rzecz, która nie nie daje mi spokoju, która sprawia że wciąż wracam - to Osoba, którą spotkałem. Wciąż mam Go przed oczyma...Jego twarz, a przede wszystkim TE OCZY tak pełne miłości... Spotykam Go. Przyglądam się z daleka, ale i wiem, że i On mi się przygląda. Zbliża się ku mnie... Nieraz łeżałem w rowie po kolejnej stłuczce... Opatrzył mi rany, obmył i... wziął na ręce... On się obarczył moim cierpieniem (Iz 53,4). Dźwiga mnie codzień... (Ps 68). Dzięki, Królu Miłości...

Z orędzia Jana Pawła II:
«Oto idziemy do Jerozolimy» (Mk 10, 33). Tymi słowami Chrystus wzywa uczniów, aby wraz z Nim przeszli drogę wiodącą z Galilei do miejsca, gdzie dopełni się Jego odkupieńcza misja. Ta podróż do Jerozolimy, ukazywana przez ewangelistów jako uwieńczenie ziemskiej wędrówki Jezusa, jest wzorem życia chrześcijanina, który stara się iść za swoim Mistrzem drogą krzyża. Także dzisiaj Chrystus kieruje do ludzi naglące wezwanie, by «szli do Jerozolimy». Czyni to ze szczególną mocą w czasie Wielkiego Postu, który sprzyja nawróceniu i odzyskaniu pełnej komunii z Nim poprzez głębokie przeżycie tajemnicy Jego śmierci i zmartwychwstania. (Orędzie Ojca św. Jana Pawła II na WP 2001)

P. s.
Nie jest wcale ciężko kiedy wiem, że na końcu drogi spotkam Cię (Arka Noego, Na drugi brzeg)

Brak komentarzy: